Bocian napisał(a):numenius napisał(a):Ja bym tak zrobił, pod warunkiem, że potrafisz wszystko udowodnić bez cienia wątpliwości. Wiem, że oni czuja spory respekt przed ta instytucją, która zajmuje się nadzorem i udzielaniem pozwoleń na tego typu działalność. Dla uwiarygodnienia ustal wcześniej pełna nazwę tej instytucji, adres centrali i jakiegoś biura lub delegatury w rejonie zamieszkania tej Pani. Po przybyciu na miejsce i jakimś niekorzystnym scenariuszu możesz też spróbować poprosić o pomoc nasze służby dyplomatyczne w Chorwacji.
Nie rezygnuj, życzę, aby wszystko się dobrze skończyło i wczasy były w pełni udane.
Sądzisz, że służby dyplomatyczne zajmą się sprawą apartamentu? I czym chcesz straszyć i do kogo właścicielkę o której tu mowa? Przedstawiła ewentualne możliwości w tym tańszą. Czy gorszą to subiektywne odczucie. Wystarczy , że powie iż tamten apartman nie nadawał się do zamieszkania w związku z jakimś wypadkiem losowym, choćby zalaniem wodą i mogą ją cmoknąć w pompkę. Najważniejsze to odzyskanie pieniędzy. I znalezienie innego lokum jeśli to nie odpowiada. Jeśli jest ich tylko dwoje to jechać w ciemno.
Bzdury Bocian, bzdury, ale oczywiście masz do nich prawo. Poza tym, przeczytaj ze zrozumieniem, zanim skrytykujesz. Napisałem, co bym na szybko zrobił w podobnej sytuacji (nie znając szczegółów, a te przeważnie są najważniejsze). Nigdzie nie stwierdziłem, że takie zachowanie gwarantuje pełny sukces, ale zakładając, że fakty i dowody, o których napisała Beata, na takie zachowanie właścicielki kwatery są niezbite, to uważam, że od tego trzeba zacząć.
Streszczając Twój wywód należałoby tylko odzyskać zaliczkę i zostawić tę sprawę. Dla mnie byłoby to zachowanie frajerskie, ale szanuję Twoją ocenę, choć się z nią absolutnie nie zgadzam. Nikt nikomu nie podpowiada, aby straszyć właścicielkę, tylko ją wiarygodnie ostrzec. Służby konsularne nie zajmą się kwaterą na etapie negocjacji, ale jeżeli Polak jest w potrzebie na miejscu w Cro, bo został oszukany w związku
z zawartą i zaliczkowaną umową, to nikt nikomu nie robi łaski. Poza tym jest tam Chorwacka Izba Turystyki (mogłem pomylić nazwę) oraz właściwe kompetencyjnie ministerstwo (z delegaturami na szczeblu województw, powiatów). W Chorwacji nie jest wcale tak łatwo dostać pozwolenie na działalność gospodarczą w zakresie "apartmani" i "sobe" do wynajęcia. Można też zostać ukaranym lub stracić prawo do świadczenia tych usług, dlatego dominująca większość z tych usługodawców robi wiele, aby nie mieć żadnych kłopotów. Konkurencja jest duża, potrafią się wzajemnie, czasami po sąsiedzku, podkablować do odpowiednich służb, że jest coś nie tak, jak być powinno. Wiem to od jednego z moich gospodarzy z lat poprzednich, bo byłem zainteresowany tym tematem. Doradzam więc w oparciu o całą posiadaną wiedzę, choć zdaję sobie sprawę, że jest ona daleka od kompendium.
Można oczywiście poprosić o zwrot zaliczki, podkulić ogon i zapomnieć o incydencie.
Rysio napisał(a):numenius napisał(a):... W przypadku, gdyby Pani na to nie przystała, ...
Jest to jakieś rozwiązanie, tylko nie bardzo sobie wyobrażam żeby później spędzić miło urlop. Dobre stosunki z gospodarzami to podstawa moim zdaniem.
Rysio, zatem Twoja wyobraźnia mieści się w zbyt ciasnych ramach. Już nazajutrz po ewentualnym ustępstwie właścicielki i wynajęciu Beacie droższego apartamentu w cenie tego pierwotnie zaliczkowanego, absolutnie możliwe jest wspólne biesiadowanie i przyjazne relacje między nimi. Tacy są Chorwaci, tacy są właściciele domów wczasowych (choć oczywiście nie wszyscy). Wielu z ich po zdecydowanym, ale jednocześnie grzecznym sprzeciwie gościa, nabiera do niego jeszcze większego szacunku.
Beato30, jeżeli nie osiągniesz porozumienia z tą gospodynią na Twoich warunkach, to koniecznie po urlopie podaj w tym wątku o kogo chodziło, bo inaczej będzie to wyglądało tak, że poprosiłaś o pomoc,
a sama nie chcesz pomóc ostrzegając innych.