Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nad Morze Czarne i z powrotem - czyli powrót na Bałkany

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 06.11.2013 18:45

Pudelek napisał(a):miejsce numer 3

Bardzo chętnie na zakończenie relacji (a może i wcześniej :wink:) poznałbym całą listę :cool:

Opisy, spostrzeżenia, refleksje - super :idea:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 06.11.2013 19:51

kulka53 napisał(a):
Opisy, spostrzeżenia, refleksje - super :idea:


Całkowicie zgadzam się z Pawłem .

Minęło sporo czasu od naszej wizyty w Bułgarii . Po przeczytaniu relacji i obejrzeniu Twoich zdjęć mam wielką ochotę na powrót do tego ciekawego moim zdaniem kraju i to nie w formie przerwy na drodze do Turcji .
Planów jest wiele , co z nich uda się zrealizować - czas pokaże .

Czekam teraz na Twoje wrażenia z Serbii


Pozdrawiam
Piotr
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 07.11.2013 00:12

Bardzo chętnie na zakończenie relacji (a może i wcześniej :wink:) poznałbym całą listę :cool:


to żadna tajemnica :)
1) Macedonia
2) Serbia
3) Bułgaria :D
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 17.11.2013 17:00

pora dokończyć ten dramat ;)

znowu w Serbii - na początku ruch umiarkowany, jedzie się nieźle. Staję w najbliższym mieście, czyli w Pirocie, w celu wymiany waluty (na granicy kurs był oczywiście zbójecki). Przy okazji okazuje się, że jest tutaj całkiem fajny zamek z XIV wieku.
Obrazek

Po powrocie do auta okazuje się, że kręcą się przy nim policjanci... obchodzą dookoła, zaglądają do środka, jakby nigdy nie widzieli Focusa. Zakazu nie widziałem, nie wiem o co im chodzi - odczekujemy, aż sobie pójdą i zaczną zaczepiać kierowców po drugiej stronie ulicy, po czym szybko odjeżdżamy.

Na drodze w kierunku Niszu psuje się pogoda, zaczyna nawet padać, właściwie po raz pierwszy od czasu wyjazdu ze Śląska (nie licząc kilku kropel podczas jazdy nad Morze Czarne). Cel na dziś to Belgrad, ale jest młoda pora, więc zahaczamy jeszcze o sam Nisz - centrum miasta zwiedziłem przed rokiem, więc postanawiam zajrzeć do Mediany, gdzie znajdują się ruiny pałacu Konstantyna Wielkiego.

Niestety, ruiny okazują się zarysem fundamentów wśród trawska i zamkniętym budynkiem, kryjącym mozaiki.
Obrazek

W dodatku od strony gór nadciąga potężna burza - czym prędzej uciekamy z otwartego terenu, już wśród błysków. Jej środek dopada nas na stacji benzynowej - kiedy wychodzę z auta piorun strzela kilkaset kilometrów od nas: zjeżone włosy, świst i huk jak po wybuchu bomby, aż wszyscy podskoczyli, a na całej tankszteli padły komputery...

Autostrada do stolicy mocno zatłoczona - to Turcy wracają na Zachód... i od razu zmienia się klimat jazdy. Wbrew obiegowym opiniom nie uważam bałkańskich kierowców za wariatów - moim zdaniem jeździ się tutaj w miarę normalnie, poziom chamstwa niższy niż w Polsce. Oczywiście jest większy chaos, ale w tym chaosie jest metoda. Natomiast Turcy, w swoich wypasionych mercolach, zachowują się jak panowie i władcy - na maksa, światła, migania, wciskanie się, puść króla. Widać jednak przepaść mentalną dzielącą mieszkańców Bałkanów a Turków.

Symbolem tureckiej dominacji są wszechobecne zajazdy z żarciem halal.
Obrazek

Rok temu spałem w Belgradzie na sympatycznym kempingu w dzielnicy Zemun, ale stamtąd było daleko do centrum, wiec w tym roku zaklepałem hostel, "najtańszy w stolicy". No i zaczęło się jego szukanie... najpierw trzeba było zaparkować samochód, co w Belgradzie graniczy z cudem - stanąłem właściwie na skrzyżowaniu i gdzie tu może być hostel? Na właściwej ulicy brak tego numeru - łazimy w kółko, w końcu okazuje się, że hostel jest... na ostatnim piętrze bloku mieszkalnego ;)

Obrazek

Hostel to właściwie dwa mieszkania (pod prysznic trzeba przejść przez klatkę schodową :D) z uroczym widokiem z sypialni...
Obrazek

Najbardziej masakryczna jest winda - w środku trzeba docisnąć drewniane drzwi, a podłoga wydaje się być z dykty! Mieści tylko dwie osoby, jak jechaliśmy w trójkę to miałem wrażenie, że zaraz spadniemy w dół :D

Ale przynajmniej hostel znaleziony - pora wrócić po auto. Z przerażeniem obserwuję, że znowu kręci się koło niego policja! Na szczęście akurat wlepiała mandat sąsiadowi, więc udało mi się odjechać i zaparkować na śmietnisku przed blokiem ;)

Zapewne atutem, poza widokami, jest położenie hostelu - praktycznie na przeciw głównego dworca. Do centrum jest więc bliziutko - po zmroku można obejrzeć, jak zagospodarowano nabrzeże nad Sawą.
Obrazek

Pora znaleźć jakieś żarcie - przez przypadek trafią się restauracja o intrygującej nazwie ?. Mieści się w XIX-cznym zajeździe, cudem przetrwały wśród współczesnej zabudowy - ceny może nie najniższe jak na Serbię, ale trzeba wydać dinary no i jest masakrycznie pyszne!
Obrazek

Do talerza przygrywa jakiś zespół - skocznie, lecz z minami, jakby właśnie u nich PIS wygrał wybory - a między nogami kręci się kocur, podobno dziki i niebezpieczny. Szybko go obezwładniłem ;)

Jest czwartek, ale miasto już szykuje się do weekendu, widać grupy lachonów polujące na imprezy. Ja planowałem zajrzeć jeszcze do spelunek w parku niedaleko hostelu, ale te już były zamknięte :(

W piątek rano jeszcze jakieś zakupy, fotografuję też ciekawy budynek, na którym znalazłem napisy z czasów austro-węgierskiej okupacji Belgradu w latach 1915-1918.
Obrazek

Inne odkrycie to wrak parostatku na Sawie...
Obrazek

Wyjazd z Belgradu był bezproblemowy, trochę więcej zajęło przejechanie przez Nowy Sad. Ostatnim postojem na serbskiej (lecz już nie bałkańskiej ziemi) było miasteczko Bač (Bács), słynące z kilku zabytków. Najciekawszym są ruiny zamku, wybudowanego w XIV wieku przez węgierskich królów...
Obrazek

Przed zamkiem mijamy autokar Węgrów, zwiedzający swoją dawną Ojcowiznę...

Oprócz zamku w Baču są m.in. resztki murów miejskich z bramą, franciszkański klasztor, sypiący się katolicki kościół i ruiny tureckiej łaźni, jedyne takie w Wojwodinie (generalnie miejscowość uchodzi za "najbardziej średniowieczną" w prowincji).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Było coś dla ducha, jest i dla ciała - za resztkę dinarów kupuję liter rakiji :D

Na granicy unijnej luzik - Serbowie mają wszystko w dupie, Węgier pyta czy byłem na wakacjach, ile mam cygaretów i mogę jechać - całość zajęła mi może z 7 minut. Kieruję się na Mohacz, ale tym razem mam zamiar przepłynąć tam promem, bo w mieście przez Dunaj nie ma mostu. Prom rzeczywiście jest, koszt to około 25 złotych i dobrze, że można płacić w euro. W sumie dość wysoki koszt jak na atrakcję trwającą z 3 minuty...
Obrazek
Obrazek

Weekend, też podobnie jak rok temu, zaplanowałem nad Balatonem, w znanym mi i lubianym Balatonföldvár. Niestety, w sobotę rano leje i piękne plany byczenia się z alkoholem na plaży poszły w pizdu. Pozostaje alkohol na kempingu i gdzie popadnie...
Obrazek

Około południa przynajmniej przestaje padać, więc dokonujemy krótkiej kąpieli - nawet mewy wyglądają na wstrząśnięte.
Obrazek
Obrazek

W niedzielę na szczęście nie pada, więc rano udaje mi się nawet trochę pobiegać, ale zaraz potem trzeba się zbierać do domu. W drodze na Śląsk jeszcze dwa przystanki:
- w Lebeny, gdzie z autostrady widać kościół z romańskimi rodowodem, w otoczeniu kilku pomników.
Obrazek
Obrazek

- w Rusovcach (to co prawa dziś Słowacja, ale historycznie najprawdziwsze Węgry). To najmłodszy nabytek Czechosłowacji, bo wraz z dwiema okolicznymi wsiami włączono je w jej granice dopiero w 1947, nie dziwi więc spora grupa Węgrów nadal tu mieszkająca oraz garstka Niemców (stanowiących kiedyś większość) - w kościele odbywa się akurat nabożeństwo po niemiecku...
Obrazek

Oprócz kościołów w Rusovcach są też skromne ruiny Gerulaty - rzymskiego obozu wędrownego, oraz wiecznie remontowany kasztiel.
Obrazek
Obrazek

I to by było na tyle tegorocznej przygody... przepraszam za przynudzanie, odważnym czytającym dziękuję i gratuluję ;)
Sol-Wagon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1957
Dołączył(a): 21.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Sol-Wagon » 17.11.2013 20:22

Pudelek napisał(a):Natomiast Turcy, w swoich wypasionych mercolach, zachowują się jak panowie i władcy - na maksa, światła, migania, wciskanie się, puść króla. Widać jednak przepaść mentalną dzielącą mieszkańców Bałkanów a Turków.


ciekawe czy w Niemczech albo Austrii też tak jeżdżą...? (pytanie retoryczne)...
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 17.11.2013 20:29

Pudelek napisał(a):odważnym czytającym dziękuję i gratuluję[/b]

To ja dziękuję i gratuluję :idea:
...świetnych tekstów, ciekawych spostrzeżeń, wielkiej wiedzy, ładnych zdjęć :) .
I tylu odwiedzonych miejsc, wielu z dala od utartych szlaków.

Pozdrawiam :)
Poprzednia strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Nad Morze Czarne i z powrotem - czyli powrót na Bałkany - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone