Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Pag/Brać 2012 czyli Blade Twarze w poszukiwaniu żyżnej ziemi

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 30.07.2012 13:32

Nareszcie się zaczęło :)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 30.07.2012 13:52

Aguha napisał(a):Jestem i ja, Absolutnie Blada Twarz, chętnie posłucham opowieści przy ognisku :).


Miejsca przy ognisku Ci u nas dostatek, okolice niepewne ;) zatem przyłącz się :), zapraszam


Roxi napisał(a):Nareszcie się zaczęło


Yes yes yes ;)

Natomiast z perspektywy czasu całość skończyła się zbyt szybko ;) :)

Nasza Koleżanka Maslinka zażywa natomiast jeszcze chorwackiego słońca :)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 30.07.2012 13:58

Przejście w Ormoż (SLO/HR) jest absolutnie rewelacyjne, malutkie, kameralne, chorwacka celniczka miała tak mało pracy, że wbiła nam nawet pieczątki do paszportów :)

W Varażdinie już kiedyś nocowaliśmy, w 2009 roku, w pensjonacie Maltar http://www.maltar.hr więc wiedziałem, czego się spodziewać (niezły standard, pyszne śniadanie, koszt dla 4 osobowej rodziny: ok. 75 Oiro)

Za Wikipedią

"Varaždin (niem. Warasdin, węg. Varasd, łac. Varasdinum) – miasto w północno-wschodniej Chorwacji, nad Drawą, 81 km na północ od Zagrzebia. W 2006 roku liczyło ok. 49 tys. mieszkańców. Jest stolicą Varaždinskiej županii. Przez krótki czas (1756-1776) Varaždin był stolicą Chorwacji.
Miasto znane z barokowej architektury. Rozwinięty przemysł tekstylny, spożywczy i IT.

Zabytki:
- twierdza Stari Grad (określana jako Stare Miasto) – biała XVI-wieczna budowla
- XVII-wieczny pałac, w którym znajduje się Galeria Sztuki
- Franjevački Trg
- franciszkański kościół św. Jana Chrzciciela z XVIII-wiecznymi freskami
- Trg kralja Tomislava
- ratusz datowany na 1553 r.
- dom Jaccominta – stary sklep cukierniczy
- katedra pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP z 1646 r.
- Muzeum Entomologiczne


W Varażdinie byliśmy o 19.10, prysznic i na miasto (z Maltara na Stare Miasto jest 5 minut drogi piechotą) dwa Pany na Rynku i już było sympatycznie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest i Grgur w Varażdinie

Obrazek

Obrazek

Po 22 spać, świetne śniadanie przed 8 rano, odwiedzenie Lekarny po coś na kaszel, Konzum po picie oraz inne pierdoły (i Lekarna i Konzum z bankomatem są naprzeciwko Maltara) i jedziemy...

Day Two - Niedziela 8.07.2012

Obrazek

Wjazd na A4 6 km za Varażdinem, kierunek: Zagrzeb :)

Obrazek

Uzmite karticu

Obrazek

Obrazek

Pierwszy tunel w Cro :)

Obrazek

... i ledżendery Lucko :)

Obrazek

richtung: Dalmacija :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

ale szyba brudna ...

Obrazek

Obrazek

ten widok zna każdy ...

Obrazek

Obrazek

(sorki za jakość zdjęć, ale niektóre, a z trasy wszystkie - robione były sprzętem kradnącym dusze firmy Nikon - małpką)
Ostatnio edytowano 30.07.2012 15:13 przez tony montana, łącznie edytowano 1 raz
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 30.07.2012 14:03

tony montana napisał(a):ten widok zna każdy ...


oj tak... dzięki takim fotkom jeszcze żyję :)
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 30.07.2012 14:06

Jaką mieliście różnicę temperatur po wyjeździe z tunelu "Ciepło/zimno"? My w nocy z 13 na 14 lipca mieliśmy 18 stopni przed i 24,5 stopnia za tunelem :)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 30.07.2012 14:08

Aguha napisał(a):
tony montana napisał(a):ten widok zna każdy ...


oj tak... dzięki takim fotkom jeszcze żyję :)


Ja żyje dzięki relacjom ;) :) heh


MagdaO napisał(a):Jaką mieliście różnicę temperatur po wyjeździe z tunelu "Ciepło/zimno"? My w nocy z 13 na 14 lipca mieliśmy 18 stopni przed i 24,5 stopnia za tunelem



Niewielka różnica, chyba z 1 lub 1,5 stopnia - ale ja byłem przy nim koło 11 w niedzielę 8.07 :)
Stiopa
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 169
Dołączył(a): 28.03.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Stiopa » 30.07.2012 14:09

Pchełki na Braciu............ :lol:

Ja nie mogę, właśnie od kilkunastu minut próbuję sobie przypomnieć tą grę.

Jezuuuu jaki jestem stary. :lol:

Czytam, pisz WaszStaraUderzającPięść. Zasiadam i czytam.

PS. A zrobisz zdjęcia pchełek.... :lool: :sm:
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 30.07.2012 14:50

Stiopa napisał(a):Pchełki na Braciu............ :lol:

Ja nie mogę, właśnie od kilkunastu minut próbuję sobie przypomnieć tą grę.

Jezuuuu jaki jestem stary. :lol:

Czytam, pisz WaszStaraUderzającPięść. Zasiadam i czytam.

PS. A zrobisz zdjęcia pchełek.... :lool: :sm:


Grali! I to jak grali! :)
Nawet czasem wpadały ;)

Oj, już nie bądź taki stary :)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 30.07.2012 14:53

Day Two - niedziela 8.07.2012 c.d.

No dobra, jest koło południa, nasz Mustang zjeżdża z A1 w Posedarje i udajemy się w kierunku Pagu, aby po drodze wstąpić do Rażanaca (nazwanego przez nas Różańcem) http://goo.gl/maps/YdKMX

Jedziemy równą jak stół drogą, aż w końcu ukazuje się drogowskaz "Rażanac", skręcamy w prawo i ostry zjazd w dół. Mijamy Camp Planik (zacieniony, położony w ładnym lasku ok 500-700 metrów od morza niestety), do którego nawet pisałem maila z pytaniem o zakwaterowanie i możliwość wypożyczenia namiotu (jest jakby co, koszt ok. 45-50 Euro za dobę z 2 dorosłymi osobami, dwójka dzieci i furą + lodówka, pościel te sprawy w cenie)

Mijamy Planik, maluteńkie centrum i dojeżdżamy do ... porciku i "miejskiej" plaży. Piszę w cudzysłowiu, bo przeca Różaniec miastem nie jest, jest rozmiarów może nieco większych od Metajny ;) i wyglądał na bardzo spokojną miejscowość (choć ostatniego dnia pobytu na Pagu - wyprzedzając nieco fakty - byliśmy w Różańcu na plaży przy campie Puntica - i ludzi było mega dużo, więc nie wiem jak tam z tym spokojem wieczorem ;)

Widoki z portu i plaży w Rażanacu są powalające! O to chodziło! Tylko gdyby to było CIUT większe hehe, no i bliżej środka Pagu jako punkt wypadowy do podróży po Wyspie Pag.

Decyzja Wodza (no dobra, decyzja Rodziny) - spadamy z Różańca, choć ładnie to jednak jedźmy na Pag.

Port w Różańcu

Obrazek

Obrazek

"Centrum"

Obrazek

Obrazek

Plaża

Obrazek

Uliczka

Obrazek

Dwie fotki z plaży przy campie Puntica z dnia 13.07.2012. Woda ciepła i długo płytka, widoki piękne

Obrazek

Obrazek

Jedźmy już na ten Pag.
Ale to już nie dziś :)

End of part 4
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 31.07.2012 09:58

Nóż-Piorun zmierzył mnie wysoce pogardliwym spojrzeniem i rzekł donośnie:

- Ciało tej słabej bladej twarzy trzęsie się ze strachu. Czy odważy się wejść w to nakreślone koło? Ledwie wymówił te słowa, wstąpiłem w kółko ósemki.

- On się odważył naprawdę! - zaśmiał się szyderczo Metan-akwa. - Nóż mój go pożre. Wielki Duch oddaje go w moje ręce, odebrawszy mu rozum.

U Indian takie wstępne przemowy należą do zwyczaju. Uchodziłbym za tchórza, gdybym milczał. Odrzekłem przeto:

- Ty walczysz gębą, a ja stoję z nożem. Wejdź na twe miejsce, jeżeli się nie boisz. Na to on jednym skokiem stanął w drugim kółku ósemki i krzyknął gniewnie:

- Bać się? Metan-akwa miałby się bać? Czy słyszeliście. wojownicy Keiowehów? Pozbawię życia tego białego psa za pierwszym pchnięciem!

- Moje pierwsze pchnięcie ciebie życia pozbawi. A teraz milcz! Powinieneś właściwie nazywać się nie Metan-akwa, lecz Awat-ya.

- Awat-ya, Awat-ya! Ten smrodliwy kujot ośmielił się mnie zelżyć! Dobrze, niech sępy pożrą, twoje wnętrzności!

Ta pogróżka była wielką nierozwagą, wprost głupotą z jego strony, gdyż zwróciła moją uwagę na sposób, w jaki chciał użyć broni. Moje wnętrzności! Nie zamierzał więc pchnąć mnie w serce od góry, lecz ciąć od dołu, by rozpruć mi brzuch.

Byliśmy od siebie tak daleko, że wystarczało schylić się, aby dosięgnąć przeciwnika nożem. Indianin utkwił wzrok w moich oczach. Prawą rękę opuścił prosto na dół, trzymając nóż w ten sposób, że klinga sterczała ostrzem do góry pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. Domyśliłem się, że będzie się starał zadać mi cios od dołu do góry, gdyż przy uderzeniu z góry trzyma się nóż odwrotnie.

Kierunek ataku był mi już wiadomy, teraz szło głównie o czas, a czas ten musiałem odgadnąć z jego spojrzenia. Znałem ten szczególny błysk oka, poprzedzający, zawsze taką chwilę. Opuściłem powieki, by upewnić przeciwnika, że niczego nie dostrzegam, tym czujniej jednak śledziłem poprzez rzęsy jego ruchy.

- Pchnij, psie! - zachęcał mnie Metan-akwa.

- Nie mów już więcej, lecz walcz, czerwony szczeniaku! - odparłem.

Po tak wielkiej obeldze musiała nastąpić albo gniewna odpowiedź, albo uderzenie - i tak też się stało. Błyskawiczne rozszerzenie źrenicy Indianina było mi zapowiedzią ataku i rzeczywiście już w następnej chwili Metan-akwa wyrzucił silnie naprzód prawą rękę. Gdybym się nie spodziewał z góry tego ciosu, byłoby po mnie, tak jednak odparowałem cięcie, a w następnej chwili... mój nóż utkwił w jego sercu aż po rękojeść. Olbrzym zachwiał się, chciał krzyknąć, ale wydobył tylko jękliwe westchnienie i runął martwy na ziemię. Indianie zawyli wściekle, tylko jeden z nich nie zawtórował im, a mianowicie wódz Tangua. Podszedł, schylił się nad mym przeciwnikiem, obmacał brzegi rany, podniósł się znowu i popatrzył na mnie wzrokiem, którego długo nie mogłem zapomnieć. Przebijała w nim mieszanina wściekłości, zgrozy, strachu, podziwu i uznania. Potem wódz odwrócił się i chciał się milcząc oddalić. Wobec tego rzekłem:

- Czy widzisz, że stoję jeszcze na miejscu, a Metan-akwa opuścił swoje i leży poza nakreślonym kołem? Kto z nas zwyciężył?

- Ty! - odrzekł wściekle i odszedł, ale zaledwie zrobił kilka kroków, wrócił i syknął do mnie: - Jesteś białym synem złego Czarnego Ducha. Nasz czarownik zdejmie z ciebie czary, a wtedy oddasz nam życie!


Czary czarami, bohaterstwo i szlachetność Old Shatterhanda będę Wam przybliżać i nieco nimi zanudzać (bo czyż dla kobiet nie są atrakcyjniejsi niegrzeczni chłopcy, niż tacy ułożeni dżentelmeni ? ;) :)

Po tym przysłowiowym kiju w mrowisko - jedźmy już na Pag.

Obrazek

Obrazek

Bosh, ile tu zieleeeeniii ;) :)

Obrazek

Najpierw pojechaliśmy do Povljany. Jakoś tak niezbyt szałowo nam się tam wydawało, no i przecież to dopiero "początek" wyspy. "MANDRE" rzekłem mając w pamięci boskie zdjęcia z relacji Nerów. Mandre będzie zobaczycie - w sam raz.

No i zobaczyliśmy, stanęliśmy przy porcie, pyknąłem pierwszą fotkę w prawo.....

Obrazek

To jest to pomyślałem (ej, czy ten Pan się WYPINA? ;))

Pyknąłem druga fotkę ... w lewo...

Obrazek

CHCE TU ZOSTAĆ ! :)

Szukamy apartmana .... nic nie ma, tu nikt nie wstaje odebrać domofonu, tam ktoś pewnie śpi (bo jest po 13) i ma w d... pukających do drzwi...

Idziemy dalej bulwarem nadmorskim ... zimmer frei... numer telefonu, dzwonię, nikt nie odbiera ale ktoś do nas krzyczy z góry.... dwie panie i dwóch panów, już schodzimy i machają rękami "Najlepsi apartman, najlepsi gospodarz"... Ki Diaboł se myślę... Polki?

Obrazek

Gospodarz tez z Polski? A tu nie.... Czeszki, wesołe, pijące winko, "tu matie najlepsi apartman"

Pan Gospodarz każe siadać rakija winko... ja nie mogę szefie... bo jak mi nie dasz appartmana to będę musiał kierować autem ... on macha ręką... prowadzi do apartmana na drugim piętrze...

NICZEGO SOBIE ;) "ładny" widok na morze, czysty, duży, dwa pokoje, klima, lodówka (zamrażarka)

Schodzimy na dół ... gadamy, siedzimy pół godziny już, Czeszki zachwalają apartmana, ale nagle na pytanie, w którym pokoju mieszkają, mówią ... "nie... my tu tylko na winko do Panów przyszły, my tam do góry 100 metrów stąd...

Ładnie ... se myślę, balangi z winkiem będą nocami ;)

Pan w końcu otworzył po pół godzinie przepastny kajet i mówi ..."do 14lipca mam", my na to "ale my od niedzieli do niedzieli 15.07 chcieli, bo my później Otok Brać ju nou..."

on : "nie mam OLD KLAJENT przyjeżdża.... ja mu na to "ale ja OLD też jestem ... SZETERHEND..." on się śmieje i mówi "ne mam.."

No to poszli, a już witaliśmy się z gąską, już szło winko i rakijka ;)

Pochodziliśmy trochę.... jeden Pan pomagał, ale albo było bez klimy, albo klitka... albo nic nie było

Drugi Pan pomagał (z samego narożnego domu Lungomare - pozdrawiam miłych starszych Państwa) - wykonał chyba z 5 telefonów i nic....

ja CHCE TU ZOSTAĆ!

Idziemy z powrotem do "Naszego Pana" po drodze tłumaczę żonie, że bierzemy, a przecież coś sobie znajdziemy na jedną noc w Zadarze albo gdziekolwiek, jest SPOKO!

Bierzemy, Panie ... ale ... KOLIKO TO?
Pan macha ręką, że 55-60 normalnie, ja mówię... panie krzywdzisz nas i wydalasz dzień przed planem 50: ŻÓŁWIK! :)

Wnosimy bagaże ... jest pięknie!!

Obrazek

Obrazek

Maun

Obrazek

Obrazek

Obrazek

End of part 5
Ostatnio edytowano 31.07.2012 14:28 przez tony montana, łącznie edytowano 3 razy
Agasz
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 371
Dołączył(a): 13.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Agasz » 31.07.2012 10:39

tony montana napisał(a):Czary czarami, bohaterstwo i szlachetność Old Shatterhanda będę Was przybliżać i nieco nimi zanudzać (bo czyż dla kobiet nie są atrakcyjniejsi niegrzeczni chłopcy, niż tacy ułożeni dżentelmeni ? ;) :)

Po tym przysłowiowym kiju w mrowisko - jedźmy już na Pag.
....
Wnosimy bagaże ... jest pięknie!!



Zanudzaj, zanudzaj - z przyjemnością poczytam o Old Shatterhandzie :wink:. Kiedyś dawno temu już zaczytywałam się May'em...

Tez chętnie bym tam wniosła bagaże... :D
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 31.07.2012 11:14

tony montana napisał(a):
Witaj Biały Bracie!

Uff Uff Uff, Twe słowa zrobiły na mnie wielkie wrażenie, widać, że jesteś wielkim wojownikiem, a jednocześnie przyjacielem wszystkich uczciwych czerwonych i białych ludzi :)

Jeśli potrzebujesz mieszkać w wigwamie na łonie przyrody pośród innych Bladych Twarzy to z pewnością więcej na ten temat powie Ci Maslinka. Dziewczę to przemiłe stacjonowało na campie w Supetarze, z tego co piszę, później wraz z ze swym Mężem przenieśli się na Camp do Murvicy, który bardzo chwali. Jako baza wypadowa sądzę, że każdy camp będzie dobry, bo wyspa niewielka, ale drogi na niej kręte, a kolei żelaznej jeszcze nie pobudowano ;)

Jeśli zaś potrzebujesz info o miejscowościach to mi osobiście najbardziej na całej wyspie podobała się Postira (ani mała, ani duża, ładny port, wszystko pod ręką, dobre knajpy, miła obsługa) oraz Pucisca.

Jam jest NATURLICH Old Grzmocąca Ręka ;) natomiast bywał z nami jeszcze ten, którego prerie nazywają Old Surehand, z pewnością słyszałeś
o nim i jego wielkich czynach, na tych terenach był po raz czwarty :)

Na szczęście nie mieliśmy w swoich szeregach, z początku poczciwego i robiącego proste błędy, nie przystające westmanowi, a na końcu zajadłego i dybiącego na Old Shatterhanda, Old Wabble'a - urlop upłynął bez konfliktów :)

HOWGH!

Pokój z Tobą Old Shatterhandzie!
Czytając Twe słowa niezwłocznie sięgnąłem do klasyki i... ściągnąłem mówiący papier opisany tytułem "Winnetou", aby wspomnieć Wasze sławne czyny i niezwykłe przygody.
Twe słowa radują me serce i oczy. Wielki Duch Wam chyba sprzyja i zsyła słońce oraz pogodę.
Raduję się czytając opis Waszych włóczęg po suchych stepach i preriach południowego kraju.
Sam rok temu tam podchodziłem, śledziłem i poszukiwałem, wiem więc jakie suche a jednak gościnne to ziemie owa wyspa, którą zowią Pag.
Na wyspie zwanej Brać jeszcze nie stanęły moje stopy, jednak uczynię to chyba już wkrótce jeśli taka będzie wola Manitou.

Nie wiem ilu tam mieszka wojowników i jakie szczepy występują, jednak słyszałem, że i na tej ziemi wigwamów nie brak.
Dobrze że na wyspie nie ma żelaznego konia- hordy opojów, zbójów i włóczykijów zostaną tedy na lądzie zamiast deptać tą cudną ziemię i niszczyć ją.

Słyszałem też, że ostatnimi czasy coraz więcej bladych twarzy odwiedza Brać- również ze Starego Kraju- z naszej ojczyzny.
Widać nie umieją na innych ziemiach znaleźć należytego wytchnienia a ich stopy nieustannie poszukują nowych terenów łowieckich i wypoczynku.
Niechaj woda ognista nie odbierze im rozumu a Manitou im sprzyja.

Tobie zaś bracie życzę abyś dochował wierności i przyjaźni wobec południowego kraju i jeszcze nie raz odwiedził tamtejsze prerie i stepy oraz wyspy dokonując godnych Ciebie czynów.
Dziękuję mojemu bratu za wszystkie wieści i czekam na dalsze.
Z pozdrowieniem trapera.

Fata.

P.S. Stary!!!!
REWELACJĄ jest to, ze przytoczyłeś powyżej akurat to, co znam z Winnetou na pamięć i jakże zawsze fajnie jest to powspominać. To świat przygód i dawnych lat młodości, które już nie wrócą, ale takie cytaty zawsze się z nimi kojarzą...

Niezmiernie fajnie jest spotkać się nawet wirtualnie z kimś, kto tak lu bi dokładnie to samo.

Niechaj duch prerii będzie z Tobą!
HOWGH!
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 31.07.2012 12:03

Agasz napisał(a):Zanudzaj, zanudzaj - z przyjemnością poczytam o Old Shatterhandzie . Kiedyś dawno temu już zaczytywałam się May'em...

Tez chętnie bym tam wniosła bagaże..


Cieszę się, że grono zwolenników szlachetnego czerwonoskórego wojownika się powiększa :)

no, całkiem ładny widok był :) ;)


Fatamorgana napisał(a):Pokój z Tobą Old Shatterhandzie!
Czytając Twe słowa niezwłocznie sięgnąłem do klasyki i... ściągnąłem mówiący papier opisany tytułem "Winnetou", aby wspomnieć Wasze sławne czyny i niezwykłe przygody.
Twe słowa radują me serce i oczy. Wielki Duch Wam chyba sprzyja i zsyła słońce oraz pogodę.
Raduję się czytając opis Waszych włóczęg po suchych stepach i preriach południowego kraju.
Sam rok temu tam podchodziłem, śledziłem i poszukiwałem, wiem więc jakie suche a jednak gościnne to ziemie owa wyspa, którą zowią Pag.
Na wyspie zwanej Brać jeszcze nie stanęły moje stopy, jednak uczynię to chyba już wkrótce jeśli taka będzie wola Manitou.

Nie wiem ilu tam mieszka wojowników i jakie szczepy występują, jednak słyszałem, że i na tej ziemi wigwamów nie brak.
Dobrze że na wyspie nie ma żelaznego konia- hordy opojów, zbójów i włóczykijów zostaną tedy na lądzie zamiast deptać tą cudną ziemię i niszczyć ją.

Słyszałem też, że ostatnimi czasy coraz więcej bladych twarzy odwiedza Brać- również ze Starego Kraju- z naszej ojczyzny.
Widać nie umieją na innych ziemiach znaleźć należytego wytchnienia a ich stopy nieustannie poszukują nowych terenów łowieckich i wypoczynku.
Niechaj woda ognista nie odbierze im rozumu a Manitou im sprzyja.

Tobie zaś bracie życzę abyś dochował wierności i przyjaźni wobec południowego kraju i jeszcze nie raz odwiedził tamtejsze prerie i stepy oraz wyspy dokonując godnych Ciebie czynów.
Dziękuję mojemu bratu za wszystkie wieści i czekam na dalsze.
Z pozdrowieniem trapera.

Fata.



Tak, wygląda na to, że w tym roku (póki co) dość sporo osób wybrało się (bądź wybiera) na Brać
Może to takie trendy, niedawno Pag, w tym roku Brać. Jedno jest pewne - kto pojedzie - żałować nie będzie, albowiem kraj to żyzny, obfitujący w zielone rośliny, a zatem pożywienie łatwo dostępne, z wodą problemów nie ma żadnych (oprócz jej temperatury, ale to może ja miałem takiego pecha :)

Ja Tobie życzę, aby Twoja wyprawa doszła do skutku i była obfita we wrażenia i piękne chwile

Oby Manitou Cię prowadził!
Howgh!

Fatamorgana napisał(a):P.S. Stary!!!!
REWELACJĄ jest to, ze przytoczyłeś powyżej akurat to, co znam z Winnetou na pamięć i jakże zawsze fajnie jest to powspominać. To świat przygód i dawnych lat młodości, które już nie wrócą, ale takie cytaty zawsze się z nimi kojarzą...

Niezmiernie fajnie jest spotkać się nawet wirtualnie z kimś, kto tak lu bi dokładnie to samo.

Niechaj duch prerii będzie z Tobą!
HOWGH!


:) To bardzo miłe :)

Ja jeszcze uwielbiam monolog Tangui (moment, w którym złapano Old Shatterhanda, gdy Tangua jest już stary i zmiarniał), ale nigdzie nie mogę go znaleźć ... :(


I ten jest MOCNY:

"Tangua siedział dzisiaj także przed namiotem, lecz w towarzystwie tylko dwóch młodszych synów. Ze spuszczoną głową wpatrywał się posępnie w ogień. Znajdowałem się na lewym brzegu Salt Fork, na którym leżała wieś. Zacząłem się skradać od rzeki pod kątem prostym poza namiotami, dopóki nie zobaczyłem przed sobą namiotu wodza. Miałem szczęście, gdyż w pobliżu nie było nikogo, kto by mnie mógł zauważyć. Położywszy się na ziemi, poczołgałem się ku tylnej ścianie namiotu. Tam usłyszałem niską, monotonną pieśń skargi: to wódz opłakiwał indiańskim obyczajem stratę ulubionego syna. Posunąłem się dalej ku drugiej stronie namiotu, podniosłem się i stanąłem nagle tuż obok Tanguy.

- Dlaczego Tangua śpiewa pieśń skargi? - zapytałem. - Dzielny wojownik nie skarży się. Jęki przystoją tylko starym kobietom.

Nie podobna opisać, jak go moje ukazanie się przeraziło; chciał coś powiedzieć, lecz nie zdołał wydobyć z siebie ani słowa. Chciał się zerwać, ale musiał zostać na ziemi z powodu uszkodzonych kolan. Wytrzeszczył na mnie szeroko rozwarte oczy, jakby zobaczył widmo, i wyjąkał;

- Old... Old... Shat... Shat... uff, uff, uff! Skąd przychodzisz... jak jesteś... gdzie... Jesteście jeszcze tutaj? Nie odeszliście?

- Jestem jeszcze. Jak widzisz. Przybyłem, gdyż chcę z tobą pomówić.

- Old Shatterhand! - wypowiedział wreszcie całe moje nazwisko.

Usłyszawszy to obaj chłopcy uciekli.

- Old Shatterhand! - powtórzył raz jeszcze pod wpływem trwogi, po czym twarz jego przybrała wyraz wściekłości. Naraz krzyknął coś, zwróciwszy się do innych namiotów. Nie rozumiałem, co mówi, bo użył swego narzecza, lecz usłyszałem swoje imię. W chwilę potem zabrzmiało w całej wsi takie wycie, że mi się wydało, iż ziemia drży pod mymi nogami. Zewsząd przybiegli wojownicy z podniesioną bronią. Na to ja dobyłem noża i wrzasnąłem Tanguy do ucha:

- Czy Pida ma być przebity? On mnie tutaj do ciebie przysyła.

Pomimo wycia zrozumiał moje słowa i podniósł rękę. Ten ruch wystarczył, aby spowodować ciszę, ale Keiowehowie już nas otoczyli. Spojrzenia, którymi mnie po prostu pożerali, mówiły, że nie puszczą mnie żywcem. Usiadłem spokojnie obok Tanguy, popatrzyłem mu zimno w twarz i rzekłem:

- Między mną a Tangua panuje nieprzyjaźń na śmierć i życie. Nie jestem temu winien, ale też nic nie mam przeciwko temu. Czy się go boję, niech wywnioskuje z tego, że przyszedłem do jego wsi, by z nim pomówić. Załatwmy to krótko: Pida znajduje się w naszym ręku i powieszą go na drzewie, jeśli ja nie wrócę o oznaczonym czasie.

Ani jedno słowo, ani jeden ruch nie zdradziły wrażenia moich słów na stojących dokoła czerwonoskórych. Tylko oczy wodza zaiskrzyły się z wściekłości, że nic mi nie może zrobić nie narażając życia swego syna. Zgrzytając zębami, wykrztusił pytanie:

- Jak... jak... dostał się w wasze ręce?

- Byłem wczoraj tam na wyspie, kiedy rozmawiał z Samem, powaliłem go i zabrałem z sobą.

- Uff! Old Shatterhand jest ulubieńcom Złego Ducha, który go znowu obronił. Gdzie trzymacie mego syna?

- W miejscu bezpiecznym, o którym się teraz nie dowiesz! On sam ci to potem powie. Z tych moich ostatnich słów pojmujesz, że nie zamierzam Pidy zabić. Mamy u siebie jeszcze jednego Keioweha, wziętego do niewoli, wyciągnąłem go z cierniowych zarośli, w których nas podsłuchiwał. Będzie wolny razem z twoim synem, jeśli nam wydasz w zamian Sama Hawkensa.

- Uff! Dostaniesz go, tylko przyprowadź wpierw Pidę i wojownika Keiowehów!

- Przyprowadzić? Ani mi się śni! Znam Tanguę i wiem, że mu ufać nie można. Oddaję dwu za jednego, a więc postępuję wobec was nie tylko sprawiedliwie, lecz nawet bardzo łaskawie. Muszę od was za to zażądać, żebyście zaniechali wszelkich podstępów.

- Udowodnij mi wpierw, że Pida rzeczywiście się u was znajduje!

- Udowodnić? Co ty sobie wyobrażasz? Ja to powiadam, a więc to prawda. Old Shatterhand to nie Tangua. Pozwól mi zobaczyć Sama Hawkensa! Już go zapewne na wyspie nie ma, bo niewątpliwie boicie się, że tam już nie jest dość bezpieczny. Muszę się z nim porozumieć.

- O czym chcesz z nim mówić?

- Chcę się dowiedzieć z jego własnych ust, jak mu się u was powodziło. Od tego będzie zależało to, co potem nastąpi.

- Muszę wpierw zapytać o zdanie najstarszych wojowników. Oddal się do najbliższego namiotu, a potem usłyszysz, co postanowiliśmy.

- Dobrze! Ale nie ociągajcie się, gdyż jeśli mnie zatrzymacie poza oznaczony czas, Pidę powieszą.

Ten rodzaj śmierci jest dla czerwonoskórego najhaniebniejszy...."
krombocher
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 647
Dołączył(a): 07.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) krombocher » 31.07.2012 12:39

Brac już zaliczony, ale Pag jeszcze przede mną, więc śledzę z niecierpliwością
Pozdrawiam
K
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 31.07.2012 13:38

krombocher napisał(a):Brac już zaliczony, ale Pag jeszcze przede mną, więc śledzę z niecierpliwością
Pozdrawiam
K


Ciepła woda, piękne widoki, fajne plaże - czego chcieć więcej? Pag to ma :)
Zapraszam :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Pag/Brać 2012 czyli Blade Twarze w poszukiwaniu żyżnej ziemi - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone