Macedonia - Krusevo - Memorial Tose Proeski

Po tygodniu spędzonym w Czarnogórze nasza grupa podzieliła się. My wraz z Jarkiem postanowiliśmy dopełnić zeszłoroczne plany tj. odwiedzić grób Tose Proeskiego w Macedonii zaś Paweł z rodziną pojechał do Chorwacji.
Z kwatery w Buljaricy wyruszyliśmy 04.08.2012 r. o 9.10 i skierowaliśmy się poprzez Bar i Ulcinji na przejście graniczne z Albanią w Murigan. W Skubini przed granicą spędziliśmy w korku ponad 30 min.

Granicę przekroczyliśmy o godzinie 11.50. Wprawdzie nie mam tego na zdjęciach, ale gdy przymierzaliśmy się do jazdy przez Albanię na jednym z for czytaliśmy, że plagą przejść granicznych są gromady dzieci czepiających się samochodów i wymuszających jakieś datki. Faktycznie naszym oczom ukazał się obrazek złego albańskiego policjanta, który z rózgą w ręku przeganiał gromadę dzieciaków i kobiet, żebrzących wśród aut oczekujących na wyjazd w stronę Macedonii. Ruszyliśmy drogą na Shkoder, a potem w kierunku Tirany. Kilkakrotnie spotkaliśmy po drodze policjantów, ale nie zatrzymywali nas. Coś jest w tym co pisał ktoś z forumowiczów, że albańska policja nie rusza obcokrajowców. Jeden z policjantów próbował nas zatrzymywać, ale gdy zauważył tablice rejestracyjne machnął jedynie ręką aby jechać dalej.

Niemałym wyzwaniem był przejazd przez Tiranę. Ogólny chaos, przepisy ruchu drogowego to rzecz umowna, bardzo słabe oznakowanie. Aby wydostać się w stronę miasta Elbasan musieliśmy kilkakrotnie pytać o drogę. Przejeżdżaliśmy m.in. przez rondo, z którego filmik widzieliśmy na forum. Dla szwagra "horror". Osobiście mi się podobało, trzeba jechać tak jak "oni".

Wreszcie udało nam się wydostać z Tirany drogą na Elbasan. Droga bardzo ciekawa widokowo. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek i drugie śniadanko na przełęczy koło Krrabe, a dalej przez Elbasan do granicy w m. Rajce, gdzie dotarliśmy na 17.00.
Ponieważ Albania była dla nas jedynie krajem tranzytowym, nie robiliśmy zakupów. Zanotowałem tylko ceny paliw, gdyby ktoś był zainteresowany: gaz - 85-90 leków
Pb 95 - 175-192 leki
Diesel - 175 - 180 leków

Tak się zastanawiam, że może to był błąd, że z Wami nie pojechaliśmy...
Z drugiej strony będzie o czym rozmawiać i co oglądać jak się spotkamy.
Pozdrav

Jestem

Ruszamy dalej. Na granicy straciliśmy około godziny. W tym czasie zmoczyła nas ulewa, a temperatura sięgała 30 C, zrobiło się niesamowicie parno. Drogą przez Strugę dojechaliśmy do Ohridu, gdzie postanowiliśmy się zakwaterować. Nie przyszło to zbyt łatwo. Nie przewidzieliśmy, że to sobota wieczór, a Ohrid i jezioro to miejsce wekendowego wypoczynku chyba połowy macedończyków. Znalezienie wolnych pokoi zajęło nam blisko 2 godziny, ale udało się. Pokoje mieliśmy w dwóch różnych domach ale zupełnie przyzwoite i całkiem za niewielkie pieniądze ( 25 i 30 €). Nasz apartament składał się z dwóch pokoi z łazienką, był on na cztery osoby.
Nasz gospodarz nazywał się Petar i wyglądał jak prawdziwy baca...i do tego był bardzo sympatyczny... i bardzo lubił częstować lozą (ichniejsza rakija). Wieczorem jak tylko nas zakwaterował, zarezerwował nam stolik w restauracji gdzie poszedł razem z nami. Jedliśmy i piliśmy dużo ale rachunek nas wcale nie przeraził. Macedonia jest dużo tańsza niż Chorwacja czy Czarnogóra (loza 1l ok 3,5 €). Późnym wieczorem zalegliśmy spać. Jutro celem naszej podróży jest Krusevo na co wszyscy czekamy od zeszłego roku....

Oddaję pióro tz. klawiaturę mojej żonie ponieważ to ona i szwagier są największymi z nas fanami Tose i to ich marzenie zostało spełnione.....

05.08.2012 pijemy kawę na tarasie i nie mogę uwierzyć, że tu jesteśmy....
Żona naszego gospodarza opowiedziała nam co warto zobaczyć w Krusevie, choć listę tych miejsc mieliśmy zrobioną już wcześniej. Kobieta prawie płakała, że my taki kawał drogi pokonaliśmy dla Tose.
11.30 wyjeżdżamy do Kruseva, odległość to jakieś 70 km ale droga po górach więc zajęła nam ok 2 godziny.
Krusevo położone wysoko w górach na stoku ( zimą chyba bardzo popularny kurort narciarski). Bardzo malownicze miasteczko z widokiem na rozległy płaski teren. Wąskie uliczki to w górę, to w dół, zabudowa ciasna, raczej biednie ale czysto i klimatycznie. W powietrzu czuć zapach wędzarni...
Zaraz po wjeździe drogowskazy doprowadziły nas na plac przed muzeum Tose, gdzie przywitało nas jego ogromne zdjęcie. Tu zostawiamy samochody i rozpoczynamy zwiedzanie.
Muzeum odbiega całkowicie od starej zabudowy miasteczka. Jest to bardzo nowoczesny budynek ze szkła w kształcie krzyża( patrząc od góry).

Wchodzimy do środka.....jeszcze nic nie widzę ale słychać wyraźnie muzykę...." Igra bez granica"....nie mogę uwierzyć...Pani w kasie pyta skąd jesteśmy i po minie widać, że jest nieco zaskoczona, oprowadza nas i opowiada ciekawostki o Tose. W muzeum nie wolno robić zdjęć ani filmować kamerą więc jesteśmy trochę zawiedzeni.
Pełno pamiątek, ubrań, dokumentów ( paszport stracił ważność w ubiegłym roku 2011), telefony komórkowe i rzeczy osobiste Tose....są też dwie figury woskowe ale odbiegają nieco od rzeczywistości.
Jest tu też kawiarnia w której na wielkim ekranie można obejrzeć koncert, sala w której na słuchawkach można posłuchać wszystkich płyt i sklep w którym można nabyć pamiątki, gadżety i albumy Tose. Oczywiście pamiątki zakupiliśmy a tym bardziej, że dochód z ich sprzedaży przekazywany jest dla Fundacji Tose Proeski. Cały czas towarzyszy nam Jego muzyka....
Z muzeum idziemy prosto na cmentarz...zapalić świecę...i zostawić ślad, że Polacy też kochają Tose

cdn

Chciałem zajechać do Kruszeva w zeszłym roku, niestety nie udało się - zbyt dużo atrakcji w Albanii, tam czas biegnie w swoim rytmie i dla tego 100km jedzie się trzy godziny:-)
Może dam radę w następnym roku, wtedy zerknę czy są wasze ślady.
Super że mogę "być" tu z wami.
Pozdrav dla fanów Tose... od fanów Tose:-)

A ja jako fanka Tose powiem tylko "Dziękuję" za możliwość bycia tam z Wami choć wirtualnie.

Prosto z cmentarza ruszyliśmy pod pomnik-mauzoleum pierwszego Prezydenta Republiki Kruseva. Dziwny....dzieciaki miały skojarzenie z miną morską...Pewien opiekun mauzoleum wyjaśnił, że Kruszewo było pierwszą niepodległą republiką na Bałkanach ?
Dalej malowniczymi uliczkami poszliśmy na spacer z nadzieją, że znajdziemy dom rodzinny Tose. W gąszczu zabudowy wydało nam się to niemożliwe, ale ludzie tu bardzo mili i chętnie wskazali nam drogę. Znaleźliśmy dom....chyba to zrobiło na mnie największe wrażenie.Wszystko na wyciągnięcie ręki....jak Tose....też był blisko swoich fanów...
W centrum miasta znajduje się ulica imienia Tose Proeski i właśnie tu postanowiliśmy zatrzymać się na obiad w jednej z klimatycznych knajpek. To był bardzo dobry wybór. Jedzenie bardzo smaczne i cena bardzo przyzwoita ( za 4 porcje obiadowe, 2 dodatkowe sałatki, 2 piwa i 2 cole wyszło ok 70 PLN)
Przed nami jeszcze Świątynia Przeobrażenia. Położona kilka kilometrów za miastem na szczycie góry....Jak dobrze pamiętam pochodzi chyba z XIII w, zniszczona przez przyrodę a odbudowywana z pieniędzy Tose...nie zdążył...nadal jest nieukończona. To jedno z Jego ulubionych miejsc...

W środku zupełna cisza...półmrok...wiele jeszcze pracy...
W drzwiach zapraszającym gestem wita nas mężczyzna, pyta skąd jesteśmy i zaczyna opowiadać bardzo przejęty o Świątyni i o samym Tose. Jak się później okazało to wujek Tose. Miło...być w takim miejscu i jeszcze spotkać kogoś z najbliższych.
Dowiedzieliśmy się, że był pierwszym trenerem siatkówki Tose.
Przy wejściu do Świątyni po prawej stronie na ścianie znajduje się kamień, którego Tose dotykał za każdym razem kiedy wchodził. W kamieniu wyryte są nacięcia- 26, czyli tyle ile miał lat...(tak opowiadał wujek)
Zapaliliśmy świece w Jego intencji....i chyba każdy z nas we własnej....
Magiczne miejsce...

Obok Świątyni znajduje się Dom Pielgrzyma, gdzie Tose przebywał w samotności przed koncertami, tu przyjeżdżał nabierać energii...pośród gór...tu spał (tak opowiadał wujek)
Pokazał nam ten pokój...myślę, że wtedy wyglądał trochę inaczej, teraz pełno tu Jego zdjęć i innych przedmiotów pozostawionych przez turystów i fanów.
Od Świątyni jeszcze jeden stromy podjazd na górę gdzie znajduje się ogromny krzyż Tose. Stąd rozciąga się przepiękna panorama na całe Krusevo, z jednej strony na góry a z drugiej na rozległy płaski teren...

Swoją drogą nie mogę wyjść z podziwu, że położone gdzieś w górach uśpione nieco miasteczko z wybrukowanymi uliczkami i malowniczymi domami, jakby nie z tej epoki, zrodziło tak wielki współczesny talent.


Powoli słoneczko zachodziło a nasza wyprawa do Kruseva zbliżała się do końca....
Dla jednych była to sentymentalna podróż śladami Tose i spełnione marzenie....dla drugich urocze turystycznie miejsce...Każdy z nas wracał jednak z poczuciem spełnienia....

Do Ohridu wróciliśmy ok 21.30. Wieczór spędziliśmy wszyscy razem z naszymi gospodarzami.....było bardzo miło...


Dziękuję wszystkim, którzy razem z nami przeszli tą drogę, chociażby wirtualnie.
Pozdrawiam

Mam pytanko odnośnie Tosze Proeski'ego.

Skąd u Was takie zainteresowanie nim ? Wynika z tego, że kiedyś jego muzyka Wam towarzyszyła w podróży, czy z jakiegoś innego powodu.
Pytam, bo to raczej lokalna gwiazda, może regionalna ( bałkańska ).

Trochę dziwny jest ten jego boski nimb w postaci wszechobecnych obrazów, kaplic i krzyży.

Rozumiem, że na urodzinach Riedla spotykają się ludzie nad grobem i graja bluesa, ale nikt z Bałkanów raczej tam nie jeździ. Na każdym skrzyżowaniu w Tychach też go raczej nie można zobaczyć.

Nie chcę Was urazić, po prostu jestem ciekawy.

Pozdrawiam.

kaszubskiexpress napisał(a):Mam pytanko odnośnie Tosze Proeski'ego.

Skąd u Was takie zainteresowanie nim ? Wynika z tego, że kiedyś jego muzyka Wam towarzyszyła w podróży, czy z jakiegoś innego powodu.
Pytam, bo to raczej lokalna gwiazda, może regionalna ( bałkańska ).

Lokalna na pewno nie >>> http://pl.wikipedia.org/wiki/Tosze_Proeski



Na forum cro.pl ma licznych fanów >>> tragicznie-zginal-tose-proeski-t17644.html?hilit=Tose Proeski

Janusz Bajcer napisał(a):Lokalna na pewno nie >>> http://pl.wikipedia.org/wiki/Tosze_Proeski

Napisałem, ze regionalna ( bałkańska ), ale na pewno nie międzynarodowa. 14 miejsce na Eurowizji, to trochę mało.

Janusz Bajcer napisał(a):Na forum cro.pl ma licznych fanów

Po śmierci Jacksona ludzie, którzy nie przepadali za jego muzyką też zaczęli kupować jego płyty.

Trochę szokuje mnie po prostu to wszechobecne uwielbienie.
Pewnie są tacy, którzy mają jego płyty, ale większość słucha go pewnie na youtubie.

Podrawiam.