Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Tak, robi wrażenie ten krajobraz. Jakiś fragment Jadranki mi przypomina...

kaszubskiexpress napisał(a):Niezłe ptaszysko

To zdaje się flaming, dziób ma taki podobny, kształt i wielkość.
One zwykle miewają inne ubarwienie, ale to podobno od czegoś w diecie zależy... temu chyba tego składnika brakowało.

eystrasalt napisał(a):Piękna okolica.

Na Limnos mieliśmy takie wrażenie, jakby z dnia na dzień wyspa zdradzała nam jakieś kolejne tajemnice, odkrywała swoje coraz piękniejsze oblicze...
Fajnie, że zaglądasz

DarCro napisał(a):Tak, robi wrażenie ten krajobraz. Jakiś fragment Jadranki mi przypomina...

Jadranki... no nie wiem, ale właściwie mi się kojarzy tylko ewentualnie z widokiem spod albo z Velebitu na Pag... albo na samym Pagu. Chociaż i Pag jest inny trochę kolorystycznie, skały są jaśniejsze.

4 września, środa c.d.

W ten oto sposób znaleźliśmy się na plaży Havouli . Okolica była ze wszech miar nam pasująca... piasek, płytkie dno, tamaryszkowy cień na samochód. Rosło tu mnóstwo ulubionych piaskowych białych lilii, była nieczynna tawerna, było też bardzo fajne miejsce na spędzenie nocy. Nawet te parasolki jakoś byśmy przeboleli bo było pod nimi prawie całkiem pusto. Niestety – jak wiemy „prawie” może robić znaczącą różnicę, i w tym przypadku też tak było. Wspomnianym wcześniej Rumunom również spodobała się plaża Havouli i postanowili zagarnąć ją w swoje wyłączne posiadanie grając w piłkę i wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie. Na szczęście my nie mieliśmy zamiaru tu zostać... było jeszcze o wiele na to za wcześnie , tak więc pospacerowaliśmy sobie po tej naprawdę bardzo fajnej plaży i zanotowaliśmy w głowach, że jakby co, to będzie można tu wrócić .







O, tu, w sąsiedztwie tej stojącej w kąciku przyczepy moglibyśmy sobie zostać na noc...



Havouli jest całkiem spora



Wspomniane lilie



Jadąc dalej tym razem drogą głównie już betonową, natknęliśmy się na instalacje wojskowe. Co prawda na okalających je płotach wisiały tabliczki z zakazem fotografowania, a jakiś czas przed wyjazdem Małgosia wyczytała w sieci o przypadku aresztowania na Limnos 2 Czechów pod zarzutem szpiegostwa , jednak my nie mogliśmy się powstrzymać



Było gorąco, przy bunkrach nikogo nie było widać...jak sądzę nikt nie zauważył naszego „występku” .

Chwilę później, nową asfaltówką dojechaliśmy brzegiem morza (a właściwie zatoki Moudros) do jeszcze jednej plaży – Fanaraki. Plaże o tej nazwie są dwie - Mikro i Megalo Fanaraki, nam bardziej przypadła do gustu ta druga.

Fanaraki to jedne z popularniejszych limnoskich plaż, zastaliśmy tam działającą tawernę z której sączyła się spokojna, niegłośna muzyka, nieco parasolek oraz kilkanaście osób. Stanęliśmy na brzegu morza... sielankowe, specyficzne widoki, spokojna woda, ta muzyka...całość wprawiła nas w nastrój takiego ukojenia, błogostanu. To było kolejne miejsce o którym możemy powiedzieć, że w tym momencie było dla nas Rajem

Z tego stanu wyrwał nas specyficzny dźwięk





Właśnie rozpoczęła się wczesno posezonowa zbiórka leżaków i pan włączył silnik traktora by je z plaży wywieźć.



Zastanowiło mnie jak to zrobi... wcześniej byłem w tamtym kącie plaży i widziałem że z wyjazdem może być kiepsko , podążyłem w tamtym kierunku znów by się temu manewrowi przyjrzeć



I wiecie co... nie udało się . Nawet potężne koła traktora nie zdołały pokonać tych paru metrów pod górkę, bezradnie mieliły piach i kamienie... pan traktorzysta po kilku próbach zrezygnował, zawrócił i wyjechał już normalnie, plażą

I znów nastał spokój...





Ten obrazek niedużego, białego statku transportowego na tle słomianych parasolek i rudych wzgórz wyspy bardzo mi się spodobał, był taki nierzeczywisty.



Fanaraki w sezonie pewnie jest dość zatłoczone, jednak w takich warunkach nam bardzo, naprawdę bardzo się spodobało. Dodam jeszcze, że w okolicy można zobaczyć ciekawe formacje skalne, groty, łuki... Milos to z pewnością nie jest, ale jak na limnoską skalę myślę, że może być ciekawe. Nie poszliśmy tam, było zbyt gorąco na takie spacery.

Ciekawostką którą zauważyliśmy, a której przeznaczenia nie do końca mogliśmy zrozumieć, był fakt, że w pobliżu, można powiedzieć „na zapleczu” plaży był ogrodzony teren w niedużym lasku wyraźnie służący jako miejsce na postój i rozbicie namiotów. Ale, żadnych informacji na temat, że jest to kemping, żadnych typowych dla kempingu udogodnień....czyżby więc półlegalne miejsce do rozbijania się na dziko? . Też raczej nie...

Druga co do wielkości miejscowość na Limnos – Moudros





Nie zatrzymaliśmy się tam, nie ma tam nic szczególnie ciekawego – ale za jakiś czas jeszcze tu wrócimy

Kawałek za Moudros – koniec zatoki i mała wysepka połączona z lądem groblą



Tu widać, że po grobli właśnie jedzie samochód

Okrążyliśmy zatokę i znaleźliśmy się w takim miejscu, skąd dobrze było widać wioskę Koutali. Ta miejscowość została założona w 1926 roku dla greckich przesiedleńców znad Morza Marmara, z terenu Turcji. Wśród nich było wielu poławiaczy gąbek, którzy jeszcze do niedawna odgrywali ważną rolę w ekonomii i tradycji Limnos. Koutali jest też jednym z niewielu miejsc na wyspie gdzie można zobaczyć coś w rodzaju niewielkiego, piniowego lasku



Byliśmy na takim niezbyt dużym półwyspie wcinającym się w zatokę Moudros po jej zachodniej stronie, a znaleźliśmy się tu przypadkiem. Przejeżdżając przez Portianou zauważyliśmy drogowskaz do muzułmańskiego cmentarza i postanowiliśmy go zobaczyć.

Jedzie się jakieś 2 km znów po szutrze i nie byliśmy pewni czy to właściwe miejsce, ale uznaliśmy że to właśnie tu.



Na postumencie widniały takie napisy.





Moja znajomość angielskiego jest taka sobie i w pierwszym momencie pomyliłem słowo „ to bury” z „to burn” które w czasie przeszłym różni się także jedną literką robiącą jednak znaczącą różnicę. Zanim jednak wymyśliliśmy kto i dlaczego spalił tu tyle osób, dotarło do mnie, że oni po prostu zginęli na wojnie i zostali tu pochowani.

Okolica - jak dla nas przecudownie przepiękna...



Kawałek dalej był mini porcik dla łódek.







A w oddali czujne oko naszych zoomów wypatrzyło... bunkry



W okolicy była taka plażyczka, na Limnos jest ich tak dużo, że dla tej chyba zabrakło już nazwy



Zatrzymałem się przy niej... tym razem nie było tu tylko piachu a głównie kolorowy żwirek





Ja bym tu chętnie już został... ale Małgosia miała inne pomysły na końcówkę tego dnia

c.d.n.

4 września, środa c.d.

Wróciliśmy do Portianou, niebrzydkiej wioski przy której znajduje się jeden z 2 alianckich cmentarzy na Limnos. Żołnierze ci polegli podczas (i później na skutek odniesionych ran) desantu na tureckie Gallipoli w 1915 roku. Miłośnicy historii wojen i wojskowości pewnie wiedzą na ten temat znacznie więcej, dla nas były to jednak dość nowe fakty . Na cmentarzu w Portianou pochowano około 350 osób, drugi cmentarz znajduje się nieopodal Moudros.





Tabliczka z krótkimi informacjami na temat tych wydarzeń.























Cmentarz jest ładnie zagospodarowany i utrzymany, trochę jak nie w Grecji. Całość sprawiała bardzo dobre wrażenie.

Obok stoi spory kościół Isodia tis Teotokou (był zamknięty).

Niespiesznie ruszyliśmy dalej. Bez konkretnego planu... i jakoś tak wyszło, że plaży na popołudnie postanowiliśmy poszukać na zupełnie niezamieszkałym, górzystym, dość dużym półwyspie Fakos po południowej stronie Limnos. Wcześniej nie sądziłem że się na niego wybierzemy... nie wiedziałem że są tam jakieś plaże, nie wiedziałem że są tam jakiekolwiek dostępne dla nas drogi. Okazało się, że możemy jednak spróbować

Po drodze po raz kolejny zauważyliśmy taki obrazek... owce chowające się do cienia stworzonego przez inne owce , upał zapewne i tak nie taki jak w lecie a im przecież wciąż gorąco . Żadnej choćby skleconej z desek budki, drzew wiadomo – za dużo tu nie ma... nie od dziś wiemy, że Grecy nie zbyt dobrze traktują swoje zwierzęta .
Tu na dodatek na każdej owcy siedziała wrona (no, może na prawie każdej), ale gdy podjechaliśmy bliżej odfrunęły na płot.







Drogi po półwyspie do najlepszych nie należą , wyboiste, pylące szutrówki to limnoska norma. Ale okolice znów okazały się bardzo malownicze .



A to nasz cel, plaża Agia Sofia... tylko dlaczego droga którą mieliśmy do niej dojechać została tam w dole .







Zamiast na plażę dojechaliśmy do jakichś wojskowych antenek , gdzieś się pomyliłem. Ale co tam, dla takich widoków było warto

Okazało się, że trzeba było przejechać przez leżące niżej gospodarstwo , tuż obok 3 psów, które gdyby nie łańcuchy na których je uwiązano rozszarpałyby nas zapewne w mgnieniu oka , oraz obok całkiem przyzwoitej obory? stajni? dla owiec. Same owce w liczbie pewnie grubo ponad 100 leżały w cieniu budynku a nikłe ślady samochodowe prowadziły właśnie tamtędy... trzeba było przejechać niemal po nich . Było to zabawne i zdumiewające zarazem... na szczęście nie po raz pierwszy spotkaliśmy się już z taką sytuacją .

Z dołu też ładnie widać



Przy plaży znajdowała się rzecz jasna kapliczka









Nieco wyżej stał dziwny budynek, którego wnętrze służyło komuś, kto postawił go bo spodobała mu się chyba ta okolica chyba tylko do spania. Wszystkie sprzęty – stary telewizor, lodówka, kuchenka, nawet mikrofalówka stały po prostu na zewnątrz, na „tarasie” . Teraz nie było tu nikogo.

Co prawda nie było tu też cienia w którym moglibyśmy schować Skodę, ale i tak postanowiliśmy że zostaniemy w tym fajnym, odludnym miejscu i na plaży i na noc. Niestety... zanim dobrze zdążyliśmy się tym faktem nacieszyć, już mieliśmy towarzystwo

O, tu trochę je widać, w postaci drugiego auta. Trochę mnie to jednak nie dziwi... trudno by taka plaża była zupełnie nieznana .



Bardzo, bardzo piękne miejsce...



...zostało „zagarnięte” przez czwórkę młodych ludzi . O samotności i intymności mogliśmy zapomnieć.





Ze smutkiem postanowiliśmy odjechać. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na kapliczkę.

Telepiąc się na wybojach pokonaliśmy te parę km do asfaltu i po chwili byliśmy w Kontias. To dość duża miejscowość, podobno najładniejsza na Limnos . Ale nie mieliśmy zamiaru tego sprawdzać, o tej popołudniowej porze chcieliśmy już tylko schłodzić się w końcu w morskiej wodzie...

Aleja w Kontias



Kawalątek za Kontias leży wielka, dość popularna plaża Evgatis. Są tu tawerny, kilka domów, jest nawet hotel. Zjechaliśmy z drogi zaraz na początku doliny by znaleźć się tu:



To już wieczorna fotka... przyjechaliśmy trochę wcześniej . To miejsce, to sam wschodni koniec plaży, stały tu dwie przyczepy – ta przy której postanowiliśmy spędzić noc kiedyś pełniła funkcję mini-baru , teraz była całkiem opuszczona. Było późne popołudnie, najpierw więc ugotowaliśmy sobie obiad, potem do woli moczyliśmy się w ciepłej wodzie. Naprawdę ciepłej, zmierzyłem temperaturę, 25 stopni to całkiem fajna ilość . Miękki piasek, łagodne, piaszczyste dno to dla nas wymarzone warunki do plażowania – tak właśnie było na Evgatis, tak chyba jest wszędzie na Limnos. Po tym co dziś widzieliśmy, bez wątpienia możemy powiedzieć, że dla nas to wspaniała wyspa...

Jeszcze kilka wieczornych fotek















Długo po zachodzie słońca z górskich pastwisk zeszły kozy i owce...





A my posiedzieliśmy jeszcze trochę na naszych krzesełkach wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Było cieplutko, bezwietrznie, cudownie. Czy jutrzejszy dzień też będzie taki dobry pod każdym względem? Byliśmy pewni że tak

A to dzisiejsza mapka:



A – plaża Makris Gialos
B – klasztor Agios Sozon
C – plaża Skidi
D – plaża Havouli
E – plaża Fanaraki
F – Moudros
G – Koutali
H – półwysep z cmentarzem muzułmańskim
I - Portianou i cmentarz aliancki
J – półwysep Fakos i plaża Agia Sofia
K – plaża Evgatis

c.d.n.

Sielsko, anielsko...
Wy już strasznie rozpuszczeni jesteście... - 4 osoby na plaży, a Wy uciekacie

pozdr

P.S.
Mamy podobnie

Bardzo malownicze miejsca... patrząc na fotki chciałem zapytać, co to za wyspę widać na niektórych zdjęciach ... a to przecież .... LIMNOS która ma mocno nieregularny kształt w odwiedzanym przez Was ostatnio miejscach....

Wyczytałem ostatnio w przewodniku Wiedzy i Życia "Wyspy greckie" (a tak mnie jakoś natchnęło, bez specjalnego powodu), że na wyspie spoczywa także całkiem sporo żołnierzy australijskich

Ja tam zostałbym na tej ładnej plaży nawet w młodzieżowym dodatkowym 4 osobowym towarzystwie, chyba, że wyglądali jak neandertale to zrozumiem

Dwa krótkie, szybkie i treściwe pytania
1) używasz filtra polaryzacyjnego do zdjęć?
2) odwiedziliście starożytną osadę na Koukonisi?

kulka53 napisał(a):dość dużym półwyspie Fakos

Ale w przypadku tej nazwy już żadnej pomyłki z angielskim nie popełniłeś?

janusz.w. napisał(a):Wy już strasznie rozpuszczeni jesteście... - 4 osoby na plaży, a Wy uciekacie

Na TAKIEJ plaży, na którą dotarliśmy z niemałym trudem (tamta czwórka miała chyba NIssana Navarę) to już wolelibyśmy być sami... No bo faktycznie masz rację - posezonowe greckie wyspy nieźle już nas rozpuściły

tony montana napisał(a):mocno nieregularny kształt

Ma, to prawda, a przez to, że jest w sumie dość płaska wydaje się, jakby to były inne wyspy . Z naprawdę innych przy dobrej widoczności widzieliśmy rzecz jasna Thassos, Samotrakę i turecką Gokceadę, a poza tym spory kawał tureckiego północno zachodniego wybrzeża i jak sądzę także Lesbos. A od północnego zachodu dominowała święta góra Athos

tony montana napisał(a):a tam zostałbym na tej ładnej plaży nawet w młodzieżowym dodatkowym 4 osobowym towarzystwie, chyba, że wyglądali jak neandertale

wyglądali normalnie, chociaż mogliby powiedzieć przynajmniej hello jak się pojawili.
Ale to nie chodzi o samo towarzystwo, bo oni wcale by nam nie przeszkadzali, gdyby tylko preferowali równomierną opaleniznę

A z tymi Australijczykami to prawda - na tablicy, której zrobiliśmy fotkę są wymienieni, łącznie z Nowozelandczykami, Kanadyjczykami oraz Hindusami. Na tym drugim, większym cmentarzu z tego co pamiętam byli także Francuzi.

MCR napisał(a):Dwa krótkie, szybkie i treściwe pytania

Dwie jeszcze krótsze odpowiedzi
1. Nie
2. Nie


Polara oczywiście mieliśmy, ale tym razem ani razu nie został na obiektyw założony. W naszych polowych warunkach i tak stale trzeba było pilnować czystości obiektywu, szmatek czyszczących używaliśmy non stop. Kurz z pylnych dróg sprawiał nam dostatecznie dużo kłopotów a takie przykręcanie,odkręcanie, wyciąganie i chowanie filtra byłoby uciążliwe.

Na Koukonisi nie wjechaliśmy - nie wiedziałem że wysepka jest stanowiskiem archeologicznym . Czytałem tylko, że w pobliżu Moudros znajdowała się średniowieczna twierdza z której nic nie pozostało, podobnie jak w Kotsinas. Dużo informacji o wysepce i o tym, gdzie jeszcze są mało znane stanowiska archeologiczne na wyspie znalazłem TU.

DarCro napisał(a):

kulka53 napisał(a):dość dużym półwyspie Fakos

Ale w przypadku tej nazwy już żadnej pomyłki z angielskim nie popełniłeś?

Nie
Chociaż zestawienie "Fakos peninsula" dość oryginalnie wygląda

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):
Pamiątki po napiętej sytuacji w stosunkach z Turcją znaleźliśmy też i przy klasztorze.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ten widok jest równie absurdalny jak bunkry w Albanii.

PS. Zdjęcia, miejsca i opisy jak zwykle super.