Małe i duże bałkańskie podróże :-)

10 września, wtorek c.d.

Tuż obok biblioteki Hadriana znajduje się teren tzw Agory Rzymskiej, tu również wejście po okazaniu biletów. Weszliśmy w ostatniej chwili, obiekt właśnie zamykano. Zbliżała się już godzina 14, wyraźny sygnał, że czasu mamy już naprawdę niewiele.











Znajduje się tu także meczet, tureckie łaźnie...







...oraz tzw Róża Wiatrów

Gdzieś w pobliżu



Plac Mitropoleos i tzw Mała Katedra – XII wieczny kościółek Agios Eleftherios



XIX wieczna Katedra Mitropoleos jest w remoncie



Nad tym kościółkiem zbudowano ogromny blok







Plac Syntagma, pełen żółtych taksówek.



Trochę cierpła mi skóra na myśl, że za chwilę stanę się aktywnym uczestnikiem tego nie do końca uporządkowanego strumienia pojazdów w centrum ogromnego miasta

Parlament... przed nim zmieniające się co chwilę autokary, wycieczki.

Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się aż tak wielkiej liczby turystów w Atenach. Niby to już po sezonie, niby jeszcze sezon w pełni , wiedzieliśmy że będzie ich tu trochę na pewno, ale żeby takie ilości jak te na Akropolu – to nie.

Po drodze do auta zahaczyliśmy jeszcze o otaczające budynek Parlamentu Ogrody Narodowe. Czuliśmy się tam trochę jak w ogrodzie botanicznym , ale tak naprawdę byliśmy już potwornie zmęczeni zarówno upałem jak i tyloma godzinami na nogach.



















I to by było na tyle z Aten AD 2013. Ten niecały jeden dzień, jaki przeznaczyliśmy na ich pozwiedzanie to oczywiście o wiele za mało czasu, ale na dobry początek wystarczy. Miasto, którego bardzo się obawiałem, okazało się w miarę przyjazne, a to co powinno się w nim zobaczyć jest skupione na tyle w jednym miejscu, że praktycznie bez problemu można tylko spacerować. Na pewno jeszcze tu wrócimy by przede wszystkim odwiedzić Muzeum Narodowe, ale też dzielnicę Keramejkos, monastyr Kesariani, spędzić więcej czasu w parku, pokręcić się trochę po centrum, zobaczyć panoramę wieczornych Aten z Lykavitosa. Kiedyś...

Zmordowani, ledwo powłócząc nogami – na koniec musieliśmy jeszcze trochę pod górę podejść - dotarliśmy do auta. Czekało na nas w stanie nienaruszonym, stało praktycznie cały dzień w cieniu. Zgodnie z oczekiwaniami żadnych problemów z powodu zaparkowania w miejscu teoretycznie płatnym nie było... . Ogarnęliśmy się trochę, do odpłynięcia promu z Pireusu zostało niespełna półtorej godziny , a my ani benzyny, ani biletów, ani nawet nie wiemy skąd odpływa ten prom .

Nie było już czasu by dochodzić do ładu z nawigacją, po prostu ruszyłem zdając się na swą orientację w terenie... no i na niezawodny plan miasta, który tym razem przezornie zabrałem ze sobą . Dałem się ponieść strumieniowi aut szczelnie wypełniających główne arterie greckiej stolicy. To jednak wielkie miasto, jechaliśmy i jechaliśmy dobre kilkanaście kilometrów, na szczęście nie trafiając na żaden korek. Tuż przed Pireusem zajechałem na stację by dopełnić bak na max benzyną nieco jednak tańszą niż poprzedniego roku o jakieś 10 centów. Jeszcze chwila i wjeżdżamy na teren pireuskiego portu, z tego co pamiętam był to wjazd nr 7. No i mieliśmy szczęście... dokładnie tu, na wprost przed nami kotwiczył Blue Star Naxos – wielki prom, którym popłyniemy na wyspę.... oczywiście Naxos .

Budka kompanii Blue Star była tuż obok. Ruch jak zwykle chaotyczny i spory, ale kolejki żadnej. Za parę chwil, uboższy o 150 euro wróciłem z biletami do auta... teraz to już płyniemy na pewno .

Staliśmy tuż obok zakotwiczonego kolosa na którego pokładzie były już tłumy ludzi . Nieprawdopodobne... te promy pływają codziennie, na dodatek 2 razy dziennie, rano i po południu, a tu takie obłożenie tego środkowo-tygodniowego w sumie rejsu . Aż strach sobie wyobrażać co tu musi dziać się w pełni sezonu , bo to że połowa września wciąż w Grecji jest sezonem, to już wiemy. Na szczęście nie musimy tego sprawdzać...

Zapakowaliśmy sobie wszystkie potrzebne rzeczy, zwłaszcza sporo jedzenia, picie, ale też mapy wyspy. Dziś nie będziemy jeść obiadu, nie będzie gdzie i kiedy go ugotować, dlatego zjemy sobie porządny posiłek na promie . Wjechaliśmy, auto zostało na dole a my powędrowaliśmy na górę. Bilety na Blue Star nie są najtańsze, ale też widać zupełnie inną klasę tych promów... później się okazało, że są one także nieco szybsze. Na szczęście znaleźliśmy sobie jeszcze całkiem fajny stolik na górnym pokładzie i jeszcze przed odpłynięciem zabraliśmy się za powolne i systematyczne napełnianie żołądków . Ale kilka zdjęć okolicy też trzeba było popełnić...













Ten już odpłynął... ciekawe dokąd









Highspeedy są trochę za drogie



Mniej więcej stamtąd odpływaliśmy rok temu na Milos

Punktualnie o 16.30 (17.30 czasu greckiego) prom opuścił nabrzeże Pireusu.















Welcome to Piraeus Hell... zbyt wiele przesady w tym stwierdzeniu nie ma





Tempo promu widać od razu

Ateny coraz dalej... teraz możemy powiedzieć, że już troszkę znamy to miasto





Byliśmy tam



Ale trzeba co nieco poczytać o tym, gdzie będziemy za parę godzin



Powędrowaliśmy trochę po pokładzie, porozglądaliśmy się. Rzeczywiście były do wzięcia mapki wyspy, potem się okazało, że raczej kiepskiej szczegółowości. Ale było też coś innego, z czym zetknęliśmy się po raz pierwszy , mianowicie w jednej z toalet były także prysznice , czynne, działające. Gdy to odkryłem, stwierdziliśmy, że dlaczego nie mielibyśmy skorzystać? . Było czysto, woda ciepła... po takim męczącym i upalnym dniu jak dzisiejszy, super sprawa takie odświeżenie.

Słońce coraz niżej





No i zrobiło się całkiem ciemno. Czas mijał całkiem szybko, póki coś jeszcze było widać przyglądaliśmy się mijanym wyspom. Do Siros dobiliśmy już w całkowitych ciemnościach, za wiele ludzi tu nie wysiadło, ale Ermoupoli zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie





Potem na pokładzie włączono dwa wielkie telewizory i rozpoczął się mecz eliminacji MŚ Grecji z Łotwą . Spoglądałem trochę... nietrudno się domyślić komu kibicowałem . Grecy wygrali 1:0.

Dobiliśmy do Paros. Tu znacznie więcej ludzi opuściło pokład, ale wciąż sporo pozostało. Pogoda była wciąż bardzo ciepła, bezchmurna, ale też bezwietrzna... nie zapomnieliśmy o grożącym nam meltemi, ale jak na razie nic nie zapowiadało jakichkolwiek kłopotów z nim związanych. Jeszcze godzinka i po ponad 6 godzinach rejsu prom przybił do Naxos, wyspy na której mieliśmy spędzić kolejnych kilka dni. Jak nam tu będzie? Zobaczymy.

Prom odpłynął na Amorgos a my w porcie nabraliśmy sobie wodę do paru butelek i ominąwszy stolicę pojechaliśmy na północny wschód by za parę km skręcić do plaży Amiti. Co jest? O co tu chodzi? Gdzie my jedziemy? To chyba nie tu?... droga była szutrowa, byłem pewien że zabłądziliśmy w tych ciemnościach. Konsternacja, niedowierzanie, zaskoczenie... nie, jest wszystko dobrze... po prostu na Naxos, dużej, znanej, popularnej, turystycznej greckiej wyspie też są szutry

c.d.n.

O Mój prom tylko, że wysiedliście wcześniej... Ekskluzywny, prawda Polecam frapee, barman świetną robi
Teraz pewnie zobaczę na Naksos, to czego nie widziałem
Miło powspominać zwłaszcza przy dzisiejszej pogodzie

pozdr

longtom napisał(a):

kulka53 napisał(a):

ajdadi napisał(a):...to starożytne ostrzytka...

Co prawda domyślałem się co oznacza to słowo, choć nigdy go nie słyszałem , ale sprawdziłem - tak, to po "poznańsku" temperówka

Ja z kolei wiem co to temperówka, ale do ostrzenia ołówka czy kredek służy oczywiście ostrzytko.

pzdr

Pełna zgoda u nas było jest i będzie ostrzytko...

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):

ajdadi napisał(a):A tak całkiem serio to znów w tym roku jestem na Akropolu...i bardzo się z tego cieszę

A my się cieszymy, że jesteś razem z nami

A ja z kolei bardzo lubię z Wami podróżować i zwiedzać miejsca w których chyba nigdy nie będę...

Pozdrawiam

Wyspa niemała, a tylko kilka dni... Ciekawe, jak dużo uda Wasm się zobaczyć? Fakt, wstajecie wcześnie , my każdego dnia mielibyśmy "stratę" kilku godzin.

Spodziewałam się co prawda, że wcześniej wyspę pokaże Janusz - wstawka z Zeusa była zachęcająca . Myślę, że zarówno relacja Janusza (obiecałeś!) jak i Wasza, pomogą w podjęciu decyzji co do wyboru (a może nie?) Naxos na któreś tam z kolei wakacje...

janusz.w. napisał(a):O Mój prom tylko, że wysiedliście wcześniej... Ekskluzywny, prawda Polecam frapee, barman świetną robi
Teraz pewnie zobaczę na Naksos, to czego nie widziałem
Miło powspominać zwłaszcza przy dzisiejszej pogodzie

Amorgos było we wstępnym planie na ten rok, ale... wypadło z niego
Zastanawiałem się też nad którąś z Małych Cyklad, ale ostatecznie wyszło inaczej.
Co nie znaczy, że tam nie dotrzemy

Prom był super, najfajniejszy, jakim do tej pory płynęliśmy - i najszybszy. To taka grecka promowa prędkościowa klasa średnia . Nam się najbardziej spodobała możliwość skorzystania z prysznica - rzecz nie do przecenienia przy naszym sposobie na wakacje

Relacja z Naxos zajmie parę chwil , także będzie co powspominać. Ale czy zobaczysz coś nowego, trudno powiedzieć - choć niewykluczone .

ajdadi napisał(a):A ja z kolei bardzo lubię z Wami podróżować i zwiedzać miejsca w których chyba nigdy nie będę...

A dlaczego niby miałbyś nie być?
Sposobów na dotarcie na greckie wyspy parę jest - a przy braku urlopu zapewne najlepiej samolotem.
Fakt, trochę to kosztuje, ale wg mnie - na to akurat naprawdę warto wydać kasę.
No ale póki co, trochę postaramy się pozachęcać

dangol napisał(a):Wyspa niemała, a tylko kilka dni... Ciekawe, jak dużo uda Wasm się zobaczyć? Fakt, wstajecie wcześnie , my każdego dnia mielibyśmy "stratę" kilku godzin.

Czy aż kilku godzin to nie sądzę , ale fakt, później niż o 8 to raczej nigdy nie udało się nam wyjechać .
Naxos nie jest mała, ale też nie jest ogromna - jest np minimalnie mniejsza niż Limnos . Za to jest w większości strasznie górzysta, więc przejazdy mogą trwać trochę dłużej. Wydaje mi się, że zobaczyliśmy sporo, że maksymalnie wykorzystaliśmy ten czas. Z tym, że były to miejsca i obiekty raczej z tych "hitowych" , które zwiedza większość turystów będących na wyspie pierwszy (i może jedyny) raz.

dangol napisał(a):Spodziewałam się co prawda, że wcześniej wyspę pokaże Janusz - wstawka z Zeusa była zachęcająca . Myślę, że zarówno relacja Janusza (obiecałeś!) jak i Wasza, pomogą w podjęciu decyzji co do wyboru (a może nie?) Naxos na któreś tam z kolei wakacje...

Może Janusz zmobilizuje się właśnie teraz dzięki nam i też co nieco pokaże.
Z mojej strony mogę zapewnić już teraz, że Naxos z pewnością się dobrze nadaje zarówno na zwiedzanie, jak i na odpoczynek, z tego co widzieliśmy można spędzić tu spokojnie i 2 tygodnie i się nie nudzić . W każdym razie żal było nam stamtąd odpływać

Pozdrawiam

Skoro tak, to z tym większą ciekawością będę oglądać to, co Naxos oferuje. Przy naszym max dwutygodniowym urlopie, ze wzgledu na to że podróż w te i nazad trochę czasu pochłania, na wyspie moglibyśmy spędzić najwyżej 9-10 dni... Biorąc pod uwagę to, że połowę zapewne przeznaczylibyśmy na lenistwo (mniej lub bardziej aktywne, ale jednak!), na zwiedzanie zbyt dużo czasu już by nie było. Wasza (no i oczywiście Januszowa ) relacja na pewno ułatwi ewentualny wybór miejsc, których absolutnie pominąć nie można, oraz tych, których aż tak bardzo nie żałowalibyśmy...

Trochę podobne to Wasze zwiedzanie Aten do naszego z 2007 roku, też miałem mieszane uczucia co do Akropolu, podobnie jak Wy, Muzeum Agory, z powodu zmęczenia upałem i długim chodzeniem, nie zwiedziliśmy całego. Żałuję dzielnicy zbudowanej przez mieszkańców Anafi (w końcu to moja ulubiona wyspa), ale dopiero teraz dzięki Wam i MCR dowiedziałem się, że taka w Atenach istnieje, chyba nie za dokładnie wgłębiam się w przewodnikowe rozdziały o dużych miastach. Jedno Nas różni, raczej już w Ateny nie będziemy się zagłębiać, to raczej nie jest to co w Grecji lubimy.
Promy Blue Star drogie, ale takie muszą być skoro na niektóre trasy mają niestety monopol. Jeszcze trochę i prom Blue Star Naxos stanie się naszym forumowym promem, my też nim pływaliśmy.
Znowu Naxos, najpierw Janusz, teraz Wy, pewnie jeszcze bardziej będę żałował, że nie udało nam się, pomimo, że planowaliśmy, tam pojechać.

Piszcie i pokazujcie tak fajnie dalej.

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):

ajdadi napisał(a):A ja z kolei bardzo lubię z Wami podróżować i zwiedzać miejsca w których chyba nigdy nie będę...

A dlaczego niby miałbyś nie być?
Sposobów na dotarcie na greckie wyspy parę jest - a przy braku urlopu zapewne najlepiej samolotem.
Fakt, trochę to kosztuje, ale wg mnie - na to akurat naprawdę warto wydać kasę.
No ale póki co, trochę postaramy się pozachęcać

W tym temacie nie chodzi nawet o kasę...chociaż bez niej ani rusz,
ale jak jesteś przegłosowany w stosunku 2:1 to co robić...
W tym roku miałem wielki problem z przekonaniem Justy i Nika na wakacje na Lefkadzie
zamiast na Chalkidikach...

Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy

kulka53 napisał(a):Punktualnie o 16.30 (17.30 czasu greckiego) prom opuścił nabrzeże Pireusu.

Wy ten "pływający wieżowiec"
oglądaliście od strony morza, a ja niestety tylko od strony lądu i w dodatku tylko z samochodu


Pozdrawiam