Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Peloponez 2013

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 16.04.2014 08:59

Dziękuję za zainteresowanie.

A oto kolejna porcja.



Dziś maraton krajoznawczy, czyli Sparta, Mistra, jaskinie Dirou i Mani z przylądkiem Matapan.

Sparta.

Obrazek

Przyjdź i weź


Chyba tylko tyle zostało z dawnej Sparty. Jeszcze w Termopilach stoi posąg Leonidasa, na koszulkach są nadruki 'This is Sparta'.
Spartanie zasłynęli nie tylko ze swego mestwa i okrucieństwa (o tym w później), ale też z umiejętności precyzyjnego i krótkiego wysławiania się. Od nich to (Lacedemończyków) powstało lakonicznie mówienie.

Gdy król Mecedonii Filip upojony wzycięstwem pod Cheroneą wysłał do Sparty list, w którym sławił ich powsciągliwość (Spartanie nie brali udziału w tej bitwie), a równocześnie domagał się uznania jego zwierzchnictwa dostał odpowiedź: 'Zmierz swój cień po Cheronei, a zobaczysz, że nie jest dłuższy niż wcześniej'.
Filip się wkurzył, bo to przecież obraza, więc posłał kolejną wiadomość, w której powiadomił, że jeśli wkroczy do Sparty, to kamień na kamieniu nie pozostanie. Odpowiedź była jeszcze krótsza: 'Jeśli'.

Macedończycy wkroczyli do Lakonii. Spartanie nie mieli szans. Bronilil się dzielnie, ale (jak zwykle) było ich za mało. Filip nie spełnił swojej groźby. Uznał, że Sparta przyda mu się, jako straszak na niepewnych sojuszników.

Tak przeminęła sława Państwa-miasta, które przy pomocy niewielkich w sumie oddziałów potrafiło narzucać Grecji swoją wolę.

Smutne jest to, że praktycznie całą wiedzę o Sparcie i Spartanach zawdzięczamy wrogom polis.


Mistra

Jedziemy przez zatłoczoną Spartę... TAM!


Obrazek


Moje 'oglądanie' Grecji jest trochę dziwne. Niewiele interesują mnie zabytki z okresu chrześcijańskiego. Byliśmy w Meteorach, owszem ładne, ale żeby wchodzić do środka? A po co? Wracać tam też nie mam ochoty.
Podobnie było z Mistrą. Gdyby to ode mnie zależało nawet nie popatrzyłbym w tamtym kierunku.

No chyba, że na to.

Obrazek


Obrazek


Jarek twierdzi, że po górach Tajget najlepiej chodzić w czerwcu, jak śniegi ustapią.


Tak, czy owak Mistra jest ciekawa. Kawał solidnego zamczyska postawionego w XIII wieku przez Franków po zajęciu Konstantynopola przez IV krucjatę.



Obrazek


Obrazek

Jeszcze nie do końca zdajemy sobie sprawę, że będzie coraz stromiej


Obrazek



Obrazek

Bez potrzeby nikt na zamek nie szedł



Po drodze mijamy interesujące zakamarki.


Obrazek


Obrazek



Cel osiągnięty.


Obrazek

Jeszcze tylko ostatni wysiłek i...


Obrazek

Jak tu podejść niepostrzeżenie?


Ponieważ na Mistrę mamy tylko półtorej godziny napawanie się widokiem nie może trwać zbyt długo.


Obrazek

Teraz będzie z górki



Interesujących zakamarków ciąg dalszy.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

A tu wejść nie można... Jak żyć??


Obrazek

W tym oknie można by całkiem fajny balkonik osadzić


Obrazek

Ale sąsiedzi mogliby zaglądać...


Obrazek

Na razie chodźmy tam


Obrazek

Gdyby tak otynkować, trochę ogarnąć...


Obrazek

Droga jest brukowana


Obrazek

Idziesz, czy mam cię postraszyć?


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


I tak w ekspresowym tempie docieramy na miejsce zbiórki. Jedziemy dalej.


Jaskinie Dirou.

Warto tam być. Warto też usiąść na dziobie łódki.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek



Teraz na plażę.

Obrazek


Mamy godzinę na plażowanie i zbieranie idelanie okragłych kamieni. Jarek chciałby je wysypać w Kalimerze i w ten sposób upiekszyć otoczenie.
I takich kamieni jest tam mnóstwo!



Mani i Matapan


Jedziemy przez Githio, które podobno było głównym portem Sparty i do dziś ma swoją starożytną nazwę.

O Mani było już tyle napisane, że nic nowego nie dodam.
Może tylko to, że Jarek chciał nam pokazać najbardziej widokową trasę.
I pokazał!



Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Gorąco polecam tę trasę. Byle nie po ciemnku.


Wreszcie docieramy do końca świata.


Obrazek


Obrazek

Ponoć tu można wynająć pokój


Trochę przesadziłem z tym końcem świata. Żeby do niego dojść trzeba jeszcze iść dróżką około 30 minut. Nam wystarczy to co jest na miejscu.


Nad samym brzegiem morza są ruiny świątyni. Te kamienie są niemym świadkiem okrucieństwa Spartan.

Otóż Sparta nieustannie miała kłopoty z helotami. Byli to zniewoleni mieszkańcy podbitych terenów. Byli tak okrutnie traktowani, że nieustannie wybuchały bunty, a ludzie usiłowali uciec.
Pilnowanie helotów do tego stopnia angażowało Spartę, że ta mogła wystawić jedynie niewielkie siły do interwencji zewnętrznych.
Być może dlatego też przegrali z Tebanami pod Leuktrą i Mantineą?

Pewnego razu grupa czterystu helotów dotarła na Matapan. Mieli pecha, bo Spartanie ich odkryli. Zdesperowani ludzie przekroczyli krąg świątynny, który gwarantował nietykalność. Między kapłanami, Spartanami i helotami zaczęly się rozmowy. Było oczywiste, że taka kupa luda nie może tam wiecznie siedzieć, a Spartanie nie pozwolą żadnej łodzi na podpłynięcie i zabranie niewolników.
Stanęło na tym, że Spartanie obiecali helotom, że gdy ci opuszczą krąg świątynny nie będa ukarani.

Gdy tylko ci ludzie to zrobili zostali natychmiast wymordowani.



Najedzeni (polecam tamtą restaurację) i wypoczęci wracamy do Kiveri. Tu chciałbym poświęcić kilka słów greckiej nocy.
W Małopolsce bardzo trudno o prawdziwe ciemności. Jadąc z punktu A do B zawsze gdzieś błyska jakieś światło. Ale nie w Grecji. W pewnym momencie wjechaliśmy w takie ciemności, że włączyłem wszystko co miałem. Coś nieprawdopodobnego! W dodatku droga cały czas się wiła to w górę, to w dół. Było tak ciemno, że Jarek zgubił drogę. Nic się nie stało, bo 'zła' droga po paru kilometrach połączyła się z 'dobrą', a przy okazji przejechaliśmy przez jakąś wieś, w której było trochę jasniej.


Do Kalimery zajechaliśmy bliżej północy.

Tyle na dziś. Zmęczyłem się i wtedy, i dziś :)
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 16.04.2014 09:32

Witam Ciebie i innych fanów Peloponezu.
Mam pytanie;
wiem gdzie znajdują się topowe peloponeskie plaże (Elafonisos, Voidokilia), ale jaki fragment półwyspu ma przyjazne plaże tak w ogóle?
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 16.04.2014 09:59

Torac napisał(a):ale jaki fragment półwyspu ma przyjazne plaże tak w ogóle?

Zachodnie wybrzeże, od Kalo Nero na północ.

Kato, fajna relacja, dużo ciekawych i znanych miejsc, ładnie pokazanych. Czekam na c.d. :)
Dan_78
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 93
Dołączył(a): 04.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dan_78 » 16.04.2014 10:03

Grecja .... moja Grecja :) . Super zdjęcia i relacja tym bardziej, że z nutą historii minionych lat w tle.

PS.
Niestety zarówno Sparta jak i inne greckie polis padły ofiarą elitarności swoich małych społeczności, nie umiały brać przykładu z Macedończyków. Na nieudolne reformy społeczne w III/II w p.n.e było już za późno, żeby zmienić oblicze Grecji, rzymskie legiony zaczynały już powoli deptać wszelkie przejawy stworzenia jakiejkolwiek siły społecznej i politycznej. Przepraszam za mały OT.
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 16.04.2014 10:15

Nie przeszkadza mi twój OT.

Masz rację. Broniły swej 'niepodległości' do granic głupoty. Tak się zamyśliłem nad tą Spartą...
W VI wieku p.n.e. wzywano Spartan by obalali tyranów w greckich polis.
Potem na Spartanach opierał się duch oporu przed Persami.
Skończyło się na wycinaniu oliwek w czasie wojny peloponeskiej i roli psa łańcuchowego Filipa.
Dan_78
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 93
Dołączył(a): 04.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dan_78 » 16.04.2014 12:42

Zgadzam się, Sparta była bardzo blisko, zawiązana przez nią Symachia była namiastką tego w jaki sposób działa Roma czyli dziel i rządź, system sojuszy i przymierzy, ale i również nadawania częściowego czy całkowitego obywatelstwa. Niestety w sposobie myślenia Hellenów i pojmowania przez nich państwowości byłaby to rewolucja nie do przyjęcia. Z drugiej strony Sparta jako polis w odosobnieniu nie była chyba na tyle silna, aby wprowadzić "swój" ład przynajmniej na Peloponezie vide przegrana wojna z Tegeą czy ciężkie walki z Argos i Mesenią. Jedyny czynnik, który by jej w tym pomógł to zaplecze społeczne (najludniejsze polis), ale wtedy nie mogłoby być helotów, periojków, czyli na dobrą sprawę nie byłoby Sparty takiej jaką znamy. Wojna peloponeska zaczęła jej wewnętrzny rozkład, Epaminondas pod Leuktrami i Mantineą pokazał jak walczą hoplici beoccy, Filip dosłownie wziął na łańcuch, a Związek Achajski, a potem Rzym uczynił z nich żywe relikwie wspaniałej historii, która zakończyła się dla nich klęską. Niemniej żyją trwają w pamięci wielu współczesnych i z tej bitwy na pewno zawsze wracają z tarczą :) .

pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg relacji
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 16.04.2014 16:43

kulka53 napisał(a):
Torac napisał(a):ale jaki fragment półwyspu ma przyjazne plaże tak w ogóle?

Zachodnie wybrzeże, od Kalo Nero na północ.



dzięki :!:
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 17.04.2014 09:21

Witam i z przyjemnością wrzucam kolejny odcinek.


Po gruntownym odpoczynku postanowilismy wybrac się do Epidauros oraz zobaczyć Napuplio.

Dzień, jak nie w Grecji, zapowiadał się mokro i ponuro. W pewnym momencie nawet kilka kropel deszczu spadło na ziemię. Jarek mówił, że to pierwszy deszcz od maja.


Jedziemy do Epidauros.

Nie będę żadnym odkrywcą jeśli powiem, że amfiteatr jest porażający. I to tyle w tym temacie :)


Obrazek


Samo Epidauros było ośrodkiem kultu Asklepiosa zwanym także Eskulapem.
Tu okażę się leniem i bezczelnie wkleję cytat z wiki:

"Uchodził za syna boga Apollina i nimfy Koronis. Był mężem Epione (Kojąca ból) i ojcem Higiei, Panakei, Iaso, Ajgle, Akeso oraz lekarzy Machaona (internista) i Podalejriosa (chirurg). Został wychowany przez centaura Chirona, który nauczył go sztuki lekarskiej. Doszedł do takiej wprawy, że posiadł umiejętność wskrzeszania umarłych. Z tego względu Asklepios nazywany był Zbawicielem (gr. Soter)."

Zauważcie, że Asklepios spłodził sporą część medycznych specjalizacji.


Oprócz samego amfiteatru warto też zwiedzić resztę tego, co zostało po mieście.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Ach te kolumny...


Obrazek

A tu coś kiedyś odbudują



Oczywiście wchodzimy do muzeum.

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek



Trochę szkoda, że Jarek już z nami nie jeździł, ale nie można wymagać od gościa, żeby poraz setny jechał w to samo miejsce. Sami sobie damy radę!

Epidauros zwiedzamy trochę nerwowo, bo cały czas, gdzieś dookoła, pomrukuje burza. I to tak, że boimy się naprawdę solidnego deszczu. Skończyło się jedynie na straszeniu :)



Nauplio.

Praktycznie w każdym czytanym przeze mnie opisie autorzy zachwycają się nad urodą tego miasta. I faktycznie mają rację. Naupilio jest ładne i klimatyczne. Ponieważ byliśmy tam jeszcze klika razy, więc scalę wszystko w jednym opisie, z odrobiną autorskiej fantazji swodobnie traktującej czas.


Na początek zobaczyliśmy takie coś


Obrazek


Obrazek

Wpisując nazwę z rufy można się wiele dowiedzieć o tym jachcie



Obrazek

Basia chciała dokonać abordażu, ciąć cumy i odpłynąć ma Morza Południowe


Obrazek

Ja chciałem jeszcze zabrać ten samochód, ale coś się Basi w nim nie podobało...



Nie mogąc się dogadać na temat podziału łupów poszliśmy w miasto.


Obrazek


Obrazek

Trochę monotematyczne te fotki, ale czuję sentyment



Obrazek


Pirackie klimaty nie dawały Basi spokoju i postanowiła śmiałym atakiem zdobyć przyczułek i ostrzelać port...


Obrazek


Obrazek


okolicę...


Obrazek

TYM



A jak już wystraszeni mieszkańcy złożą okup to zniknie w gąszczu zaułków.


Obrazek


Obrazek




Na razie koncetrujemy się na działaniach zwiadowczych.


Obrazek


Obrazek



Obrazek

To musi być tajne wejście do twierdzy


Reszta niech będzie milczeniem, bo ciemne siły udaremniły nasze misterne plany i skończyło się na oglądaniu meczu w piłkę wodną.

Jeszcze tylko widzimy pana Jana Pietrzaka z żoną, która z wielkim poświęceniem robiła fotki przy pomocy tabletu.


Plątając się po miejskich uliczkach natrafiamy na kosciół katolicki. Tak przynajmniej napisano na tabliczce.

Głośno i wyraźnie czytam:
- Catholic Church - i nagle słyszę:
- Are you catholics? - zadał je stareńki pan, który akurat zamykał kościelną furtkę
- Yes - odpowiadam
- Where are you from - pada skaramentalne pytanie
- Polonia - nauczony doświadczeniem nie mówię 'Poland' bo lubi się kojarzyć z 'Holland' co automatycznie podnosi cenę czegokolwiek
- Jesteście z Polski? - głos staruszka brzmi z niejakim niedowierzaniem
- Oczywiście - mój ton nie dopuszcza wątpliwości
- No to chodźcie ze mną - ton (jak się okazało) księdza również nie dopuszczał wątpliwości

Zostaliśmy wzięci w jasyr i oprowadzeni po kościele, który kiedyś był tureckim meczetem. Po odzyskaniu niepodległości katolicy z Nauplio - około 300 osób - poprosili króla Ottona o kościół. I dostali ten malutki meczet.
Dziś katolików jest najwyżej kilkunastu.

Dobrodziej dokładnie wypytał nas kiedy przyjechaliśmy i zmył głowę, że nie bylismy na mszy. Tłumaczenie, że nie mieliśmy bladego pojęcia o istnieniu katolickiego kościoła w tej części Grecji zupełnie do niego nie docierało.

Zostajemy poinformowani, że przy kościele funkcjonuje hostel.
Zaopatrzeni w obrazki, ogłoszenia parafialne i umoralniające broszurki opuszczamy to miejsce.

Niestety było już zbyt ciemno, żeby pstryknąć fotkę.


Zauroczeni miastem wracamy do Kiveri. Zdobycie miasta odkładamy na bliżej nieokreslona przysżłość.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18285
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 17.04.2014 21:49

Podążam Waszym śladem ( bez biegania , bo kiepsko mi bieganie teraz wychodzi :wink: ) i podoba mi się bardzo 8)
Co do jachtu - wszystko fajnie , tylko . . . ten kolor . . . :wink:
W przypadku Lotusa , to już pełna zgoda z Basią - siakiś niekompletny taki :roll: ( o kolorze już wspominał nie będę ) :oczko_usmiech:

Czekam na więcej

Pozdrawiam
Piotr
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 18.04.2014 10:06

piotrf: super, że ci się podoba i dobrze, że odbierasz to bez pośpiechu. W dziesiejszym odcinku pośpiech nie jest wskazany.



Tegoroczne wakacje okazały się najbardziej 'uwycieczkowione' w naszych greckich wojażach. Nie zdając sobie z tego sprawy postawiliśmy sobie bardzo ambitne cele. Nie do końca jestem przekonany, czy warto było fundować sobie taką ilość starożytności. Oczywiście nie żałujemy tego, ale gdyby zwolnić tempo, to wiele wrażeń mocniej wryło by się w pamięć. Najlepszym tego przykładem będą Delfy, na które przeznaczyliśmy cały dzień. Ale o tym przy innej okazji.

Teraz chciałbym jeszcze odnieść się do kilku wpisów, w których dominowały zwroty, że zarówno Korynt, jak i Delfy to tylko kupa kamieni. I właściwie osoby te mają rację, ale co ja poradzę, że siedząc na plaży w Kalimerze i patrząc na Zatokę Argolidzką widziałem statki, stateczki, triremy, rybackie łodzie...
Oczyma duszy widziałem, jak gwarne i ludne było to miejsce. Teraz to i kupa kamieni z postawionymi na nich miastami (np. Argos), ale dla mojej wyobraźni nie stanowi to jakiegoś problemu.


Dosyć tego rozczulania się!

Tym razem fundujemy sobie maraton Korynt - Akrokorynt - Herajon. Po drodze naturalnie Kanał Koryncki. Jarek udziela nam kilku rad, łącznie z gorącym poleceniem Herajonu. Gość zna się na rzeczy!


Korynt

Jesli wierzyć wiki, to pierwsze ślady osadnictwa datowane są na V stulecie p.n.e. Miasto było opanowane przez Dorów, którzy uważali się za potomków Heraklesa (podobnie, jak Aleksander).
Samo miasto było ludne, bogate i z ciągotami do panowania nad Helladą. Dziś z całej tej świetnej otoczki został Apostoł Paweł i córy Koryntu.


Obrazek

Kolumny...


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Nawiążę w tym momencie do krótkiego wstępu, którym Was uraczyłem i złożę samokrytykę. Z 'reporterskiego' punktu widzenia nasze zwiedzanie było psu na buty. Było za szybko i za dużo, a w dodatku było potwornie gorąco. Stąd też podpisy pod fotkami (jak się takowe trafią) będą bardziej emocjonalne niż rzeczowe.


Nie możemy sobie odmówić wejścia do muzeum. Jest klima :)


Obrazek

Kopie takiego cuda można było kupić, ale ceny zaczynały się od 90E. Przestałem się dziwić łupieżcom


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Datowane na XII wiek p.n.e.


Obrazek

A to jeszcze starsze. Może Parysowi na takim półmisku podano dziczyznę?


Fantastycznej ceramiki jest tam na kopy. Nie wiem co mi się porobiło, ale mogłbym oglądać bez końca. Z przerwami na jedzenie naturalnie. Muszę zainwestować w polara, bo dużo fotek psują odblaski od szyb.


Nie samą ceramiką człowiek żyje.


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Jeśli popiersie wiernie oddaje stan rzeczywisty, to Neron nie był paskudny


Obrazek

Ave Cezar


Obrazek


Obrazek

Posągi Galów. Kiedyś pilnowały wejścia do świątyni


Obrazek

Walka Greków z Amazonkami. Wbrew legendzie Amazonki mają obie piersi


Obrazek

Sfinks. Ładny, ale w Delfach...


Obrazek

Galowie śmiali się z Rzymian, że mikrusy. Badania wykazały, że Rzymianie mieli około 170 cm wzrostu. Grecy o dziesięć centymetrów mniej. Ten hełm był nieduży. W pierwszej chwili myślałem, że to fragment paradnej zbroi dla nastolatka.


Ponownie wychodzimy w skwar.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Zwróćcie uwagę na ludzi. Po jakimś czasie zjawili się w tym samym miejscu, ubrani w białe szaty i pod przewodnictwem brodatego gościa śpiewali i modlili się.


Obrazek

Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku


Obrazek

Nie mam pomysłu dlaczego akurat ten cytat tam umieszczono


Obrazek


Obrazek


Obrazek



Przed nami Akrokorynt.


Obrazek

Wyobraźmy sobie napastników, którzy w takim upale muszą najpierw wyjść na górę...


My dokonaliśmy tego Mundkiem. Droga wąska, kręta i ostro pod górę. Basi momentalnie przypomniała się trasa z Ohrydy do Skopije. Tyle, że tam było szerzej.


Obrazek


Obrazek

Fortyfikacje są średniowieczne, ale i tak nie mamy już ochoty na zwiedzanie


Obrazek

Widoczki


Obrazek


Obrazek

Farm słonecznych Helladzie nie brakuje



Konsekwentnie realizujemy nasz plan. Jedziemy zobaczyć Kanał.


Obrazek

Wiadomo, że przekopanie Istmu planowano od ho... ho..., albo i dawniej. Tyle, że technologia nie pozwalała. Nie mogli poprosić kosmitów? Tych od piramid...
Co ciekawe na Athosie do dziś istnieją przymiarki do przekopania kanału, który kazał wykonać Kserkses.

Akurat przy Kanale nic ciekawego się nie działo, więc ruszamy do Herajonu. Jedziemy przez Loutraki, które jest czymś w rodzaju Sopotu dla Grecji.

Dla mnie to ciasne i zatłoczone miejsce (i dlatego nie bywam w Zakopanem).

Po drodze mijamy ładne jezioro Vouliagmenis. Nawet zatrzymujemy się żeby coś zjeść, ale akurat mają tylko ryby, a menu jest tylko po rosyjsku. Nie chce mi się przypominać bukw. Herajon jest blisko.


Obrazek


Obrazek

Miejsce cudne. Idę tam sam, bo Basia wywiesiła białą flagę. Upał ją wykończył. Ja trochę rumakuję, ale też nie poszalałem. Ale za to mam teorię.

Jeśli wierzyć Parandowskiemu, to Ares był niepokalanie poczęty (Eros na Olimpie). Hera, wiecznie zazdrosna o Zeusa, żeby się przypodobać mężowi raz do roku ponownie stawała się dziewicą. Pomagało, ale dzieci z tego związku coś nie było. Pewnego razu dowiedziała się, że istnieje cudnowny korzeń, którego sok wprowadza kobietę w stan błogosławiony. Hera wraz z towarzyszką (chyba Atena) udała się do tego miejsca. Przy okazji prawie została zgwałcona przez hordę Sylenów, ale pomógł jej Herkules. Dziwne, że będąc potężną boginią sama sobie nie poradziła.
Parandowski nie pisze jak wyglądała 'korzenna' ceremonia ani, gdzie to było. Może akurat w tym miejscu? Wygląda romantycznie :)


Wracamy. Pponownie przebijamy się przez Loutraki i lądujemy w Mili, gdzie Jarek polecił nam niezłą restaurację. Potem już tylko my i Zatoka...
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 18.04.2014 12:40

Hejka :papa:


...hm ...Mani , Vatheia , Dirou , kanał koryncki ....wróciły wspomnienia..chętnie byśmy tam wrócili. :roll:


..tymczasem podróżujemy z Wami dalej w Waszej pięknej relacji..nic nie cukruje ..gdo tam był to wie..o so chozi :wink: :wink:

..Kato ..a gdzie w tym roku :?:


Pozdrowiajom Kowolki :wink: :papa: :hut:
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 18.04.2014 12:52

Hej!

Wiele wskazuje na to, że okolice Zacharo.
Nadal mamy niedosyt Peloponezu.

Fajnie, że relacja ci się podoba :)
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 22.04.2014 11:18

Święta, święta i po świętach :)

I nastał dzień ostatni i noc ostatnia.
Ale nie może być tak, że zwyczajnie wrócimy do domu. Co to, to nie! Jedziemy do Delf, zwiedzamy i śpimy. Potem Wergina i nocleg w Chalkidonie. A dopiero potem standardowo Subotica i dom.


Zaczynamy od kotów.

Obrazek

Obrazek


Plażowanie do późnego wieczora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Jedziemy do Delf.

Samo miasto jest mocno załoczone, a ulice wąskie. Dobrze, że są jednokierunkowe. Udało mi się znaleźć miejsce jakieś 150 metów od hotelu. Idę na zwiady. Mam fart. Przed samym wejściem zwalnia się miejsce. Szefowa wchodzi na ulicę i rezerwuje 'miejsce parkingowe', a ja 'błyskawicznie' wróciłem do samochodu i wygodnie zaparkowałem przed hotelem.


Obrazek


Hotel ma parter, dwa piętra w górę i dwa w dół. Tak jest stromo w Delfach.

Obrazek


Załatwiamy sprawy urzędowe. Polagało to na tym, że szefowa wzięła paszporty, w zamian za to dostaliśmy kawę i zasiedlismy w wygodnych fotelach. Po kilku minutach dostaliśmy klucze i pytanie, o której godzinie życzymy sobie ciepłą wodę. Trochę nas to zaskoczyło, ale przewidując solidne zwiedzanie, prosimy na godzinę 19.
Męczyła mnie trochę ta ciepła woda i w łazience odkręciłem kurek. Leciała przyjemna, letnia woda. Wieczorem była zdecydowanie cieplejsza. Ciekawe.


Zwiedzanie Delf dzielimy na dwie części. Najpierw muzem pod dachem, a potem to na wolnym powietrzu.


"Historia wyroczni to dzieje potężnych mocy, naturalnych i nadprzyrodzonych. Od początku dziejów Grecję regularnie nawiedzały trzęsienia ziemi, fale przypływów, a nawet erupcje wulkanów. Te przejawy potężnych sił natury dały początek starożytnym legendom o kapryśnych bogach i stworzyły sprzyjający grunt do powstania samej wyroczni. W Delfach na zboczu góry, na wysokości około 700m n.p.m., starożytni Grecy wznieśli świątynię ku czci Apolla, boga wróżb. Kusili los, gdyż teren nie należał do stabilnych, a dodatkowo trudno tu było budować. W pobliżu niczego nie było - to było kompletne odludzie. Nie była to dobra lokalizacja, więc Grecy musieli mieć inne naprawdę ważne powody, aby zbudować świątynię właśnie w tym miejscu.

Wybór takiej lokalizacji nie mógł być więc przypadkowy. Co spowodowało, że starożytni Grecy wznieśli w tym miejscu świątynię ku czci Apolla ?
Według mitów pierwsza wyrocznia w tym miejscu poświęcona była Gai - Matce Ziemi i Posejdonowi - władcy mórz. Sanktuarium to określane było wówczas mianem Pytho. W pobliskiej jaskini mieszkał wąż (smok) Python, syn Gai, z którym komunikowano się za pomocą kapłanki Pytii. Pyton został zabity przez Apollina, którego kult przywędrował tu z Krety. Według legendy bóg przybył tu z zamieszkałej przez Kreteńczyków wyspy Delos pod postacią delfina. To od tego zwierzęcia pochodzi obecna nazwa tego miejsca (gr. Delphoi). Wówczas to Apollo przyjął tytuł Pytyjski i objął w posiadanie sanktuarium przeganiając Gaję i Posejdona. Aby uczcić to wydarzenie, a także w celu zjednania sobie bogów, co cztery lata organizowano tu igrzyska pytyjskie (zawody muzyczne, poetyckie i sportowe). Miejsce to stało się najważniejszym, obok Delos, ośrodkiem kultu Apollina - wyrocznia delficka stała się głównym centrum religijnym greckiego świata.

Omfalos w muzeum w Delfach
Zeus wypuścił z zachodniego i wschodniego krańca Ziemi dwa orły. Ptaki spotkały się na niebie dokładnie nad tym miejscem, w którym obecnie znajdują się Delfy. Jeśli by założyć, że ptaki pokonały tę samą drogę, to miejsce ich spotkania było w środku ziemi. W środku całego greckiego świata.

Miejsce to zaznaczał wielki kamień w kształcie jaja, opisywany przez greckiego historyka Pauzaniusza, który odwiedził świątynię w IIw. n.e. Głaz określano słowem ges omphalos czyli "pępek ziemi" albo po prostu omfalos i przechowywano później w świątyni.
Ale fakt, że był to "pępek świata", to jeszcze chyba zbyt mało, aby wybudować akurat tu wielkie sanktuarium. Musiały być więc inne, ważniejsze powody. Zgodnie z inną legendą na południowym zboczu góry Parnas wypasano kiedyś trzody. Pasterz imieniem Koretas zauważył, że w pewnym miejscu stoku jego kozy zaczynały meczeć w niezwykły sposób, lub nawet przemówiły ludzkim głosem. Ciekawy jaka jest tego przyczyna nachylił się nad tym miejscem i zaczął wypowiadać dziwne słowa. Przyjaciele podbiegli do niego. Słuchając go pojęli, że przepowiada on przyszłość. Kiedy wróżby się sprawdziły zapanowało powszechne przekonanie, że miejsce to posiada wieszczą moc. I to była chyba zasadnicza przyczyna późniejszej lokalizacji w tym miejscu świątyni Apollina. Zanim jednak ona powstała wieszczka Pytia, która zastąpiła w przepowiadaniu przyszłości pasterza, wróżyła pod gołym niebem. Potem powstała pierwsza świątynia - w formie szałasu z gałęzi wawrzynu. Drugą pszczoły zrobiły z wosku i swego pierza. Trzecią świątynię odlano z brązu. Nie wiadomo co się z nią stało. Według jednych spadła w jakąś rozpadlinę w ziemi, według innych spłonęła. Czwartą świątynię, kamienną, zbudowali Trofonios i Agamedes. Ludowe opowieści głosiły, że spłonęła w 548r. p.n.e. Dopiero po nich nastały świątynie, o których mamy wiedzę historyczną.
Pytia to nie imię konkretnej wieszczki. Słowo to raczej określa kobietę, która swymi ustami przekazywała słowa boga Apolla ludziom. Pierwsze Pytie zasiadały na trójnogu nad tą szczeliną wypełnioną oparami i wygłaszały proroctwa dotyczące przyszłości. W miarę rozwoju wyroczni, zasiadanie przez Pytię na trójnogu poprzedzone było złożeniem bogu ofiary z kozy. Z czasem pojawili się kapłani, którzy określali kolejność zadawania pytań, dając pierwszeństwo przedstawicielom miast i państw potem dowódcom wojskowym, sportowcom, poetom i w końcu zwykłym obywatelom troszczącym się o swoje rodziny i własne interesy."

[źródło: http://www.kb.neostrada.pl/perelki/delfy/poczatki.htm]


Kiedyś wyglądało to tak:


Obrazek


Obrazek

Obrazek

Ten Sfinks mógłby zadać zdecydowanie większą zagadkę



Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Wpisy współczesnych pielgrzymów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Pępek świata.

Obrazek

ten jest prawdziwy


Obrazek

Obrazek

A ten można pomacać


Wychodzimy z klimatyzowanych wnętrz i rozpoczynamy zwiedzanie. Droga nieustannie pnie się w górę.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Skarbiec Ateńczyków - mieściły się w nim trofea zdobyte w bitwie pod Maratonem


"Na czym siedziała Pytia? Zakreśl właściwą odpowiedź: a. na taborecie, b. na trójnogu, c. na dupie." [K. Daukszewicz]

Obrazek
Siedziała na trójnogu w tym miejscu


Ceramiki nie było, ale kolumn nie może braknąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cyprysy są tam przepiękne


Obrazek

Rynna


Obrazek

Obrazek

Zapewne dedykacja



Pełzniemy uparcie pod górę. Za nami nagle słychać gwizdki strażników, jakies zamieszanie...
Pewnie ktoś był niegrzeczny. Nic to!
Po chwili za plecami słyszymy:
- Wejdźmy tutaj. Strażnicy są zasłonięci! - Nie byli. Gwizdki odezwały się ze zdwojona siłą.

W ten sposób spotkalismy rodaków. W dodatku obficie spełniali libacje dla bogów, co było widać.
W takich przypadkach Basia i ja zapominamy języka rodzinnego i odzywamy się jedynie po angielsku (w zasadzie).

Basia dodatkowo włączyła 'drugi bieg' i zaczęła pruć pod górę. Ja nie jestem taki szybki, ale za to nawalony rodak chciał pokazać co potrafi. Też wrzucił 'dwójkę' i usiłował dogonić moją żonę. Biedak...
Przy jego masie chyba był bliski zawału. W każdym razie długo sapał koło stadionu (na który usiłował wejść, ale strażnik był w okolicy) i głośno wychwalal kondycję mojej połowicy. Szkoda, że Basia nie rozumiała ani słowa.


Obrazek

Droga na stadion. Tam odpoczniemy w cieniu


Obrazek

Obrazek


Kończymy zwiadzanie. Powrót do hotelu, prysznic i idziemy coś zjeść. Nie ma z tym żadnego problemu. Robi się ciemniej i chłodniej. Plątamy się trochę po sklepach. Jest w czym wybierać. Tylko te ceny...
W każdym sklepie, po sakramentalnym 'Hallo', Grecy rozpoznają nas jako Rosjan, albo Polaków. Turcy próbowali zagadywać we wszystkich językach świata, a ci tacy bystrzy!

Zmordowani wracamy do hotelu. Kolejny prysznic (woda gorąca) i spanko.

Jutro przez Parnas jedziemy do Werginy.
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 26.04.2014 14:33

что дальше ?
piekarz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 679
Dołączył(a): 11.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekarz » 26.04.2014 16:33

Czekam na ciąg dalszy,
wybieram się od dawna do Grecji ale jakoś od 7-miu lat zawsze trafiam co roku do Cro :-)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα



cron
Peloponez 2013 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone