napisał(a) Jan 123 » 18.01.2013 00:45
Wracając do górek to spoko - trochę się już pojezdziło
i jak uszczelka nie pierdnie to motoru nie zajadę i hamulców nie spalę a żeby oleju nie zagotować to stare triki są najpewniejsze : wyłączyć klimę , włączyć na maxa ogrzewanie i wentylator - w porę zredukować biegi i nie dusić . Kiedyś w zamierzchłych czasach objezdziliśmy maluchem
większość rumuńskich górek i też się dało
Generalnie solówką to jest pikuś gorzej jest z przyczepą z najazdem w dół , przy ciągłym nacisku suwadła jest bardzo duże prawdopodobieństwo , że polecą łożyska w przyczepie . Co do uwag , że nie przygotowałem trasy to zupełnie się zgadzam
; trochę się zagadaliśmy i nie zauważyłem zjazdu na Maribor i nie chciało się zawracać
Generalnie jazda zwłaszcza po górkach z ogonkiem uczy pokory ; kiedyś w Rumunii fajnie mi się jechało po serpentynkach do momentu aż trafiłem na ograniczenie do 30 i pojechałem około 50 a co tam tyle ich już było i spoko a tu u..ps pełna agrafka o przeciwnym ostrym pochyleniu i
już w ułamku sekundy widziałem wszystko - nawet jak wyrobię autem to może przyczepa się wywrócić i jak się nie zerwie z haka to i tak pociągnie zestaw w przepaść ; na szczęście się udało ale co się nasłuchałem od mojej kochanej to moje i nikomu tego nie życzę
Nauka nie poszła w las tylko w praktykę i naukę ; już wiem , że tak jak na śliskim nie ma mocnych i w górach jest tak samo ( a już się czułem taki mocny
) W pewnym stopniu na nieznanej trasie w górach pomocna jest nawigacja bo przynajmniej widzimy z wyprzedzeniem jakiego typu zakręty mamy przed sobą ; no ale koniec przynudzania