Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Polonia w Chorwacji

Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
cezar000
Cromaniak
Posty: 1120
Dołączył(a): 04.06.2004
Polonia w Chorwacji

Nieprzeczytany postnapisał(a) cezar000 » 22.06.2004 21:20

www.polonia.org
około 2500 Polaków w Chorwacji,czy ktos wie czy w Chorwacji byli jacyś znani Polacy,czy cos zrobili dla Chorwacji i odwrotnie czy Chorwaci cos zrobili w Polsce.W Opatiji chyba był Piłsudski,a w Dubrowniku dobry polski kompozytor.Ale?
SNIPER
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 675
Dołączył(a): 24.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) SNIPER » 22.06.2004 22:36

cezar000 napisał(a):czy ktos wie czy w Chorwacji byli jacyś znani Polacy

Ja wiem, ja wiem!!!
:wink:
Ja byłem!!!
:lol: :lol: :lol: :lol:
Jestem sobie znany!
No sorki cezaress...ale tak mnie jakoś "pociągnęło"... upsss...
:sm:
Leon
Cromaniak
Posty: 2350
Dołączył(a): 16.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leon » 23.06.2004 23:48

ten kompozitor to bil Rogowski chiba..
ale chiba z Polakow ktori najwiencej zrobil dla chorwatow jest Papierz, przichelal az 4 razy....
cezar000
Cromaniak
Posty: 1120
Dołączył(a): 04.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) cezar000 » 24.06.2004 11:32

rzeczywiście Rogowski Ludomir -muzyk anachoreta
bazyl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1194
Dołączył(a): 04.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bazyl » 06.08.2004 13:36

był też Konrad Korzeniowski
furzyk
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 174
Dołączył(a): 27.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) furzyk » 21.09.2004 08:51

Byl tez Mariusz Kusnierewicz :)
bazyl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1194
Dołączył(a): 04.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bazyl » 21.09.2004 16:22

to jemu nie Mateusz ?
Leon
Cromaniak
Posty: 2350
Dołączył(a): 16.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leon » 30.05.2005 16:16

....niestety tutaj jest bardzo malo lub wogule niema rodzin "czysto" polskich. Sa w wiekszosci Pani co wyszle za Chorwatow i ktore sa troche leniwe ze by utworzic Polonie Zauwarzile ostatnia ze sa rodziny polske (czesto starsze towarzistwo) co zyme i lato spendzaja tutaj w swoich lub tudzich nieruchomosciach ale ony chiba chca odpoczanc od Polski i Poakow tak ze nawet glosnia nie muwia ze by ich ktosz z rodakow nie zaczepil ...lub...sa wogule jakisz tacy....
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 30.05.2005 17:24

tu jest fajnie opisane o Polakach w Chorwacji
http://www.ambasadapoljska.hr/pl/pol_wydarzenia.htm
AndrzejJ.
zbanowany
Posty: 7149
Dołączył(a): 01.12.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AndrzejJ. » 04.10.2007 21:22

Polonika w Słowenii, Chorwacji i Bośni

Moje podróżowanie po Słowenii, Chorwacji i Bośni z córką Krystyną, od 29 września do 9 października 2006 roku, było dalszym ciągiem naszej podróży po Europie, rozpoczętej pod koniec sierpnia, podczas której zwiedziliśmy tereny alpejskie Bawarii (Niemcy), Austrii, Lichtensteinu, Szwajcarii i Włoch, co opisałem w szkicu pt. "Polonika w krajach alpejskich". Następnie byliśmy ponad dwa tygodnie w Polsce, gdzie uczestniczyłem w konferencji Światowej Rady Badań nad Polonią w Suwałkach (15-17 września) i w promocji mojej najnowszej książki "Polacy w Nowej Zelandii" w Toruniu 20 września, z udziałem m.in. wice ambasadora Nowej Zelandii w Warszawie, pani Maureen O'Meeghan.

Do stolicy Słowenii, Lublany, przylecieliśmy prosto z Warszawy. Pogoda nam ciągle dopisywała (bezchmurne niebo) więc po drodze z lotu ptaka patrzyliśmy na bezkresne polskie pola, miasta Górnego Śląska, Wiedeń i górskie tereny południowej Austrii, a przede wszystkim Słowenii, która jest krajem górzystym. Są tu Aply Julijskie.

Dzieje Polaków w Słowenii, Chorwacji i Bośni nie są bogate; nie są to kraje graniczące z Polską i ich dzieje nie były związane w żaden sposób z historią Polski, czy narodu polskiego. Nie były to tereny, poza północno-zachodnią Bośnią i to w bardzo małym stopniu, na które emigrowali Polacy w poszukiwaniu chleba. Od chwili powstania państwa polskiego ok. 960 roku nigdy nie było państwa słoweńskiego, a od XIII w. do 1918 roku Słowenia była pod panowaniem Habsburgów, czyli Austrii. W latach 1918-1991 Słowenia wchodziła w skład Jugosławii (od 1945 jako republika) i dopiero w 1991 stała się niepodległym i suwerennym państwem. Z kolei Chorwacja była wolnym królestwem tylko w latach 910-1091, a następnie aż do 1918 roku stanowiła część Węgier, które z kolei od XVI w. były pod panowaniem habsburskim, czyli Austrii, a od 1868 roku istniała monarchia dualistyczna Austro-Węgry; Chorwacja należała ciągle do węgierskiej części monarchii. W latach 1918-1991 Chorwacja była częścią Jugosławii (od 1945 jako republika), a niepodległość uzyskała dzięki rozpadowi Jugosławii. Z kolei Bośnia była na przemian państwem wolnym lub podległym Bizancjum, Serbii czy Węgrom, by w XV w. popaść na 400 lat w niewolę turecką. Od 1878 roku była pod panowaniem Austro-Węgier, a po 1918 roku stała się również częścią Jugosławii (od 1945 r. jako republika). Niepodległość uzyskała dopiero w 1995 roku po krwawej wojnie etnicznej, toczonej między Bośniakami-muzułmanami, a tamtejszymi Serbami i Chorwatami. Poza tym nie było tu dużych i znanych w Europie miast - centrów handlowych (poza Dubrownikiem) czy uniwersytetów, które przyciągałyby polskich kupców czy studentów.

Jak widzimy z krótkiej historii tych krajów, związki Polaków z nimi musiały być - i były - bardzo sporadyczne. Ale były; stąd i tutaj spotykamy różnego rodzaju polonika (w szeroko pojmowanym znaczeniu tego słowa). Przekonałem się o tym, badając dzieje Polaków na świecie, no i podczas tej oto podróży po Słowenii, Chorwacji i Bośni.

O południowych Słowianach (Słoweńcach, Chorwatach i Serbach) wiedziano niewiele w przedrozbiorowej Polsce. Dla znanego poety, Samuela Twardowskiego (ok. 1600-1661), wszyscy oni byli po prostu Serbami. Usprawiedliwia Twardowskiego i Polaków to, że Serbowie i Chorwaci mówili w zasadzie tym samym językiem. Odróżniała ich jedynie religia: Serbowie byli prawosławnymi, a Chorwaci katolikami; Polacy, którzy z tą różnicą zetknęli się właśnie wówczas, Chorwatów nie nazywali Serbami, tylko Karwatami. Katolicka wiara Chorwatów sprawiała, że zbiegli do Polski Chorwaci z Chorwacji chętniej byli widziani w naszym kraju niż prawosławni Serbowie "i do służby wojskowej lub też jako hajducy dworscy przyjmowani" (Jan S. Bystroń "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce" Kraków 1960).

Powiązania Polski z Austrią i Węgrami, które to państwa sprawowały władzę w Słowenii i Chorwacji, zaowocowały powiązaniami dynastycznymi polsko-austriackimi czy polsko-węgierskimi, które związane były z ziemiami południowych Słowian. I tak syn króla węgierskiego Andrzeja II, Koloman (1208-1241), który w 1214 ożenił się z Salomeą, córką księcia polskiego Leszka Białego i który w latach 1215-21 był królem halickim, w 1226 roku objął rządy w Chorwacji. Gryfina (1244-1303), córka Rościsława, bana Slawonii (Chorwacja), w latach 1265-88 była żoną księcia krakowskiego Leszka Czarnego. Ban Bośni w latach 1322-52 Stefan II Kotromanicz ożenił się z księżniczką kujawską Elżbietą Kazimierzówną, z którą miał córkę Elżbietę zwaną Bośniaczką (1340-1387). W 1353 roku wyszła ona za mąż za króla Węgier Ludwika I Wielkiego (od 1342), w Polsce zwanego Węgierskim (1326-1382), którego ojcem był Karol Robert Andegaweński, a matką córka króla polskiego Władysława Łokietka - Elżbieta Łokietkówna. Ludwik I w 1370 roku został również królem Polski. Jego i Elżbiety Bośniackiej córką była królowa Polski od 1384 roku, św. Jadwiga (1374-1399). Jej siostra Maria (1370-1395) była królową Węgier w latach 1382-87. Natomiast Elżbieta Łokietkówna, która w latach 1370-75 sprawowała rządy w Polsce w imieniu swego męża Ludwika I Wielkiego (Węgierskiego), w latach 1375-76 rządziła w Dalmacji (kraina chorwacka nad Adriatykiem). Córka króla polskiego Kazimierza Wielkiego i księżnej głogowskiej Jadwigi Anna (1366-1425) w 1380 roku została wydana za Wilhelma, hrabiego cylejskiego (Celje w Słowenii). Ich córka Anna Cylejska (1380-1416) została w 1402 roku drugą żoną króla polskiego Władysława Jagiełły.

Przed upadkiem Polski pod koniec XVIII w., a nawet w I poł. XIX w., wiatry przeznaczenia niewielu Polaków zagnały do Słowenii, Chorwacji i Bośni. Polacy w większej liczbie pojawili się tu dopiero w II poł. XIX w., kiedy w 1868 roku powstały Austro-Węgry i państwo to przystąpiło do rozbudowy infrastruktury morskiej na swoim wybrzeżu włosko-chorwackim i kiedy w 1878 roku Austria zajęła Bośnię i Hercegowinę. W tej ostatniej krainie, w okolicach Banja Luki powstały nawet polskie osady rolnicze, w których przed I wojną światową mieszkało ok. 7000 Polaków, skupionych wokół 4 polskich parafii katolickich. Sporo Polaków osiedliło się w miastach portowych: Trieście (dziś Włochy) i w chorwackich portach Puli, Rijece, Splicie i Dubrowniku oraz w stolicy Chorwacji Zagrzebiu. Polscy wojskowi, urzędnicy (w samej Bośni ok. 600 w 1910 r.), lekarze i różni specjaliści byli rozrzuceni po wszystkich trzech krainach. W okresie międzywojennym mieszkało w Jugosławii około 22 000 Polaków. W latach 1946-47 około 18 000 Polaków wyjechało do Polski i w 1961 roku na terenie Jugosławii mieszkało około 3000 Polaków (Kazimierz Dopierała "Polska diaspora na Bałkanach..." w: "Polska diaspora" Kraków 2001).

Stare już polskie powiedzenie mówi: "gdzie nie ma Polaków", które ma sugerować, że jesteśmy na całym świecie. W tym także w Słowenii, Chorwacji i Bośni. Nie mija się z prawdą.

Podróż po tych trzech krajach rozpoczynamy w Lublanie albo Lubljanie (bo i tak można mówić po polsku), stolicy Słowenii. Miasto nie jest duże (raptem 265 000 mieszk.), a hotel mamy w samym centrum miasta, ok. 200 metrów od kościoła Franciszkanów Zwiastowania MB i z widokiem na zamek. Zwiedzamy więc całą zabytkową Lublanę i najważniejsze budynki w mieście: katedrę św. Mikołaja, kościoły: Franciszkanów, św. Jakuba, MB Łaskawej, Urszulanek św. Trójcy, ratusz, uniwersytet, Bibliotekę Uniwersytecką, gmach Słoweńskiej Akademii Nauk i Sztuk, Muzeum Narodowe itd. Ogólne wrażenie: widać, że tu setki lat panowali Niemcy (Austriacy). Słoweńcy są czyści, pracowici i widać ogólny porządek. Nie dziwota, że stopa życiowa jest tutaj najwyższa wśród wszystkich państw postkomunistycznych. Będące do 1918-20 roku pod zaborem niemieckim Wielkopolska, Pomorze i Śląsk też się różnią od innych dzielnic Polski. I to na pierwszy rzut oka.

W katedrze św. Mikołaja zauważyłem wmurowaną w ścianę tablicę, upamiętniającą pobyt "polskiego" papieża Jana Pawła II w dniach 17-19 maja 1996 roku. W recepcji naszego hotelu wisiała na ścianie duża, czytelna mapa Lublany. W spisie ulic znalazłem następujące nazwy: Poljska pot w dzielnicy Moste, Krakovo - osiedle czy dzielnica w centrum miasta, Krakovska ulica (tak samo jak po polsku), Krakovski nasip i Ulica Janiza Pavla II (dawniej Zrinjskego ulica) oraz Korytkova ulica.

Emil Korytko (1813-1839), pochodzący ze Wschodniej Galicji, był patriotą polskim, a oprócz tego działaczem słoweńskiego odrodzenia narodowego. Aresztowany we Lwowie za działalność konspiracyjną, został w 1837 roku zesłany do Lublany. Tutaj przekonywał Słoweńców do zachowania słoweńskiego języka literackiego, a jako etnograf poświęcił się zbieraniu ludowych pieśni słoweńskich i dzięki wydaniu ich w publikacji "Skovenske pesni kranjskego naroda" (1839-44) należy do wybitnych krzewicieli kultury słoweńskiej. Jest po dziś dzień czczony przez Słoweńców i stąd "Korytkova ulica" w Lublanie. Korytko zaprzyjaźnił się z najwybitniejszym poetą słoweńskim, F. Preserenem, i popularyzował w społeczeństwie słoweńskim polską literaturę i język. W rezultacie twórczość Mickiewicza wywarła wpływ na poezję Preserena. Korytko zmarł w Lublanie 31 stycznia 1839 roku i tu jest pochowany.

Polaków w Lublanie jest niewielu, ale są - około 100-150 osób. Działa tu nawet Towarzystwo Przyjaźni Słoweńsko-Polskiej, związane z Ambasadą RP w Lublanie.

Szeroko pojmowanych poloników polsko-słoweńskich tak w samej Lublanie jak i w całej Słowenii jest dużo więcej. Omówię je bardziej szczegółowo w szkicu o Polakach w Słowenii. Tutaj ograniczę się do tych, które widziałem lub są związane z nimi czy zasługują na wspomnienie już teraz (podobnie będzie w przypadku moich wędrówek po Chorwacji i Bośni), aby pokazać jak cała Europa - tak, cała Europa - jest pełna Polaków oraz rzeczy i pamiątek polskich.

Słowenia ma dużo atrakcji turystycznych. Jednak nas poza Lublaną interesowały - a to tylko z braku czasu - dwie inne miejscowości: Postojna z okolicą i Bled. Oczywiście nie interesowało nas miasteczko Postojna, leżące 60 km na pd.-zach. od Lublany, a tylko tamtejsza słynna jaskinia (Postojnska jama) - druga najdłuższa w Europie (20 km korytarzy i grot), ale za to najładniejsza. Prawdziwe cudo natury, wydrążone przez miliony lat w miękkiej skale wapiennej przez rzekę Pivkę. Pełno tu wspaniałych nacieków wapiennych w postaci stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów o zadziwiających formach: wielometrowe żółto-beżowo-pomarańczowe nacieki, zwieszające się ze stropów tysiące stalaktytów o najrozmaitszych formach, kształtach i kolorach, wyrastające z ziemi ogromne stalagmity, przezroczyste skalne kurtyny. Trasę turystyczną o długości ok. 6 km zwiedza się kolejką elektryczną o długości 4 km - dwa odcinki po 2 km; odcinek środkowy, najpiękniejszy, zwiedza się pieszo.

Nie spodziewałem się, że w jaskini Postojna znajdę jakiś polonik. A jednak. Otóż przy wejściu do jaskini widać wyraźnie osmolone ściany. To pozostałość po akcji słoweńskich partyzantów (z oddziału dowodzonego przez dowódcę - Polaka!), którzy w 1944 roku wysadzili znajdujący się tu niemiecki skład paliw. Wybuch nie zaszkodził jednak samej jaskini.

Około 10 kilometrów od Postojny jest Predjamski zamek, którego zdjęcie można zobaczyć w każdym przewodniku i każdej publikacji o Słowenii. Jest piękny - wręcz bajkowej urody (chociaż nie aż tak bajkowej urody, jak ten w bawarskim Neuschwanstein) - i niezwykły. Wzniesiono go pod 120-metrową pionową skałą u wylotu obszernej jaskini, której niektóre rozgałęzienia do dzisiaj nie są w pełni zbadane i w której część korytarzy była używana jako zamkowe pomieszczenia. Całość oczywiście można zwiedzić, a w kasie można dostać nawet... polskojęzyczny folder, co wskazuje na to, że zamek odwiedzają licznie polscy turyści. Nie dziwię się im, bo jest co podziwiać.

Słowenia to mały kraj (20 273 km2) i niebawem przekraczamy granicę słoweńsko-chorwacką. Jedziemy w kierunku miasta Opatija na półwyspie Istria, nad Adriatykiem. W ostatnich stu latach Opatija należała do Austro-Węgier (do 1918), potem do Włoch (Abbazja), w latach 1945-91 do Jugosławii i obecnie do Chorwacji. Miasto, słynne z bujnej roślinności śródziemnomorskiej i pięknej plaży, w okresie austro-węgierskim było największym kąpieliskiem morskim cesarstwa. Przyjeżdżało tutaj rokrocznie m.in. wiele setek Polaków, głównie z Galicji, spragnionych kąpieli morskich, adriatyckiego słońca i śródziemnomorskiej roślinności, a wśród nich tacy wybitni pisarze, artyści i politycy jak: Henryk Sienkiewicz (1887, 1889, 1905), Stefan Żeromski, Stanisław Witkiewicz i jego syn Stanisław Ignacy Witkiewicz, Józef Piłsudski (1914), Ignacy Mościcki. Spędził tu ostatnie lata swego życia i tu zmarł dr Jan Czerwiński (1833-1903), w 1882 roku założyciel krakowskiego dziennika "Reforma", który pod tytułem "Nowa Reforma" ukazywał się do 1928 roku. Były tu nawet polskie pensjonaty, jak np. "Ayram" dra Henryka Ebersa jun. (1898-1901), znanego balneologa i kierownika zakładu zdrojowego w Krynicy. Szereg innych lekarzy polskich miało tu swoje przychodnie lekarskie, jak np. od 1899 roku do I wojny światowej dr Bolesław Kostecki.

Dla upamiętnienia pobytu marszałka Józefa Piłsudskiego w Opatii w 1998 roku, tj. w 80-ą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, w Parku Miejskim odsłonięto tablicę pamiątkową z napisem w języku polskim i chorwackim. Z kolei w 2001 roku na deptaku przymorskim zostało ustawione popiersie Henryka Sienkiewicza, którego przetłumaczone dzieła są bardzo dobrze znane Chorwatom.

Z Opatiji pojechaliśmy do pobliskiej Rijeki (wł. Fiume), największego portu morskiego Chorwacji, położonego na wzgórzach, u podnóża masywu Risnjak. Jest tu sporo zabytków, pochodzących nawet z czasów rzymskich. Przebywał tu Henryk Sienkiewicz w 1887 i 1894 roku. Za czasów austro-węgierskich tutejszą Akademię Morską ukończyło szereg Polaków, do czego powrócę w szkicu poświęconym Polakom w Chorwacji. Chyba na palcach można policzyć Polaków, którzy wiedzą, że Polacy, uczestnicy jugosłowiańskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej, brali udział również w walkach o port w Rijece. Dzisiaj w Rijece działa jedyna poza Zagrzebiem polska organizacja w Chorwacji - Polskie Towarzystwo Kulturalne "Fryderyk Chopin".

Opuszczając Rijekę wkraczamy do Dalmacji - historycznej krainy nadadriatyckiej, najpiękniejszej nie tylko Chorwacji, ale i jednej z najpiękniejszych w Europie. Zapomniany dzisiaj przedwojenny literat polski Jan Olszewski swoją książkę o Dalmacji zatytułował jakże trafnie: "Wśród pereł Adriatyku i słońca Jugosławii". Jedziemy w słonecznym dniu cudowną drogą, tzw. Jadrańską Magistralą - z jednej strony mamy Adriatyk, pełen wysp i wysepek, a z drugiej wapienne skaliste wzgórza i góry; wzdłuż drogi bujna roślinność śródziemnomorska. Wzgórza, tak wzdłuż brzegu, jak wysp i wysepek, są pozbawione roślinności. To wynik suchego i zimnego wiatru "bora", wiejącego wzdłuż chorwackiego wybrzeża. Mnie, kochającego bujną i piękną roślinność, krajobraz ten z początku męczył. Jednak gdzieś po godzinnej jeździe nie tylko go zaakceptowałem, ale polubiłem. W niektórych miejscach, jak np. w Omis (również twierdza), Makarska czy Pacina (jeziora), Neum i w okolicy Dubrownika wyglądało to albo majestatycznie, albo po prostu cudownie.

W drodze do Zadaru mijamy Crikvenicę, miejscowość letniskową nad Adriatykiem. Tutaj wspomniany wyżej dr Henryk Ebers jun. w latach 1901-04 dzierżawił od austriackiego arcyksięcia Józefa zakład zdrojowy "Therapia-Palace", odwiedzany również przez Polaków.

Zadar zwiedzamy bardzo dokładnie. W chorwackich folderach turystycznych miasto stawiane jest na równi z Dubrownikiem, z czym raczej trudno mi się zgodzić. Dubrownik jest perłą w koronie. W Zadarze jest jednak więcej rzeczy do zwiedzenia niż w Dubrowniku (w Dubrowniku jest np. 30 kościołów, ale większość z nich to raczej kaplice). Jest tu: rzymskie forum i ruiny budowli rzymskich, pałace barokowe, ratusz, romańska katedra św. Anastazji z przełomu XII w. i XIII w., kościół przedromański św. Donata z 805 roku, kościół św. Marii z charakterystyczną dzwonnicą z 1105 roku, kościół gotycki św. Tomy z XIV w., kościół św. Szymona ze srebrnym sarkofagiem w środku, klasztor Franciszkanów z XVI w., renesansowa loggia, brama Porta Terraferma, arsenał z XVIII w. Na rotundzie św. Donata przy dawnym forum rzymskim zauważyłem tablicę informującą, że plac ten nazywa się dzisiaj: Poljana Pape Ivana Pavla II. Nocowaliśmy w nadmorskim Petrcane. Lekarzem wojskowym w Zadarze przez kilka lat, od 1887 roku, był dr Zdzisław Hordyński (1857-1929), który dekretem Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego został mianowany 28 grudnia 1918 roku pierwszym naczelnym lekarzem odrodzonego Wojska Polskiego w stopniu generała-majora.

W drodze na południe, w kierunku na Split i Dubrownik, przejeżdżamy przez Sibenik albo Szybenik. W tym sporym portowym mieście najważniejszym zabytkiem jest katedra św. Jakuba, znajdująca się na liście światowego dziedzictwa UNESCO oraz forteca św. Mikołaja, stawiająca nie raz czoła zagrożeniu tureckiemu. Niedaleko Splitu leży miasto Trogir, którego centralnym punktem jest plac (papieża) Jana Pawła II - Trg Ivana Pavla II. Znajduje się tu najcenniejszy zabytek Trogiru - katedra św. Laurencjusza. Ta trójnawowa świątynia ma wspaniałą fasadę, ozdobioną rozetą i romańskim portalem pokrytym płaskorzeźbami oraz potężną dzwonnicę, a barokowe jej wnętrze jest niezwykle bogate.

Dłużej zatrzymujemy się w Splicie, dużym portowym mieście, ładnie położonym i ciekawym dla każdego turysty. Najciekawszą budowlą są tu bez wątpienia pozostałości pałacu cesarza Dioklecjana (III-IV wiek), założonego na planie rzymskiego obozu wojskowego (ok. 150 na 190 m), z murami i wieżami. Nie są to jednak ruiny, gdyż pozostałości pałacu już przed wiekami zostały zagospodarowane lub przeznaczone na inne cele; np. mauzoleum Dioklecjana jest od VII w. katedrą p.w. św. Duje. W obrębie pałacu znajduje się dzisiaj całe stare miasto, a mury zewnętrzne pałacu stały się murami obronnymi miasta. Dzisiaj wiele ocalałych ścian pałacu stanowi ściany osobnych budynków. Osobliwie to wygląda i warto było tam zajrzeć. Pałac został wpisany na listę dziedzictwa kulturalnego UNESCO. 4 października 1998 roku w katedrze św. Duje był papież Jan Paweł II. Nad samym brzegiem Morza Adriatyckiego papież odprawił mszę św. przy ołtarzu, zwieńczonym krzyżem i żaglami, a po mszy spotkał się w siedzibie arcybiskupa z członkami Konferencji Episkopatu Chorwacji.

W restauracji przy bramie pałacowej Porta Aurea zjedliśmy sobie obiad. Przypomniały mi się wówczas dwa wydarzenia, związane z Polakami i Splitem: występ Maryli Rodowicz na tutejszym Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w 1973 roku (zaśpiewała piosenkę "Gdzie jest siódme morze") i rozegrany tu 12 lutego 2003 roku mecz piłkarski Polska-Chorwacja z wynikiem 0:0.

To ciekawe i ładnie położone miasto wybrało sobie na stałe miejsce zamieszkania wielu Polaków, poddanych cesarza austriackiego. Pomimo tego, że sporo z nich wróciło do wolnej od 1918 roku Polski, jeszcze przed II wojną światową stanowili tak sporą grupę, że był tu nawet Dom Polski; chociaż z drugiej strony służył on również przybywającym tu polskim turystom.

W Splicie urodził się Artur Rodziński (1894-1958), bardzo znany dyrygent, najpierw w Warszawie (1921-25), a następnie w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie dyrygował kolejno orkiestrami symfonicznymi w Filadelfii, Los Angeles, Cleveland, Nowym Jorku i Chicago, propagując często muzykę polską.

Niedaleko od Splitu jest miasto Makarska, leżące u podnóża gór Biokovo i naprzeciwko wyspy Hvar, popularnej wśród Polaków w okresie międzywojennym. Ładnie tu wokoło i jest tu ładna piaszczysta plaża, których wiele nie widziałem; np. w Dubrowniku jest kamienista. Dlatego jest to najbardziej popularne letnisko między Splitem a Dubrownikiem. Wśród turystów dominują Niemcy i Czesi, częstymi gośćmi w luksusowych obiektach są także Polacy, jak pisze "chorwacja.ws". Ale Polacy chyba nie tylko zatrzymują się w luksusowych hotelach. Bowiem właśnie tutaj - i tylko tutaj - widziałem przy drodze ogłoszenia o pokojach do wynajęcia w języku polskim.

Z każdym przejechanym kilometrem zbliżaliśmy się do Dubrownika. Z jednej strony chciałem jak najszybciej zobaczyć znany i tak bardzo reklamowany na całym świecie Dubrownik, tę sławną słowiańską, wolną i bogatą republikę kupiecką Raguzę, skutecznie konkurującą z Wenecją, a z drugiej oczy moje nie mogły się oderwać od mijanego krajobrazu i nasycić pięknem dalmatyńskiego wybrzeża. Chciałoby się, aby ta przygoda krajobrazowa nigdy się nie skończyła. Tak jednak być nie może i przyjechaliśmy wreszcie do Dubrownika. Uważam, że o pięknie tego miasta decyduje przede wszystkim jego cudowne położenie i te bastiony przy wejściu do portu. Doszedłem do tego przekonania płynąc statkiem z Dubrownika do starożytnego i uroczego miasteczka Cavtat (w starożytności miasto miało 40 000 mieszkańców, a dzisiaj tylko 2000). Atrakcją miasta są dobrze zachowane i imponujące swą wielkością mury obronne z bastionami i basztami, pałace: Rektorów (muzeum) i Sponza, odwach z wieżą zegarową z 1480 roku, klasztory i kościoły franciszkanów (w klasztorze ciekawe muzeum) i dominikanów, katedra oraz kilka innych kościołów.

Na odwachu z wieżą zegarową jest wmurowana tablica, upamiętniająca pobyt w Dubrowniku papieża Jana Pawła II. Drugą tablicę poświęconą wizycie Jana Pawła II w Dubrowniku widziałem przejazdem (nie mogłem się zatrzymać) na ścianie kościoła w dzielnicy portowej, poniżej nowoczesnego mostu Prezydenta Tudjmana. 6 czerwca 2003 roku podczas mszy św. w Dubrowniku papież Jan Paweł II ogłosił błogosławioną - pierwszą w dziejach chorwackiego Kościoła - kobietę, s. Marię od Jezusa Ukrzyżowanego - Marię Petković (1892-1966).

Tablice papieskie nie są jedynymi polonikami w Dubrowniku. Pierwszy z nich liczy sobie ponad 200 lat. Jest nim płyta kamienna, upamiętniająca pobyt w Dubrowniku księcia Karola Radziwiłła zwanego Panie Kochanku (1734-1790), którą ufundował patrycjusz dubrownicki Matija Vizelić na ścianie swojego domu, w którym książę mieszkał. Później, aby nie drażnić Rosjan, płyta została usunięta, a wydobyta z zapomnienia w 2002 roku jest dzisiaj pod opieką Muzeów Dubrownickich.

Polscy konserwatorzy dzieł sztuki dokonali renowacji zniszczonego podczas wojny etnicznej w Jugosławii w latach 1992-95 kamiennego zwieńczenia studni z XIV wieku na dziedzińcu dubrownickiego klasztoru św. Klary.

Z Dubrownikiem jest związane życie polskiego kompozytora i dyrygenta Ludomira Michała Rogowskiego (1881-1954). W trakcie tournee po ówczesnej Jugosławii, w 1926 roku zawitał do Dubrownika. Zauroczony niezwykłą urodą tego miejsca, pozostał w Dubrowniku na zawsze. Skomponował tu operę na motywach chorwackich "Królewicz Marko" (1930) i oratorium "Cud św. Błażeja" (św. Błażej jest patronem Dubrownika). Zmarł w Dubrowniku 14 marca 1954 i został pochowany na cmentarzu Boninowo (niedawno odnowiono jego grób). Pozwolono aby kondukt żałobny przeszedł główną ulicą starego Dubrownika - Stradunem, którego to zaszczytu przed nim doświadczył jedynie znany pisarz chorwacki Ivo Vojnović w 1929 roku.

Rogowski nie był jedynym Polakiem mieszkającym w Dubrowniku. Jeszcze w czasach austro-węgierskich osiedliła się tu tak spora grupa Polaków, że nawet w okresie międzywojennym był tu czynny Dom Polski, który, podobnie jak w Splicie, służył głównie polskim turystom.

Związki polsko-dubrownickie datują się od średniowiecza. Np. najwybitniejszy przedstawiciel złotego okresu literatury dubrownickiej, poeta i dramatopisarz Ivan Gundulić (zm. 1638), napisał poemat epicki pt. "Osman", w którym opisał bitwę Polaków z Turkami pod Chocimiem oraz bunt janczarów przeciw sułtanowi Osmanowi II, który poświęcił królowi polskiemu Władysławowi IV. Utwór ten został wydany drukiem w Dubrowniku w 1826 roku i przetłumaczony częściowo na polski w 1846 roku, a jego pełne wydanie polskie ukazało się w 1934 roku. Dubrownik cieszył się ze zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem w 1683 roku. Znane są związki wybitnego dubrownickiego dyplomaty, matematyka, astronoma Ruđera Boškovicia i dyplomacji dubrownickiej z Polską. Potem była tu grupa konfederatów barskich, a gen. Jan Henryk Dąbrowski opracowywał plany strategiczne związane z Dubrownikiem. Od 1998 roku organizowane są w Dubrowniku Dni Polskie.

Przyszedł czas pożegnania się z Dubrownikiem. Aż do Opuzena wracaliśmy tą samą, jedyną drogą. Po drodze zatrzymaliśmy się w Neum. To jedyne miasto Bośni i Hercegowiny leżące nad morzem. Ten kilkunastokilometrowy odcinek oddziela północną część Chorwacji od południowej. Ładnie tu. Spędziliśmy tu czas obiadowy, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę - do bośniackiej, a właściwie hercegowińskiej miejscowości Medugorje. Granicę chorwacko-bośniacką przekroczyliśmy na przejściu granicznym Metkovic-Gabela nad rzeką Neretwą. Bardzo żyzne tereny stanowią tu na długim odcinku jeden wieki ogród owocowo-warzywny. Po stronie bośniackiej, w rejonie Capljina, wita nas średniowieczne zamczysko. Od Capljina w prawo wiedzie droga do Medugorje, którą każdego roku przebywa tysiące Polaków z Polski i nie tylko z Polski.

W Medugorje miały miejsce od 24 czerwca 1981 roku rzekome ukazania się Matki Boskiej. Pierwszego dnia Matkę Bożą zobaczyły dwie młode miejscowe dziewczyny: Ivanka Ivankowić i Mirjana Dragicević. W ciągu kilku następnych dni grupa widzących zwiększyła się do sześciu osób. Medugorje szybko zdobyło w świecie sławę miejsca cudownego; licznie napływają tam pielgrzymi z różnych stron świata. Wyjątkowo dużo przybywa tu pielgrzymów z Polski. Jest ich tyle, że zwierzchnicy sanktuarium w Medugorje prowadzą nawet stronę internetową w języku polskim (Medugorje. Svetiste Kraljice Mira). W tutejszym kościele pielgrzymi z Polski gromadzą się na polskich mszach św. o 13.00 w dni powszednie i o 11.00 w niedziele (Polacy są wyróżnieni razem z grupami niemieckojęzycznymi, angielskojęzycznymi, francuskojęzycznymi i włoskimi). Widzieliśmy kilka polskich grup pielgrzymkowych.

Następnym naszym postojem jest Mostar, ze słynnym mostem tureckim, wpisanym na listę UNESCO. W mieście widać ciągle żywe ślady - w postaci wielu zrujnowanych domów - wojny etnicznej, toczonej w Bośni w latach 1992-95. Robi to przygnębiające wrażenie, tym bardziej, że od kilkudziesięciu lat nie widziałem aż tylu domów zniszczonych przez wojnę. Most był również zniszczony, a odbudowano go w 2004 roku; odbudowano także katedrę katolicką. W mieście na bazarze widzimy Polaków, podążających lub wracających z Medugorje. W Mostarze w latach 1910-14 komendantem austriackiego Szpitala Garnizonowego był Michał Marynowicz (1852-1929), w wolnej Polsce generał lekarz WP.

Z Mostaru jedziemy prosto do stolicy Bośni i Hercegowiny - Sarajewa. Od Mostaru do Jablanicy jedziemy doliną rzeki Neretwy, która między Jablanicą i Konjic tworzy przełom. Jechałem wieloma drogami górskimi w wielu krajach świata. Tę drogę uważam za jedną z najładniejszych widokowo.

O Polakach i powiązaniach polsko-sarajewskich pisałem już w szkicu o Polakach w Bośni. Tutaj więc tylko dodam, że w katolickiej katedrze sarajewskiej, po lewej stronie od głównego wejścia, jest tablica upamiętniająca wizytą duszpasterską w niej papieża Jana Pawła II w kwietniu 1997 roku. W katedrze można sobie wziąć czterostronicową publikację w języku polskim zatytułowaną "Sługa Boży Josip Standler 1843-1918", o arcybiskupie metropolicie diecezji Vrhbosna i Sarajewo, założycielu zgromadzenia Służebnic Dzieciątka Jezus. Jest tam życiorys Arcybiskupa i modlitwa o jego beatyfikację. Rozdawanie takiej publikacji w języku polskim w Sarajewie świadczyć może tylko o tym, że wielu Polaków jedzie i zatrzymuje się w Sarajewie w drodze do Medugorje.

Po względnie dokładnym zwiedzeniu miasta, tzn. raczej obejrzeniu najważniejszych atrakcji turystycznych, ruszamy dalej w drogę. Jedziemy drogą na Travnik, Donji Vakuf, Jajce, Kljuc i Bihaca. Pod koniec XIX w. lekarzem pułkowym w Travniku był dr Jan Kamiński (1870-1929), w niepodległej Polsce generał lekarz WP. W Travniku urodził sią pisarz serbski Ivo Andric (1892-1975), autor m.in. "Mostu na Drinie" (1945, wyd. pol. 1956) i "Konsulowie ich cesarskich mości" (1945, wyd. pol. 1960), laureat literackiej nagrody Nobla 1961. Andrić w latach 1911-13 studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i w 1964 roku uzyskał tytuł doktora honoris causa wszechnicy krakowskiej. W Travniku urodził się również w 1897 roku dr praw Józef Woźniak, do 1939 roku sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Natomiast w Bihacu, do niedawna mieście artystów i literatów jugosłowiańskich, urodzili się: Stanisław Tadeusz Podoleński (1887-1945, jezuita, moralista, długoletni współpracownik krakowskiego "Przeglądu Powszechnego" i w latach 1918-39 kapelan szpitala św. Ludwika w Krakowie oraz mieszkający w Polsce od 1947 roku Chorwat Alija Dukanović (ur. 1926), krytyk literacki i znany tłumacz na język polski dzieł literatury chorwackiej i serbskiej. W Bihacu przez wiele lat, od ok. 1880 roku, lekarzem obwodowym był krakowianin Ignacy Sopiński (ur. 1850), który za swą ofiarną pracę dla miejscowego ludu w 1901 roku otrzymał krzyż kawalerski Franciszka Józefa.

Za Bihacem przekraczamy granicę bośniacko-chorwacką i po kilkunastu minutach jazdy jesteśmy na terenie Parku Narodowego Plitwickich Jezior. Tworzy go 16 jezior, powiązanych ze sobą wodospadami, otoczonych bujnym lasem i wysokimi skałami. Widziałem wiele parków narodowych; ten uważam za jeden z najładniejszych. Noc spędzamy w Korenicy, a następnego dnia przez Karlovac jedziemy do stolicy Chorwacji - Zagrzebia. W Karlowacu urodził się Aleksander Boruszczak (1886 - po 1934), w wolnej Polsce od 1919 roku generał brygady WP.

Przybywamy do pełnego słońca Zagrzebia, raczej nowego miasta, liczącego (aglomeracja) 1,1 mln mieszkańców. Bo chociaż Zagrzeb ma prawie 1000-letnią historię, aż do II poł. XIX w. był małym miastem, bez najmniejszych cech metropolii. Miasto robi na przyjezdnych raczej dobre wrażenie.

Oczywiście mam zdjęcie na tle reklamowanego we wszystkich folderach turystycznych kościoła św. Marka, którego dach, pokryty dachówką w chorwackich barwach, na przemian białą, czerwoną i niebieską, jest bardzo oryginalny i widać go z daleka.

Również i w historii Zagrzebia nie brak powiązań z Polakami. Potomek przybyłego tu konfederata barskiego (1768-72) Moszyński był długoletnim prezydentem Zagrzebia i modernizatorem miasta. W okresie Austro-Węgier osiedliło się tu trochę Polaków i właśnie Zagrzeb stał się siedzibą powstałego w 1938 roku Związku Polaków w Jugosławii.

Z wielu istniejących tu poloników wymienię tutaj jedynie te, które sam zauważyłem lub o których wiem. Otóż na zwiedzanym przez nas Starym Mieście, zwanym Gradecem, a więc w samym sercu miasta, zauważyłem w Donij Grad (Dolnym Mieście) ulicę: Varsavska - Warszawską, między ulicami Frankopanską i Gunduliceva. Dowiedziałem się także, że Zagrzeb i Kraków są miastami partnerskimi. Na bodajże najgłówniejszym placu miasta, Placu bana Jelacica, rozdawano ulotki zapowiadające na 29 października koncert chopinowski (zamieszczono wizerunek Chopina) z udziałem studentów Akademii Muzycznej w Zagrzebiu oraz "gosca iz Poljske" (gościa z Polski) Aleksandry Jabłońskiej (w ulotce z polskimi znakami diakrytycznymi!).

W Galerii Strossmayera przy Chorwackiej Akademii Nauki i Sztuki na ulicy Zrinjevac 11 znajduje się kilka obrazów mistrzów polskich: Jana Matejki i Henryka Siemiradzkiego.

Patronem katedra w Zagrzebiu jest św. Stefan. Św. Stefan I (ok. 975-1038) był synem księcia Węgier Gejzy, który według starodawnej "Kroniki Węgiersko-Polskiej" miał poślubić księżniczkę polską Adelajdę, siostrę księcia Polski Mieszka I. Jeśli to prawda, to matką św. Stefana była Polka. Sam św. Stefan I, który wprowadził chrześcijaństwo na Węgrzech, w okresie osłabienia Polski za króla Mieszka II (1025-34) odebrał Polsce Słowację, przyłączając ją do Węgier, a tym samym oparł granicę polsko-węgierską o Karpaty; przetrwała ona bez zmian aż do 1918 roku i była najspokojniejszą ze wszystkich granic Polski. W bocznym ołtarzu katedry, po lewej stronie od głównego ołtarza, jest obraz pokazujący św. Stefana i św. Władysława (1040-1095), króla węgierskiego od 1077 roku, który wychowywał się na dworze polskim i objął tron przy pomocy króla polskiego Bolesława Śmiałego. Św. Władysław I przyłączył Chorwację do Węgier w 1091 roku i założył biskupstwo w Zagrzebiu w 1091 roku.

W katedrze, po prawej stronie od głównego wejścia, jest wmurowana tablica upamiętniająca wizytę w niej 10 września 1994 roku papieża Jana Pawła II. Natomiast za głównym ołtarzem jest pomnik-mauzoleum bł. kardynała Alojzego Stepinaca (1898-1960), więzionego i męczonego przez komunistów. Beatyfikował go papież Jan Paweł II w Zagrzebiu 3 października 1998 roku.

Z Zagrzebia wracamy do Lublany. Na przejściu granicznym chorwacko-słoweńskim Bregana-Obrezje, po stronie słoweńskiej (Obrezje), wita nas zamek - ładny, barokowy. Mniej niż dwie godziny jazdy przez ładną i dobrze zagospodarowaną okolicę i przyjeżdżamy do zalanej słońcem Lublany. To dobrze, bo następnego dnia wybieramy się w Alpy Julijskie. A w górach najważniejsza jest dobra pogoda.

Ostatniego dnia naszego pobytu w Słowenii i na Bałkanach wybieramy się do Bled. To jedna z wielu perełek alpejskich. Ta bardzo znana miejscowość turystyczna w pn.-zach. Słowenii (była jedną z najbardziej uczęszczanych miejscowości turystycznych w Jugosławii) leży nad uroczym jeziorem Bled u podnóża Alp Julijskich. Nad brzegiem jeziora, na wysokiej skale, jest zamek z XVI w. (b. letnia rezydencja królów jugosłowiańskich), a na jeziorze jest wysepka, na której znajduje się kościół. Są tu także gorące źródła i słynne pole golfowe, no i cudowny widok na Alpy z Triglawskim Parkiem Narodowym. Stąd widać doskonale najwyższy szczyt Słowenii, Triglav (2863 m). Polscy alpiniści zdobyli go w 1959 roku, dokonując pięknych wejść nowymi drogami. Spotkałem tu polskich turystów.

Następnego dnia poleciałem samolotem z Lublany do Frankfurtu nad Menem, a stamtąd do Singapuru i dalej do Australii.

Marian Kałuski
asikx
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1330
Dołączył(a): 22.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) asikx » 05.10.2007 10:05

AndrzejJ. napisał(a):Polonika w Słowenii, Chorwacji i Bośni


Świetny tekst. Warto wydrukować i zrobić sobie z niego wkładkę do przewodnika.


Pozdrawiam
Rafał
maatej
Autostopowicz
Posty: 1
Dołączył(a): 04.07.2009
Pytanie do Polakow w Charwacji

Nieprzeczytany postnapisał(a) maatej » 04.07.2009 23:55

Czy w chorwacji istnieje cos w stylu "nasza klasa" . Bo bardzo zalezy mi na tym aby odszukac pewną osobę a wiem tylko ze mieszka w miescie Starigrad. Prosze o odpowiedz na forum lub na mojego maila. Z góry dziękuje
Gollum
Odkrywca
Posty: 104
Dołączył(a): 30.12.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Gollum » 13.07.2009 10:55

To jeszcze trzeba dorzucić admirala Bogumila Nowotnego, twórcy polskiej marynarki wojennej. Podczas pierwszej wojny światowej jako dowódca eskadry torpedowców zadal Wlochom sporo bobu swoimi brawurowymi atakami na ich porty.
_Jadranka_
Autostopowicz
Posty: 4
Dołączył(a): 21.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Jadranka_ » 12.09.2009 13:27

nie no świetne!!! jestem pod wrażeniem informacji , które wyniosłam z tego tekstu. W tym roku chcę pisać prace na temat polskiej kultury w Chorwacji po 1991 roku i informacje w nim zawarte beda dla mnie przydatne i naprowadzające:)interesowałby mnie kontakt z tymże autorem Daj znac AndrzejuJ skąd masz ten artykuł:) Pozdrawiam Iza
_Jadranka_
Autostopowicz
Posty: 4
Dołączył(a): 21.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Jadranka_ » 23.11.2009 21:21

czy ktoś jeszcze wie cos na temat Polonii w CHorwacji? Jest tu moze jakis Polak działajacy np w któryms z Towarzystw Kulturalnych? pisze prace na temat dzialalnosci Ambasady i tychże Towarzystw
Następna strona

Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko

cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone