Hvar, Stari Grad - 2011

Piękne miejsce .
Tez dołączam się do obserwatorów...

Dawno tu nie zaglądałem; cóż - z nieubłaganym czasem, a raczej z jego brakiem się nie wygra.
Trochę już zatarły się wspomnienia z tegorocznej wyprawy na Hvar, może zatem lepiej byoby odpuścić sobie zabawę w relacjonowanie. Ale - skoro powiedziało się "a", to...
Kontunuuję zatem, choć bardziej będzie to fotorelacja niż relacja pełną gębą. Może dzięki temu łatwiej będzie przetrwać listopadową chandrę?
A zatem - dzień kolejny, z racji koszmarnej burzy, która przeszła w nocy nad wyspą i średnio pewnej pogody w ciągu dnia (widać to po zdjęciach; był to zresztą ten jeden, jedyny dzień z brzydszą pogodą, bez którego obejść się nie może nasz pobyt w Chorwacji.
Postanowiliśmy zatem przejechać się do Hvaru. Nie obyło się bez wspinaczki do twierdzy:













Powrót do Starego Gradu - starą drogą. Miałem z nią stare, nierozliczone porachunki... Nie obeszło się, rzecz jasna, bez krótkiego przystanku za Brusje:

Jeśli " lawendowe pola" to mnie tutaj na pewno nie zabraknie!

W Hvarze byliśmy kilka dni przed Tobą - 30 lipca.
Pozdrawiam

Jeśli 30 lipca, to po - "nasze" były dwa pierwsze tygodnie lipca.

Przepraszam, czerwca

bl napisał(a):... Nie obeszło się, rzecz jasna, bez krótkiego przystanku za Brusje:

...Hvar jak zawsze czarujący swoją naturą i zapachem lawendy

Zasiadam i oglądam....

Mmmm. Wspomnienia odżyły.

Kolejny dzień musiał być dniem plażowicza, bowiem wszystkie zdjęcia w tym dniu zostały zrobione dopiero wieczorem. Zaczęło się od wizyty w "Pharii" na owocach morza (najlepsze kalmary z grilla!; całośc zresztą wyśmienita):



Rzut oka na kiwi (tak słabo je widać, na dodatek nie było mowy o konsumpcji):



Po jedzeniu dobrze robi mały spacer po uliczkach Starego Miasta (niezbyt jednak forsowny; na forsowne spacery przyjdzie jeszcze czas):









A wieczorem zawitał do nas gość (nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą):



Jednym słowem - dzień totalnego nicnierobienia. Gdyby tak można było na przykład jutro coś takiego przeprowadzić...

Gdy po pięciu miesiącach przeglądam zdjęcia z tegorocznych wakacji, zaczynam zastanawiać się, czy aby na pewno był to dobrze spędzony urlop. Wyspa, drugi pobyt, dwa tygodnie niemal cały czas w Starim Gradzie, rano kawa na nabrzeżu, przy okazji jakieś zakupy, plaża



do jakiejś 16-17, kiedy to trzeba było przeprowadzić badania meteo:



knajpa albo pichcenie czegoś we własnym zakresie (grillowane rybki na przykład), wieczorne wyprawy na lody i włóczenie się po wąskich uliczkach:



Nuda, panie!
Nawet jednak podczas tak nudnych spacerów byliśmy pilnie obserwowani przez agentów przeciwnika, zaopatrzonych w błysk w oku oraz komunikator w obróżce.
Oto agent pierwszy:



a to - drugi:



Komunikaty agentów odbierane były zapewne w tym budynku:



Nuda? Być może - ale co się przy tym człek nawypoczywał...!

Fajna relacja i Hvarskie klimaty... licze na więcej