Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer

Francja produkuje ponad 1 500 rodzajów serów. Francuzi są odpowiedzialni za stworzenie metrycznego systemu miar i wag w 1793 roku. Francja nie jest ojczyzną croissanta - to ciasto pochodzi z Austrii. Kipferl – przodek croissanta, który narodził się w wiedeńskich kawiarniach w XIII wieku – był oryginalnym porannym słodyczem w kształcie półksiężyca.
MRK
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3854
Dołączył(a): 01.08.2011
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) MRK » 10.04.2013 23:27

piotrf napisał(a):
ally napisał(a):Dziękuję za opinię :) i czekam na cd. opowieści z Twojej podróży... to jeszcze chyba nie koniec?


Tomku , ja również czekam na kontynuację :D


Pozdrawiam
Piotr


Żeby tylko Ty:)
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 11.04.2013 08:09

Już siadam i działam.
Będzie o ciekawostce geologicznej - wąwozie, który mnie osobiście baaardzo się spodobał i uroczym miejscu po drodze.

Pozdrawiam
T

PS.
Bardzo dziękuję wszystkim za zainteresowanie.
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 12.04.2013 10:06

Opuszczam Carcassonne, droga wiedzie mnie na południe, w kierunku Ille-sur-Têt. Przy okazji pobytu w tych okolicach, chcę jeszcze zwiedzić kanion de Galamus z groźnie wyglądającą, miejscami wykutą w skale drogą.
Po drodze, na chwilę zatrzymuję się w małej wiosce i kupuję z przeznaczeniem na wieczorną kolację rumiane bagietki. Sklepik położony jest na rozdrożu z malutkim parkingiem, na trzy, cztery samochody. Widok ze wzniesienia na którym znajduje się sklepik, kusi widokiem majaczących w oddali mglistymi kształtami Pirenejów.
Pachnące pieczywo pakuję do kufra i ruszam w drogę. Szosa z odsłoniętych przestrzeni winnic, wchodzi w gęsto porośnięte lasami pagórkowate okolice, z pokręconą drogą wokół łagodnych kształtów zielonych wzgórz.
Kilka kilometrów przed Rennes-les-Bains, w środku lasu trafiam na ruiny starożytnych łaźni. Cóż za piękne i urokliwe miejsce - świetnie zachowane zabudowania z pozostałościami instalacji i wystroju wnętrz.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Po lewej stronie, w dole meandruje malowniczy potok. Bujna zieleń otaczającego lasu, nasycona południowym słońcem i zapachem rześkiego, górskiego powietrza zamyka przestrzeń wokół malutkiego parkingu przy drodze, na którym stoi moja Honda. Całość tworzy klimat pełen lekkości, spokoju i odprężenia. Ale mam ochotę pobyć tutaj dłużej. Kolejna niespodzianka, którą droga sprawiła wędrowcowi.
Chyba rozumiem, dlaczego w takim miejscu starożytni umieścili swoje łaźnie. Bijące kiedyś gorące źródła, dzisiaj już nie są czynne. Szkoda, chyba bym się skusił na przyjemność zażycia kąpieli w takim otoczeniu. Na dzisiaj pozostaje radość z odkrycia tego miejsca.

Mijam Rennes-les-Bains i wraz z drogą zagłębiam się w trzewia kanionu.

Zatrzymuję się na chwilę przed wjazdem w tą skalistą krainę. Widok jest niesamowity.
Czuję się niczym skrzat w krainie olbrzymów, kiedy staję na jednej z zatoczek w głębi kanionu. Masa skał nad głową i studnia przepaści obok sprawiają wrażenie, że tylko czyhają, aby zatrzasnąć w swoich objęciach niemile widzianego gościa.
Wycięta w masywie skalnego wąwozu półka skalna w kształcie litery „C” prowadzi niesamowicie wąziutką drogę w połowie głębokości kanionu. Ciasne zakręty, których kształt widać dopiero po dojechaniu do szczytu łuku, dodatkowo, dosłownie ocierają się o koniec półki na której są osadzone.
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Kanion de Galamus stanowi dla mnie spore zaskoczenie, robi wrażenie groźnego i niebezpiecznego. Niski murek przyklejony do krawędzi drogi od strony skarpy, obrysowuje ją i pokazuje, w którą stronę należy kierować maszynę. Kiedy dojeżdżam do zakrętu, muszę zwalniać praktycznie do zera. Krawędzie skał dokładnie przesłaniają to, co dzieje się za nimi. Tak więc, będąc już na zakręcie, nie widać czy z naprzeciwka coś nie jeździe, czy też droga jest pusta. Z duszą na ramieniu, prawie ocierając się kuframi o murek przy krawędzi drogi, mijam jadące z naprzeciwka samochody. Oddzielona od przepaści kamiennymi i betonowymi słupkami i murkami droga wywołuje we mnie dreszczyk emocji wędrujący w górę i w dół po plecach. Zmuszam się do maksymalnej koncentracji podczas jazdy.

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek


-
Obrazek


-
Obrazek

-
Obrazek


Wcześniej, na początku wjazdu do kanionu, stał znak zakaz wjazdu dla kamperów, ale teraz patrzę, że znalazł się jeden odważny. Zaraz zablokuje drogę. Na szczęście, już mnie to nie dotyczy. Mijam najbardziej wąski i pokręcony odcinek - otoczenie wypłaszcza się. Po prawej stronie dostrzegam sporej wielkości parking z reklamą firmy organizującej spływy kajakowe. Jeszcze jeden rzut oka na wąwóz, tym razem już z punktu widzenia żaby.

Licząc na to, iż gdzieś po drodze znajdę stację benzynową, nie tankuję w Carcassonne. Niestety przeliczyłem się i w związku z tym, wraz ze zbliżaniem się do Ille-sur-Têt rosły moje obawy o ilość paliwa w zbiorniku. Na reszkach paliwa dojeżdżam do stacji benzynowej. Po pełnych niepokoju kilometrach, w małym miasteczku, przy supermarkecie, tankuję do pełna i zrelaksowany jadę w kierunku Ille-sur-Têt zerknąć na pomarańczowe skały.
Przebijam się przez okoliczne pagórkowate okolice, z ciągnącymi się po obu stronach drogi plantacjami winorośli. Karłowate winorośle z grubymi, ale niskimi pniami wyglądają z wysokości kanapy motocykla jak hodowla drzewek bonzai.
O ile krajobrazy jest zachwycający, to sama droga - to dla mnie droga przez mękę. Wysypana luźno leżącymi drobnymi kamykami, po których jedzie się jak po lodzie, bez przyczepności. Uślizgi tylnego koła na ostrych, pnących się w górę zakrętach powodują dodatkowe emocje.
Jadę wolno i bardzo ostrożnie. Trzysta kilogramów żelastwa posłusznie reaguje na moc silnika i balans ciałem. Delikatnie operuję manetką gazu, przepuszczając grzecznie samochody, co jakiś czas zbliżające się do mnie, które mając do dyspozycji dwa punkty podparcia więcej, wyraźnie niecierpliwiąc się na moją ślimaczą jazdę.
Koniec drogi, na wysokości Ille-sur-Têt, kończy koszmarną jazdę. Ze szczytu wzgórza podziwiam pomarańczowe skały i zjeżdżam w dół.

Obrazek

Kemping w Ille-sur-Têt nie zachwyca, poza tym, zamknięta recepcja przyśpiesza decyzję o dalszej podróży w kierunku Perpignan. Z Perpignan do wybrzeża jest już niedaleko, a tam na pewno nie będzie trudno znaleźć fajny kemping.

Pozdrawiam
T
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13020
Dołączył(a): 14.05.2005
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 12.04.2013 10:52

Ale czadowy dojazd...
Dyscoteką bym tam się zmieścił?
Prawie 2m wzrostu... :oops:

To są te okolice?

http://goo.gl/maps/cgNjL
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 12.04.2013 11:02

FUX napisał(a):Dyscoteką bym tam się zmieścił?


Jeżeli nie masz go zbyt wysoko podniesionego i półki nad sufitem, to spokojnie.

FUX napisał(a):To są te okolice?


Dokładnie

Pozdrawiam
T
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13020
Dołączył(a): 14.05.2005
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 12.04.2013 11:21

Merci.
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 12.04.2013 11:26

Droga i widoki robią wrażenie!!!Przepiękne.
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14582
Dołączył(a): 12.04.2005
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 12.04.2013 18:44

ally napisał(a):Droga i widoki robią wrażenie!!!Przepiękne.


Prawda.

Matko jedyna ally się ujawniła. :wink:
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - de Galamus

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 12.04.2013 19:19

:lol:
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - w stronę wybrzeża

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 15.04.2013 13:22

Kask na głowę, rękawice na dłonie, w tył zwrot i już jadę na wschód, tam, skąd wieje wiatr…
Obrazek

Ustawiam nawigację na trasę po drogach lokalnych, i wąskimi asfaltowymi i szutrowymi drogami, krok za krokiem, przepraszam szprycha za szprychą... w kierunku wiatru od morza.

Wąskie i mało uczęszczane szlaki, pozwalają się cieszyć spokojną jazdą. Z prawej i lewej strony kilometrami ciągną się cudowne sady. Dojrzewające morele pobłyskują odcieniami pomarańczowego koloru na tle zielonych płaszczyzn liści. Subtelna, lekko ulotna mgiełka snuje się na wysokości koron niskopiennych, gęsto rozrośniętych drzew. Kiedy patrzę prostopadle do drogi, wzdłuż równo posadzonych drzew, skrót perspektywiczny, który tworzy szpaler i zacierające się, wraz z odległością kształty i kolory, przypominają mi klimaty jakie można odnaleźć na obrazach mistrza Leonarda. Wyraźny, doświetlony pierwszy plan i milknący drugi, tworzący głębię, która wzmacnia przekaz tego pierwszego. Pięknie.

Dojeżdżam do głównej drogi prowadzącej do Perpignan. Po spokojnych i przyjemnych kilometrach pośród sadów, wpadam w wielkomiejski ruch, w którym nie ma miejsca na podziwianie okolicy. Pełna koncentracja na jeździe i tym, co wokół. Perpignan zapchane po same brzegi. Przeciskam się pomiędzy samochodami, chcąc jak najszybciej przebić się na drugą stronę miasta. Tam już będę bliżej morza i bliżej kempingu.

Wybrzeże zapewnia spory wybór miejsca noclegowego. Drugi strzał okazuje się trafiony i po nieco przydługich formalnościach meldunkowych, znajduję miejsce na nocleg. Kemping doskonale wyposażony i pięknie położony. Ukłonem dla dzieci są świetna mini infrastruktura oraz specjalne urządzone łazienki z miniaturową armaturą dla najmłodszych.
Rozbijam namiot. Dziwnie sucho, czyżby dzisiaj nie miało nic padać?
Zapowiada się piękny i ciepły wieczór. W powietrzu czuć bliskość morza.
Ze starych zapasów zjadam pyszną rybkę i około 19 idę na spacer nad morze.
Boczna furtka prowadzi wprost na plażę, odległą o kilkaset metrów od kempingu.
Silny wiatr wywiał spacerowiczów z powrotem na kemping i okolica tchnie pustką. Przez płaskie i zarośnięte charakterystyczną, nadmorską roślinnością niby wydmy, dochodzę do brzegu. Przede mną, w prawo i lewo, aż po sam horyzont rozciąga się plaża. Piaszczysta, ale o ostrym i przy wejściu do wody, grubszym ziarnie morskiego piasku. Pod naciskiem stopy, przyjemnie mięknie, pozostawiając przez chwilę odcisk, wypełniający się za chwilę wodą i rozpływający się w szarym piasku, kiedy kolejna fala dociera do brzegu. Wschodnia strona plaży, aż po horyzont płaska, zachodnia natomiast w oparach wieczornej mgiełki, majaczy się w oddali konturami Orientalnych Pirenejów. Spacer nad brzegiem, pomimo silnego wiatru przyjemnie relaksuje przed snem.
Obrazek

-
Obrazek

Żałuję, że nie zabrałem ze sobą czegoś cieplejszego.
Wiejący od strony Pirenejów wiatr, szybko wychładza organizm i po kilkunastu minutach zaczynam odczuwać zimno. Nie jest to uczucie na tyle nieprzyjemne, żeby nie kontynuować spaceru. Ruszam na wschód. Ciepła woda przyjemnie omywa nogi, a matowy odgłos piasku skrzypiącego pod stopami wzmacnia poczucie bytności nad morzem.
Wracam na kemping. Furtka kempingu stanowi przejście do innej rzeczywistości. Brzeg i plaża suche, piaszczyste, szaro-zielone, przesycone szumem wiatru i zapachem morza, kemping – kolorowy, porośnięty palmami i egzotyczną roślinnością. Prostokątne boksy zapewniają odpowiedni poziom prywatności.
Kubek zielonej herbaty i przyjemne leniuchowanie przed namiotem z ciasteczkami z czekoladą kończy dzień.
Ciepło i milknące odgłosy usypiającego kempingu …

Pozdrawiam
T
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - w stronę wybrzeża

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 15.04.2013 14:26

:D
Mam nadzieje, że tym razem bez deszczu... bo niebo mało obiecujące :lol:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18273
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja - w stronę wybrzeża

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 15.04.2013 23:04

Plaża bez końca 8)

Piękna . Idealna po intensywnie spędzonym dniu


Pozdrawiam
Piotr
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - w stronę wybrzeża

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 16.04.2013 08:11

ally napisał(a)::D
Mam nadzieje, że tym razem bez deszczu... bo niebo mało obiecujące :lol:


Tym razem się udało. Był to chyba jedyny dzień, w którym nie spadła ani jedna kropla wody.

piotrf napisał(a):Plaża bez końca


Jeżeli ktoś znalazłby się w tych okolicach - polecam.
Piękna, piaszczysta i szeroka plaża z łagodnym zejściem do morza.


Pozdrawiam
T
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 16.04.2013 09:22

Początek dnia i na dzień dobry godzina straty.
Poranny rytuał jak zawsze zaczynam około szóstej.

Obrazek

Spakowany i gotowy do drogi tuż po 8 podjeżdżam pod budynek recepcji. Niestety okazuje się, że recepcja czynna jest dopiero od godz. 9. Cóż, mój błąd - wieczorem nie spojrzałem na godziny pracy i w związku z tym, muszę czekać całą godzinę zupełnie bezczynnie. Trochę szkoda tej godziny, ale nic na to nie poradzę.
Pogoda zapowiada się całkiem nieźle, słońce świeci od rana, o ósmej już wysoko nad horyzontem. Błękitne niebo nie wskazuje na nic, co mogłoby odmienić taki stan. Chłodny wiatr z zachodu delikatnie psuje dobre wrażenie, ale nie jest to problem, nad którym warto byłoby się zastanowić.
Droga z kempingu w stronę autostrady, prowadzi wzdłuż wybrzeża. Z lewej strony mijam duże rozlewiska, z równolegle biegnącą drogą, na której, na nocleg przycupnęło kilka kamperów.

Jadę około 150 km autostradą, po czym zjeżdżam wprost w objęcia Camargue.

Obrazek

Obrazek

-
Obrazek

Pierwszy kontakt z parkiem i od razu coś ciekawego. Ponieważ teren jest mocno podmokły, z naturalnym nawadnianiem, uprawiany tutaj jest ryż. (Jest to ciemny ryż i raczej dostępny tylko lokalnie.) Podobne pola, lecz o wiele mniejszej powierzchni można jeszcze spotkać na wschód od Arles.
Wśród pól ryżowych i pastwisk, na których wypasają się charakterystyczne dla tego regionu konie o białawej maści, dojeżdżam do samego końca parku, do miejscowości St. Maries de la Mer.

Już na pierwszy rzut oka czuć inność i ulotną lekkość. Jeszcze nie zaparkowałem maszyny, a już wiem, że spodoba mi się to miejsce.
Parking znajduję na małym placu, w sąsiedztwie głównego placu miasteczka.
Gorąco, chociaż nie upalnie, a może to ja jestem spragniony ciepła? W każdym razie klimat jest doskonały.
Godzina 11.50 - temperatura w każdym razie idealna dla tego miejsca i otoczenia. To, co od zwraca uwagę, to niesamowicie duża ilość światła. Jasne i niskie zabudowania, w prawie pionowo padających promieniach słonecznych tworzą nie spotykany w głębi kraju, śródziemnomorski klimat. Patrząc na tą niską zabudowę odnoszę wrażenie, że pobudowano ją tak, aby przybysz oglądający miasteczko miał świadomość, że jest to jedno z najdalej wysuniętych na południe miejsc Francji. Linia, którą tworzą dachy białych kamieniczek stanowi początek biegnącej w morze linii łączącej miasteczko z półokręgiem horyzontu.
W miasteczku wyczuwa się nastrój lekkiego podniecenia.
Policjanci stoją na rogatkach, ludzie ustawiają się wzdłuż głównej ulicy, w oczekiwaniu na coś.
Nie wiem co to ma być, ale czuję przez skórę, że trafiłem na coś ciekawego, czego zupełnie nie miałem w planach.

Dosłownie w 10 min po zaparkowaniu motocykla, kiedy jeszcze nie zdążyłem zrzucić motocyklowych ubrań, policja blokuje ulice. Atmosfera oczekiwania podnosi temperaturę wśród zgromadzonej ludności. Szybko kończę przebieranie się w lekkie ubranie i wyciągam z kufra aparat, aby nic nie umknęło mi w tym podnieceniu.
Z pomiędzy wąskich uliczek, z drugiej strony placu zaczyna dochodzić dźwięk orkiestry dętej, wygrywającej melodie, w których wyraźnie słychać nutę zabarwioną w hiszpańskie odcienie. Hiszpańskie klimaty - nie bardzo rozumiem – skąd i dlaczego? Niedługo jednak stało się jasne, o co w tym chodzi.
Zdaje się, że przypadkiem trafiłem naprawdę na coś ciekawego.
Cieszę się podwójnie, ponieważ zgodnie z planem miałem być tutaj przedwczoraj. To jedno, drugie to, to że jeżeli bym przyjechał 10 min później, stałbym w korku na wjeździe do miasteczka i czekał, aż ruch zostanie wznowiony. Natomiast o tym, co udało mi się zobaczyć w tej chwili, mógłbym najwyżej poczytać w przewodnikach, może w Internecie.

Obrazek

Parada, która wchodzi w rytm melodii orkiestry, wygląda jak nie z tej epoki. Oryginale powozy, wozy rolnicze i maszyny toczą się po ulicy prowadzone przez ludzi, którzy chyba tylko dzięki wehikułowi czasu znaleźli się dzisiaj w tym miejscu. Wszyscy, dzieci i dorośli w regionalnych strojach z przed kilkudziesięciu lat.
Nogi prawie wrastają mi w twardy kamienny bruk z wrażenia.
Patrząc na charakter widowiska, domyślam się, że parada musi mieć coś wspólnego z jakimś tutejszym świętem rolniczym. Pędzone w paradzie stado owiec, biorąc przez analogię z naszymi zwyczajami pasterskimi w Tatrach, stanowi prawdopodobnie redyk. Może nie wiosenny, kiedy to owce wyprowadzane są na pastwiska, ale może jakieś sezonowe przepędzanie na inne tereny związane ze zmianą pastwisk. Tego nie wiem na pewno.
Wszystko dzieje się z południowym klimatem i na wesoło.
Widać, że w miasteczku wszyscy się znają. Uczestnicy parady i obserwatorzy ustawieni wzdłuż trasy przemarszu pozdrawiają się nawzajem i wymieniaj drobne uwagi, śmiejąc się przy tym serdecznie.
Wytwornie ubrane panie i eleganccy panowie jadący na bryczkach, a za nimi reprezentanci rolnictwa i rzemiosła na oryginalnych powozach i maszynach rolniczych, w równie oryginalnych strojach z epoki zachowują się jak nieźli aktorzy. Mój największy zachwyt wzbudzają dzieci. Fantastycznie wyglądają w ubraniach, które nosili ich pradziadkowie.
-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Sądząc po ilości ludzi, turystów nie ma ich dzisiaj zbyt wielu. Jest więc to święto lokalne i raczej mało znane. Tym bardziej jestem zadowolony, ponieważ takie rodzynki trafiają się niezmiernie rzadko.
Parada przemaszerowała przez ulice miasteczka na główny plac, gdzie wśród tubylców rozpoczął się nieformalny festyn.
Zachwycony tym, co widziałem, w doskonałym humorze idę, więc na dalsze zwiedzanie cudownego miasteczka.

Pozdrawiam
T
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 16.04.2013 09:38

Ale frajda, dla mnie byłaby to nie lada gratka zuwagi na konie :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Francja - France


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone