Portugalia, Madera, Azory

Widać, że tam wysoko do tego wulkanu się podjeżdża bo jest dużo serpentyn na mapie......

elfik99 napisał(a):Widać, że tam wysoko do tego wulkanu się podjeżdża bo jest dużo serpentyn na mapie......

Ano. A gdzieś przy serpentynach na zachód od krateru znajdują się te wiatraki z czerwonymi hełmami.

Pozdrawiam,
Wojtek

Jestem winien opis zakończenia tego dnia, zatem poniżej tych kilka zdań:

Prawdziwa "hora magica"...

Udaje mi się z tego niezłego punktu widokowego wypatrzyć jeszcze sklep w Horcie, po czym zjeżdżamy z powrotem w dół, zatrzymując się przy widzianej z góry plaży. Plaży z zachodnią wystawą na wschodnim wybrzeżu wyspy - tutaj wszystko jest możliwe. Słońce akurat kłoni się ku zachodowi, oferując nam ostatnie minuty przepięknego spektaklu. Kiedy pomarańczowa kula definitywnie zanurza się pod powierzchnią oceanu, wracamy do samochodu, kierując się do wypatrzonego sklepu. To spory market z działem spożywczym, gdzie zaopatrujemy się w wodę gazowaną, wino, ciastka oraz w kubeczki w granatowym kolorze.

Na koniec dnia podjeżdżamy jeszcze na miradouro de Nossa Senhora da Conceicao, skąd roztacza się wspaniały widok na rozświetlone w dole miasto, a Bea zdąży jeszcze w zapadającym zmroku uchwycić sylwetkę Pico na sąsiedniej wyspie. Nasyceni wrażeniami, wracamy do hotelu, gdzie przy piwku kończymy nasz pierwszy dzień na wyspie Faial. Trzeba uczciwie przyznać - jak na kapryśny klimat zimowych Azorów, udało nam się zobaczyć większą część wyspy w przepięknej pogodzie. Ciekawe, co nas czeka w kolejnych dniach...

Już znam hora magica!!!!!

elfik99 napisał(a):Już znam hora magica!!!!!

W dzieciństwie spotkałem się z nazwą góry "Młada Hora" - bardzo mi się podobała.

Pozdrawiam,
Wojtek

Dzień piąty

Dzień zaczynamy o siódmej. Pogoda wydaje się zachęcać do zwiedzania, zatem po wizycie w łazience bez marudzenia schodzimy do jadalni. W międzyczasie spoza Pico wschodzi słońce, chociaż już w pewnej aureoli, co nie wróży nam najlepiej. Uwijamy się sprawnie, po czym wyruszamy spod hotelu w kierunku przeciwnym do wczorajszego.

Ale fajne warkocze ma Pico na pierwszym zdjęciu!!!!!

elfik99 napisał(a):Ale fajne warkocze ma Pico na pierwszym zdjęciu!!!!!

Pippi Langstrumpf...

Pozdrawiam,
Wojtek

Piękny, spokojny poranek na Azorach

pozdrawiam,
M

Mikeee napisał(a):Piękny, spokojny poranek na Azorach

Jak pozory potrafią zmylić...

Pozdrawiam,
Wojtek

Przy miradorze, z którego podziwialiśmy wieczorną Hortę, odbijamy od znanej trasy, utrzymując kierunek północny i docieramy szybko do zupełnie pustego parkingu przy plaży Almoxarife. Poza bliską wyspą Pico, widać stąd wyraźny zarys nieco bardziej odległej Sao Jorge. I czy to jej widok, czy po prostu chwilowe zamyślenie powoduje, że stojąca na skraju ciemnego piachu Bea zupełnie nie bierze pod uwagę ukrytej siły tutejszych fal...

Ukryta siła fal??? Przy takim spokojnym morzu???.......

Drugie zdjęcie jak mini Los Gigantes na Teneryfie

elfik99 napisał(a):Ukryta siła fal??? Przy takim spokojnym morzu???.......

Noo... właśnie...

tony montana napisał(a):Drugie zdjęcie jak mini Los Gigantes na Teneryfie

Ano. Klify niezbyt wysokie, ale kształtem oko przyciągają.

Pozdrawiam,
Wojtek

Wystarcza moment i oto z absolutnie spokojnej tafli oceanu wyskakuje fala na tyle szybka i mocna, że Bea nie ma najmniejszych szans uskoczyć przed nią. Mimo dramatycznej próby ucieczki zostaje zalana do połowy wysokości łydki, co nie pozostawia złudzeń w kwestii stanu skarpet oraz butów. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak powrót do hotelu.