Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Kilka migawek z Rzymu

We Włoszech znajduje się najstarszy na świecie uniwersytet, jest nim założony w 1088 roku Uniwersytet Boloński. Na terenie Włoch znajdują się 2 słynne wulkany: Etna i Wezuwiusz. We Włoszech trzykrotnie odbywały się igrzyska olimpijskie w latach 1956, 1960 i 2006. We Włoszech znajduje się 50 obiektów światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Modena we Włoszech to prawdziwa stolica samochodów sportowych, mieści się w niej 5 fabryk luksusowych samochodów sportowych: Ferrari, Maserati, Lamborghini, Pagani i De Tomasso.
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12170
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 11.05.2011 11:51

mariusz-w napisał(a):
longtom napisał(a):I jeszcze spotkanie w kawiarni z takim panem w cywilu. Brr :evil:

Mnie wzywali do siebie ... i kawy nie proponowali ! :wink: :?


Może lepiej "rokowałem" :?: :D
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 11.05.2011 11:54

Z tą kontrolą to były jaja.
Pies z kulawą nogą nawet nie zerknął w naszą stronę.
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 10.06.2011 09:54

Coś ostatnio podejrzanie przybyło mi obowiązków to i pisać czasu nie było.
Przez pierwszy etap podróży po Italii pogoda byle jaka, pada, zimno, co jest, w końcu już prawie maj !
Dopiero w okolicach Florencji wypogodziło się, a i temperatura zaczęła piąć się w górę.
Nareszcie !! takie Włochy, jakie lubię.
Pod Florencją krótki popas i dalej, ku Rzymowi.
Jakieś 50 km przed Wiecznym Miastem musiałem ustąpić mojemu żołądkowi, który napastliwie domagał się, żeby go czymś zapełnić.
A i smoka trzeba było napoić.
Jest stacja benzynowa, jest Auto-grill, zatrzymujemy się.
Na parkingu mnóstwo samochodów z uzbrojonymi po zęby carabinierami, którzy z całego kraju dążą ku Rzymowi. Chciałem zrobić zdjęcie, ale coś mi podpowiadało, kiedy na nich zerkałem, że może lepiej nie...
Najedzeni, napojeni ( Renia też ) mkniemy dalej.
Iiiiii....po kilku kilometrach - stop.
Korek, jak cholera!
Czyżby tym razem spełniły się przepowiednie tych, którzy wieszczyli, że do Rzymu wjechać się nie da ?
Na szczęście, po kilkunastu nerwowych minutach, okazało się, że to tylko stosunkowo niewielki wypadek i jedziemy dalej.
Jeszcze bramka przy zjeździe z autostrady i już GRA.
Zjazdu z obwodnicy nie przegapiłem, do via Enrico de Osso dojechałem bez pudła, za to za żadną cholerę nie mogę znaleźć Domu Pielgrzyma, w którym mamy się zatrzymać.
( Tutaj drobne wyjaśnienie - mieliśmy mieszkać w hotelu na Zatybrzu, ale Mama i jej siostry stwierdziły, że wolą u zakonnic, bo znają, bo to nasze siostry,itd.W zasadzie było mi wszystko jedno, gdzie spędzę te 3 noce, byleby można było palić).
Okazało się, że obok rzeczonego domu przejeżdżałem 3 razy, mały to on nie jest, tyle tylko, że stoi w głębi parku, to i go nie widać.
Serdeczne powitanie z siostrami ( niektóre znamy z Polski ), ciągną nas na obiad ( kolację ? ), pasta, ryba ( wiadomo, piątek ), miłe zaskoczenie, bo podają również dzbany z świetnym, chłodnym białym winem ( wysuszony jakiś byłem, pewnie przez klimatyzację :D ).
Za chwilę okazuje się, że owszem, zamieszkamy u sióstr, ale włoskich, po sąsiedzku.
Trudno.
Podjeżdżam zatem, a tu w recepcji ( w furcie ? ) rezyduje włoska zakonnica, której wygląd przekonuje, że łatwo nie będzie...
Bramę zamykają o 22.00, tego nie wolno, owego też nie.
Wpadłem.
Szczęśliwie, siostrzyczka mówiła po angielsku ( ja po włosku tylko podstawowe zwroty, typu wino pizza, pasta ) i okazało się, że nie taki diabeł, tfu ! siostrzyczka straszna.
Wynegocjowałem sporo swobód i odstępstw od surowych zwyczajów, rozpakowaliśmy się, prysznic i idziemy zwiedzać okolicę.
Centrum Rzymu to to nie było, ale znalazła się knajpka, w której w miły i kulturalny sposób spędziliśmy resztę wieczoru :twisted:
Arek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8749
Dołączył(a): 15.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arek » 10.06.2011 10:22

Dudek2222 napisał(a):Coś ostatnio podejrzanie przybyło mi obowiązków to i pisać czasu nie było.


Właśnie... zaniedbałeś ostatnio relację :)
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 10.06.2011 10:24

Solennie obiecuję się poprawić.
Ale wiesz, jak to bywa.
Do urlopu 2 miesiące, a roboty huk !
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 14.06.2011 09:15

Mamy sobotę, ostatni dzień kwietnia.
Po skromnym śniadanku ( chociaż kawa z wielkiej maszyny, która robiła chyba każdy rodzaj naparu - super ), ruszamy zwiedzać Rzym.
Bilet ważny do końca dnia kosztuje całe 2 euro, więc najpierw autobus 546 do stacji metra, tymże do Ottaviano i już jesteśmy przy San Pietro.
Na ulicy tłumy ludzi, sprzedających parasolki, bo pogoda znowu " nie włoska".
Jeden z nich nawet podziękował mi, że jestem uczciwy ( sic ! ), bo poradziłem mu, żeby nie marnował swojego czasu ( poza parasolkami miał w ofercie zwiedzanie Watykanu z przewodnikiem i, jakże by inaczej, wejściówki na jutrzejszą uroczystość, których tak naprawdę nie było ).
Po odstaniu 3 kwadransów dostajemy się do Bazyliki.
Jakoś w niej dzisiaj ciemno i cicho, chociaż zwiedzających tłum.
Czyżby na wszystkich podziałała powaga zbliżającej się chwili ?
Po prawej, zaraz za Pietą, kaplica św. Sebastiana i zasłonięty czerwonym płótnem grób, w którym jutro spocznie JP II...
Z Bazyliki ruszamy pokrzepić się nieco - kawa, limoncello, piwko - patrz jedno ze zdjęć.
Postanowiliśmy objechać Rzym autobusem " Roma Christiana ", ale weź tu znajdź przystanek.
Doszliśmy do Zamku Anioła, jest punkt informacji.
Wiemy, że są poważne zmiany w organizacji ( a właściwie, dezorganizacji ) ruchu, więc tłumaczą, że wystarczy przejść przez Tybr i już będzie przystanek.
Przebijamy się ( dosłownie, wszędzie tłumy ludzi z całego świata 9 przez most i ...jest.
Kolejny punkt informacyjny.
Tutaj przystanku nie ma, ale 300 metrów dalej, na placu, vis a vis kościoła, to już na pewno.
Idziemy.
Po drodze ohydna pogoda zmusiła mnie do nabycia na drodze kupna gustownej , błękitnej bluzy z napisem "ITALIA" ( bo roztropny Dudek wybrał się zdobywać Rzym w polo ).
Bluzy, jak i inne pamiątki z Wiecznego Miasta i Włoch w ogóle, sprzedawał miły, uśmiechnięty, kompetentny, nie władający żadnym znanym nam językiem....
....przedstawiciel rasy żółtej.
Dochodzimy do wskazanego placu.
Przystanku nie ma.
Jest nastąpny punkt info.
Można dowiedzieć się wszystkiego na temat spotkania Papieża z młodzieżą, w sierpniu, w Hiszpanii.
Tłumaczę, że póki co wolałbym sią skupić na objeździe Rzymu autokarem.
Do sierpnia zostało kilka dni....
Wreszcie - dziwujcie sią, ludziska- znajduje się rezolutna panna, która radzi wsiąść do autobusu linii bodaj 21, który zatrzymuje się przy Pomniku Ojczyzny, a tam mają " pętlę " coraz bardziej upragnione przez nas autobusy.
Wreszcie ktoś kompetentny, jej poprzednicy chyba byli " nietutejsi ".
Autobus linii 21....
W najgorszych czasach komunikacji miejskiej w Warszawie nie przeżyłem takiej jazdy...
Nie wiem, jakim cudem drzwi nie zostały wyłamane, a sam autobus nie pękł w szwach.
Docieramy na miejsce, szczęśliwie był to niewielki dystans.
Autokary są.
Słuchawki na uszy i odjazd.
Zimno jak cholera, pada, szczęśliwie na górnym pokładzie jest dach, więc da się wytrzymać.
Koloseum, Circo Massimo, Santa Maria Maggiore, Forum Romanum, synagoga, wyspa na Tybrze.
Dobrze w ekspresowym tempie przypomnieć sobie wszystkie te miejsca....
Wysiadamy przy San Pietro, trochę odpoczeliśmy po marszu w poszukiwaniu zaginionego przystanku, więc..
Należałoby coś przekąsić.
Przy via Ottaviano knajpka oferująca menu za, bodaj, 19 euro.
Zważywszy na bliskość placu św. Piotra, podejrzanie tanio, ale cóż - nie ma ryzyka, nie ma zabawy !
Obawy okazały się płonne, porcje słuszne, wszystko świeże i smaczne.
I kelner, który po polsku dopytywał " Dobra, dobra ? ", a niosąc kolejne dania, pokrzykiwał " Uważaj ! ".
Dalej - do metra i Plac Hiszpański.
Ludzi tłumy.
Pani przez megafon, tuż przy moim uchu, nawołuje, bezskutecznie zresztą, grupę z Krosna.
Kwiaty na schodach są, więc wszystko w normie.
Bądąc na placu, grzechem byłoby nie podejść do Fontanny di Trevi.
Wszak to kawałek.
Tam jeszcze gęściejszy tłum.
Ale i placyk przy fontannie mniejszy.
Syci wrażeń jedziemy do swoich " cel ".
Osuszeni, przebrani, co poniektórzy mają dość.
Ale Mama, jedna z jej sióstr, moja lepsza połowa i ja - absolutnie nie.
Znowu autobus 546 i jedziemy bliżej centrum.
Znajdujemy sympatyczną knajpkę, gdzie absolutnym hitem okazały się marynowane sardele.
Wieczór upłynął pod znakiem wina, sardeli i śpiewu.
Zresztą koniec śpiewu i wina dla małżowiny i mnie nastąpił w odwiedzonej wczoraj knajpce.
Buona notte !
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12170
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 14.06.2011 10:41

Dudek2222 napisał(a):Wieczór upłynął pod znakiem wina, sardeli i śpiewu.
...
Buona notte !


dobranoc
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 14.06.2011 10:45

Ale wiesz co, mimo mocno ponurej pogody, wcale nie chciało się nam spać.
Widać po raz kolejny zadziałała magia Wiecznego Miasta !
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 15.06.2011 15:12

Nie umiem napisać, jakie myśli i uczucia targały mną podczas niedzielnej uroczystości, po prostu nie umiem, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów.
Więc - napiszę, jak było.
Pojechaliśmy autobusem, potem metrem do Ottaviano i tam, wobec faktu postawienia telebimu, postanowiliśmy przeżyć uroczystość.
Bo - dostać się na plac św. Piotra pewnie byśmy się dostali, ale jak potem wyjść?
Później okazało się, że podjęta decyzja była ze wszech miar trafna.
Zatem Ottaviano.
Na krawężniku, obob nas, towarzystwo 1+2 ( pani z dwoma towarzyszami ).
Piją wino z kartonu, palą, aż dym uszami idzie, prowadzą ożywioną dyskusję.
Co to za język ?
Koorway macz ?
Zaraz, to Polacy.
Jednak dosyć szybko sobie poszli.
Do rozpoczęcia ceremonii zostało nieco czasu, idę się rozejrzeć po okolicy.
Z TIR-a rozdają siatki z pomarańczami, ozdobione portretem JP II, lunch-boxy, jabłka, wodę.
Wyciskają sok z tychże pomarańczy.
Włosi się przygotowali pod tym względem, choć miałem wrażenie, że w całą organizację wkradł się element bałaganu.
Mimo, że ludzi było chyba mniej, niż po śmierci Papieża, a i czasu, żeby się mogli zorganizować, więcej.
Po kilku krokach widzę, że te same, przed chwilą rozdawane pomarańcze, są sprzedawane przez dwóch ludków.
Hmmm...
Podczas mszy ludzie zachowują się przeróżnie.
Jedni modlą się w sposób dla mnie naturalny, inni popadają w rodzaj ekstazy.
Rzymianie spacerują z psami.
W kostiumie, mocno podkreślającym szczegóły anatomii, biega sobie pani.
Towarzystwo obok, wyposażone w stolik, krzesełka, parasol spożywa lunch.
Tłum przewala się we wszystkie strony.
Pojawia się ekipa, która dosyć energicznie, ale i hałaśliwie, sprząta resztki po pomarańczach,wodzie, jabłkach.
Szybko do metra, a tam - syf !!!
Przed wejściem, zablokowanym przez strażaków, tłum.
Ci z tyłu napierają na stojących bliżej, robi się naprawdę nieprzyjemnie.
Wreszcie wsiedliśmy i dojechaliśmy do naszej stacji, Battistino, która po niedawnym obcowaniu z ludzką tłuszczą, jawi się jako oaza spokoju.
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 22.06.2011 10:40

Po południu Mama z siostrami postanowiły wrócić do centrum Rzymu, my z Ewą mieliśmy czas na lenistwo.
Wprawdzie najpierw umyłem autko, bo coś ( chyba pinie ) strasznie pyliło i Renia z zielonej stała się żółta.
Obiad, marynowane sardele, oczywiście, na pierwszym miejscu.
Potem - zakupy, znalezienie otwartego sklepu nie było łatwe, bo 1 maja.
Piwko i buszowanie po ogromnym, pięknym ogrodzie sióstr ( tam Ewa zrywała pomarańcze, ale, cholery, kwaśne były jak ocet siedmiu złodzieji ).
Poniedziałkowy ranek, wyjeżdżamy bardzo wcześnie, bo do Znojma jednak ok. 1200 km.
Podróż bez przygód, hotel stoi, kolacja jak należy.
Wtorek - do domu.
Leje niemiłosiernie.
W Frydku - Mistku zakupy, Cieszyn.
Pada coraz większy deszcz, chwilami wycieraczki nie zbierają, ale pocieszający jest fakt, że to deszcz, a nie, jak na Dolnym śląsku, śnieg.
W knajpce Pausa pod Piotrkowem obiad, jeszcze trochę, nawet się przeciera i Warszawa.
Rozwóżę towarzystwo po domach i do siebie, na wieś.
Dojechaliśmy szczęśliwie.
Tak, jak było zaplanowane.
Wszyscy spisali się bez zarzutu.
Samochód, mimo swoich lat ( 11 ) też.
Popijam zasłużoną lampkę przywiezionego z Włoch wina.
Zerkam na stojący przed domem samochód.
Powoli zbiera się na nim warstwa śniegu.....
Zdążyliśmy przed nim !!
Poprzednia strona

Powrót do Włochy - Italia



cron
Kilka migawek z Rzymu - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone