Jezera sierpień 2013

Od dawna zabieram się za relację, a ponieważ 4-07 wyjeżdżam po raz trzeci (niestety dopiero po raz trzeci a nie np. 20), postanowiłem przynajmniej zacząć moją relację, bo za kilkanaście dni będzie znowu z 1000 zdjęć do przesortowania i nowe wspomnienia.
Ale wracam do tematu. Apartament wyszukaliśmy dość późno bo jakieś 2 m-ce przed wyjazdem. Znajomi w końcu dali się namówić, a trwało to 3 m-ce Ekipa 6 osób + pies, 2 samochody trasa do pokonania 1060 km. Obaj kierowcy pierwszy raz nad Jadran. Przygotowania wg wskazówek z kopalni wiedzy jaką jest to forum. Start ok. 21 o 22 granica czeska Krnov, w Bruntalu zakup winiet i pierwsza zagadka jak podpisać i przykleić, ale jest instrukcja i po kłopocie. Przed Ołomuńcem trochę stoimy - wypadek. Później bez problemów docieramy do granicy CZ-A, znowu winiety trochę przerwy i jedziemy dalej. Za Grazem przerwa na małą drzemkę i o świcie jesteśmy na znanej trasie M-L-P, przejazd sprawny (nie licząc wahadła remontowego), tylko skondensowany "zapach" z okolicznych gospodarstw przy bezwietrznej pogodzie, daje się nam we znaki . Za Ptujem droga się korkuje, ale jakoś jedziemy i jest nareszcie Chorwacja

Jeszcze tylko 350 km do celu. Optymistycznie zakładamy, że ok. 5 godzin, ale już niedługo musimy zmienić zdanie Bramki - korek, a później przed Zagrzebiem jeszcze gorzej, na szczęście po pół godziny żółwiego tempa zjeżdżamy (dzięki wszystkim, którzy na forum podpowiadali ) aby ominąć Lućko. Po kilku km przerwa w cieniu, nabieramy sił i wracamy na zatłoczoną trasę. Średnia prędkość 40 km/h, upał 35°C w cieniu, ale myśl o coraz bliższym celu dodaje sił. Krótko po 17 jesteśmy na moście w Tisno i po kilku minutach jazdy docieramy do Jezery.

Nasza baza całkiem fajna 3 pokoje, kuchnia, łazienka - pełne wyposażenie. Jest mały problem bo nie ma właściciela (który zna angielski), ale jego siostra jakoś się z nami dogaduje językiem "polrwackim"
cdn.

c.d.
Po rozpakowaniu krótki spacer do portu i rozpoznanie terenu.

Po męczącej podróży, wieczór był bardzo krótki i opanował nas sen... a rano szok - z łóżek wyrwał nas dźwięk dzwonów kościoła (Gospe od Zdravija) oddalonego od naszej bazy ok. 150m. Nie był to zwykły dzwon tylko cały zestaw bijący jednocześnie tak głośno jakby stado mustangów pędziło po blaszanej autostradzie. Pierwsza myśl: kurde pali się ? wojna ?? nie ... tak było co dzień po kilka razy - szybko się przyzwyczailiśmy. A to wieża tego kościoła

Z chęcią pooglądam i poczytam

c.d.
Po tej szokowej pobudce wziąłem naszego pieska na poranny spacer, ale Kika (nasza suczka) szybko się znudziła, więc zostawiłem ją domu i wyruszyłem z aparatem na "zwiad plażowy", kiedy reszta ekipy jeszcze spała. Słońce powoli wynurzało się zza pagórków wyspy, powietrze było przyjemnie chłodne. Idąc dróżkami pomiędzy oliwkami dotarłem do Uvali Sv. Nikola. Po drodze zrobiłem trochę zdjęć, a to niektóre z nich:


c.d.n.

Ja też z przyjemnością poczytam i dowiem się czegoś nowego

Jutro wyjeżdżamy w kierunku Istrii więc na razie będzie przerwa w i tak spóźnionej relacji. Na miejscu ma być wifi, więc może coś napiszę o ile będzie możliwość.

Z utęsknieniem czekam na dalszą część.

Ja również poczekam na ciąg dalszy

Wróciliśmy z Istrii - niestety znowu za szybko minęły 2 tygodnie w okolicach Labina
Wkrótce wrócę do relacji z Jezery, a potem napiszę coś o tegorocznym wyjeździe.

c.d. następuje:
Po wejściu na Pudaricę zobaczyłem zatokę Sv. Nikola i Kornati:

oraz Murtarić - wyspę połączoną z lądem wąskim kamiennym nasypem:

Po zejściu z pagórków okazało się, że brzeg jest skalisty,

a w krystalicznie czystej wodzie sporo jeżowców zwanych przez miejscowych "górali wyspowych" szpilokami, iglokami lub kolcokami

c.d.n.

c.d.
Po kilkunastu minutach dotarłem do fragmentu plaży, którą później odwiedzaliśmy codziennie. Płyty skalne tworzyły idealne platformy dla lubiących wylegiwanie się w słońcu, a kolejne uskoki pozwalały na znalezienie każdemu spokojnego miejsca dla siebie, gdzie nikt nikomu nie przeszkadzał.
A tak to wyglądało wcześnie rano jeszcze w cieniu Kromaśnicy:

Patrząc z drugiej strony już w słońcu:

Zrobiłem jeszcze kilka zdjęć i wróciłem do Jezery drogą wijącą się między oliwkami, które były otoczone kamiennymi murkami. Reszta ekipy dopiero wstała, więc dopiero po śniadaniu pokazałem im zdjęcia plaży i jednogłośnie wybraliśmy ją na pierwszy dzień naszego pobytu.
c.d.n.

c.d.
I jeszcze kilka zdjęć naszej ulubionej plaży:







Kolor wody i jej przeźroczystość to jeden z cudów Jadranu

c.d.
O wiele bliżej mieliśmy do plaży w Tisno, obok campu. Ale gdy ją zobaczyłem stwierdziłem, że nie takie plaże chciałbym oglądać w Chorwacji. Byłem tam wcześnie rano i szybko wróciłem: żwirek do podsypki kostki betonowej "robił" tu za piasek, dalej plaża betonowa, głośniki przy sklepiku, pobliski camp=tłok i hałas - nie to nie dla mnie i chyba większości cromaniaków. Dwa zdjęcia chyba wystarczą:


Plaża jest na wyspie Murter przy wyjeździe z Tisno w stronę Jezery i Murter.

Po rozpoznaniu plaży Tisno jasne było, że kolejny dzień spędzimy na plaży poznanej dzień wcześniej i właściwie tak zostało do końca pobytu, bo żadna z pozostałych plaż nie podobała nam się tak jak ta nad zatoką Kromaśna. Codziennie przed wejściem do wody ja i kolega wyposażeni w płetwy, maski i plastikowy koszyczek sprawdzaliśmy dno i zbieraliśmy jeżowce w celu ich przetransportowania w inne miejsce, aby uniknąć kontaktu z ich kolcami.
Później większość czasu spędzałem w wodzie, a raczej po wodą, podziwiając faunę i florę Jadranu.
Niestety nie miałem sprzętu do robienia zdjęć podwodnych więc czasami "zapraszałem" niektóre żyjątka na sesję zdjęciową w płytkiej wodzie przy brzegu: