Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Indonezja - szczypta egzotyki pod wulkanem

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017
Indonezja - szczypta egzotyki pod wulkanem

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 25.07.2017 17:00

Witam szanownych forumowiczów. To jest mój pierwszy wątek, chociaż forum czytuję od dłuższego czasu w poszukiwaniu inspiracji do odwiedzenia nowych, ciekawych miejsc. I wielokrotnie Wasze relacje pomagały mi ułożyć program co zobaczyć, gdzie warto pojechać. Postanowiłem podzielić się wspomnieniami z wakacji w Indonezji, mając nadzieję, że może dla kogoś stanie się to inspiracją, która zaowocuje pasjonującym wyjazdem. Trasa obejmowała zasadniczo 3 indonezyjskie wyspy: w bardzo ograniczonym zakresie Jawa, Lombok i Bali. Uczestnicy: 2+1. Ten jeden to Kuba, ośmiolatek mający już nieco podróżniczego doświadczenia. Parę zdjęć obrazujących charakter wyjazdu.
ind3__118.jpg

ind3__220.jpg

ind3__332.jpg

kl__38.jpg

ind3__068.jpg

ind2__075.jpg

ind1__020.jpg

Wyjeżdżaliśmy w Wielkanocny Poniedziałek na około 3 tygodnie. Najlepszą ofertę miał wtedy Etihad Aiways. Lot przez Abu Dhabi do Kuala Lumpur, jak wszystkie międzykontynentalne, był męczący jak diabli i bogata oferta rozrywki na pokładzie niewiele zmieniała. Gorzej, bo KL nie było wcale końcem podróży. Po opuszczeniu terminalu, szybko poszukaliśmy stosowny autobus, który w pół godziny zawiózł nas na lotnisko, z którego startuję samoloty popularnego lowcosta Air Asia. Tam złapaliśmy lot do Surabaya, już w Indonezji, na Jawie. Wylądowaliśmy po 21:00 miejscowego czasu, gdzie po złapaniu taksówki, dotarliśmy w końcu do zabukowanego przez booking hotelu, który okazał się całkiem wypasiony. Doceniliśmy to następnego dnia rano, bo zaserwowane śniadanie było rewelacyjne, a po śniadaniu Kuba długo nie mógł wyjść z basenów otoczonych bujną roślinnością. No, ale nie przyjechaliśmy tu pluskać się w basenach. Toteż zbieramy się szybko, pakujemy plecaki i z niejakim żalem opuszczamy hotel, w poszukiwaniu lokalnego dworca autobusowego. Dworzec okazał się typowym dla tej części świata miejscem, pełnym chaosu, hałasu i koloru. Miejscowi wskazali nam autobus, który powoli wypełniał się pasażerami i w końcu ruszyliśmy. Naszym celem było Probolingo, gdzie bez przeszkód dotarliśmy po 2 godzinach. Tam przesiadka w mały lokalny busik, który po półtorej godzinie wyrzucił nas w Cemoro Lawang – małej wiosce położonej u stóp wulkanów, na grzbiecie ogromnej kaldery o iście księżycowym krajobrazie. To punkt wypadowy do Parku narodowego Bromo-Tengger-Semeru, chyba największej atrakcji Jawy, mekki turystów spragnionych wulkanicznych wrażeń. Trochę kłopotów ze znalezieniem czegoś do spania, bo wszystkie turystyczne hotele są zabukowane przez grupy zorganizowane. Ostatecznie znajdujemy skromną chatkę za umiarkowaną cenę. W miejscowej knajpie wykupujemy udział w standardowym tourze na wschód słońca i pierwsze dwa dni za nami.
Ostatnio edytowano 04.09.2017 08:48 przez tuktuk, łącznie edytowano 1 raz
lotnikwsk
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2214
Dołączył(a): 21.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) lotnikwsk » 25.07.2017 17:16

Wow ale wycieczka 8O
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18309
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 25.07.2017 17:20

Indonezja - egzotyki nigdy dość 8)

Czekam na więcej


Pozdrawiam
Piotr
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107676
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 25.07.2017 17:27

Fajna szczypta :wink: zostaję na więcej. :idea:
elfik44
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 147
Dołączył(a): 13.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) elfik44 » 26.07.2017 12:00

Indonezja!! Zasiadam i czekam na więcej.

Sami wszystko organizowaliście? Szacun!
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 26.07.2017 13:01

8O
Jestem i czekam na szczyptę, a najlepiej garść egzotyki! :oczko_usmiech:
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 26.07.2017 13:30

Wszystko organizujemy sami, ale to żaden wyczyn. Najważniejsze to znaleźć tanie loty, no i wiedzieć co chce się zobaczyć. Azja pd-wschodnia to w większości łatwe podróżowanie. Małych pensjonatów, lodgów i innych tanich miejsc do spania jest mnóstwo. Nigdy nie ma problemu ze znalezieniem noclegu. Dlatego zazwyczaj rezerwuję z domu pierwszy nocleg po dolocie, a później to już na miejscu. Pełno małych agencji turystycznych w formie "jeden człowiek + telefon". Niby powiązane sznurkami i wielka prowizorka, ale o dziwo działa. kuchnia wspaniała, pełno ulicznego jedzenia, gdzie za parę groszy się można wyżywić. Tylko jechać.
No, ale do rzeczy:
Pobudka oczywiście w nocy. Przecież największą atrakcją jest obserwowanie wschodu słońca nad wulkanami. Widok – ikona z Indonezji. Ładujemy się do jeepa, który wywozi nas wyboistą drogą wysoko na krawędź kaldery. Potem jeszcze półgodziny marszu i jesteśmy na miejscu. Punkt widokowy obstawiony już był przez turystów z gotowymi do strzału aparatami. A co do strzałów, to dochodziły głuche grzmoty wulkanów. I tu mieliśmy pecha. Widok na pocztówkach przecudowny. Tu wklejam ten widok z sieci, bo niestety ja czegoś takiego nie zobaczyłem.
130127030.jpg

Niestety słońca nie było, była za to mgła i niewiele było widać. Zdjęcie cyknąłem z obowiązku.
IMG_3019.jpg

ind1__002.jpg

ind1__004.jpg
Czekając na turystów


Całe szczęście, że to nie był koniec wycieczki. Stromym zboczem zwieziono nas na dno kaldery, a pogoda zaczęła się klarować. Mgłą ustąpiła i pojawił się błękit. Jechaliśmy teraz dnem płaskiej zasypanej piaskiem i pyłem wulkanicznym kaldery zwanej Tengger czyli Morze Piasku. Jej średnica wynosi około 16 km. Jechaliśmy do podnóża wulkanu Mount Bromo. Po drodze mijaliśmy na wpół zasypaną hinduistyczną świątynię, malowniczo położoną u stóp wulkanu Batok. W oddali majestatycznie majaczył najwyższy z nich wulkan Semeru. Księżycowy krajobraz, głuchy grzmot wulkanów – robiło wrażenie. Czekała nas jeszcze 130 m wspinaczka na krawędź krateru Mount Bromo. Szło się niewygodnie, bo ostatnio Bromo był mocno aktywny i wszystko zasypane było sypkim pyłem. Na krawędzi widoki w czeluść krateru, kłęby dymu i grzmot z wnętrza ziemi, że trzeba było się przekrzykiwać.
ind1__025.jpg
Świątynia na dnie kaldery

ind1__005.jpg

ind1__006.jpg
Na Morzu Piasku

ind1__008.jpg
Formacje z wulkanicznego pyłu

ind1__009.jpg

ind1__010.jpg

ind1__011.jpg

ind1__013.jpg

ind1__014.jpg
Wulkan Batok

ind1__016.jpg

ind1__017.jpg
Na krawędzi krateru Mt Bromo

ind1__018.jpg

ind1__020.jpg

ind1__023.jpg

ind1__024.jpg

Potem szybki powrót na kwaterę, późne śniadanie i transport z powrotem do Probolingo. Tam trochę poczekaliśmy na autobus do Surabaya, było trochę nerwówki, bo czekał nas jeszcze dziś lot na wyspę Lombok. Wylądowaliśmy dobrze po 22:00. Wiele nie kombinowaliśmy tylko, oczywiście po targach, pojechaliśmy do zamówionego wcześniej pensjonatu. Kwatera okazała sympatyczną bambusową chatką, położoną w tropikalnym ogrodzie tuż przy plaży. Umeblowanie minimalne, ale materace miękkie były. W sumie szkoda, że tylko na jedną noc. I był to nasz ostatni zabukowany nocleg na wyjeździe.
Ostatnio edytowano 04.09.2017 14:57 przez tuktuk, łącznie edytowano 1 raz
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 27.07.2017 11:23

Następny dzień. Standardowo pobudka skoro świt. Czekało już na nas śniadanko, bo wczoraj oczywiście powiedzieliśmy gospodarzom, że wcześnie wyjeżdżamy. I rzeczywiście jak tylko wsunęliśmy solidną porcję pancaków z bananami podjechał samochód z przewodnikiem, który miał nas zaprowadzić na Gunung Rinjani czyli najwyższy szczyt wyspy, oczywiście wulkan, wysoki na 3726 m. Cała wycieczka miała trwać 3 dni. Przewodnik zapewniał transport na miejsce startu i mety trekkingu, wyżywienie i biwaki w namiotach. Całość umówiłem jeszcze z Polski. Przewodnik z obawą popatrzył na naszego ośmiolatka, mówiąc, że aż takich młodych to tu nie było, ale potem podczas podejścia zmienił zdanie.
Na szczyt prowadzą dwie drogi. My wybraliśmy wariant wejścia z wioski Sebulan, a mieliśmy schodzić do wioski Senaru. Sembulan, zakup wejściówek do parku narodowego i mogliśmy startować.
ind2__001.jpg
Początek trekkingu

ind2__003.jpg
Pod krzewem datury

Był początek sezonu, ludzi niewiele. Oprócz nas było tylko trzech chłopaków, którzy o dziwo byli sami, bez przewodnika. Zdziwiło mnie to, bo przewodnik tu to obligo. Nie wpuszczą na szlak bez guida. I nie chodzi tu o jakieś trudności na szlaku, tylko o wspieranie miejscowych, którym turyści mają zostawić kasę. Zdziwienie moje wzrosło jak usłyszałem, że jeden z nich negocjuje ze strażnikami w bahasa indonesia, a zupełnie szczęka mi opadła, jak do kumpli zagadał najczystszą polszczyzną. Okazało się, że był studentem na wymianie na Lomboku, a dwóch jego kumpli dojechało na wakacje. Z racji tego udało im się wejść na szlak bez przewodnika. I tak nieoczekiwanie Rinjani zrobiliśmy w gronie rodaków.
ind2__004.jpg

ind2__005.jpg

Punkt startowy jest na wysokości około 1100 m, a biwak przewidziano na krawędzi kaldery na około 2650 m. Czekało nas około 8 h marszu i przewyższenie 1550 m. W tropikalnym upale, słońcu , potem mgle, deszczu z plecakami. Nic dziwnego, że wlekliśmy się noga za nogą, a tymczasem Kuba jak młody jelonek popylał z przodu z przewodnikiem.
ind2__006.jpg

ind2__007.jpg

ind2__008.jpg

ind2__010.jpg

Trasa oczywiście piękna, egzotyczna, trochę dżungli, trochę otwartych trawiastych stoków. Nie mniej jak dotarliśmy w końcu na krawędź kaldery, to pot się lał zdrowo. Szczęście widok wszystko wynagrodził. W dole niebieszczyło się jezioro Senara Anak otoczone ostrymi klifami z wyspą, na której dymił tzw baby volcano Gunung Baru.
ind2__011.jpg

ind2__012.jpg

ind2__013.jpg

ind2__015.jpg

Namiot, kolacja połączona z walką z makakami, gotowymi porwać wszystko, wieczorne rodaków rozmowy i lulu. Parę godzin snu.
Ostatnio edytowano 04.09.2017 15:15 przez tuktuk, łącznie edytowano 1 raz
słoma79
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2166
Dołączył(a): 29.11.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) słoma79 » 27.07.2017 11:31

taką egzotykę to dawaj wiadrami, ba całe pociągi mogą być...po co się do szczypty ograniczać :mrgreen:
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 28.07.2017 17:55

No to następna porcja... Pobudka o 3:00 - chyba się nie wyśpię na tych wakacjach. Czołówka na głowę i ruszam. Żona z Kubą smacznie śpią. Oczywiście potem Kuba miał pretensje, że go nie obudziłem, ale ośmiolatka nie będę targał na 3700. Ciężko pod górę, wysokość skraca oddech, podłoże też nie ułatwia – 2 kroki do góry, 1 w dół, bo wszystko wyjeżdża spod nóg. Rozjaśnia się, robi się pięknie. Wreszcie szczyt, wschód słońca, wielki spektakl.
ind2__017.jpg

ind2__019.jpg

ind2__018.jpg

ind2__020.jpg

ind2__022.jpg
Na szczycie 3723 m

ind2__026.jpg

ind2__028.jpg

ind2__029.jpg

ind2__030.jpg

ind2__032.jpg

ind2__034.jpg
Na zejściu - widok na nasz obóz


Po powrocie do namiotu, śniadanie, chwila odpoczynku. Kuba szczuje makaki resztkami naleśników. Bezczelne małpy wlazłyby do namiotu, żeby zwinąć żarcie.

ind2__035.jpg

ind2__039.jpg


A tu parę widoczków z naszego namiotu

ind2__036.jpg

ind2__040.jpg

ind2__041.jpg

Pakujemy się. Dzisiaj czeka nas jeszcze długa droga 600 m w dół na dno kaldery, do jeziora i takie samo podejście na przeciwległą krawędź kaldery, na drugi biwak. Zejście strome, kolana bolą. Wreszcie dno, jezioro i koło jeziora wodospady z gorącymi źródłami. Zasłużone moczenie się w gorącej wodzie i niestety znowu podejście. Całe szczęście, że ostatnie. Biwak z przepięknym widokiem.

ind2__043.jpg
Gorące źródła pod zimnym wodospadem

ind2__044.jpg

ind2__048.jpg
Stoki kaldery

ind2__049.jpg
Drugi biwak

ind2__051.jpg

ind2__052.jpg
Ostatnio edytowano 04.09.2017 15:38 przez tuktuk, łącznie edytowano 1 raz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18309
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 29.07.2017 00:57

Wspaniałości pokazujesz :D
Wojtku , wiedziałem że jeżeli Lombok - będzie Rinjani , ale przecież są tam też plaże , jakimi nawet Bali nie może się pochwalić :wink:
Nie kusiło Was , żeby je zobaczyć :?: :oczko_usmiech:


Pozdrawiam
Piotr
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 29.07.2017 11:51

Pewnie, że kusiło, zwłaszcza, że plaże na Lomboku, zwłaszcza te na pd wybrzeżu są imponujące. Ponoć Bali się chowa. Ale niestety mieliśmy tylko 3 tygodnie, coś trzeba było wybrać. Priorytetem był Mount Bromo na Jawie i Rinjani, dlatego program plażowy zrealizowaliśmy na wysepkach Gili - po drodze na Bali. Nie trzeba było poświęcać kilku dni na dojazd na pd Lomboku, a poza tym na Gili jest rafa i możliwość snorkellingu.
Pozdrawiam, Wojtek
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 31.07.2017 12:02

Rano, po nieśmiertelnych naleśnikach, ruszamy w dół. Kilka godzin zejścia przez dżunglę. I tak jak na podejściu łapie nas deszcz, a właściwie ulewa. Leje, że nawet małpy siedzą cicho. Przemoczeni, uwalani gliną, ale szczęśliwi meldujemy się na mecie w Senaru. Trzy dni walki z pogodą, zmęczeniem, okraszone klimatem tropików i nieziemskimi widokami. Każdemu polecam. Jeszcze droga powrotna do Senggigi nad morzem, jakaś knajpka, zimne piwo, fajny bungalow znaleziony z marszu, spać.
Rano łapiemy transport do punktu skąd odpływają łodzie na archipelag Gili. To 3 wysepki Trawangan, Meno i Air, otoczone rafą koralową, idealne na kilkudniowy wypoczynek. Porcik mały, ale gwarny.
ind2__053.jpg

ind2__054.jpg

ind2__056.jpg

ind2__057.jpg

ind2__058.jpg


Szybko znajdujemy miejsce na łodzi wśród miejscowych. Kuba jako mały białas budzi powszechne zainteresowanie.

ind2__060.jpg

ind2__062.jpg

ind2__063.jpg


Morze kryształ, na horyzoncie w chmurach tonie nasz wczorajszy Rinjani, słońce wali.

ind2__064.jpg

ind2__067.jpg

ind2__068.jpg


Wyskakujemy na najmniejszej wysepce Gili Air. Kuba na brzegu pilnuje plecaków, my szukamy noclegu. Wzdłuż brzegu rozłożyły się knajpki dla turystów i pensjonaty najczęściej w formie małych lodgów położonych wśród palm. Niektóre z nich były całkiem luksusowe. My wybraliśmy mały ośrodek, jak się okazało prowadzony przez Francuza, który właśnie tak spędzał emeryturę. Domki były w bujnym ogrodzie z małym basenem, hamak na werandzie, spokój, cisza – do morza 100 m przez palmy.

ind2__084.jpg

ind2__086.jpg

ind2__089.jpg
Nasza miejscówka na Gili Air

ind2__088.jpg

ind2__091.jpg
Ostatnio edytowano 04.09.2017 16:06 przez tuktuk, łącznie edytowano 1 raz
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 31.07.2017 12:19

Ładnie 8)
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12172
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 31.07.2017 17:12

Pääkäyttäjä napisał(a):Ładnie 8)

Odlotowo :!: :!: :!:

pzdr :wink:
Następna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Indonezja - szczypta egzotyki pod wulkanem
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone