Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 30.05.2012 17:45

Odcinek 3 - Wzdłuż Jadranu

Znów w nocy nie dali mi spać :(. Tym razem jacyś Słoweńcy długo siedzieli i dyskutowali. Ale, ogólnie dobrze wyspaliśmy się i ok. 9 ruszyliśmy w dalszą trasę. Od rana mieliśmy piękną, słoneczną pogodę :). Prognozy się sprawdzały.

Ruch na Jadrance był niewielki. Spokojnie pokonywaliśmy kolejne kilometry. Na chwilkę zatrzymaliśmy się w Šibeniku, Brodaricy (ładnie prezentowała się wysepka Krapanj) oraz w Primošten. Szczególnie, widok na to ostatnie miasteczko bardzo się nam spodobał. Nic dziwnego, że tylu Cromaniaków jest tym miejscem oczarowanych :).

Krapanj:
Obrazek

Obrazek

Primošten:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Šibenik:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Adriatyckie widoki z auta:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

W południe dojechaliśmy do Trogiru. Tego miejsca przedstawiać nie trzeba. Starówka od 1997 roku wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Pochodziliśmy po zacienionych, wąskich uliczkach odpoczywając od skwaru lejącego się z nieba. Najważniejsze zabytki miasta to:
- Brama Lądowa - przebudowana w XVI wieku. Na gzymsie nad łukiem umieszczony jest lew św. Marka, a ponad nim figura bł. Jana z Trogiru - patrona miasta.
- Pałac Stafileo - zbudowany pod koniec XV wieku.
- Katedra św. Wawrzyńca - zbudowana na ruinach kościoła zniszczonego przez Saracenów w 1123 roku. Budowa rozpoczęta została w roku 1193. Obok katedry stoi dzwonnica z XIV wieku.
- Pałac Čipiko w stylu renesansowym zbudowany w 1457 roku dla najzamożniejszej w tym czasie trogirskiej rodziny Čipiko.
- Twierdza Kamerlengo - czworoboczna budowla obronna z XV wieku z wewnętrznym dziedzińcem i masywną wieżą od strony morza. Powstała jako element systemu fortyfikacji miejskich.

Trogir:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spacer po Trogirze był bardzo przyjemny. Miasteczko spodobało się ekipie. Ale, trzeba było jechać dalej...


Gdzieś przed Omišem wykorzystując przerwę w podróży, wskoczyłem do Jadranu :). Majowa kąpiel...bardzo przyjemna i orzeźwiająca, woda o temperaturze jak u nas latem w Bałtyku. Całkiem fajnie :).

Obrazek
Robowa kąpiel
Obrazek

W Omišu, gdzie Cetina wpada do Adriatyku, zrobiliśmy kolejny krótki postój. Chcieliśmy przejechać kawałek wzdłuż kanionu rzeki. Po przejechaniu paru kilometrów zawróciliśmy. Cetina płynęła szerokim korytem pośród łąk i kanion nie prezentował się już tak efektownie jak na jego początku przy ujściu rzeki do morza. W okolicy widzieliśmy sporo osób wspinających się po ścianach Mosoru.

Omiš:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za Makarską czekała nas główna atrakcja dnia - wjazd na Sveti Jure. Wypytywałem się Pawła, czy jest gotowy na większą dawkę adrenaliny. Twierdząca odpowiedź oznaczała wspinaczkę naszym Hyundayem na drugi co do wysokości szczyt Chorwacji. Za wjazd zapłaciliśmy po 40 KN od osoby. Biokovska Cesta to trzydziestokilometrowa trasa, wybudowana w 1965 r. z Makarskiej na szczyt Sveti Jure w celu budowy a następnie obsługi przekaźnika radiowo-telewizyjnego. Jest to najwyżej położona droga w Chorwacji (od 0 do 1762 m n.p.m.).

Sporo relacji na forum o Sveti Jure przeczytałem. O mijankach na milimetry...ale, w naszym przypadku było spokojnie. Pewnie dlatego, że jechaliśmy późnym popołudniem. Ruch był umiarkowany oprócz jednej niepewnej sytuacji - 4 auta zjeżdżające pod rząd i 2 auta w górę, gdzie ci jadący z góry zamiast zachować odstępy między sobą, jechali w kolumnie. Czasami wypada włączyć myślenie. Raczej nasza jazda nie przypominała przygód kierowców z tego wątku.

Nazwa Sveti Jure wzięła się od kapliczki, która znajdowała się na górze do 1964 roku, a z powodu budowy stacji nadawczej została przeniesiona nieco niżej.

Przy pogodzie, jaką mieliśmy, panorama z najwyższego szczytu Biokova była imponująca, choć może trochę szkoda, że akurat Adriatyk mieliśmy pod słońce. Z drugiej strony widzieliśmy ośnieżone szczyty bośniackich gór. Pięknie...

W drodze na Sveti Jure:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jurek na horyzoncie
Obrazek

Obrazek
Domostwa pasterzy

Obrazek

Obrazek
Wiola i kościół sv. Ilija

Na szczycie:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok na ośnieżone bośniackie góry

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zjazd nie dostarczył w zasadzie żadnych emocji. Ruch ustał i szybko zjechaliśmy na dół. Na Jadrankę wróciliśmy przez Podgorę i kierowaliśmy się na Dubrovnik. Przejście Chorwacja - Bośnia bez atrakcji. Szybko i sprawnie. Nie udało się zatankować LPG w Neum ani dalej po drodze do Dubrovnika. Na żadnej stacji nie było gazu :(.

Obrazek
Igrane

Wieczorem dojechaliśmy do Dubrovnika. Z Internetu miałem wydrukowany dojazd na kamping Solitudo. Szybko na niego trafiliśmy. Podobnie jak na dwóch wcześniejszych kampingach, mogliśmy sobie wybrać miejsce na rozbicie. Ba, na ten sektor na który trafiliśmy oprócz jednych Niemców nie było nikogo innego. Pustki...ale za to dłużej męczyliśmy się z wbijaniem igieł w ziemię :). Taaaa, na następny namiotowy wyjazd do Chorwacji na pewno zabierzemy młotek :).

Po rozbiciu namiotów podjechaliśmy autem do centrum miasta. Mimo nocnej pory, nie było łatwo znaleźć miejsce parkingowe. Trafiliśmy na jakiś parking, gdzie liczyli 15 KN/ godzina. Wykupiliśmy bilet na dwie godziny.

Poszwędaliśmy się po uliczkach Dubrovnika. Latem 2006 roku widziałem to miasto za dnia. Bardzo zależało mi, by zwiedzić je nocą. Udało się 6 lat później :). Naprawdę, miasto za dnia i nocą, to dwie różne historie. Inne barwy, klimat i mimo wszystko mniej ludzi. No i jeszcze ten zapach, wiosenny miks mandarynek, jaśminu i innych roślin, których nie znaliśmy, niemal zatykał nam nosy. Po prostu bajkowo...nocny Dubrovnik nas oczarował i zaczarował :).

Nocny Dubrovnik:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Około północy wróciliśmy na kamping...To był długi dzień pełen wrażeń :).
Ostatnio edytowano 31.05.2012 17:45 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 31.05.2012 07:37

RobCRO napisał(a):To był długi dzień pełen wrażeń :).


Fakt, dużo kilometrów.
Sv. Jure ciągle przede mną.

Pozdrawiam
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 31.05.2012 13:25

Nas też oczarował nocny Dubrovnik. Masz rację, to zupełnie inne miasto niż w dzień i na pewno warto tam być i poczuć ten klimat! :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 31.05.2012 20:24

Nocny Dubrownik to była moja pierwsza i druga noc podczas pierwszego wyjzadu do Chorwacji , więc wszystko było wówwczas podwójne magiczne :D . Miło popatrzeć na te cuda na Waszych zdjęciach 8)
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 02.06.2012 18:02

Część II - Bośnia i Hercegowina

Odcinek 4 - Dubrovnicko-bośniacka opowieść

Tym razem noc minęła spokojnie. Bez hałasów...około 9 po rozliczeniu się za nocleg (tym razem skasowali nas ok. 345 KN, najdroższy kamping w czasie tej wyprawy) opuściliśmy kamping. Przezornie zostawiliśmy auto na jakimś małym parkingu trochę od ścisłego centrum miasta (5KN/ 1 godzina). Nie chcieliśmy tracić czasu na szukanie miejsca przy samych murach.

Niestety, ranek powitał nas nieszczególną pogodą. Było ciepło, ale i też bardzo mglisto :(. Buu...a to była niespodzianka :(. Na szczęście mgła utrzymywała się tylko do południa, potem już. nad Dubrovnikiem panowało błękitne niebo :). Kolejny dzień z ładną pogodą.

O zabytkach Dubrovnika nie będę się rozpisywał. Te są znane każde Cromaniakowi :). Podczepiliśmy się trochę pod wycieczkę rodaków. Pani przewodnik interesująco opowiadała o mieście, jego historii, mieszkańcach. Usłyszeliśmy wiele ciekawych anegdot. Pamiętam, że w 2006r. przewodniczka po prostu odwaliła pańszczyznę przeganiając "moją" grupę z jednego miejsca w drugie. Zwiedzając miasto warto pamiętać, że zostało ono zniszczone podczas wojny na Bałkanach. Tutaj można obejrzeć jeden z filmów dokumentujących ten fakt...

Dubrovnik:
Obrazek
Miasto spowite mgłą
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Schodami do nieba

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Kotek z Dubrovnika

Mieliśmy miłe spotkanie z pewną Chorwatką. Wędrując w górę po schodach, które wypatrzyliśmy w czasie nocnego spaceru, weszliśmy w sumie na czyjeś podwórko. Chcieliśmy zrobić kilka fajnych, panoramicznych ujęć miasta. Gdy pstrykaliśmy fotki, wyszła do nas kobieta. Trafnie odgadła, że jesteśmy z Polski. Chwilę pogadaliśmy, na koniec zrobiła nam pamiątkową fotografię :).

Obrazek
Ekipa wyjazdowa

Obrazek
Wiola & Robert

Około południa wyjechaliśmy z miasta. Zatrzymaliśmy się na moście Franjo Tuđmana...

Most Franjo Tuđmana i Rijeka Dubrovačka:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Który to Cromaniak żeglował? Przyznać się tu nam :)

Zrobiliśmy postój na kąpiel w Zatonie. Woda na moje odczucie była nieco zimniejsza niż ta z okolic Omiša. Jak szybko wskoczyłem do wody, tak szybko z niej wylazłem...Gabi dłużej się popluskała :).

Obrazek
Kąpiel w Zatonie
Obrazek

Tym razem udało się nam zatankować gaz w Neum :). Za Opuzen zjechaliśmy z Jadranki i pojechaliśmy na Mostar. Trochę czasu straciliśmy na granicy. Była mała kolejka na wjazd do Bośni.

Obrazek
Witamy w Bośni i Hercegowinie

Pierwszym przystankiem w BiH było Međugorje. Miasteczko jest znanym miejscem pielgrzymkowym. W centrum miejscowości znajduje się kościół św. Jakuba a w jej pobliżu znajdują się dwa wzgórza - Objawień oraz Krzyża. W miejscach objawień ustawiono krzyże. Wokół, w rozpadlinach skalnych stoją liczne mniejsze krzyże, do których przymocowane są obrazki lub kawałki papieru z obietnicami, prośbami pielgrzymów, różańce i kwiaty. Watykan nie uznaje Međugorje za oficjalne miejsce objawień, ale ilość pielgrzymów świadczy, że miejsce to ma szczególne znaczenie dla wierzących. Najwięcej autobusów widzieliśmy na włoskich i polskich blachach.

Međugorje:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po rozpoznaniu terenu poszliśmy na obiad - pleskavicę :). To jedno z moich ulubionych, bałkańskich dań. Smakowała nam wybornie...a popita była dobrym "Panem" :).

Obrazek
Nie ma to jak dobra pleskavica :)
Obrazek
...z Panem :)

Po opuszczeniu Međugorje pojechaliśmy na Počitelj. To miejsce znane mi było głównie z relacji zamieszczonych na cro.pli :). W 2006 roku nie udało mi się go zobaczyć. Teraz miałem ku temu okazję.

W Počitelj znajduje się jeden z najlepiej zachowanych zabytków fortecznych z okresu dominacji tureckiej na terytorium BiH - pozostałości średniowiecznej tureckiej twierdzy wzniesionej na gruzach starożytnego rzymskiego zamku. Miejscowość została poważnie zniszczona w czasie wojny w Bośni. Najbardziej ucierpiał meczet Hadži-Alija. Inne obiekty także ucierpiały. Większość z nich została później zrekonstruowana. Počitelj mnie nie rozczarował. Położony na wzgórzu przepięknie prezentował się przy zachodzącym słońcu :).

Počitelj:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę naszukaliśmy się następnego miejsca - wodospadów Kravica. Te również znałem głównie ze zdjęć zamieszczonych na naszym forum. Wiedziałem, że są gdzieś blisko po drodze na Mostar. Ale, ani nie mieliśmy porządnej mapy Bośni (w zasadzie to Hercegowiny), ani nie znaliśmy przybliżonej lokalizacji. Wypytywaliśmy tubylców, czy jedziemy w dobrym kierunku. Potwierdzali kierunek, coś tam tłumaczyli...i dopiero rodacy, którzy czekali na stopa (to ci z gliwickiego "rajdu" stopowiczów), objaśnili nam, gdzie dokładnie trzeba jechać. Z ich wskazówkami trafiliśmy we właściwe miejsce. Swoją drogą mogliby postawić jakiś znak kierujący na wodospady...

Gdy dojechaliśmy do Kravic już się ściemniało. Podeszliśmy pod imponujący wodospad i podjęliśmy decyzję o pozostaniu tam na noc. Nie było już sensu pchać się na Mostar. Poszliśmy na piwko do knajpki. Rodacy, którzy objaśniali nam drogę, także dojechali...

Po ugaszeniu pragnienia rozbiliśmy się gdzieś w pobliżu wodospadu. Nie wyobrażałem sobie, jak się wyśpię przy tym huku...:).

PS Jacek, warto wjechać na Jurka :). Ale, trzeba pomyśleć na porą dnia. Późnym popołudniem widok na Adriatyk jest pod słońce. Może lepiej więc z rana?

PS Agnieszko, dzięki za wizytę. Tak, Dubrovnik w nocy ma swój niepowtarzalny klimat. Iluminacja, zabytki, zapachy roślin, spacerujący ludzie tworzą jego wyjątkowy charakter :).

PS Danusiu, cieszymy się , że do nas zaglądasz :). To miałaś "mocne" wejście w Chorwację zaczynając swoją przygodę z tym krajem od Dubrovnika :).
Ostatnio edytowano 04.06.2012 18:54 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 03.06.2012 18:39

Relacja , jak zwykle super , mgiełka nad Dubrownikiem bajkowa , a zdjęcia....czekamy na kolejne.

Pozdrawiam !
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 21.06.2012 16:53

Odcinek 5 - Mostar

O dziwo mimo huku spadającej wody spało mi się bardzo dobrze. Reszta ekipy także nie narzekała na hałas :).

W ciszy i spokoju połaziliśmy przy wodospadach na rzece Trebižat. Zrobiły na nas olbrzymie wrażenie. Rozciągają się na ponad 100 metrach szerokości a spadek poziomu wody dochodzi do 25 m. Chyba trafiliśmy na najbardziej odpowiednią porę na zwiedzanie wodospadów. Wiosną wody jest najwięcej i wtedy są one największe :). Ale, o kąpieli nie było mowy. Brrr...

Wodospady:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nasze obozowisko

Z Kravic pojechaliśmy do Mostaru...

Obrazek
Twierdza w Ljubuški
Obrazek

Ale, zanim dojechaliśmy do miasta wypatrzyłem drogę na górę Hum (to ta nad miastem z krzyżem). Szybka decyzja i jedziemy. Nowy asfalt, Chorwaci robią tam drogę krzyżową - część stacji jest już gotowych. De facto, na szczycie stoją dwa krzyże. Ten większy ma 33 metry wysokości. Został postawiony w 2000 roku. Wydawać by się mogło, że stoi sobie dostojnie nad miastem nikomu nie wadząc. Nikomu oprócz muzułmanów. Ich musi nieźle kolec w oczy. Choć i oni sami potrafią pożartować...jest taki dowcip o krzyżu. Mujo i Haso to coś jak nasz sołtys z Wąchocka, są tematem żartów w Bośni i Hercegowinie.

Zapytano Muja, który jest bośniackim muzułmaninem: "Mujo, jak uważasz dlaczego Chorwaci wznieśli wielki krzyż na wzgórzu Hum? Mujo odpowiedział, że wg niego jest to wielki PLUS dla Bośni i Hercegowiny".

Obrazek
+ dla BiH
Obrazek

Spod krzyża roztacza się piękny widok na miasto i jego okolicę, w tym dominujące nad miastem wzgórza i góry m.in. Velež. Tylko Starego Miasta nie widać stamtąd zbyt dobrze.

Widoki z Hum:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Velež
Obrazek

W Mostarze mieliśmy kilka opcji noclegowych. Postanowiliśmy podjechać pod jeden z adresów. Ale, tak się zaplątałem w gąszczu uliczek, że najpierw wjechaliśmy w jakąś plątaninę jednokierunkowych uliczek koło dworca kolejowego a potem w jakąś niemal górską ulicę nad dworcem, z której nie było przejazdu, bo jakiś gość go blokował. W efekcie zostawiliśmy samochód na przyzakładowym parkingu a kwatery postanowiliśmy poszukać na piechotę. Długo jej nie szukaliśmy, bo ona....nas sama znalazła :). Miła pani zaczepiła nas z pytaniem, czy szukamy noclegu. Po krótkich negocjacjach poszliśmy obejrzeć miejsce. Pasowało nam wszystko - lokalizacja, warunki i cena (7,5 E osoba za noc).

Mostar jest głównym miastem Hercegowiny. Od marca 1992 roku Mostar znajdował się w granicach niepodległej Bośni i Hercegowiny. Jednak w maju 1992 roku rozpętały się bratobójcze walki. W mieście toczyły się najpierw walki Bośniaków i Chorwatów przeciwko Serbom, a następnie, od maja 1993 roku, Chorwatów z Bośniakami. Przez 10 miesięcy Chorwaci oblegali wschodnią część miasta zamieszkaną przez bośniackich muzułmanów. Została ona niemal doszczętnie zniszczona. Zburzono większość zabytków architektury, w tym wszystkie meczety z XVII-XVIII wieku. Zawieszenie broni pomiędzy Chorwatami i Bośniakami podpisano w lutym 1994 roku.

Głównym zabytkiem miasta był kamienny Stary Most wybudowany w 1566. W wyniku wojny został zburzony przez Chorwatów w listopadzie 1993 roku, choć na necie chodzą i takie filmiki.

Ponownie odbudowany został w lipcu 2004 roku. Rok później Stary Most i jego najbliższe otoczenie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Od zakończenia wojny miasto jest cały czas odbudowywane, ale zniszczenia i ślady wojny są jednak wciąż wyraźnie widoczne.

Mostar za dnia:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Wiola & Robert

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Krzywy Most

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Natknęliśmy się na sporo rodaków, głównie tych autostopowiczów. Zjedliśmy też pyszne ćevapčići w takiej knajpce dla lokalsów. Mała knajpa oddalona trochę od mostu, ale ciesząca się powodzeniem miejscowych, bo cały czas ktoś przychodził i serdecznie witał się z szefem :).

Obrazek
W knajpie
Obrazek

Obrazek
Można też skosztować dobrej kawy...

W innej knajpce zamówiliśmy lody. Oczywiście, nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego, ale daliśmy banknot 10 markowy, a resztę dostaliśmy w markach, euro i kunach :). To odpowiedź na to, jakimi walutami można płacić w Hercegowinie i w jakich można dostać resztę :).

Udało się nam też "upolować" odważnego, który postanowił skoczyć do Neretvy. Nie wiem, ale temperatura wody nie zachęcała nawet do moczenia nóg, a ten...no, ale parę groszy do jego kieszeni na pewno wpadło :).

Mieliśmy nocne zwiedzanie Mostaru. Podobnie jak w przypadku Dubrovnika, miasto się niemal wyludniło. Nieliczne osoby przechodziły uliczkami. Smakowaliśmy niepowtarzalną atmosferę miasta. Pięknie prezentował się oświetlony Mostar...

Nocny Mostar:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nasza ekipa
Obrazek

Obrazek

Naprawdę warto w Mostarze zatrzymać się na dłużej, by poznać miasto za dnia i nocą :).

PS Iwona, cieszymy się bardzo, że zdjęcia się spodobały. To w tym odcinku kolejna "porcja" naszego spojrzenia na świat :). Pozdrawiamy Cię serdecznie.
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 22.06.2012 13:15

RobCRO napisał(a):Gdy dojechaliśmy do Kravic już się ściemniało. Podeszliśmy pod imponujący wodospad i podjęliśmy decyzję o pozostaniu tam na noc. ...
Po ugaszeniu pragnienia rozbiliśmy się gdzieś w pobliżu wodospadu.


Nocowaliście tam? W szoku jestem 8O

Chyba że teraz można ...

Dwa lata temu też chcieliśmy się tam rozbić. Zapytaliśmy barmankę w restauracji o taką możliwość. Poszła uzgodnić to z ojcem. Zgodę otrzymaliśmy, ale nie koło wodospadu tylko na wcześniejszej łączce. Koło 22.00 zaczęliśmy rozstawiać namiot. Niebawem pojawił się rozwścieczony mężczyzna (tenże ojciec) z przestraszoną i przepraszającą barmanką (córką) i kazał nam się wynasić. Nie pomogło nawet to, że byliśmy z małym dzieckiem.
O co w tym wszystkim chodziło - nie wiem.

Pozdrawiam
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 22.06.2012 16:54

Dorota_NS napisał(a):Nocowaliście tam? W szoku jestem 8O

Chyba że teraz można ...


Nieprzyjemna sytuacja Was spotkała....

Myśmy też nocowali w Kravicy, ale w aucie. To było we wrześniu 2008, spaliśmy na samym dole, dokąd tylko można było zjechać autem, tuż przy wodospadzie. Restauracje na dole były już chyba po sezonie zamknięte, było pusto, cicho i spokojnie. Rano zebraliśmy się, pooglądaliśmy okolicę i wyjechaliśmy, zanim pojawili się pierwsi ludzie.

Robercie, mam trochę zaległości w czytelnictwie, ale myślę, że już niedługo wszystkie je ponadrabiam :)

Pozdrawiam Ekipę :idea:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 22.06.2012 17:33

Opcję spania w aucie koło wodospadów :) biorę pod uwagę, jeśli spełnią się nasze wrześniowe plany. Tak sobie myślę, żeby na Peloponez pojechać przez Bośnię (głównie ze względu na Mostar, a przy okazji odświeżyć się w wodospadach). Fakt, przy takim wariancie (a nie w obie strony szybko autostradą przez Serbię), na Peloponez zostanie o wiele mniej czasu, niż bym chciała, ale z drugiej strony, dojazd powinien również być atrakcyjny :wink:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 25.06.2012 21:07

Odcinek 6 - Off-road do Sarajeva

Pierwszą noc na wyjeździe na kwaterze przespaliśmy bardzo dobrze. Nikomu nie chciało się wstawać...mieliśmy przed sobą "lajtowy" dzień. Czekał na nas tylko przejazd do Sarajeva...

Przed wyjazdem mieliśmy także plany górskie. Jedną z opcji było wejście na Maglicia. Ale, już w Mostarze odpuściliśmy tą opcję głównie ze względów czasowych. Będąc przy krzyżu na wzgórzu Hum widzieliśmy opcję wejścia na coś w masywie Velež, ale do wyprawy w ten rejon nie byliśmy wcale przygotowani (nie mieliśmy żadnych informacji o szczytach, szlakach etc.). Dziś po powrocie już wiem, że Wojtek zapuszczał się w te górki mijając miny slalomem :). Mogliśmy wpakować się na niezłą "minę"...

Obrazek
Ostatnie spojrzenie na Mostar

Nasz dojazd do stolicy BiH postanowiliśmy trochę urozmaicić. Od naszej gospodyni dostaliśmy mapki z atrakcjami Hercegowiny i wypatrzyliśmy kilka miejsc. Jednym z nich był położony kilka kilometrów od Mostaru przy źródle rzeki Buny - Blagaj. Główną atrakcją miasteczka jest dom Derwiszów z XVI wieku malowniczo wbity w skałę...

Blagaj:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dom Derwiszów

Obrazek

Obrazek

Porobiliśmy trochę zdjęć i pojechaliśmy dalej na Nevesinje. Im wyżej wznosiła się droga, tym mieliśmy ładniejszy widok na drugą z atrakcji Blagaj - twierdzę z XV wieku położoną na wzgórzu górującym nad miastem. Była to siedziba Wielkiego Księcia Hercegowiny - Stjepana Vukčić Kosača a także miejsce urodzenia beatyfikowanej Katarzyny - królowej Bośni.

Twierdza:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzieś przed Nevesinje skręciliśmy w małą dróżkę. Znaleźliśmy się wtedy niemal pod Veležem. Górki były na wyciągnięcie ręki...i wszędzie wokół te "porozrzucane" kamienie.

Velež:
Od strony Blagaj:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Od strony Nevesinje:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stara bałkańska legenda głosi, że gdy Bóg stwarzał świat, unosił się w przestworzach, dźwigając dwa worki: jeden z ziemią, drugi z kamieniami. Diabeł przedziurawił worek z kamieniami i cała jego zawartość wysypała się w jedno miejsce. Tak powstała Bośnia i Hercegowina. Większość z legendarnych kamieni musiała spaść na Hercegowinę, bo kraina ta wygląda jakby zbudowana była z kamienia.

Z Nevesinje nasza prowizoryczna mapka nakazała nam jechać na Lukę. Podziwialiśmy sielskie krajobrazy. Zobaczyliśmy ośnieżone szczyty gór, zielone łąki, białe, kwitnące drzewa i imponujący alpejski Velež od drugiej strony :). Przed Luką ekipa drogowa remontowała jezdnię, która była usiana dziurami jak dobry ser szwajcarski.

Na trasie Nevesinje -Luka:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wg mapki z Luki mieliśmy jechać na Glavatičevo i przez Borci do Konjica. Na załączonej poniżej mapie na fioletowo oznaczyłem trasę, którą chcieliśmy zrobić. Z niej wynikało, że jest droga Luka - Konjic.

Obrazek

Okazało się, że w Luce skończył się asfalt a zaczął szuter. Podjechaliśmy nim kawałek. Pogadałem z miejscowym pasterzem i na moje pytanie, czy naszym autem damy radę dojechać do Glavatičevo, odpowiedział "polako", czyli miało być spokojnie :). Uradowani ruszyliśmy dalej…i zaczęło się. Przygoda raptem jak ta z pamiętnej wyprawy do Czarnogóry. Wróciły nasze najgorsze wspomnienia. Droga wiła się w górę a jej stan był średni. Pasażerowie opuścili auto...ze stresu i obawy o auto, to nawet nie można było się skupić na podziwianiu skądinąd pięknego, górskiego krajobrazu.

Gdy już nam się wydawało, że dojechaliśmy do Glavatičevo i gdy już witaliśmy się z gąską widząc w oddali lepszą drogę, okazało się, że to były tylko pozory. Droga dalej była szutrowa i dalej wjeżdżaliśmy wyżej.
Apogeum przyszło gdzieś wysoko, gdy nagle zza zakrętu wyskoczyła...ciężarówka przewożąca drzewo a z nią druga taka sama. Masakra. Na takiej dróżce praktycznie nie można było się minąć. Ominęły nas przygody na Sveti Jure, to spotkały nas w Bośni. Paweł był przerażony. Szczęśliwie, udało się trochę wycofać i znaleźć miejsce na mijankę. Ale, mogło być krucho...

Mijanka:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem droga nieco się poprawiła. Ustaliliśmy, że dziewczyny pojadą "stopem" - za nami widzieliśmy jakieś terenowe auto. Zostawiliśmy je, sami powoli zjeżdżając. Gdy to auto nas minęło, nie wiedzieliśmy, czy dziewczyny się nim zabrały. Ich telefony milczały...

Off-road:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A droga dalej wiodła po zboczach gór. Gdzieś w dole widzieliśmy polodowcowe jezioro Boračko, ale dzieliła nas od niego taka odległość, że dojazd pod nie, wydawał się niemal niemożliwy :(. Po jakimś czasie dostałem telefon - jakiś dziwny numer. Odbieram i słyszę Wiolę. Dziewczyny zabrały się i czekają na nas na dole. Uff...a i my powoli zjechaliśmy. Ale, dojechaliśmy do Borci. Zastanawiam się teraz, czy my w ogóle jechaliśmy przez te Glavatičevo.

Obrazek
Jezioro Boračko
Obrazek

Tutaj mapka naszej prawdopodobnej drogi - oznaczona kolorem zielonym. Wg poziomic jechaliśmy tak na wysokości 1000-1200 metrów.

Obrazek

W przydrożnym barze dziewczyny popijały piwko z robotnikami, którzy zwieźli je w dół. Dołączyliśmy do nich. Muše i Amir pracują w górach przy drzewie. Moją bałkańską mieszanką próbowałem trochę z nimi rozmawiać...

Było dużo śmiechu...po zaspokojeniu pragnienia i uspokojeniu nerwów pojechaliśmy na Konjic - upewniając się, czy na pewno droga jest asfaltowa. Taka miała być i taka była :). Przed Konijcem nasi Bośniacy zatrzymali nas chcąc się zrewanżować za postawione w Borci piwo. Wypiliśmy jeszcze jedną kolejkę :). Dostaliśmy zaproszenie do Bośni. Amir ma dom gdzieś w tych górach...może kiedyś :).

Obrazek
Z Bośniakami
Obrazek

W Konjic zatrzymaliśmy się na chwilę. Atrakcją miasteczka jest kamienny most na Neretvie - zbudowany w 1682 r., zniszczony o dziwo nie w czasie wojny na Bałkanach a już w czasie II wojny światowej. Został odbudowany w 2009 roku.

Konjic:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Konjic już bez atrakcji dojechaliśmy do Sarajeva. Zostawiliśmy auto na parkingu pod dachem w centrum miasta i poszliśmy szukać naszej kwatery. Bez problemu trafiliśmy pod wydrukowany z Internetu adres hostelu Ljubicica. Zaoferowano nam 6-tkę po 17,5 marki/ osoba (płatność tylko w tej walucie). Okazało się jednak, że sam nocleg nie jest przy ulicy Mula Mustafa Bešekije, ale gdzieś z 5 minut od miejsca, gdzie zrobiliśmy rezerwację.

Warunki były bardzo przeciętne, by nie powiedzieć trochę syfiarskie, ale ze względu na porę, nie chcieliśmy już tracić czasu na szukanie czegoś lepszego. Zostawiliśmy nasze bety i poszliśmy na miasto - nocne Sarajevo. To miasto było na mojej liście miejsc koniecznych do odwiedzenia na wysokim miejscu. Do tej pory było mi jakoś nie po drodze. Wreszcie się udało...Chciałem zobaczyć i poczuć atmosferę miasta ze względu na jego historię, zwłaszcza z ostatniej wojny bałkańskiej.

Podczas wojny w Bośni miasto było oblegane przez Bośniackich Serbów. Oblężenie rozpoczęło się 6 kwietnia 1992 r. i trwało do końca października 1995. Miasto było cały czas ostrzeliwane z otaczających gór, odcięte od wody i prądu, a żywność dostarczano nieregularnie. Zginęło ponad 10 500 osób, praktycznie wszystkie budynki zostały zniszczone lub uszkodzone.

O walkach i związanych z nimi tragicznych dla mieszkańców skutkach opowiadają m.in. film dokumentalny Miss Sarajevo, filmy Aleja snajperów i Grbavica. Powstała także piosenka Miss Sarajevo, opowiadająca o tragedii w tym mieście, autorstwa U2 i Luciano Pavarottiego.

Spacerując odnowionymi, pełnymi życia uliczkami Baščaršija warto pamiętać o bolesnej przeszłości miasta. Dziś ta część miasta tętni życiem. Ludzie przesiadują w licznych knajpkach. Centralnym punktem jest Sebilj - charakterystyczna studzienka-grzybek, będąca pozostałością po jednym z pierwszych europejskich wodociągów. Stare Miasto pełne jest zabudowań religijnych i unikalnych przykładów architektury bośniackiej. We wschodniej części dzielnicy widoczne są wpływy tureckie natomiast zachodnia część charakteryzuje się nurtami architektonicznymi i kulturalnymi z Austro-Węgier. Wśród głównych atrakcji Starego Miasta można wymienić katedrę Serca Jezusowego, synagogę, targ Baščaršiję, Begovą džamiję, medresę Seldžukiję oraz inne, liczne obiekty zabytkowe. Na południowych obrzeżach Starego Miasta nad rzeką Miljacką znajduje się miejsce dokonania zamachu na Franciszka Ferdynanda Habsburga.

Posiedzieliśmy trochę w jednej z knajpek, zjedliśmy bośniacką kiełbasę i filet z kurczaka, ale od rana mieliśmy w głowie burka. Szukając kwatery widzieliśmy jedną "buregdžinicę", ale gdy poszliśmy tam potem, była już zamknięta. Ale, trafiliśmy na inną czynną trafiliśmy na inną, czynną. Mając pełne brzuchy zamówiliśmy jeszcze pół kilo mięsnego burka... Smakował wybornie :). Plan kulinarny na Bałkany wypełniliśmy - były pleskavica, ćevapčići i burek :).

Zmęczeni wróciliśmy na kwaterę...

Ten lajtowy dzień rankiem nie zapowiadał tylu atrakcji. A wyszło tak, że mieliśmy niezłą mordęgę na górskiej, bośniackiej drodze - na szczęście z pozytywnym zakończeniem, poznaliśmy sympatycznych Bośniaków i na koniec pochodziliśmy po nocnym Sarajevie.

Niestety, następnego dnia musieliśmy już wracać do kraju :(. Wszystko, co dobre, szybko się kończy :(.

PS Dorota_NS, zajechaliśmy późno do Kravic, gdy rozbijaliśmy się było ciemno a zwinęliśmy się z samego rana, więc w sumie nikt nas prawie nie widział. Ale, inni Polacy spali niemal przy samej knajpie. Ponadto, ze względu na nieznajomość terenu rozbiliśmy się w średnio ciekawym miejscu na wysokości wodospadów. Rankiem, gdy eksplorowaliśmy okolicę, zobaczyliśmy dużą łąkę (już na dole wodospadów), na której można się spokojnie rozbić - co też uczyniło dwoje motocyklistów z...Polski :). Zatem, zależy, jak kto trafi...

PS Kulki, Danusia, witamy w naszych, skromnych progach. Fakt, tyle teraz relacji, że trudno nadążyć z czytaniem wszystkich :). Pozdrawiamy Was serdecznie.
Ostatnio edytowano 26.06.2012 18:58 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 26.06.2012 08:05

Lubię tu zaglądać.
:D :wink:

Pozdrawiam
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 26.06.2012 11:37

Jacek S napisał(a):Lubię tu zaglądać.
:D :wink:
Mam to samo :D

pozdrawiam
:D

Ps. Ta mijanka z ciężarówkami robi wrażenie. Podejrzewam, że dla kierowców tych ciężarówek to nie pierwszyzna :wink:
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12168
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 26.06.2012 11:38

Blagaj, Pocitejl, Kravica.
Jak wszystko pójdzie dobrze już niedługo sprawdzę czy nic tam się nie zmieniło.
pzdr :wink:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 26.06.2012 13:19

No tak... w Bośni to wystarczy nieco zboczyć z głównych szos i zawsze można natrafić na takie niespodzianki :cool:
Mapy też często nie mają pokrycia w rzeczywistości :?
Bywa ciężko... ale czy nie to najbardziej zapada w pamięć?

Pamiętam jak kiedyś, jeszcze w 2005 jechaliśmy jakimś objazdem drogi Sarajevo-Foca, szutrowym rzecz jasna, przez góry. Niewiele szerzej było, i też pomykały tamtędy ciężarówki. Natknęliśmy się na jedną lekko osuniętą z przepaść i drugą usiłującą ją wydostać. To był nasz pierwszy przejazd przez BIH... oczy mieliśmy większe od głów :lol: .
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu - strona 46
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone