Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer

Francja produkuje ponad 1 500 rodzajów serów. Francuzi są odpowiedzialni za stworzenie metrycznego systemu miar i wag w 1793 roku. Francja nie jest ojczyzną croissanta - to ciasto pochodzi z Austrii. Kipferl – przodek croissanta, który narodził się w wiedeńskich kawiarniach w XIII wieku – był oryginalnym porannym słodyczem w kształcie półksiężyca.
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 14.03.2013 13:27

Z nad mieniącego się o tej porze dnia czerwieniami i pomarańczami Rodanu wracam w kierunku papieskiego pałacu. Droga obchodzącą od północnej strony stare miasto pnie się lekko w górę.

Obrazek

-
Obrazek

Z tyłu pałacu, w jednej z uliczek, biegnącej w stronę pałacowych murów znalazły miejsce kluby młodzieżowe. Dochodząca z pomieszczeń muzyka urozmaica ponury nastrój otoczenia średniowiecznej budowli.
Po stromych schodach, wzdłuż murów papieskiego pałacu, wracam przed wejście do katedry i kieruję się dalej na plac. Nasycone głęboką czerwienią promienie słoneczne padając prawie równolegle do powierzchni ziemi, wywołują z przeźroczystego powietrza zarysy brył budynków Avignon’u, wycieniając elewacje zwrócone na wschód. Widok godny średniowiecznych budowli.
W dole smuga Rodanu wije się niczym niekończący się wąż w odcieniach czerwieni, na tle zieleni, błękitu, aż po czerń na horyzoncie. Przesuwające się ku czerwieni barwy tworzą hipnotyzujący widok, zmieniający się w swej kolorystyce z minuty na minutę. Doskonały czas dla miłośników zachodów słońca. Zarówno dla malarzy, jak i dla konsumentów takich widoków.
Na opustoszałym placu zaczynają się pojawiać wieczorni spacerowicze.
Lekka poświata zachodzącego słońca snuje się po wyższych partiach murów i sterczących wieżach, nieco mrocznego, o tej porze, pałacu.
Wyobrażam sobie czasy świetności masywnej budowli.
W wyrazie, jaki nadali jej architekci i budowniczowie czuć dumę, wręcz butę kościelnych władców. Pomnik pozostawiony potomnym nie dodaje im splendoru. Dla mnie jest raczej obrazem ich chęci posiadania władzy i czerpania z niej korzyści politycznych i materialnych.
Strzeliste łuki na elewacjach pałacu, w swych podcieniach kryją tajemnice tych, których już niema wśród żywych. Nachodzące na siebie, jakby osuwające się, zewnętrzne połacie pałacowej skóry, nadają monumentalnej bryle smukłości, sprawiając, że odnosi się wrażenie, iż pałac jest o wiele lżejszy w swej bryle. Zbudowany jest z kremowego kamienia wydobywanego, jak myślę, z okolic St Remy, które mijałem w drodze do Awinionu.
Wieczorem, kiedy kończy się ruch turystyczny, plac przy Pałacu Papieskim wchodzi w posiadanie młodych. Pojawiają się gaworzące między sobą grupki, a gdzieniegdzie przycupnęły parki zakochanych. Na schodach, pod katedrą siedzą okrakiem na murku barierki dziewczyna i długowłosy chłopak. Z zaangażowaniem grają w jakąś grę planszową, rozłożoną pomiędzy nimi.
Przed wejściem do pałacu, grupa VIP’ów w wieczorowych strojach zbiera się na wieczorne spotkanie. Po lewej stronie słuchać trzask sztućców, które przygotowuje kelner w oczekiwaniu na kolejnych gości. Z za niego dolatuje smakowity zapach potraw, które ustawione na wózku kelnerskim, podjeżdżają do kilkunastoosobowej grupy rozbawionych turystów zajmujących złączone stoliki obok wejścia do restauracji.
Temperatura spada. Do odczucia chłodu jest jednak bardzo daleko, wręcz przeciwnie, powietrze robi się lekkie i przyjemne. Stygnące powietrze daje uczucie przyjemnego posmaku gorącego dnia. Niedobitki turystów leniwie snują się po placu w kierunku hoteli czy parkingów, na których pozostawili swoje samochody.

Papieski zegar odegrał kolejną pełną godzinę. Hej przyjacielu, chyba już czas na ciebie – myślę sobie. Zmęczenie coraz mocniej odciska piętno na mięśniach. Szkoda mi jednak każdej chwili – nie wiem, czy podczas dalszej podróży będę miał możliwość spędzić tak przyjemny wieczór. Jutro trzeba jechać dalej. A szykuje się również ciekawy, ale i męczący dzień.

Czas miłego nic nie robienia w takim miejscu pozostanie w pamięci – na bardzo długo.

Pojawiające się w mojej głowie refleksje, w takich chwilach, nieustannie krążą wokół samego sensu podróżowania. Może nie bycie życiowym Nomadem, ale chęci znalezienia się w sytuacji, kiedy droga, podróż stanowią cel, istotę poszukiwania nowego, poznawania i rozumienia go. Droga nie w takim sensie i w takich okolicznościach, w jakich jest ona opisana choćby przez McCarthy’ego w jego „Drodze”, czy też podróż, jak w „Peanatemie” Stephenson’a, ale pełna wrażeń, oby w większości tych pozytywnych i obfitująca w emocje. Dodatkowo dająca prostą radość i zaspokajająca naturalną, ludzką ciekawość świata.

Pozdrawiam

Tomek
Basik_63
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 650
Dołączył(a): 31.08.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basik_63 » 14.03.2013 21:31

Czuję się już kompletnie rozbudzona. Ten rok będzie niestety bez wielkich wyjazdowych szaleństw. W planach jedynie Woodstock. Ale nam nadzieję, że Wasze relacje zrekompensują mi brak wielkich podróży. :)
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 16.03.2013 19:11

O podróżowaniu kilka refleksji.

Podróżowanie jest przestrzenne.
Ze swej definicji - jest aktywnością, fizycznym przemieszczaniem, wreszcie świadomym przebywaniem w miejscach, innych od tych, które są związane z naszym życiem codziennym. Przeciwieństwem dla biernego bycia.

W związku z tym, czy można traktować podróżowanie jako swego rodzaju inność, odmienny stan, wyjątkowy czas, dla niektórych święto?

Może jako oderwanie od codzienności i związanych z tym spraw, czynności, rytuałów?; jako wyskok w bok (sic! - jakie nieładne słowo).
Wyizolowanie się od otaczającego tłumu, szumu?

Z drugiej zaś strony jest poszukiwaniem. Możliwością odnajdywania nowego zmysłowego doświadczenia, poszerzania własnego horyzontu myślowego. Kumulację i koncentrację myśli wokół miejsca i czasu. Zestawieniem wyobrażeń i informacji utrwalonych wcześniej, z bezpośrednio pojawiającymi się obrazami, wrażeniami i emocjami.
Być może sama obecność w nieznanym dotąd miejscu, wyzwala nowe pomysły i pozwala dostrzegać naturę rzeczy, od innej, niż do tej pory strony.
Jednego można być pewnym: podróżowanie na pewno, przynajmniej w jakiejś małej części pozwala na zagarnięcie na własność, tylko dla siebie, cząstki tego, co widzimy, czujemy, nawet jeżeli jest to tylko chwila, trwający ułamek sekundy obraz, dźwięk czy zapach.

Biorąc choćby tylko to pod uwagę, tę różnorodność impulsów docierających do człowieka, widać jak przekładają się one na ilość, wielkość i różnorodność płaszczyzn, na których można konsumować podróżowanie. A co najważniejsze wartości jakie dzięki temu można sobie przyswoić.


Pozdrawiam

T
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 17.03.2013 12:09

Pałac będący przed kilkunastoma minutami w pomarańczowej poświacie, niczym kameleon zmienił barwę na naturalny szary i ciemnoszary, mając za wzór od dawna już pogrążony w cieniu plac.

Siły witalne po całym dniu już na wyczerapniu, pora więc na kemping.

Tak jak pisał Herbert, naljepszym sposobem na poznanie miasta jest powłóczyć się po nim zgodnie ze schematem: prosto, potem trzecia w lewo, prosto, trzecia w lewo, itp. Ale każdy może opracować swój własny klucz.

Tym razem bez schematu:

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek


-
Obrazek


Pomimo późnego wieczoru, obfity we wrażenia dzień, nie miał się jeszcze zakończyć...

Pozdrawiam
T
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18316
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 17.03.2013 14:50

Tomku , jeszcze nigdy nie korzystałem ściśle z żadnego schematu zwiedzania :) , chyba że za schemat przyjmiemy włóczenie się od jednego ciekawego miejsca do drugiego , w kolejności dowolnej i z ogromną przypadkowością wyboru tych miejsc :wink:
Wiem , wiem , tracę wiele , często omijając tak zwane obowiązkowe pozycje , jednak często natrafiam na takie małe , detaliczne :wink: , omijane przez innych ze względu na ograniczony czas , lub rzekomo mniejszą atrakcyjność .

Oby nasza ciekawość nie została nigdy w pełni zaspokojona


Pozdrawiam
Piotr
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 18.03.2013 09:14

Piotr,
Z perspektywy czasu, większość miejsc, które zwiedzamy oceniamy jako warte czasu im poświęconego.
(Przynajmniej ja tak mam.)
Planując jednak trasę nie posilam się tylko i wyłącznie przewodnikami. Dzisiaj jest to o wiele łatwiejsze, niż kiedyś, kiedy nie było Internetu.
Najwięcej jednak wiadomości można uzyskać od tubylców. Oni są skarbnicą wiedzy. Czasami wystarczy minuta rozmowy z właścicielem sklepu czy kawiarni i wiem więcej niż tydzień studiowania przewodników.

Pozdrawiam
T
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 19.03.2013 09:23

Spotkanie z państwem W. było równie niespodziewane, jak miłe.
Dochodzę do zamkniętej już bramy kempingu, kiedy widzę dwoje starszych ludzi próbujących wprowadzić kod do sterownika bramy wjazdowej. Automat wjazdowy piszcząc odmawia uruchomienia mechanizmu. Próbuję dopytać się po angielsku, w czym tkwi problem. Jakże jestem zdziwiony, kiedy odpowiedź pada w naszym, ojczystym języku. Dodatkowo starsza pani mówi, że poznaje mnie, ponieważ jesteśmy sąsiadami na kempingu.
Przebiegam szybko myślą wokół namiotu, ale nie odnajduję w pobliżu żadnych polskich akcentów. Z lekkim wstydem, nie przyznając się, do tego staram się kontynuować mile zapowiadającą się konwersację.
W taki sposób poznaję przesympatyczne polskie małżeństwo podróżników mieszkających obecnie w Niemczech. Podobnie jak ja, objeżdżają Prowansję, zbierając materiały do swej książki. Z racji wspólnych zainteresowań i podobnego celu podróży pogawędka pod bramą przeistacza się w ciekawą rozmowę. Kończy się po kilkunastu minutach w kamperze moich nowo poznanych znajomych przy zielonej herbacie z imbirem i aromatycznych ciasteczkach.
Dzielimy się wrażeniami z miejsc, które właśnie odwiedziliśmy i objeżdżamy miejsca które mamy w planie – na mapie oczywiście. Przy kolejnym temacie okazuje się, iż łączy nas również pasja do fotografii. Rozmowa o sprzęcie, technice fotografowania okraszona jest oczywiście zdjęciami z podróży.
W trakcie rozmowy, nabieram wrażenia, że nie znamy się od dwóch czy trzech godzin, ale znacznie dłużej. Pewnie tematów obgadalibyśmy jeszcze kilka, jednak około w pół do pierwszej zaczęło się błyskać i rozpętała się burza. Niestety musiałem po raz kolejny chronić Trampka przed deszczem i samemu zaszyć się w namiocie.
Dużą przyjemność i jednocześnie niespodziankę sprawił mi ten wieczór. Tym bardziej, że od kilku dni w naszym języku ojczystym mówiłem tylko sam do siebie.
Burza postanowiła zakończyć miłe spotkanie, ale to jeszcze nie był koniec długiego dnia. Motocykl bezpiecznie stał ukryty pod plandeką, ja w namiocie.

Leżąc już w śpiworze, słyszę, że burza pomału słabnie, a odchodzące echa grzmotów świadczą o nadchodzącej ciszy. Krople deszczu zwalniają swój matowy rytm, spływając po powłoce namiotu.

Avignon w nocy - kilka ujęć pięknie oświetlonego miasta na pewno nie zaszkodzi.

Orzeźwiające powietrze przesycone zapachem burzy przyjemnie owiewa twarz. Kemping pogrążony w ciszy, tylko gdzieniegdzie pomiędzy punktowymi lampami oświetlającymi kempingowe dróżki, widać światła palące się w kamperach.
Stare miasto wygląda wspaniale. Światła rozlewają się rozpraszającymi się smugami na powierzchni Rodanu. Blask reflektorów tworzy łunę nad zabudowaniami, sprawiając wrażenie cieniowanej kopuły, na tle ciemnego nieba.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek


Pozdrawiam
T
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 22.03.2013 15:49

W drodze do Carcassonne

Budzę się - nie otwierając oczu widzę intensywne światło. Mając w pamięci nocną ulewę, przez chwilę zastanawiam się - czy światło próbuje się przebić przez poszycie namiotu, czy też to tylko senne złudzenie, które pozostało z sennych podróży.
Otwieram oczy.
Namiot ustawiony bokiem na wschód chwyta budzące się do życia prowansalskie słońce. Rześki poranek ze słońcem w „okno sypialni” – jak miło.
Z zewnątrz wyraźnie dochodzi do moich uszy szum wiatru, ale też nie jestem pewien, czy to nie przypadkiem echo wieczornego dmuchania nad Rodanem, podczas gwałtownej burzy, która przetoczyła się nad Avignon’em.
Mija chwila, zanim faktycznie dochodzę do siebie.
Teraz już wiem: Mistral dumnie oznajmia, że jest na posterunku i nie ma zamiaru dać o sobie zapomnieć.
Dzień, jak i sama podróż do Carcassonne zapowiada się więc w wietrznych tonacjach.
Patrzę na zegarek – szósta; pora wstawać.
Przygotowanie śniadania nie zajmuje wiele czasu, ale łącznie z pakowaniem ekwipunku i zwinięciem namiotu, z zegarka znika ponad półtorej godziny. Wyjazd z kempingu na drogę wylotową nie sprawia kłopotu. Jeszcze ostatnie spojrzenie przez ramię na stary Avignon i ruszam w drogę.
Do Carcassonne jest niecałe 250 km, pogoda wydaje się przyjemna do jazdy, oprócz wiatru wprost wiejącego w oczy, ale co najważniejsze – nie pada. Nocna ulewa pozostawiła po sobie jedynie ślady w postaci nielicznych kałuż, które wraz z coraz mocniej święcącym słońcem znikają w oczach.
Aby zyskać na czasie, od razu kieruje się na autostradę. Zabudowania miasta dają niewielką ale chociaż taką osłonę przed wiatrem. Na autostradzie już tego nie doświadczam. Dmucha, wieje, dmie – nie wiem, co jeszcze, raz z lewej, raz z prawej, za chwilę wprost w motocykl.
Wiatr nie pozwala na czerpanie przyjemności z podróży.

Jazda Transalpem, dzięki wyprostowanej, wygodnej pozycji za kierownicą jest dosyć przyjemna. Stosunek mocy silnika do ciężaru motocykla jest wystarczający, nawet w czasie długiej podróży. Do tego sama charakterystyka silnika, stworzona pod katem jazdy turystycznej, daje zadowolenie z jazdy, a kiedy trzeba, pozwala na wystarczające przyśpieszenia.
Dzisiaj jednak to wszystko nie ma specjalnego znaczenia. Dzisiaj wiatr nadaje rytm i tempo jazdy. Jego nagłe podmuchy w połączeniu z autostradową prędkością, tworzą silne zawirowania powietrza, przekładające się na chaotyczne uderzenia strug opływających motocykl. Staram się dostosować ułożenie sylwetki ciała do kształtu i kierunków, z których napływają fale pędzącego powietrza.

Patrzę na sunące pod stopami paski czarnego asfaltu, przeplatanego białymi błyskami linii, oddzielających sąsiadujące pasy drogi.
Autostrada to nie jest miejsca dla mnie.
Rzadko kiedy ma coś ciekawego do zaoferowania.
Długie i monotonnie proste, szerokie płachty asfaltu czy betonu, przykrywają i przytłaczają to wszystko, co jest ciekawego w okolicy. Przestrzeń, pomimo, iż jest otwarta, sprawia wrażenie nienaturalnej. Na tych niekończących się kilometrach, czuć, że stworzono je jedynie w celu ich mijania.
Nie można tutaj stanąć, rozejrzeć się, zrobić zdjęcie, może kogoś spotkać, zapytać o drogę, zagadnąć po prostu. Panuje tutaj wszechogarniający pęd, wszyscy tutaj się śpieszą. Liczą się tylko przejechane kilometry i czas w jakim są pokonywane.
Ludzie jadą na tyle szybko, na ile pozwalają im ich pozamykane szczelnie po sam dach pojazdy.
Jadę po nich, kiedy nie mam innego wyjścia. Jeżeli tylko mogę, zjeżdżam i podróżuję bocznymi drogami. Jedzie się nimi wolniej. Ale za to ciekawość świata jest wynagradzana wprost proporcjonalnie do pokonywanych kilometrów. Widać tam świat, takim jaki jest, codzienny, potoczny, w którym szum i pośpiech są obecne, ale dopiero na drugim, trzecim planie.
Z lewej strony mijam spory masyw porośniętych zielono wzgórz. Patrzę na nie i ogarnia mnie tęsknota; chętnie zamieniłbym tę równą, szeroką, idealnie położoną drogę na pofałdowaną, wąską, tą daleko na horyzoncie. Pewnie pomiędzy wyoblonymi kształtami wzgórz wiodą kręte, porośnięte na poboczach pachnącymi roślinami drogi, kuszące szutrowymi odnogami, które prowadzą do okolicznych sadów i gajów oliwnych oraz obrośniętych smukłymi cyprysami domostw. Tęsknota za takimi drogami chwyta za potarganą wiatrem duszę.
Kierunek wiatru zmienia się wraz z przejechanymi kilometrami.
Uciążliwy wiatr, hałas powietrza sprowadzają mnie na duży parking.
Kilka minut odpoczynku, uzupełnienie płynów pozwala na wyciszenie się i chwilę relaksu. Przysiadam na krawężniku obserwując krzątających się kilkadziesiąt metrów dalej kierowców wielkich ciężarówek. Ich kilkunasto, czy kilkudziesięciokołowe gospodarstwa i miejsca pracy jednocześnie, stoją bez ruchu, czekając niczym konie wyścigowe, gotowe do dalszego skoku.
Samowystarczalni, krążący tygodniami od bazy do bazy, sami nawet nie wiedząc, co akurat mają za plecami na wielkich platformach. Wiedzą za to, kiedy i gdzie mają dotrzeć i gdzie jechać dalej. Współcześni, mechaniczni cyganie, wędrowcy. Pokonują kilometry, zbici w stada, mając za przewodnika horyzont.
Uciążliwości dalszej jazdy nie odbiegają od tych z początku trasy, staram się koncentrować na jeździe i mijanych kilometrach. Zmęczony, zdegustowany, z dużym niesmakiem i bólem pleców docieram do wyjazdu z autostrady. Kiedy wreszcie pojawia się drogowskaz z nazwą Carcassonne ogarnia mnie wielka ulga.

Pozdrawiam
T
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 26.03.2013 11:46

Pomimo zmęczenia, cieszę się, że 250 km walki o prosty tor jazdy i natarczywy szum w uszach jest już za mną. Tak czy inaczej - walka z wiatrem wygrana, a deszczowe chmury pozostały z boku.
Dojeżdżam pod samą bramę główną fortecy. Parking dla motocykli jest bezpłatny, a cień pod drzewami daje ochłodę. Drobiazg a cieszy.
Przebieram się i na lekko ruszam w kierunku bramy znajdującej się na wprost parkingu.

Mury Carcassonne imponują wielkością i prostotą. Już od pierwszego spojrzenia widać, z jakiego powodu je zbudowano.
Tuż za bramą uzbrojoną w dwa bastiony, w wąskich uliczkach, w malutkich pomieszczeniach poupychane są kolorowe kramiki. W środku tradycyjnie już komercja dla turystów, z marnej jakości pamiątkami rodem z Chin. Na placach i przy uliczkach oferują swoje usługi restauracje i kawiarnie. Jedna przy drugiej zachęcają do skorzystania z ich usług.
Obchodzę wzdłuż murów całe miasto, zbaczając co jakiś czas w głąb zabudowań. Górne miasto płatne 8.5 euro – to chyba lekka przesada.
Carcassonne to żelazny punkt w planach turystycznych wycieczek po Langwedocji. Turystów jest więc sporo, ale myślę, że daleko jeszcze do pełni sezonu turystycznego. W każdym razie, nie trzeba się przeciskać wąskimi uliczkami.
W katedrze trafiam na koncert, właściwie recital muzyki cerkiewnej. Widać mam szczęście do śpiewu w rosyjskim wykonaniu podczas tego wyjazdu.
Spaceruję po murach i podziwiam widoki jakie roztaczają się z nich. Czasami przysiadam na chwilę, aby mocniej wczuć się w klimat miasta. Na jednej z wybrukowanych kamieniem uliczek, trafiam na sklepik z wyrobami z kamienia i minerałów. Już sama wystawa budzi moje zainteresowanie. Kolorowa kompozycja z rzeźbionych, kamiennych figurek, pięknie odstaje od szarych murów elewacji. Jedna z półek zapełniona jest pasiastymi stworzeniami, nieruchomo przyglądającymi się wędrującym za szybą turystom. Malachit - to mój ulubiony kamień. Wspomnienia dotyczące niego sięgają prawie dwadzieścia lat wstecz.
Z przyjemnością wchodzę do jasno oświetlonego wnętrza. Po obu stronach, w przeszklonych gablotach wystawione są niezliczone ilości figurek, wisiorków, koralików itp. kamiennych cacuszek. Pożeram wzrokiem perełki z malachitu. Decyduje się na małe zakupy.
Dwa drobiazgi, ładnie zapakowane przez sprzedawcę wpadają do mojej torby podróżnej.
Zadowolony z zakupu wędruję dalej i podziwiam średniowieczne zabudowania, dochodząc do głównej bramy. Na tym kończę spotkanie z Carcassonne. Pogoda na zwiedzanie była doskonała. Ciepło, ale nie za gorąco. Wiatr, który ślizgał się po zewnętrznych murach, w głębi miasta był nieodczuwalny. Zacieniony parking sprzyja przebraniu się w kombinezon i ciężkie buty.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-Obrazek

-
Obrazek

-Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek

Pozdrawiam
T
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 08.04.2013 21:22

Witam serdecznie,
Transalp, Twoja relacja jest nie tylko rewelacyjna z uwagi na piękne zdjęcia ale zachwyca prostotą z jąką potrafisz oddać emocje i wrażenia z podróży. Niesamowite!

Czekam z niecierpliwością na kontynuowację opowieści, mając jednocześnie jedną małą prośbę: czy byłbyś tak uprzejmy i wskazał choćby nazwy kempingów z których korzystałeś w czasie tej podróży? Takie informację są zawsze niezwykle cenne, a że trasa i wybrany przez Ciebie kierunek jest niezwykle interesujący, kto wie może kiedyś uda się podążyć Twoim śladem.

Pozdrawiam :D
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 10.04.2013 08:58

Ally,
cieszę się, że podoba Ci się moja realacja.
Jeżeli potrzebujesz namiary na konkretny kemping, jestem w stanie go zlokalizować. Niestety nie notowałem adresów tych, na których spałem. Jedno mogę stwierdzić, że standard jaki oferują jest na dobrym poziomie. Nie spotkałem się z problemami - bytowymi, samitarnymi itd. Obsługa zawsze była pomocna i miła.

Pozdrawiam
T
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 10.04.2013 09:52

Nie ma sprawy, na razie taki wyjazd nie wchodzi w grę więc nie będę marudzić :oczko_usmiech: Myślałam poprostu, że przygotowując się do wyjazdu ustalałeś miejsca kempingowe i zostały jakieś zapiski, notatki.

Być może uda nam się w tym roku zawitać nad Gardę ale tam nie spędzałeś noclegu. Nie wiem na ile udało Ci się zapamiętać ten rejon ale być może potrafisz wskazać, która część jeziora jest najbardziej atrakcyjna widokowo? Po wstępnym "szperaniu" w internecie wydaje mi się, że część nieco powyżej miejscowości Garda jest dość urozmaicona i ciekawa a przy okazji jest to w miarę dobry punkt wypadowy do zwiedzania okolicy.
Jeśli możesz coś podpowiedzieć to będę wdzięczna.
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 10.04.2013 10:31

Jeżeli chodzi o Gardę i "efekty wizualne", na pewno część północna jest bardziej atrakcyjna.
Przepiekne widoki wokół samego jeziora, ale również okolic. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Półudniowa jest z kolei ciekawsza pod względem historycznym. Sporo miejsc związanych chociażby z geniuszami renesansu włoskiego, osób które znajdowąły sie w kręgu Leonarda, Michała Anioła, czy trochę późniejszych czasów związanych z epoką baroku (Borrmomini i Bernini). Jeżeli się trochę poszpera, można odnależć echa rodzinnych historii i losów Medyceuszy, Borgiów i im podobnych, które przeplatały się przez kilka stuleci przez miasta i wsie okolic Gardy.

Pozdrawiam
T
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 10.04.2013 11:44

Dziękuję za opinię :) i czekam na cd. opowieści z Twojej podróży... to jeszcze chyba nie koniec?
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18316
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja - Carcassonne

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 10.04.2013 13:03

ally napisał(a):Dziękuję za opinię :) i czekam na cd. opowieści z Twojej podróży... to jeszcze chyba nie koniec?


Tomku , ja również czekam na kontynuację :D


Pozdrawiam
Piotr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Francja - France


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone