Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Brela

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Brela

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 21:20

Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej...
Brela, czyli kolejny etap wtajemniczenia.



Jest nas 5 sztuk, wszystkie kochają ten kraj, wszystkie czekają z utęsknieniem na kolejne wakacje i w związku z tym, postanowiłam 3 najmłodszym sztukom przypomnieć co jakiś czas, jak pięknie będzie... za jakiś czas :) A przy okazji może wyjdzie z tego jakaś mała relacja ;)

Bardzo długa zima wpływała pomału na nas depresyjnie, w związku z tym postanowiłam temu zaradzić i zrobiłam to, co zawsze na takie stany u nas działało – przekopałam Internet w poszukiwaniu „idealnej miejscówki” na kolejne wakacje w Chorwacji.
Oj, każde jedno miejsce jest piękne, w każdym jest ciekawie, w każdym co najmniej kilka dobrych miejscówek. Po zylionowej stronie z apartamentami już miałam się poddać i zlecić poszukiwania Głowie Rodziny, kiedy, w sumie przypadkiem, trafiłam na ofertę apartamentu w Breli, w dzielnicy Jakirusa. Cena była wybitnie atrakcyjna, więc kruczek musiał być – no i był: stromo, schody, „dziura zabita dechami” (daleko do knajp, supermarketów i innych pseudoatrakcji) – czyli dla nas... raj! :D
Po krótkiej naradzie nad terminem i długością pobytu (wrzesień? Tak późno?!? zwariowałeś? No, dooobra, niech będzie, ale 14 dni! Nie da się? A w życiu – żadne 10, na 10 to ja się nawet nie pakuję :P Ok, 11, może być – przy czym przez pomyłkę i tak klepnęłam 12 ;) ) mogłam wreszcie oficjalnie odpalić odliczanie DDW i... od razu zima zrobiła się krótsza i jakby bardziej znośna (nie licząc śniegu, który 1 kwietnia zasypał nas tak, że utknęliśmy w domu skutecznie...).

Z racji pierwszego wyjazdu w powiększonym składzie, czyli z naszą najmłodszą pociechą (w dniu wyjazdu miała 9 miesięcy), przygotowania do wakacji zaczęły się prędzej i obejmowały dodatkowo zaopatrzenie się w specjalistyczne pływadła, "prywatny cień", urządzenia do spania i spacerowania, ale inne niż wózek. Dzięki temu czas zleciał w miarę przyzwoicie i w połowie sierpnia obudziłam się z przerażeniem stwierdzając, że nie zdążę skończyć projektów, nie zdążę poprać i popakować, nie zdążę niczego :-| Taki mały reisefieber ;)
Mimo szaleństwa w oczach udało się zamknąć wszystkie tematy i zgodnie z planem (Misiu, wyjedziemy ok. 21? Tak wiesz, żeby Młoda spała większą część trasy, Starszaki też będą spać, a nie non stop gapić się w dvd, my damy radę – będziemy się przecież zmieniać za kółkiem. Co, nie? Chcesz jechać o 2 w nocy? No to sam sobie Młodą usypiasz i karmisz cyckiem, ja o tej porze nigdzie nie jadę [foch] ! No, dobrze, może być koło 22 – 23...) wyruszyć spod czeskiej granicy do Breli jednym ciągiem.

Trasę opracowałam ja – jak zwyyykleee ;) w sumie tylko dlatego, że trochę czasu siedzę na croforum i dzięki waszym dobrym radom już kolejny raz wiem co i gdzie się dzieje. Zawsze jeździliśmy przez Czechy, Słowację, Austrię (z ominięciem autostrad, drogą 51 wzdłuż Neusiedler See), Węgry (słynną 84 – 86) i Słowenię (wzdłuż autostrady;) ), w Chorwacji wpadając niemal wprost na autostradę i nią jak najbliżej celu. W tym roku – mając kilkakrotnie we wakacje przejechaną trasę z Chałupek w kierunku Żyliny – postanowiliśmy spróbować przez samą Słowację, do Żyliny krajówką, potem autostradą i reszta trasy „jak zwykle”. Nie wyszło jak zwykle, bo nas kochany, wierny Hołek przekonał, że można inaczej – w sumie zmiana mała, bo Neusiedler See zawsze objeżdżaliśmy od zachodu, a tym razem od wschodu – jeszcze bliżej, więcej polem (100 km/h) niż wioskami (50 km/h) i widokowo przyjemniej ;)

Obawy dotyczące tego, jak 9 miesięczniak zniesie kilkanaście godzin w foteliku (Młoda jechała jeszcze w kołysce, bo waga piórkowa, nie odważyliśmy się jej przenieść do następnego fotela), okazały się zupełnie bezpodstawne – kilka przerw, jakieś polegiwanie na parkingowej trawce i naprawdę nie było źle :) Starszaki (10 i 8 lat), zaprawione w bojach, jak zwykle trasę łyknęły, a że znają „na pamięć”, to nawet nie reagowały na moje ciągłe ochy i achy, które zawsze pojawiają się w tych samych, stałych punktach podróży :P

Parking gdzieś na trasie, już na terenie HR
Ostatnio edytowano 08.09.2017 12:20 przez Natko_, łącznie edytowano 1 raz
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 17.12.2013 21:26

Fani Breli się zaraz zlecą to ich uprzedzę.....
Bartek1977
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 944
Dołączył(a): 04.06.2013
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bartek1977 » 17.12.2013 21:37

Zapowiada się ciekawie - również dołączam się do czytania!
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 21:43

Jakimś dziwnym trafem – wcale tego nie odczuliśmy! - podróż trwała całkiem długo (wyjazd ok. 22:30) i na miejscu znaleźliśmy się ok. 12 w niedzielę 1 września.
Obrazek
Pierwszy rzut szerszym okiem

Obrazek
"Mama mówi, że TAM mamy domek, żartuje, nie?!?"

Obrazek
Mniej więcej tam mamy zjechać - no mniej, ale chodzi o różnice poziomów :P

I to w sumie bardzo ważna informacja, zwłaszcza dla tych, którzy jadą w ciemno i boją się, ze po południu może być problem z szukaniem kwatery ;)
Odnalazłszy kwaterę bez żadnego problemu (ach, uroki street view – miałam tę drogę przejechaną chyba z milion razy od wiosny do lata...), zaskoczeni – po raz kolejny, choć w sumie już nas to dziwić nie powinno – otwartością Chorwatów, zastaliśmy klucz w drzwiach i potraktowaliśmy to, jako przyzwolenie na zajęcie kwatery. Na nasze szczęście, nasza wrodzona nieufność i niepewność – nieproszona nie rozgaszczam się pierwsza :P – kazały nam najpierw zajrzeć tylko, bez „rozsiadania się”. Niestety, to był nasz „pierwszy raz”, kiedy kwatera nie była zgodna z opisem. I nie chodziło o wyposażenie, czy lokalizację, czystość czy inne takie – zwyczajnie zależało nam na 2 pomieszczeniach, żeby Trójca Śnięta mogła spokojnie spać, a my rozkoszować się własnym towarzystwem, tudzież towarzystwem laptopa z całą armią zaległych filmów i programów :) Nasz zamówiony apartament nam tego nie zapewniał. Dodatkowym mankamentem było to, że dom stoi na zakręcie, a czekając na właścicielkę na tarasie, zdążyliśmy się zorientować w zwyczajach tambylców, dotyczących między innymi natarczywego trąbienia każdego pojazdu docierającego do „naszego” zakrętu. I o ile jesteśmy bardzo wyrozumiali i popieramy każdą formę wspierającą podniesienie bezpieczeństwa na drodze, o tyle po godzinie oczekiwania mieliśmy serdecznie dość i nie zamierzaliśmy testować naszej cierpliwości przez kolejne 13 dni ;)
Zapadła trudna decyzja (poprzedzona długimi rozmowami z pośrednikiem z PL i HR) o poszukiwaniu kwatery na własną rękę... Oj, jak ja się tego bałam. Z naszej 12:00, po długim oczekiwaniu i rozmowach, zrobiła się 15:00. Zaczepiający na skrzyżowaniach gospodarze rzucali cenami z kosmosu (mąż już chciał brać, ale z opcją skrócenia pobytu... na co ja się zwyczajnie nie zgadzałam, protestował każdy centymetr kwadratowy mojej skóry spragnionej jak najdłuższego kontaktu ze słońcem chorwackim). I wtedy oczywiście znowu na pomoc przyszło forum :P Gdzieś, ktoś, kiedyś napisał o Agencjach Turystycznych czy Informacjach – że tam można o kwaterę pytać. Oczywiście w ślad za tą myślą, jak spod ziemi, wyrosła przed nami taka właśnie Agencja :D
Koniec końców znaleźliśmy nowe lokum, w dzielnicy Stomarica, w cenie nieporażającej, wprawdzie też jednoprzestrzenne, za to z ooooogromnym pięknym tarasem, widokiem z tarasu cuuudnym, w pierwszej linii zabudowy ;) .
Obrazek
Widok na apartament - wykonany oczywiście kilka dni później
Cały pobyt mieliśmy z tego polewkę:
- Ile mieliście do morza?
- W rzucie, czy w przekroju?
- ???
- Bo w rzucie 30m, a w przekroju 130 :P

Ja się w tej willi zakochałam zaraz jak weszłam na taras...
[ tu ma być fotka tarasu, ale się chwilowo zapodziała ]

Mąż jak spojrzał z tarasu w dół...
Obrazek

... a dzieciakom było wszystko jedno, byle wreszcie iść do wody :)
Obrazek
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 21:44

Witam wszystkich i zapraszam na ciąg dalszy relacji - jakość fotek amatorska, opis stricte budowlany, ale się postaram ;)
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15557
Dołączył(a): 30.06.2010
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 17.12.2013 21:49

Miał być Peljesac, ale od kilku dni właśnie Brela mi po głowie chodzi, a dokładnie Jardula, ale zobaczę co Twoja okolica nie oferuje i ile tych schodów masz w zanadrzu (w zeszłym roku miałam 231, a w tym 96) :mrgreen:

Chyba jednocześnie pisałam, jak Ty wrzuciłaś kolejny odcinek. Jednak Stomarica.

Może uda Ci się porównać ją z Jardulą?
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:06

I tam też udaliśmy się natychmiast po wniesieniu podstawowych bagaży na kwaterę.
Do końca dnia nie udało się nam wyciągnąć z wody żadnej z trójki naszych ryb
Obrazek
Żeby zawsze tacy zgodni byli...

Najmłodsza oczywiście zrobiła furorę natychmiast po pojawieniu się na plaży, kiedy to od pierwszego zanurzenia stóp w morskiej wodzie, rechotała w głos aż do późnowieczornego powrotu do apartamentu (zdało egzamin „przygotowywanie” Małej na spotkanie z Wielką Wodą już od 3 miesiąca życia – najpierw wyjazdy na krytą pływalnię, a potem całe lato w dużym basenie).
Obrazek
jeden z "niezbędnych" gadżetów na wypad z maluchem ;)

Wieczorem wszyscy szybko padli, do odespania była nocna jazda, stres z poszukiwaniem kwatery i ogólnie popracowe odsypianie urlopowe...


Rano – jak zwykle, czyli bladym świtem ok. 7, nie bacząc na nasze potrzeby i plany – Najmłodsza w towarzystwie Średniego, obudzili nas swoimi wygłupami. Jakim cudownym okazał się nasz taras to pewnie nie raz napiszę – wyniesienie na zewnątrz maty, pudła zabawek i wystawienie tam Starszaków z Młodą, pozwoliło na jako takie dospanie do 9... Dłużej to by już było „nieprzyzwoite” - takie piękne widoki, szum morza, zapach pinii, no wszystko wołało „chodź do mnie”. Zatem kawa, śniadanko i wszelkie rozmowy strategiczne odbywały się na tarasie.
Zresztą na tym tarasie nawet wczesne pobudki Młodej miały swoje uroki – codziennie widziałam, jak słońce wstaje zza masywu Biokovo, jak z szarego poranka budzi się piękny, słoneczny dzień. Mała na macie, Starszaki nad lekcjami, my z kawką i ta nagła feeria światła... To słońce było jak zegar – kiedy pojawiały się pierwsze promienie, wiadomo było, że jest 7:30, o 8:00 całe słońce wychylało się zza szczytów :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Widoki z tarasu apartamentu...

Z racji wspólnie tak samo rozumianego pojęcia „wakacji” przez całą naszą 5, nie czuliśmy potrzeby pośpiechu i konieczności „zaliczania” czy odhaczania kolejnych atrakcji. Dodatkowo zmiana strefy klimatycznej podziałała na nas rozleniwiająco (od rana termometr nie chciał pokazać mniej niż 30 st...) i w związku z tym wszelkie formy aktywności (czyt. zwiedzanie) postanowiliśmy odłożyć na inne dni. Błogie lenistwo i nic_nie_robienie trwało 2 dni. Dłużej nie daliśmy rady ;) Niby wakacje, czas odpoczynku, nic nas nie goni... a jednak – potrzeba ruszenia się z miejsca była silniejsza :)
Na początek dawkowaliśmy sobie „atrakcje” po troszeczku – pierwszy spacer promenadą, dalej niż do zakrętu i z powrotem, czyli do samego centrum Breli, do Soline. Dzieci pierwszy raz przypomniały sobie o czymś takim, jak lody – kugle przed hotelem Blue Sun są ogromne, a smak kokosowych pozostanie w pamięci, jako „najlepsze lody na świecie”. Na spacer wyruszyliśmy późnym popołudniem, zaopatrzeni w garść informacji z forum, wiedzieliśmy, że do apartamentu wrócimy późnym wieczorem. Oczywiście zaliczyliśmy po drodze pierwsze foto ze skałką, TĄ skałką ;)

Obrazek
"Skałka" naszym okiem, nieco inaczej niż u wszystkich ;)

Szczerze mówiąc, to mnie... zaskoczyła. Nie że od razu rozczarowała, ale właśnie zaskoczyła – mimo zyliona fotek tego miejsca, ja wyobrażałam sobie ją inaczej ;)
Po powrocie uznaliśmy, że taki wieczorny spacer może na stałe zagościć w punkcie naszego dnia...

Obrazek
...jeden z wielu...

Kolejnego dnia jednak nogi zaniosły nas w drugą stronę, mianowicie do dzielnicy Jakirusa, która miała być naszym domem w tych dniach.
Obrazek
W jedną stronę...
Obrazek
...i w drugą...
Poszliśmy sprawdzić, czy na pewno dobrze zrobiliśmy przenosząc się do Stomaricy. Z jednej strony tak, a z drugiej jakaś nostalgia została – w końcu od marca niemal codziennie wyszukiwałam fot z tego terenu i napawałam się jego urokiem, do tego miejsca odliczałam dni... I w sumie każdy spacer, czy to na Podrace...
Obrazek
O, to tu...
Obrazek
... tu przyjedziemy następnym razem - do tego apartamentu :D
...czy na Stary Porat, czy do Scit, czy Jadruli, kończył się dyskusją, która z dzielnic jest „lepsza” i do której wrócimy w następnych latach ;) Jedynie co do Soline byliśmy zgodni ;) Nie dla nas takie centrum, nie dla nas szum, tłum i stragany :)

W celu upewnienia się, że z Riwiery Makarskiej to właśnie Brela a nie Baska Voda czy Makarska są „naszym miejscem na ziemi”, udaliśmy się na rekonesans do wyżej wymienionych.
Ok, obie mieściny ładne, infrastruktura rozbudowana, zaplecze turystyczne bardzo bogate, ale... Padło na forum porównanie Breli Soline do Władysławowa i ono jest słuszne, a ja bym dodała, że Baska Voda to taka Jastrzębia Góra, a Makarska Międzyzdroje :P Jak ktoś lubi tłumy, przepychanie się na deptaku i wszędobylską chińszczyznę na straganach, to proszę bardzo, idealne miejsca (moja kochana starsza siostra oczywiście uważa inaczej niż ja i Makarskiej nie zamieniła by na żadną inną miejscówkę, więc widocznie nie dane będzie nam razem spędzać wakacje ;) ). My pokochaliśmy Brelę za spokój i kulturę osobistą turystów ją odwiedzających – na plaży jak na wspólnym podwórku, każdy każdego już poznawał i witał, można było kilka słów w dowolnym języku zamienić, wszystko było stałe i przewidywalne :) Taki slow life...
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:12

Piekara - Stomarica oferuje akurat tam, gdzie byliśmy 105 schodków ;) Ale są apartamenty mające 10, są i mające 200 - zależy, gdzie trafisz :D
A porównanie z Jadrulą - w zasadzie wszystkie "dzielnice" od Podrace aż do Jakirusy są porównywalne - tak samo ciche i spokojne... Tak samo apartamenty wysoko - w Jadruli mniej "widoczne" od strony promenady, jest jakby pas zieleni/skał, które to dzielą od morza. Ale w sumie w każdej dzielnicy (poza chyba Podcrkavliem) jest przynajmniej 1-3 apartamenty nad samym morzem. Na życzenie, po zakończeniu relacji mogę dołożyć więcej zdjęć dla konkretnych osób na konkretne pytania - bo z wycieczek wzdłuż promenady mamy masę - również pstrykaliśmy apartamenty, żeby właśnie "przyszłościowo" wiedzieć, gdzie się zatrzymać ;)
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 17.12.2013 22:12

......dowiaduję się w relacji o rzeczach związanych z Brelą, które znam ale nigdy nie umiałem ich nazwać..... :idea:

Masz namiar na kwaterkę z ostatniej fotki? Dla mnie ten dom wygląda na willę od jakiś burżujów, którzy podnajmują znajomym i rodzinie.Jeśli się nie mylę, nad domem jest jeszcze JEDEN, w którym mieszkałem w 2009r
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:29

Kolejny dzień przywitał nas nieco chłodniejszą temperaturą, bo było „zaledwie” 28 st – postanowiliśmy to wykorzystać na wycieczkę. Oczywiście poplanowałam w domu mnóstwo – od Sv. Jure po Medjugorie. Ale temperatury i miłość naszych dzieci do wody, kamyków i rybek, a także brak zielonej karty, która została w domu, okroiły nam plany do 30%. Na szczęście absolutne minimum dało radę wpleść dzięki kilku chłodniejszym dniom, a całą resztę zostawiliśmy na następny raz :D

Padło najpierw na Omis.
Omis chciałam zobaczyć, odkąd Duje Peric z Klapy Pasika, podczas rautu po występie w naszym WDKu, opowiedział mi o tym mieście, powiedział, co w nim jest szczególnego i dlaczego po każdej trasie koncertowej wracają tam z utęsknieniem.
I w sumie Omis mnie dzięki tej rozmowie nie zaskoczył wcale :D
Podzielony Cetiną na dwie strefy, starą i nową, z górującą twierdzą z jednej strony rzeki i górującymi blokowcami z drugiej. Jest jakby w rozkroku między przeszłością, a przyszłością...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z racji posiadania niechoda i lekkiej kontuzji nogi Głowy rodziny, zabrałam Starszaki, aparat, zadarłam kiecę (tiaaa, wytrawna turystka, a na podbój Omisa i Kanionu Cetiny wybrała się w spódnicy do samej ziemi...) i postanowiliśmy wdrapać się na mury...
Obrazek
Łatwo nie jest ;)
Dzięki kilku wpisom z forum (a jakże by inaczej), ze znalezieniem wejścia na ścieżkę do ruin nie było problemu. Ba, nawet co najmniej dwa wejścia mieliśmy do wyboru, a po zejściu znaleźliśmy i trzecie.
Widok z twierdzy robi wrażenie. My trafiliśmy na średnią pogodę, więc ani Cetina ani Kanion nie pokazały się w pełnej krasie kolorystycznej, ale i tak warto było się wdrapywać.
Obrazek
To ma chyba każdy, który się tam wdrapał...
Jedno, czego nie doczytałam na forum – na ostatnią kondygnację twierdzy, a w zasadzie na jej dach, dostajemy się metalową drabinką... Ło Jejuśku, jak ja się bałam – to moja jedyna wariacja – boję się włazić po drabinie, złazić po drabinie i chodzić pod drabiną. Przypadłość ciężka, zwłaszcza, gdy się jest budowlańcem :P Gdybym wiedziała, co mnie czeka na koniec, to bym zakazała Starszakom tam się wdrapywać – ale na swoje nieszczęście puściłam ich przodem i jak dotarłam pod tę nieszczęsną drabinkę, to oni byli już na szczycie i wydzierali się: mama chodź, tu jest ekstra, chodź, zrób nam zdjęcie! No zostałam bez wyboru :/
Obrazek
Z dołu dzwonnica jest mniej okazała :)
Za to z kopułki udało nam się namierzyć Głowę Rodziny z Najmłodszą, jak się raczyli jedno espresso, a drugie waflem z kugli, co oczywiście wywołało w Starszakach falę zazdrości i przypomniało im, że jeszcze w tym dniu lodów nie jedli :P
Zeszliśmy ekspresowo, ale mimo to udało mi się Średniego i Dużą złapać razem i osobno.
Szybkie lody w starej części
Obrazek
Dziewczę cudze, ale było szybkie jak te nasze lody ;)
i wycieczka do przyszłości, czyli na północną część Omisa. Plaża w „nowej” części zdecydowanie „nie nasza”, wielka, płaska, zero intymności. Trafiliśmy na przerwę w przedszkolu – wybiegła chmara dzieciaków – wesołe, rozbrykane. Z dziećmi wyszły 2 panie, w jednakowych uniformach – odwrotnie niż u nas, gdzie dzieci się ujednolica, a panie mają swobodę ;) Mała oczywiście chciała do dzieci dołączyć, a że nie poruszała się jeszcze prawie wcale (poza żołnierskim czołganiem), to dzieci okazały się dla niej za szybkie. Żeby ograniczyć rozpaczliwy szloch do minimum, ruszyliśmy w stronę Kanionu.
Przespacerowaliśmy się wzdłuż rzeki ile się dało, wróciliśmy na parking (taki wielki, z Jadranki jadąc od Breli, trzeba skręcić w prawo, przed rzeką), pogapiliśmy się na walczących na ściance wspinaczkowej (przy ciągłym wzdychaniu Najstarszej, że ona też by tak chciała – po jej wyczynach akrobatyczno-ekwilibrystycznych zastanawiam się, czy nie za często bywamy z nią w ZOO przy wybiegu małp) i ruszyliśmy „gdzie nas opony poniosą”, czyli wzdłuż Cetiny, w górę rzeki.
Z powodu posiadania Małej rafting musieliśmy sobie darować, ale pooglądaliśmy, z myślą o przyszłości, miejsca wodowania kajaków - dużo jest jakby prywatnych przystani, a całość ogólnie naprawdę dobrze zagospodarowana.
[ fot brak z przyczyn braku zgody na publikację głowy Głowy Rodziny ]

Nie chcieliśmy wracać tą samą drogą, zresztą komputer pokładowy pokazał, że zrobiliśmy ładnych dziesiąt kilometrów, a Hołek w schowku aż się rwał do pilotowania, więc ruszyliśmy dalej. Dzięki tej decyzji widzieliśmy chyba najpiękniejsze kaniony w górach – ziemia jakby zapadała się nagle do swojego wnętrza, pionowe ściany, całość obrośnięta bujną roślinnością... Wielkim zaskoczeniem dla nas było to, że niemal na całej trasie co rusz stały drogowskazy na „sobe” i „apartman” - kto mądry jedzie tyle kilometrów do Chorwacji, marzy o kąpieli w ciepłym morzu i wynajmuje kwaterę dziesiąt kilometrów od morza?!? Potem pomyśleliśmy, że pewnie to właśnie amatorzy raftingu bardziej korzystają z tych noclegów, ale do końca pewności nie mamy i zostanie to dla nas zagadką na długo...
Był jeszcze jeden plus tej wyprawy samochodowej – mianowicie „pamiątki” ;) No bez pamiątek mieliśmy zakaz powrotu do kraju. Zamówienie złożyły ciotki, rodzeństwo, rodzice, a i dla nas trzeba było coś kupić, żeby jakoś zimę przetrwać i mieć nad czym debatować o kolejnych wakacjach.
I tu zapraszam na kolejeczkę Kruskovaca – podanego w szerokiej szklanicy, z lodem – mniam....
-Katka-
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1012
Dołączył(a): 26.11.2011
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) -Katka- » 17.12.2013 22:30

Nawiązując do tytułu:
Szukałam, szukałam miejscowki na następne wakacje....
Miał być Orebic? Trapnj? ( pojechaliśmy z Breli na rekonesans na Pelješac w tym roku) może Baška Voda? Lub Tucepi?
Póki co Brela jest nr 1 !!!!!
W 2014 r najprawdopodobniej zńow Podrace, to nasze miejsce na ziemi, to prawda, że do Breli sie wraca:)

Chętnie pooglądam znajome miejsca,
przesłodka Wasza najmłodsza podróżniczka :)
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:34

Torac napisał(a):......dowiaduję się w relacji o rzeczach związanych z Brelą, które znam ale nigdy nie umiałem ich nazwać..... :idea:

Masz namiar na kwaterkę z ostatniej fotki? Dla mnie ten dom wygląda na willę od jakiś burżujów, którzy podnajmują znajomym i rodzinie.Jeśli się nie mylę, nad domem jest jeszcze JEDEN, w którym mieszkałem w 2009r


Toracu drogi - tak się domyślam, że akurat ten "apartman" to poza moim zasięgiem - jak nie koneksyjnym (znajomi znajomych, znajomych nie znają właściciela :P ), to pewnie finansowym, ale pomarzyć można ;)
Czy o dokładnie to samo miejsce, o którym piszesz, to bym musiała sprawdzić i spytać GR - akurat fotki apartamentów to była jego broszka :)

No i cieszę się, że można jeszcze być "odkrywczym" opisując Brelę :D
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:41

-Katka- napisał(a):Chętnie pooglądam znajome miejsca,
przesłodka Wasza najmłodsza podróżniczka :)


Dziękuję bardzo :D
No Brela zdecydowanie wpływa na późniejsze postrzeganie innych miejsc...
Wydaje mi się, że powinna być... ZAKAZANA jako miejsce PIERWSZEGO wyjazdu do Cro ;) Za dużo ludzi rezygnuje z odwiedzania innych miejsc przez to ;)
Natko_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 444
Dołączył(a): 23.02.2009
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Natko_ » 17.12.2013 22:51

Jeden z kolejnych dni poświęciliśmy na objazdówkę krajoznawczą – pogoda była deszczowa. Będąc 3 lata temu na Peljesacu w Orebicu, w ten sam sposób odjeżdżaliśmy od deszczu – wystarczyło zrobić 50 km w stronę kontynentu, albo przejechać na drugą stronę półwyspu i było słońca aż nadto. Postanowiliśmy ten manewr powtórzyć. Przy okazji chcieliśmy pooglądać miejsca na któreś kolejne wakacje. Zjeździliśmy więc Tucepi, Podgorę, Drasnice, Igrane, Zivogosce aż do Drvenika :D I nie wiem, czy to to, że uciekaliśmy przed deszczem (skutecznie, bo nie zmokliśmy, ale cały czas na granicy chmur byliśmy), czy naprawdę hasło z tytułu relacji dało o sobie znać... Ale żadna z tych miejscowości nie jest tak urokliwa jak Brela. W Breli nawet prysznice wzdłuż promenady są... ładne :P I WCety czyste, pachnące, z muzyczką. I kosze opróżniane kilka razy dziennie, tak, że jednego papiereczka nie było na ziemi ;) To są drobiazgi, ale te drobiazgi naprawdę mocno definiują pojęcie „porządnej plaży”...

Oczywiście sprawdzania tego, czy Brela to jest TO nigdy dosyć, więc wybraliśmy się na słynny Fish Picnic na Hvar i Brac. Nie płynęliśmy Bibą, bo z Małą i Starszakami to i tak żadni z nas imprezowicze, więc tańce na stołach i wesołe przyśpiewki nie dla nas. Nie pamiętam już, jak się nasza łajba nazywała, ale też było przyjemnie ;)
Ruszyliśmy koło 8 rano, pogoda zapowiadała się dobra, ale koleżanki mnie nastraszyły, że wieje na morzu dość mocno, więc bluzy na wszelki wypadek były spakowane. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie, ale widać my tacy gorącokrwiści, bo nie użyliśmy naszych, a niektórzy współpasażerowie w polarach płynęli... Jeden minus miał nasz stateczek przed Bibą, mianowicie był dużo mniejszy – mieliśmy ze sobą wózek (Mała nie zapałała miłością ani do chusty, ani do nosidła...) i choć mamy naprawdę malutki, to i tak stanowił nie lada wyzwanie do wyminięcia w drodze do WC czy na górny pokład. No ale jak się ma dzieci, to się ma i takie problemy ;) W następne wakacje na fish picnic wózek już nie będzie potrzebny ;)
Sam rejs trwał dość długo, ale my lubimy rejsować, więc nikt nie narzekał. Głowa Rodziny bawił się aparacikiem głuptakiem (bo lustro wzięliśmy, ale... baterii z ładowarki to już nie :P ), Starszaki na zmianę ganiali po pokładach albo czytali, Młoda zawzięcie usiłowała wyskoczyć za burtę, bo z całych wakacji najbardziej ją rajcowała woda i kamyki.
Przybiliśmy do portu na Hvarze, do Jelsy. Jelsa urokliwa bardzo, klimatyczna, „stara”. Niestety czasu na zwiedzanie nie było prawie wcale – tyle, co wyskoczyć z trapu, pognać na stragan po lawendę i ewentualnie napić się kawy. A kawa była musowa po tym, jak grupa VIPów została kawą uraczona na stateczku. Ok, rozumiem, zamówienie specjalne, grupa zorganizowana. Ale myśmy chcieli za kawę zapłacić, nie chcieliśmy się wkręcić za darmo :P No ale nie, nie było można i koniec. A kawa VIPów pachniała na cały Adriatyk.... ;)
Z Jelsy szybko uciekaliśmy na Brac. Celem były okolice Bolu. Głównie plaża Zlatni Rat.
Wszyscy cieszyli się na tę plażę, zachwyceni opowiadali sobie, jak tam cudnie. Ci, którzy byli kiedyś, płynęli powspominać, jak tam ładnie... I nie wiem, czy po raz kolejny wyjdziemy na jakieś indywidua, ale zupełnie się nam Zlatni Rat nie podobał :( Nawet Starszaki otwierały oczy ze zdumienia i co chwilę pytały, kiedy wracamy na „naszą” plażę. Jedynie Młodej było wszystko jedno – była woda, były kamyki, nic więcej do szczęścia potrzebne nie było.
Po – na szczęście dla nas, a nieszczęście dla reszty wycieczki – krótkim plażowaniu trzeba się było zbierać na statek. Żeby do niego dotrzeć, trzeba było albo taksówką wodną, albo lądem kawałek drałować. Ze względu na Starszaki i ich miłość do motoryzacji, wybraliśmy taxi wodne. Młodej, jak zwykle, było już wszystko jedno...
Na statku oczywiście tradycyjny obiad, czyli ryba z grilla, kapusta w formie surówki i kruh. A do obiadu lemoniada, wino, w ilościach w sumie nieograniczonych. „Pechowo” wino podane było białe, lemoniada tak samo – dzbanki identyczne ;) Oj, wiele min odchodzących od bufetu mówiło: fuck, znowu lemoniadę wlałem :P Mi za to jakimś dziwnym trafem mąż własny znosił kubek za kubkiem wina – a mnie się strasznie chciało PIĆ właśnie lemoniady :P Koniec końców z każdym węzłem, milą morską czy jak je tam zwał, podróż stawała się coraz przyjemniejsza ;) i coraz bardziej żal było schodzić na ląd :D
Kilka fotek hurtem, bo w sumie wszystko było albo "za szybko", albo zbyt "niezadowalająco" ;)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Konkurencyjna impreza :P
Obrazek
W nas, szczurach lądowych, znak ów wywołał sporo radości - po namyśle uznaliśmy, że jest jak najbardziej logiczny :D
Obrazek
Szczęśliwie widać już "dom"
Po, wbrew pozorom, wyczerpującym dniu Starszaki postanowiły jeszcze wymoczyć tyłki na naszej plaży, więc zostali z tatą, a ja i Młoda poszłyśmy ogarnąć siebie i jakąś kolację.
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007
Re: Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Br

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 17.12.2013 22:55

Natko_ napisał(a):Toracu drogi - tak się domyślam, że akurat ten "apartman" to poza moim zasięgiem - jak nie koneksyjnym (znajomi znajomych, znajomych nie znają właściciela :P ), to pewnie finansowym, ale pomarzyć można ;)


Jeszcze jest nadzieja, że Torac jest w błędzie :D Co z uwagi na upływający czas się staje realnym :cry: nigdy na linka nie natrafiłem....więc?
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Ponoć gdy tam pojedziesz, to nie szukasz więcej... -> Brela
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone