Portugalia moja miłość -Lizbona,Sintra i okolice

W Portugalii zakochałam się od pierwszego wejrzenia
Piękne zielone krajobrazy,mnóstwo zabytków,szum oceanu ale przede wszystkim wspaniali ludzie i przepyszne jedzenie to Portugalia.
Rzadko wracam w te same miejsca,uważam że życie jest krótkie i trzeba zobaczyć tyle miejsc na ile to będzie możliwe.
Jedynym przypadkiem mojego powrotu była Chorwacja ,a teraz będzie także Portugalia bo bilety na marzec już kupione
Ta relacja będzie dla mnie miłym wspomnieniem do którego chętnie wracam
Krótka zajawka:

















CDN

Dziękuję za odwiedziny
Na pewno się pokuszę o większe zdjęcia ,dzięki za radę

Będę oglądał...
Prosimy o większe obrazy

Pozdrawiam
Krzysiek

Będę lukał czy są większe zdjęcia ...

piekara114 napisał(a):Mnie jakoś na razie Portugalia nie ciągnie

A mnie ciągnie przeogromnie .

Będę zaglądać tu z przyjemnością .

marze_na napisał(a):

piekara114 napisał(a):Mnie jakoś na razie Portugalia nie ciągnie

A mnie ciągnie przeogromnie .

Będę zaglądać tu z przyjemnością .

Mnie również, szczególnie Lizbona, więc z przyjemnością będę śledzić relację

Pozdrawiam
Joanna

Pewnie nie pojadę
ale popatrzeć warto

Bardzo dziękuję za zainteresowanie Zaczynamy

Zeszłoroczne wakacje spędziliśmy na objazdówce :Chorwacja,Czarnogóra,Albania i Bośnia. Mnóstwo przejechanych kilometrów,kilkanaście godzin korków,przejazd przełęczą Llogara w burzy,wspaniałe widoki i piękne wspomnienia tak można podsumować ten wyjazd.Tak więc w tym roku marzyliśmy o tym, żeby nasze podróże samochodem ograniczały się do 200 kilometrów Portugalia zawsze była marzeniem męża więc wybór był prosty.Pozostał wybór który region.Nastawiamy się na wypoczynek i zwiedzanie, tak więc Lizbona i okolice Plan jest taki 3 dni Lizbona i 12 dni Sintra

07.07.2016 godz.16.15 lądujemy w Lizbonie



Noclegi mamy w dzielnicy Alfama,taksówkarz który nas wiezie z lotniska tłumaczy swój brak głosu ostrym kibicowaniem.No tak,w końcu dziś półfinał Mistrzostw Europy Zaraz po rozpakowaniu wybieramy się na Plac Comercio zobaczyć jak kibicują portugalczycy





Po krótkim kibicowaniu i małym piwku ,dalszy ciąg spaceru








Już trochę zmęczeni wracamy do naszej dzielnicy.



Jeszcze lampka Sangrii na dobranoc i kończy się nasz pierwszy dzień.
Trzeba się wyspać, jutro jesteśmy umówieni z Krzysztofem ,polskim przewodnikiem po Lizbonie .
Czeka nas intensywny dzień

Czy lecieliście z Pyrzowic?

Lecieliśmy z Modlina ,ale od marca rusza Wrocław
Dla nas bliżej

Lizbona drugiego dnia wita nas słońcem i dźwiękami budzącego się miasta.
Okazuje się że apartament wynajęty przez booking był strzałem w dziesiątkę .Lokalizacja najlepsza z możliwych.Wszędzie blisko, do większości ciekawych miejsc można dojść pieszo.Aby posłuchać Fado wystarczy usiąść na balkonie i słuchać Blisko do licznych knajpek i restauracji.Same plusy,szczerze polecam Alfame.







Tak jak już pisałam jesteśmy umówieni z polskim przewodnikiem po Lizbonie.Z perspektywy czasu patrząc, było to najlepsze rozwiązanie z możliwych.Krzyśka znalazłam przez internet,prowadzi stronkę dotyczącą Lizbony i Portugalii.Tak więc ruszamy


Katedra Se


Plac Comercio







Nie może zabraknąć portugalskich słodyczy



Dochodzimy do Placu Rossio



Kupujemy za 6 euro kartę,, Lisboa Card" która pozwoli się nam poruszać po Lizbonie metrem,tramwajem i windą.Jedziemy tramwajem do Belem.Słynne ,,pastel de belem " już na nas czekają

Zasiadam, bo Portugalia od jakiegoś czasu siedzi mi w głowie Może w końcu się skuszę...

Warto się skusić ,ja już przepadłam, chociaż uważam że morze najpiękniejsze w Chorwacji

,,Babeczki z Belem" były punktem obowiązkowym naszego programu .A co to Pasteis de Belem?Wymyślili je mnisi z klasztoru Hieronimitów w Lizbonie. Wymyślili, bo kiedy ogromne ilości białek z kurzych jaj szły na krochmalenie ich habitów, powstawały równie ogromne nadwyżki żółtek, które trzeba było zagospodarować. Trzeba przyznać, że wymyślili nieźle (tacy mnisi to lubią sobie dogadzać), bo nie tylko wyszło z tego coś pysznego, ale też było dla mnichów źródłem dochodu. W 1834 klasztor został zamknięty, a recepturę sprzedano rodzinie, której potomkowie do dzisiaj prowadzą cukiernię Pasteis de Belem w Lizbonie i do dziś udaje im się utrzymać sekretną recepturę w gronie 3 wtajemniczonych osób. Reasumując, pasteis de Belem, to te, które pochodzą z tej jednej jedynej cukierni w Lizbonie, do której kolejki nigdy się nie kończą. Kiedy jednak zobaczyłam dwu kilometrową kolejkę i znając ,,zamiłowanie''mojego męża do stania w sznureczku za tłumem ludzi ,pomyślałam że mamy to z głowy Ale od czego mamy naszego Krzyśka Jego słowa ,,nie martwcie się i chodźcie za mną " były jak miód na moje serce (i żołądek )Przeciskamy się przez tłum i wchodzimy do jednej ,drugiej,trzeciej i czwartej sali (gdzie się to wszystko pomieściło do dziś nie wiem )i są wolne stoliki !!!
Nasze pierwsze Pasteis de Belem jedyne i niepowtarzalne -pyycha



Patrząc na minę męża przypomina mi się przebój ,,Gdy widze słodycze to kwicze "(ja też )