Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Bardzo podobała mi się Long Island. Taka spokojna, bez tłumów i z pięknymi zatoczkami Teraz, coś czuję, że będzie bardziej ludnie . Czarnogóry w planach nie mam, ale chętnie popatrzę
pomorzanka zachodnia napisał(a):Nawet prawie po ciemku robią wrażenie.
Piękne widoki zawsze robią wrażenie
Katerina napisał(a):Aga, BTW Twojej nauki bukw na promie, czy Ty się jeszcze na rosyjski w szkole załapałaś? Pewnie nie...
No nie, nie załapałam się... English od początku, później jeszcze Deutsch Na studiach uczyłam się staro-cerkiewno-słowiańskiego (trochę inne bukwy) , ale w zasadzie nic nie pamiętam
Habanero napisał(a):Teraz, coś czuję, że będzie bardziej ludnie . Czarnogóry w planach nie mam, ale chętnie popatrzę
Będzie ludnie, będzie..., ale też ciekawie i pięknie
tomekkulach napisał(a):Macлинкa не изучала русский язык, потому что она на десять лет моложе нас
A skąd wiesz, że akurat dziesięć? Rosyjskiego nie znam, ale mam translator
kmichal napisał(a):... skoro już dotarliśmy na piękną ziemię czarnogórską to muszę być teraz czujny ... ... czekam zatem na cd ... ... Pozdrawiam.
Ciąg dalszy pewnie będzie jutro Dzisiaj byłam na Łysej Horze (1 323 m) w Beskidzie Śląsko-Morawskim :
maslinka napisał(a):Jeśli rzeczywiście działa to w ten sposób, że na dany kurs pani sprzedaje tylko tyle biletów, ile jest miejsc, to świetna sprawa. Nigdzie wcześniej w Cro się z tym nie spotkaliśmy. Zawsze podawano nam informację, że trzeba się po prostu ustawić na końcu kolejki, a bilet nie gwarantuje miejsca na promie. Albo w tym roku coś się w tej kwestii zmieniło, albo Long Island jest wyjątkową wyspą i potrafią tu korzystać z komputera
Zdecydowanie to drugie Ciekawostka zatem. Dlaczego nie da się tak gdzie indziej? I kiedy dojdą do tego, że będą malować na asfalcie piktogramy/napisy informujące jak się ustawiać i dokąd płynie prom?
maslinka napisał(a):A skąd wiesz, że akurat dziesięć?
Agent Tomek вы знаете
Już teraz wiem
Katerina napisał(a):Forum nie zapomina
Będę o tym pamiętać
Marsallah napisał(a):Zdecydowanie to drugie Ciekawostka zatem. Dlaczego nie da się tak gdzie indziej? I kiedy dojdą do tego, że będą malować na asfalcie piktogramy/napisy informujące jak się ustawiać i dokąd płynie prom?
Budzimy się w zupełnie nowym otoczeniu. A oto, co ukazuje się naszym oczom, gdy otwieramy drzwi apartmana:
Bardzo przyjemny ogródek, Maździak i nasze buty do wody, które zostawiliśmy tuż pod ścianą, a ktoś przestawił je tak, że teraz suszą się w słońcu Tym kimś była zapewne mama Ljupki, która właśnie podlewa ogródek. Nasza druga (a może pierwsza ) gospodyni okazuje się być przemiłą starszą panią, drobną, siwą i wiecznie uśmiechniętą Poznajemy się, rozmawiamy chwilę... Wtedy pojawia się sama Ljupka i na spokojnie obgadujemy kwestie zameldowania, które wczoraj już nam zasygnalizowała.
Okazuje się, że musimy zapłacić taksę klimatyczną. Na początku trochę nas to dziwi, bo sądziliśmy, że ta opłata jest częścią kosztów, które już na Airbnb pokryliśmy No ale nie jest to duża kwota - 0,80 euro dziennie za osobę, więc nema problema. Gorzej, że trzeba załatwić formalności, a Ljupka mówi, że wolałaby nie zabierać nam paszportów... W sumie racja. Ostatecznie umawiamy się, że pojedziemy do urzędu razem.
Zjadamy śniadanie w ogródku:
mając przy tym miłe towarzystwo :
a później Ljupka proponuje, że pojedziemy jej samochodem. Miło, zwłaszcza, że opłatę parkingową (w centrum Kotoru nie da się zaparkować za darmo) bierze na siebie, a Maździak po trudach wczorajszej podróży cały dzień będzie odpoczywał Oczywiście moglibyśmy się przespacerować, na starówkę mamy jakieś 7 minut, może 10 spokojnym tempem, ale lepiej mieć formalności jak najszybciej z głowy.
Parkujemy niemal przed samą szkołą podstawową, do której chodziła nasza gospodyni :
Ljupka energicznie prowadzi nas w kierunku Bramy Północnej (ten kolor wody! ):
Mijamy fortyfikacje, na które będziemy się wspinać za kilka dni:
a potem zanurzamy się w labiryncie zacienionych uliczek kotorskiej starówki:
W Kotorze byliśmy przejazdem w 2007 roku. O tej krótkiej wizycie można poczytać w mojej starej relacji, w której nawet uchowały się zdjęcia : post334720.html#p334720
Wiedzieliśmy więc mniej więcej, czego mamy się spodziewać
Na pewno dużej liczby kotów, które są dokarmiane przez lokalsów i turystów :
Są one nieodłączną częścią klimatu miasta, można powiedzieć, że jego symbolami, choć nazwa Kotor nie ma nic wspólnego z kotem W relacji pojawią się więc liczne zdjęcia maček i mačorów
Przede wszystkim jednak Kotor to cudowna starówka, która od 1979 roku znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, na której można podziwiać zabytkowe kościoły i cerkwie oraz weneckie place i pałace. Nie pokażę wszystkiego w jedynym odcinku, nawet nie w dwóch, ale od czegoś trzeba zacząć - dzisiaj tylko niewielka próbka tych cudowności.
Jeden z piękniejszych budynków - gmach Muzeum Morskiego (Pomorski Muzej):
W tym domu z kolei mieści się Muzeum Kotów:
Mimo całej naszej sympatii do tych zwierzaków, nie wstępujemy tam, bo przed wyjazdem czytałam, że niekoniecznie warto... Znajduje się tam pokaźny zbiór obrazków przedstawiających koty, nawet nie zdjęć, więc raczej tylko dla totalnych zapaleńców
Muzeum mieści się na Pjacy od Kina, dokładnie naprzeciw cerkwi św. Michała z przełomu XIV i XV wieku:
Cały czas spacerujemy z Ljupką, która pokazuje nam, gdzie zjeść najlepszą pizzą, gdzie przysiąść na piwie, no i oczywiście zabytki, choć tego nie trzeba nam szczególnie pokazywać, i tak je znajdziemy Na razie trochę błądzimy z nią w labiryncie uliczek, zatrzymując się co chwila (jest czas na pstrykanie ), bo niemal w każdym zaułku nasza gospodyni spotyka kogoś znajomego - a to kelnera, a to sprzedawczynię ze sklepiku z suwenirami
W urzędzie meldunkowym znajomości niestety nie ma. Gdyby miała, może wiedziałaby, że mają tam przerwę od 11:00 do 11:30 Wstrzelamy się idealnie w sam jej początek Trudno, jeszcze trochę pospacerujemy...
Tutaj grają Despacito, a może Diž se Tito (bałkańską wersję)? :
Punktualnie o 11:30 znowu meldujemy się pod biurem meldunkowym Już jest czynne, a my jesteśmy jednymi z pierwszych (choć nie pierwszymi, ustawiła się już kolejka ) interesantów. Nie cierpię załatwiać niczego w polskich urzędach , ale tutaj to prawie przyjemność Wszystko szybko i sympatycznie. Niestety, wielu turystów, którzy przyszli tu sami (bez gospodarza), odchodzi z kwitkiem, bo nie zna np. nazwiska osoby wynajmującej im kwaterę...
Ljupka proponuje, że zawiezie nas z powrotem do domu, ale my oczywiście chcemy zostać na starówce i posmakować Kotoru na spokojnie
Na placu przed Wieżą Zegarową (Gradski Toranj) spotykamy młodą parę zmierzającą w orszaku do cerkwi:
Wieża została wybudowana przez Wenecjan w 1602 roku, a zegar umieszczono na niej w czasach napoleońskich. Tuż obok znajduje się mały średniowieczny pręgierz w kształcie piramidy:
W kącie placu można przysiąść pod sympatyczną lampką :
A tutaj (po prawej stronie) mamy Pałac Książęcy (Kneževa palata), w którym rezydencję miał wenecki namiestnik:
Został on zrekonstruowany po trzęsieniu ziemi, odbudowano również ponad pięćdziesięciometrowy balkon.
Na chwilę wychodzimy poza mury starówki, żeby przyjrzeć się głównej bramie do miasta, czyli renesansowej Bramie Morskiej z połowy XVI wieku:
Cytat z Tity i czerwona gwiazda:
Lew wenecki na murach:
Okazałe palmy:
O palmach jeszcze będę pisała i będzie to raczej smutna historia...
I jeszcze raz Brama Morska, z armatami i tłumem ludzi:
Zdziczeliśmy trochę na Long Island i przeżywamy tu mały szok, jeśli chodzi o liczbę turystów , ale trudno się dziwić - każdy chce zobaczyć tę perełkę architektury.
Mimo wszystko, jak się chwilę poczeka, można zrobić takie bezludne zdjęcie :
A to chyba mój ulubiony budynek w Kotorze - Palata Pima z XVII wieku:
No i na koniec odcinka - (katolicka) katedra św. Tyfuna z XII wieku:
Jest to najwspanialszy przykład kotorskiej budowli w stylu romańskim, a tenże święty jest patronem Kotoru.
I tym akcentem kończę pierwszą część spaceru po starówce
Ostatnio edytowano 18.09.2018 22:07 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
Zazdroszczę takiego "tłumu"ludzi jaki widać na zdjęciu przy bramie. Odwiedzając w tym roku Zadar (druga połowa lipca) ,przy bramie prowadzącej do starego miasta i za nią ludzi było z 4 razy tyle , To samo wodospady Krka,ale tam zawsze pełno ludzi
Odnośnie Kotoru...jak narazie dla mnie perełka...trzeba tam będzie się kiedyś wybrać.
Bartek81 napisał(a):Zazdroszczę takiego "tłumu"ludzi jaki widać na zdjęciu przy bramie. Odwiedzając w tym roku Zadar (druga połowa lipca) ,przy bramie prowadzącej do starego miasta i za nią ludzi było z 4 razy tyle , To samo wodospady Krka,ale tam zawsze pełno ludzi
Może obiektywnie nie był to jakiś straszny tłum, ale tak jak napisałam, odwykliśmy od ludzi i zdziczeliśmy na Dugim Otoku
Bartek81 napisał(a):Odnośnie Kotoru...jak narazie dla mnie perełka...trzeba tam będzie się kiedyś wybrać.
Bartek81 napisał(a):Odnośnie Kotoru...jak narazie dla mnie perełka...trzeba tam będzie się kiedyś wybrać.
Cudny jest! I w dzień, i w nocy
Nam też udało się w tym roku odwiedzić Kotor. Niestety była to jednodniowa wycieczka i nie byliśmy tam już po zmroku. A widziałem zdjęcia z oświetlonymi murami fortecznymi i jest czego żałować. Pewnie niedługo uraczysz nas takim fotami - czekam cierpliwie