Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do domu!

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 01.12.2016 10:00

piekara114 napisał(a):
agata26061 napisał(a):W następnym odcinku podsumowanie i opis naszej drogi powrotnej...

Będzie się działo....

Oj, trochę się będzie działo....
śmigacz napisał(a):Na to czekam. Na pewno prowadząca zapamięta to do końca życia.

Z pewnością tak będzie. Mam tylko nadzieję, że już nigdy taki powrót z wakacji nie powtórzy się
ajdadi napisał(a):Fajne te klify...my tam nie byliśmy .Pozdrawiam

Miejsce z pewnością dość ciekawe, ale dla mnie to po prostu kwintesencja piękna w Cro - góry połączone z morzem. Uwielbiam takie widoki :hearts: :hearts: :hearts:
śmigacz napisał(a):Zwiedzajcie te klify szczególnie róbcie zdjęcia temu drzewu które tak fajnie zwisa nad wodą z każdym rokiem jego koniec coraz bliżej.

Nie wiem o które drzewo chodzi, możesz to przybliżyć?
ka-milka3 napisał(a):W przyszłym roku wybieramy się po raz pierwszy do Chorwacji na camping Solaris (już zarezerwowany domek happy camp premium na sierpień) i tak trafiłam na tę relację...:) Świetnie się czyta:) Zdjęcia rewelacyjne:) Mam pytanie odnośnie domków na campingu Belvedere, czy też były z happy camp? Pozdrawiam

Tak domki też były happy camp. Byliśmy na Solarisie w domkach happy standard, relacja tutaj
Miril
Croentuzjasta
Posty: 274
Dołączył(a): 23.01.2009
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) Miril » 11.12.2016 22:28

Hej! Powrót już był ??? Przegapiłem coś??? :D
śmigacz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1703
Dołączył(a): 18.09.2016
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) śmigacz » 12.12.2016 05:35

Nie było pewnie w przygotowaniu. :) Też czekam.
dudek_t
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 159
Dołączył(a): 16.04.2009
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) dudek_t » 27.12.2016 19:44

ekhm, ten tego... święta już się skończyły :lol:
marek leon
Odkrywca
Posty: 74
Dołączył(a): 19.06.2016
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) marek leon » 27.12.2016 20:33

Myślałem, że powrót do domu już był. Jednak nie przeoczyłem, wciąż czekam na dalszy ciąg. :papa:
śmigacz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1703
Dołączył(a): 18.09.2016
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) śmigacz » 27.12.2016 20:41

Ja również. Bardzo mnie ciekawi ta droga powrotna.
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 30.12.2016 09:00

-
Wczoraj TU trafiłem.

Połknąłem w całości.
Fajna relacja - taka naturalna.

Ale nie ma zakończenia :oops:

Czekamy :wink:
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 10829
Dołączył(a): 27.08.2012
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 30.12.2016 09:35

agata26061 napisał(a):
Dziś klify na wyspie Ciovo

ujawniam się dopiero teraz, dzięki Tobie dowiedziałem się o tych klifach, chyba że umknęły mi w innych relacjach;
muszę je tylko dokładnie namierzyć :D
agata26061 napisał(a):W następnym odcinku podsumowanie i opis naszej drogi powrotnej...

tu czekam z niecierpliwością, bo przymierzałem się kiedyś do Caravelli, chciałem zobaczyć o co poszło
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 30.12.2016 09:51

Miril napisał(a):Hej! Powrót już był ??? Przegapiłem coś??? :D

śmigacz napisał(a):Nie było pewnie w przygotowaniu. :) Też czekam.

Nie, powrotu jeszcze nie bylo. Zbieram sie do napisania. Mysle, ze zaraz po Nowym Roku sie pojawi :D
dudek_t napisał(a):ekhm, ten tego... święta już się skończyły :lol:

Wiem, ale mimo swiat mam sporo innych rzeczy na glowie, wiec koncowka musi poczekac. Juz niebawem
marek leon napisał(a):Myślałem, że powrót do domu już był. Jednak nie przeoczyłem, wciąż czekam na dalszy ciąg. :papa:

Zapraszam niebawem :D
Darkos napisał(a):-
Wczoraj TU trafiłem.

Połknąłem w całości.
Fajna relacja - taka naturalna.

Ale nie ma zakończenia :oops:

Czekamy :wink:

Dzieki za mile slowa, zakonczenie sie pojawi
te kiero napisał(a):
agata26061 napisał(a):
Dziś klify na wyspie Ciovo

ujawniam się dopiero teraz, dzięki Tobie dowiedziałem się o tych klifach, chyba że umknęły mi w innych relacjach;
muszę je tylko dokładnie namierzyć :D
agata26061 napisał(a):W następnym odcinku podsumowanie i opis naszej drogi powrotnej...

tu czekam z niecierpliwością, bo przymierzałem się kiedyś do Caravelli, chciałem zobaczyć o co poszło

Klify ciekawa rzecz. Ja uwielbiam polaczenie gor i morza, wiec dla mnie to chyba jest najpiekniejsze w Cro, wiec nie moglam tych klifow ominac. No, ale wlasnie w relacjach ich zbyt duzo nie widzialam.
Jesli chodzi o caravelke to zepsula sie rzecz niezalezna od skladowych auta, a raczej blad speca od klimy, ktory przed wyjazdem przy niej grzebal. Opisze wszystko niebawem

P.S. Sorry za brak polskich znakow, ale cos mi w klawiaturze nawala i nie moge ich wcisnac...
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 30.12.2016 10:30

agata26061 napisał(a):P.S. Sorry za brak polskich znakow, ale cos mi w klawiaturze nawala i nie moge ich wcisnac...

Reset przeglądarki lub kompa ...
Albo wcisnąć jednocześnie Alt + Shift
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 04.01.2017 11:03

Janusz Bajcer napisał(a):Reset przeglądarki lub kompa ...
Albo wcisnąć jednocześnie Alt + Shift

Sytuacja opanowana :D


ODCINEK OSTATNI – PODRÓŻ DO DOMU ORAZ PODSUMOWANIE


Dobra kończymy relację, bo zbieram się do tego ostatniego odcinka i nie mogę się zebrać. Niestety tutaj nie będzie zdjęć, ponieważ byliśmy tak wyczerpani podróżą, że nie mieliśmy siły i głowy do tego, żeby fotografować. Opis też będzie dość długi, więc wszystkich cierpliwych zapraszam do lektury.

Wyjechaliśmy z campingu około godziny 9 rano w sobotę 10 września. Szczerze Wam powiem, że czułam się bardzo nieswojo. Inaczej niż podczas poprzednich wyjazdów. Zazwyczaj było tak, że po tych dniach spędzonych w Cro, już troszkę tęskniłam za domem. No, wiadomo, że smutek był, że się wakacje kończą, ale podczas tego ostatniego wyjazdu było mi tak smutno, że to już koniec wakacji, że podczas ostatnich spojrzeń na Jadran, łezki się pojawiły i bardzo bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Było to tak, jakbym bardzo długo już miała Jadranu nie zobaczyć.

Po około dwóch godzinach jazdy zaczęły się pierwsze problemy. Jeszcze nie była to główna przyczyna przedłużenia naszego powrotu, ale 2 godziny straciliśmy. W pewnym momencie ekipa z drugiego busa wujka zauważyła, że z naszym kołem dzieje się coś złego, ponieważ coś z niego wystaje. Zjechaliśmy zatem na pierwszy spotkany parking i okazało się niestety, że kamień wbił się tak mocno w oponę, że ją uszkodził. Dobra, przecież mamy zapas! No, ale niestety życie bywa przewrotne. Przy próbie dopompowania zapasu coś tam się stało z wentylem i zaczęło uciekać bardzo szybko powietrze. Niestety nie dalibyśmy rady wrócić na tym zapasie do domu. Przecież ujechaliśmy zaledwie może 100-150 kilometrów. Poszliśmy zatem do obsługi stacji paliw, na której się zatrzymaliśmy. Któryś pan wezwał pomoc drogową. Mój mąż wziął oponę pod pachę i pojechał z panem z pomocy drogowej do najbliższego miasteczka gdzie miała znajdować się wulkanizacja. Okazało się, że trafili po drodze na korek, ponieważ był jakiś wypadek na autostradzie. I tak po około 2 lub chyba nawet 2,5 godziny pojawił się mąż na szczęście ze zrobionym kołem.

Ok, koło zrobione, możemy jechać dalej. Wtedy myśleliśmy, że limit pecha został wyczerpany. OOOO jak bardzo się myliliśmy. Po ujechaniu kolejnych może 100 km natrafiliśmy na ogromny korek. Nie do bramek na autostradzie, ale po prostu do zwykłej zwężki pasa. Chyba staliśmy w nim znów ze 2 godziny. Masakra. Zbliżał się wieczór, a my nawet nie wyjechaliśmy z Chorwacji.
Jak już udało nam się wyrwać z tego korka, to droga przez Słowenię minęła w miarę dobrze, tzn bez żadnych przygód. Lecz dopiero wszystko miało się zdarzyć. Po wjeździe do Austrii zaczynało już bardzo zmierzchać, w końcu była to już godzina 20. I teraz UWAGA! Rozpoczyna się koszmar kolejnej nocy!

Podczas całej jazdy do Chorwacji i z Chorwacji wujek jechał za nami, to my byliśmy prowadzący, ponieważ jechaliśmy 4 raz, wujek pierwszy. Aż nagle ekipa tamtego busa zobaczyła zjazd na parking, więc już nie dzwoniąc do nas, wujek nas szybko wyprzedził, więc my zorientowaliśmy się, że chcą zjechać na parking. Zaczęliśmy więc się ogarniać i zakładać cieplejsze ubrania (w końcu to wieczór), aż tu nagle nasze auto po prostu zgasło, no tak zwyczajnie zgasło! Ok co tu robić? Przecież stoimy na środku austriackiej autostrady. Przypominam, że wujek nas wyprzedził akurat w tym momencie, więc nie miał nas kto pociągnąć chociażby na ten najbliższy parking, do którego może mieliśmy ze 2 km. Stanęliśmy dodatkowo trochę pod górkę, więc cofnęliśmy się „na luza” do najbliższej maleńkiej zatoczki autostradowej. I oczywiście szybka burza mózgów co się mogło stać. Wyglądało to tak, jak gdyby samochód dostawał lewy prąd, ponieważ po wyjęciu kluczyków, wszystkie kontrolki nadal się świeciły.

No dobra, ale co tu robić? Szybki telefon do ekipy z drugiego busa. Mieli za zadanie dojechać do najbliższego zjazdu z autostrady i wrócić się tak, żeby mogli nas zaciągnąć na ten parking. Tak też zrobili. Zajęło to około 40 minut.
Dobra jesteśmy na parkingu. Chłopaki wydzwaniają do znajomych mechaników i proszą o rady. Sami się trochę znają na autach i jakieś tam narzędzia mają, więc może się uda. Instruowani przez telefon próbują swoich sił z maszyną. Niestety około godziny 23 opuszczają ręce i już wiemy, że tym autem do domu nie dojedziemy. Co tu robić?

Ktoś pewnie zapyta dlaczego nie dzwoniliśmy po assistance? Bo go nie mieliśmy! Tak właśnie, nie mieliśmy. Po prostu całkowicie o tym zapomnieliśmy. Nie pytajcie jak to zrobiliśmy, bo sami nie wiemy. Mieliśmy bardzo dużo na głowie przed wyjazdem i wszystko było robione w takim pośpiechu, że po prostu zapomnieliśmy.

Przypominam – w naszym busie jechało 8 osób (6 dorosłych i 2 moich dzieci), w busie wujka jechało 5 osób dorosłych (moi rodzice, wujek z ciocią i ich syn 17-to letni). Wszyscy jednogłośnie zdecydowali, że ja z dziećmi przesiadam się do busa wujka i zabieramy jeszcze mojego tatę, żeby był jako zmiennik kierowcy i tak wracamy do domu. Wyjeżdżamy może około 23.30. Na szczęście dzieci śpią i bez problemu o godzinie 7 rano po 22 godzinach jesteśmy w domu. Niestety nie wszyscy…

Reszta ekipy czeka na busa z Polski, który ich wszystkich pomieści i dodatkowo zabierze na lawecie naszą caravelkę. Są już bardzo głodni, ponieważ nie braliśmy jakiejś ogromnej ilości żarcia na drogę, a na parkingu nie ma sklepu. Na szczęście okazują się tutaj bardzo pomocni kierowcy tirów polskich odpoczywających na tym samym parkingu, którzy oddają część swojego jedzenia, oczywiście bez zapłaty. Dziękujemy! Busa z Polski prowadzi szwagier mojego męża – zawodowy kierowca tira, bierze ze sobą brata mojego męża jako zmiennika. Ok jadą! W Czechach mają problemy z viatollem, ale udaje się je pokonać. Około 12 w południe 11 września dojeżdżają do parkingu w Austrii gdzie cała ekipa na nich czeka.

Zdawałoby się, że tutaj powinien być happy and, jednak nic bardziej mylnego. Okazuje się początkowo, że wypożyczony bus z Polski jest zbyt zamulony by pociągnąć lawetę i już teraz 10 osób…

Masakra, próbują jakoś jechać. Jest bardzo ciężko, więc po ujechaniu może ze 20 kilometrów są zmuszeni się zatrzymać. Co robić?! Zaczynają grzebać pod maską busa z Polski i czyszczą jakieś przewody. Okazuje się, że to w miarę pomogło, auto zaczyna szybciej jechać i ciągnąć za sobą cały załadunek – jadą!

Oczywiście jakby problemów było mało, zatrzymuje ich austriacka policja. Mąż jakoś próbuje z nimi rozmawiać – trochę na migi, trochę po angielsku i udaje się, policjant ich puszcza wolno. Obyło się bez mandatu (w końcu to koledzy po fachu mojego męża, więc tym próbował się wybronić), a byłby porządny, bo okazało się, że trzeba było mieć jeszcze jakąś dodatkową winietę czy coś. Mąż sobie nawet zrobił z nimi fotkę telefonem, ale może nie będę jej tutaj dodawać, bo już raz pewien celebryta dodał fotkę z policjantami i niestety dla stróżów prawa nie skończyło się to zbyt dobrze.

Jadą dalej. Udało się dojechać w miarę dobrze przez Czechy. Na granicy się okazało, że nie mają gdzie zdać viatolla, musieli się znów gdzieś tam wracać. Koniec końców okazało się, że i tak nie zdali tego viatolla tak jak powinni. Trochę strachu było, czy mandat nie przyjdzie, ale do tej pory nic nie przyszło, więc może będzie ok.

Dobra w końcu wjeżdżają do Polski. Oczywiście i tutaj gładko nie idzie – trafiają na korek, w którym chyba spędzają z półtorej godziny, ale nie pytajcie mnie z jakiego powodu był ten korek, bo już nie pamiętam.

Udaje im się w końcu dojechać do domu – zmęczeni i mimo tego, że są już w domu to wkurzeni, że taka sytuacja miała miejsce. W drodze byli 41 godzin, do domu dojechali o 2 w nocy 12 września.

Jak widzicie droga do Chorwacji lub do domu może być ciężka. W każdym kraju przez który przejeżdżaliśmy, był jakiś problem, więc łatwo nie było.

A jeszcze kwestia tego, co się zepsuło w caravelce. Otóż Pan, który próbował przed wyjazdem do Cro naprawić klimę, nie spiął dokładnie jakiejś kosteczki z kablami. Ta kosteczka delikatnie się poruszała podczas jazdy i to spowodowało przecięcie jakiegoś kabelka i takim oto sposobem auto odmówiło posłuszeństwa.

Wtedy po całym zajściu, mąż stwierdził, żebym przez najbliższe 5 lat wybiła sobie Chorwację z głowy, ale teraz jak już emocje opadły, nie jest wykluczony wyjazd i w tym roku do Cro. Tak naprawdę to się okaże dopiero na wiosnę. Nic na razie nie rezerwuję, bo tak sobie myślę, że też chciałabym jakieś inne kraje zobaczyć – może Grecję, Włochy, Czarnogórę, Albanię, Bułgarię, Rumunię. No któryś z tych krajów może zwyciężyć w nadchodzących wakacyjnych planach.

Oczywiście Chorwacja w nadchodzących latach również będzie jeszcze przez nas eksplorowana, ale czy w roku 2017, to się okaże :D

Dziękuję wszystkim czytającym, oglądającym i wytrwałym do końca. Widzimy się w kolejnej mojej relacji, albo oczywiście w Waszych.
Dzięki, Pa :D :papa: :papa: :papa:
elfik44
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 147
Dołączył(a): 13.12.2016
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) elfik44 » 04.01.2017 11:29

Oj, współczuję takich "przygód". Całe szczęście, że byliście na dwa auta i mogłaś z dziećmi wrócić do domu. I super, że mieliście pomoc od rodziny i naszych kierowców.

No i prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo co nas spotka na trasie .
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 04.01.2017 11:45

-

Oczywiście współczuję tych "przygód" :cry:

A napiszesz coś jeszcze na ten temat?

agata26061 napisał(a):
Janusz Bajcer napisał(a):Jak Rodzinka zgrana, to fajne takie wspólne wakacje :lol: :idea:


No właśnie u nas z tym zgraniem różnie bywało, ale podczas tego wyjazdu wyszło troszkę słabo. Pewnie coś w podsumowaniu skrobnę na ten temat, więc już nie będę teraz zagłębiac się w szczegóły :D :wink:


Ja w naszej ekipie jestem organizatorem i interesują mnie takie rozważania.
Kto zadowolony, a kto nie. Może ktoś podziękował za udany wyjazd :wink:
Ostatnio edytowano 04.01.2017 11:52 przez Darkos, łącznie edytowano 1 raz
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 04.01.2017 11:48

agata26061 napisał(a):No, wiadomo, że smutek był, że się wakacje kończą, ale podczas tego ostatniego wyjazdu było mi tak smutno, że to już koniec wakacji, że podczas ostatnich spojrzeń na Jadran, łezki się pojawiły

Mam tak samo ... a byłem 13 razy i przy każdym wyjeździe mam łezki po ostatnim widoku Jadranu. :cry:

Co do reszty jeśli chodzi o powrót z horrorem - limit awarii wyczerpany przy następnych wyjazdach do CRO :idea:
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re: Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do do

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 04.01.2017 15:50

elfik44 napisał(a):Oj, współczuję takich "przygód". Całe szczęście, że byliście na dwa auta i mogłaś z dziećmi wrócić do domu. I super, że mieliście pomoc od rodziny i naszych kierowców.

No i prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo co nas spotka na trasie .

To prawda, nigdy nie wiadomo co nas może spotkać podczas jazdy samochodem. Pomoc naszych tirowców była nieoceniona :D Nawet proponowali dowózkę do Polski kilku osób, ale niestety nie w nasze rejony, więc nie skorzystali
Darkos napisał(a):-

Oczywiście współczuję tych "przygód" :cry:

A napiszesz coś jeszcze na ten temat?

agata26061 napisał(a):
Janusz Bajcer napisał(a):Jak Rodzinka zgrana, to fajne takie wspólne wakacje :lol: :idea:


No właśnie u nas z tym zgraniem różnie bywało, ale podczas tego wyjazdu wyszło troszkę słabo. Pewnie coś w podsumowaniu skrobnę na ten temat, więc już nie będę teraz zagłębiac się w szczegóły :D :wink:


Ja w naszej ekipie jestem organizatorem i interesują mnie takie rozważania.
Kto zadowolony, a kto nie. Może ktoś podziękował za udany wyjazd :wink:

A no tak zapomniałam o tym. Generalnie było tak, że my byliśmy z dzieciakami (4 lata - syn i córka - 11 m-cy) Dzieci małe, więc reszta ekipy musiała się poniekąd do nas dostosować. Nie zawsze im to pasowało, ale oczywiście nikt na siłę ich nie zmuszał, by z nami przebywali. W sumie to sami chcieli. Tak samo z samochodem i mieszkaniem - miało być ekonomicznie i tak było. Gdyby nie to, to niestety wakacje kosztowałyby sporo więcej, a tak już wcześniej pisałam każdy coś miał wcześniej na głowie, a to generalny remont, wesele nowożeńców, kupowanie mieszkania i zaręczyny reszty, więc wydatki były.

Ja już się nauczyłam na własnej skórze i to w sumie nie po raz pierwszy, że nie ma co dawać z siebie wszystkiego przy rezerwacji innym wakacji, bo wiadomo, że jeśli coś pójdzie nie tak, to oczywiście wszystko jest na mnie. A to się jednemu plaża nie podobała, a to życie podwodne, a to umiejscowienie campu itp. itd. Niby nikt wprost nie powiedział, że coś jest nie tak, no ale dało się to odczuć. Oczywiście każdy przed wyjazdem milion razy oglądał stronę campu i zdjęcia okolic, ale powód do narzekania zawsze się znajdzie.

Podstawowe zasady podróży z kimś (jak dla mnie):
1. Podróż osobnym autem.
2. Osobne apartmany.
3. Każdy rezerwuje sobie sam i wybiera to co chce.

Wiadomo my jesteśmy rodziną, więc nikt do nikogo tak naprawdę pretensji nie ma i pewnie jeszcze nie raz pojedziemy razem na wakacje, ale już na trochę innych zasadach.
Janusz Bajcer napisał(a):
Co do reszty jeśli chodzi o powrót z horrorem - limit awarii wyczerpany przy następnych wyjazdach do CRO :idea:

Mam nadzieję, że właśnie tak będzie, że podczas kolejnych wyjazdów do Cro już nie będzie takich przygód. Teraz, z perspektywy czasu, już to wszystko aż tak strasznie nie wygląda, tym bardziej jak się to czyta, ale nam naprawdę ie było do śmiechu. Mój mąż był już naprawdę u kresu wytrzymałości. Tyle pecha na raz rzadko się zdarza :(
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Rodzinnie na campie Belvedere i 41 godzin w drodze do domu! - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone