Małe i duże na Północ podróże :-)

17 sierpnia, środa c.d.

Grenen trochę kojarzy nam się z naszym polskim Helem . Cypelek na którego końcu jest miasto, jest też latarnia morska, jest ostatecznie spacer na ten najbardziej wysunięty w morze punkt. Dobrze że byliśmy na Helu rok wcześniej, to wiemy, że teren ten, dawniej wojskowy, teraz jest otwarty dla wszystkich . Są tam różne ścieżki edukacyjne, są też tłumy… podobnie jest tutaj. Z możliwości jakie daje kilka turystycznych szlaków nie zamierzaliśmy korzystać, po prostu pragnęliśmy podążyć za tłumem



Na morzu jest inny tłum, tłum statków , tego akurat na Helu nie ma. Chyba poza okolicami Pireusu nigdy nie widzieliśmy tylu zacumowanych na morzu jednostek.





W morzu są też bunkry… nie jestem biegły w tematyce wojennobunkrowej , ale z pewnością poza Albanią tak wielu betonowych kloców też nigdy nie widzieliśmy.



Idziemy, idziemy… więcej niż kilometr się nie idzie…aż doszliśmy









Ludzi sporo, ale jak się odpowiednio wykadruje i wyczeka odpowiedni moment….





Uwielbiam takie wielkie, puste przestrzenie. Połączenie morza z piaszczystym lądem jest fascynujące, ma w sobie coś niezwykłego…

Traktory na plaży też są dość niezwykłe, choć w Danii akurat tu i ówdzie można je spotkać



To dla tych, którym nie chce się pokonać tego kilometra po piachu…myślę że połowa ludzi dociera tu właśnie w ten sposób. Traktor czeka z pół godziny, może nawet krócej, i wraca.





No i proszę, po to się tu przychodzi i przyjeżdża, oto on – duński Szperk







W Rewie wyglądało to nieco podobnie, i nawet zjawisko z jednej strony fal a z drugiej spokojnej powierzchni wody też występowało, tutaj jest to chyba jeszcze bardziej spektakularne.

Nagle dostrzegamy coś leżącego na plaży .





To mała foczka, która nie wiedzieć dlaczego znalazła się właśnie tu, wśród tylu ludzi…



Trudno nam powiedzieć, czy morze wyrzuciło ją na brzeg a ona sama była zbyt osłabiona, może chora, by do wody wrócić… czy może po prostu tak liczne towarzystwo jej nie przeszkadzało









Jacyś ludzie wezwali kogoś na pomoc, policję, jakąś straż wybrzeża, trudno nam było zrozumieć co mówią, w każdym razie czekali aż się pojawi. Spędziliśmy na cypelku dobrą godzinę i chyba przegapiliśmy moment, bo później foczki już nie było, nie wiemy czy zniknęła samodzielnie, czy z czyjąś pomocą.

Grenen…



Ładnie widać jak różna jest powierzchnia Morza Północnego i Bałtyckiego





Morze Północne nawet niekoniecznie z klifowej wysokości ma jednak inną barwę niż nasz Bałtyk .











Praktycznie każdy kto tu dociera chce mieć zdjęcie „na tle” .



Czasem jest bardziej tłoczno, czasem mniej, ale ogólnie ciężko się dopchać .

Na żywo lepiej było, ale nawet na zdjęciu widać jak fale biegną w różnych kierunkach







Chwila moment i Grenen tylko dla nas .

Sporo czasu spędziliśmy na cypelku Grenen, miejscu symbolicznego spotkania dwóch mórz. Mieliśmy świadomość, że dalej na północ już nie pojedziemy, że od tej pory będziemy już tylko wracać… chociaż do końca naszej pierwszej duńskiej przygody parę chwil jeszcze zostało.

A zatem, Grenen i okolice pewnego sierpniowego popołudnia w 2016 roku .

































Trochę nas pomoczyło





Nie szkodzi, zza cienkich chmurek wyszło znów słońce, wyschniemy wracając….

c.d.n.

kulka53 napisał(a):To mała foczka, która nie wiedzieć dlaczego znalazła się właśnie tu, wśród tylu ludzi…

... najwyraźniej bardzo towarzyska ... ...

kulka53 napisał(a):Grenen

... bardzo ładne miejsce - też chciałbym tam kiedyś dotrzeć, ale na pewno nie w tym roku - może jak zawitamy do Danii po raz kolejny ... ...
Pozdrawiam.

kmichal napisał(a):

kulka53 napisał(a):Grenen

... bardzo ładne miejsce - też chciałbym tam kiedyś dotrzeć, ale na pewno nie w tym roku - może jak zawitamy do Danii po raz kolejny ... ...

Ładne... też oczywiście, ale niektóre z tych pokazanych wcześniej robią większe wrażenie. Grenen jest jednak specyficzne, bo jedyne takie , daje poczucie dotarcia na SAM KONIEC i dlatego przyciąga prawdziwe tłumy z najróżniejszych krajów - poza Niemcami było bardzo dużo rejestracji włoskich, ale też francuskich, holenderskich... nawet Polaków wyczailiśmy .
Na pewno warto się tam wybrać, podobnie jak przejechać całe zachodnie duńskie wybrzeże i zajrzeć w parę miejsc nad Limfjordem...

Pozdrawiam

17 sierpnia, środa c.d.

Postanowiliśmy nie wracać na parking tą samą, najkrótszą drogą wzdłuż Bałtyku tylko sprawdzić inną. Na pewno dobrze trafimy idąc po śladach busotraktora , a przy okazji może zobaczymy coś ciekawego. Ruszamy na wschód, wzdłuż Morza Północnego .





Dobry punkt orientacyjny

Morze piękne, ale poza tym nic intrygującego nie znaleźliśmy, za to dłuższą chwilę zajęło nam stado mew .

Skręcamy w szeroką traktorową arterię pomiędzy wydmami.











Kilkanaście minut spaceru i jesteśmy na miejscu.



Jest późne popołudnie, trochę już zgłodnieliśmy. Krótki odcinek drogi pomiędzy Grenen a Skagen jest praktycznie niezabudowany, poza latarnią jest tu tylko duży kemping, ewidentnie cieszący się popularnością, bo nawet z drogi było widać że jest zapełniony dość szczelnie.





Zatrzymaliśmy się nieopodal tej właśnie latarni, tylko po drugiej stronie drogi, gdzie są łąki i sosnowe zagajniki. Zaszyliśmy się w osłoniętym od ulicy drzewami ustronnym, zacisznym miejscu by ogrzewając się coraz niżej już operującym słońcem ugotować sobie jedzonko. Przy okazji przeszedłem się kawałek dalej w poszukiwaniu miejsca na nocleg, wykoszona łąka wydała mi się niezłym miejscem, by nie być zmuszonymi jechać stąd gdzieś dalej. Ale na spanie jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie , wrócimy tu, a pozostałe do końca dnia chwile postanawiamy wykorzystać w lepszy sposób .

c.d.n.

kulka53 napisał(a):stado mew .

... całkiem spore stadko, a i ładnie w locie się prezentuje ... ...
Pozdrawiam.

17 sierpnia, środa c.d.

Skoro jesteśmy najedzeni i trochę też odpoczęliśmy, a do zachodu słońca pozostało jeszcze jakieś dwie godziny, postanowiliśmy podjechać i pospacerować po Skagen, najbardziej na północ wysuniętym mieście Danii, liczącym obecnie około 8 tys. mieszkańców. Miasto bardzo korzystnie się nam zaprezentowało gdy przez nie przejeżdżaliśmy wcześniej, toteż chcieliśmy mu chwilę czasu poświęcić. Parkowanie w Skagen jest płatne, ale o tej prawie wieczornej porze opłaty nie obowiązują, także spokojnie sobie zaparkowaliśmy blisko centrum, pod dworcem kolejowym.

Od razu wspomnę, że przegapiliśmy jedno ciekawe miejsce nieopodal Skagen, ale wówczas nie wiedziałem, czy ściślej zapomniałem o jego istnieniu. Mam tu na myśli tzw. kościół pod piaskiem, czyli dawny kościół św. Wawrzyńca z którego pozostała tylko wieża. No trudno, może będzie jeszcze okazja.

Zabudowania Skagen są utrzymane w zaskakującej, od razu rzucającej się w oczy żółtej kolorystyce elewacji , czasem ceglanej, z czerwonymi dachami.



Główny deptak.

















Nowy kościół w Skagen zbudowano w połowie XIX wieku.





Skręcamy w boczne uliczki, również w podobnej kolorystyce

Byliśmy bardzo zaskoczeni nie tylko tym żółtym kolorem, ale i pustkami na deptaku. Przejeżdżając w środku dnia miasto widzieliśmy gwarne i zatłoczone, teraz było zupełnie pusto i cicho . A przecież to jest jedno z najbardziej turystycznych miejsc w Danii, podobno odwiedzane przez 2 miliony ludzi rocznie . Wyobraźmy sobie pustą Łebę w środku sezonu , to przecież niemożliwe – a tutaj owszem. Snuliśmy różne domysły, nie znając przecież mentalności i zwyczajów mieszkańców krajów skandynawskich, ostatecznie doszliśmy do wniosku, że siedzą oni zwyczajnie w domach, a nie wynajmują w nich kwater, stąd przyjezdni turyści siedzą w swoich namiotach i kamperach na kempingu zamiast przewalać się po mieście w poszukiwaniu pamiątek i wyżerki .

W parę kroków doszliśmy do portu, podobno największego portu rybackiego w Danii. Tu ludzi było trochę więcej, choć wciąż nie można mówić o tłumach.









Jednostka chyba norweska



Port rzeczywiście jest spory i wypełniony przeróżnymi statkami, a także wielką ilością jachtów

Jest tu obok siebie kilka restauracji serwujących głównie nietanie potrawy z ryb cieszą się sporym powodzeniem.









Sporo czasu pokręciliśmy się po okolicy, a prawie już zachodzące słońce pięknie oświetlało niebo, chmury, wodę i stojące na niej różne cuda





Zlokalizowaliśmy nawet polską jednostkę

W Skagen są różne muzea, związane z morzem i życiem nad nim, ale także jest muzeum malarstwa jako że na przełomie XIX i XX wieku mieszkała i funkcjonowała grupa artystów przyciągnięta przez niezwykłe walory tutejszego krajobrazu. My jednak powoli będziemy już wracać do auta.





Po drodze mijaliśmy kilka świecących pustkami pizzerii z zapraszającymi do nich kelnerami, ceny były nawet zachęcające i gdyby nie to, że brzuchy mieliśmy już wypełnione obiadem możliwe że byśmy się skusili



Przelotowa arteria Skagen przy dworcu kolejowym.











Podeszliśmy jeszcze kawałek w drugą stronę, od centrum, by przyjrzeć się fajnej wieży ciśnień.





c.d.n.

kulka53 napisał(a):Skagen

... całkiem milusie miasteczko, zresztą ogólnie te duńskie miasteczka wywarły na mnie dobre wrażenie ... ... właśnie wędruję po takich na Google Maps, ale na Fionii ... ...
Pozdrawiam.