HVAR po raz drugi oczami maluchów : )

No fajnie się zapowiada ta relacja.

Jak dzieciaki i to w dodatku w Chorwacji, to jestem i ja

Wiedziałem że tak będzie ... zjedliśmy pizze i pojechaliśmy ustawić się w kolejce na prom... niedługo przypłynął ale się nie załapaliśmy...



tata mówi, ze mamy okazję zwiedzić Drvenik... hahaha a już za chwilkę byłbym w Sv Njedjeli i poszedłbym pograć w bule... a tak



nuda...



nuda...

a gdy w końcu przeprawiliśmy się na Hvar... to jeszcze tyle kilometrów tymi zakrętasami...
niee wytrzymam uderzam w kimono



No i w końcu jeeesteeeśmy padamy ze zmęczenia... a raczej ze znudzenia... kiedy pójdziemy na nasz tor bulowy

W: ja tam muszę odpocząć...



no doobra nie będę taka... chodź Tomek pokaż mi co to te Twoje bule...

hurrraaaaa



zobacz tak się ustawia na początek... a potem rzuuuca jak najbliżej tej różowej...
W: eeetam wcale nie takie fajne te bule wolę przytulić się do mamy



Na dzisiejszy dzień chyba już za dużo... ciekawie co rodzice wymyślą jutro...
My chcemy na plażę, kąpać się, do wody, jeżowców...
... ale to dopiero jutro...
nie możemy się doczekać

Coś mnie ciągnie do tej św.Niedzieli ...tylko co

mervik napisał(a):Coś mnie ciągnie do tej św.Niedzieli ...tylko co

...na pewno jej urok Nie wspomnę już o skałkach do wspinaczki, ciszy i spokoju. Nawet, o urokliwych klifach, sympatycznych restauracjach i przede wszystkim zapachu lawendy

Super miejsce, w ciszy i odpoczynku, z daleka od zgiełku

Jeśli nie byłeś jeszcze na Hvarze, wierz mi, warto

wszystko będzie... cierpliwości... ale też zachęcamy

Przysiadam się Mariuszu i ja.

Świetnie zapowiadające się wakacje .......czekam cd

Pozdrawiam Iza

Jak Hvar, to musze poczytać

Dzisiaj obudziło nas słońce... nic nie zostało z wczorajszych chmur i chłodku... tata miał rację... na Hvarze można liczyć na ciepło i suuuper pogodę...
No to ruszamy Tomek opowiadał, ze na plaży Lucisce jest superancko... a rodzice się ciągle zachwycali jak tam pięknie... więc wypatruję jej...



jeeest... widać ją ... ale czemu tak daleeko i nisko... czy nie można tam podjechać samochodem ... nie marudź Wiki... ja jako prawdziwy prawie mężczyzna biorę nasze zabawki na taczkę i zasuwamy... móóówię ci jak tam fajnie, będą te fale i tata wyłowi jeżowca... może coś jeszcze?...

chodźmy już chodźmy...



w dół się fajnie, szybko schodzi... drużką z zakosami... troszkę po skałkach i juuuuż jesteśśśmy...
ile tu kamieeeni... hurrrraaaaa!!!!... chyba wszystkich nie zmieszczę do tej konewki



Tomek od początku był w swoim żywiole...



Wiedziałem, że tutaj zobaczę coś ciekawego... rodzice mówią, że to ośmiornica... chodź Wiki, nie bój się, chociaż sam mam stracha... ale ciii...wije się ta ośmiornica, przykleja do rąk... ciekawe czy gryzie... lepiej się trzymać od niej z daleka...



doobra wracamy do zabawy... nie ma jak kamyczki... tyyyle zabaw można wymyśleć...



i poskakać ze skałek... też można...



W: Ja jednak wolę kąpiele... uwielbiam wodę... nurkowanie... tylko jakaś ona baaardzo słona... taato czy tutaj ktoś sól wysypał... jak tak można... zepsuł całą wodę... jak mama zupę raz przesoliła... ... oj tata aale ty jesteś śmieeszny...



... jaaka zabawa...

zobaczcie jak pływam...



a z mama to najfajniej się pływa w kółko na plecach... po prostu suuper...



Trzeba odpocząć...

Patrz Wiki ktoś przypłynął łódeczką... ciekawe jak się na nią wdrapie z powrotem... ...
aale słonko przypieka... mama znowu będzie nas smarować jakimiś kremami ... a my znowu do woody hahaha



ale rodzice coś marudzą, że na dzisiaj wystarczy tego słońca...mmmm....nieeee......
mamo jeszcze trochę... my wcale nie jesteśmy głodni... zostańmy...

No doobra nie róbmy afery w pierwszy dzień...
Teraz Wiki prawdziiiiwy sprawdzian... powrót z tej plaży pod górę to coś co zdecydowanie źle wspominam i czego nie lubię ...

W: a ja tam sobie poradzę... lubię górki...

To idziemy...



oj wcaale to nie takie proooste... ale damy radę...



no daawaj Tomek dawaj... nie bądź maruder... ja tam ruszam w świat...



iiile mam na Was czekać...takie górki to nie górki... ale z Ciebie maruda Tomek... nie mówiąc już o rodzicach...

mnie tam energia rozpiera... było suuuper... chcę jeeeszcze...

Zajrzałam i zostaję tu na dłużej, pomimo że na Hvarze byliśmy niedługo po Was. Ciekawa jestem Hvaru widzianego oczami młodzieży.

Tomku i Wiki, mam nadzieję, że wrzuciliście wreszcie Waszą mamę do morza

Co fajnie było?


Hmm, ona lekka, a i wyporność duża, na pewno zaraz wypłynie

mama w Chorwacji pływa jak ryba... najfajniej to było oblewać ją wodą gdy się opalała

już niedługo nasze wspomnienia ze wspaniałego spacerku do groty nad SN

Pozdrawiamy

Ale zanim spacer zboczami Hvaru...

jedziemy na popołudniowy spacer po Jelsie... i oczywiście looodyyyy....

juhuuuuuu

najpierw przejazd naszym ulubionym tunelem... ciemno... Tomek mówi, ze wjeżdżamy do brzucha dłuuuugiego krokodyla... aaale superrr



Patrzcie jak prawdziwa dama spaceruje po Jelsie...



no i wreeszcie wyczekane i upragnione loody pinokio



słonko powoli coraz niżej ale nas humor nie opuszcza... jakieś wykopy w tej Jelsie... ale biega się tak samo fajnie jak 2 lata temu...



ale jeszcze Tomek chce mi pokazać fajny plac zabaw, z palmami zjeżdżalnią i huśtawkami... to coś dla mnie... pędźmy tam...



... przez park na skróty i juuuuż jesteśmy... oj Tomek ja tu mogłabym spędzić resztę wakacji... tylko te dzieci jakoś tak dziwnie mówią, że ich nie rozumiem... ale co tam, wiadomo o co chodzi... o zabaaawę...



nadeszła jednak pora powrotu... rodzice byli nieubłagani ... ale jeszcze przed snem udało nam się ich namówić na bule... oczywiście Tomek na to najbardziej naciskał... ale i ja dałam się namówić na małą partyjkę ...



choć dość szybko mi się znudziło i wolałam się przyglądać...



śpiąca już jestem...

Jutro wieelka wyprawa papa

Na dzisiaj nie zapowiadają wielkich upałów więc rodzice zdecydowali, że wyruszamy na obiecaną wyprawę do groty...

Tomek wstał wcześnie i rozgrzewał się przed drogą... najbardziej lubi rzucać do kosza



dotarliśmy już do sklepiku w Svetej Njedjeli ale był zamknięty... a tak liczyłam na loda



rodzice zwiedzali okolice kościoła jakąś szkołę... ale ona wcale nie wyglądała jak szkoła... pusto tutaj wszędzie... idziemy coraz wyżej...

patrz Wiki tam, tam jest grota tam idziemy

W: ooo tak wysoko i daleeko... jak my tam dojdziemy??



To chodźmy już Tomek, nabrałam ochoty na tą wyprawę... chcę zobaczyć co tam znajdziemy...



Tata mówił, że możemy w Chorwacji spotkać osiołki i pierwszego już znalazłam

ale dziwny on jakiś



idąc dalej spotkaliśmy miłego Chorwata z praaawdziiiwym osiołkiem

hurrrrraa pozwolił mi na niego wsiąść... jak fajnie, jestem z siebie dumna... bo Tomek się trochę bał i nie wsiadł na niego... ale co mi tam ... raz się żyje



jak tu łaadnie, żegnamy Chorwata i osioła i czas wspinać się dalej...



dobrze, że miejscowy Chorwat powiedział nam którędy lepiej pójść, nie znamy chorwackiego ale zrozumieliśmy żeby nie iść trasą którą wskazuje tabliczka bo jest stroma i męcząca tylko przy tabliczce odbić w lewo... zapewniał nas, że to będzie dużo lepsza i spokojniejsza dla nas trasa..





tata mówi, ze caałe szczęście, że poszliśmy tą drogą... idzie się nieco dookoła ale fajna, spokojna dróżka... tym bardziej, że słońce jednak zaczęło przygrzewać...



bardzo fajnie spokojnie cicho i urokliwie... droga wiodła między krzewami winorośli... pachniało lawendą ziołami... po prostu super



tata co chwilę wąchał i zbierał jakieś zioła...



a my z Wiktorią chodziliśmy swoimi ścieżkami



czasem robiliśmy przerwy by podziwiać piękne Hvarskie widoczki... a najlepiej się odpoczywa u mamy na kolanach...



spotkaliśmy też rodzinkę kaktusów... dwa duże i trochę malutkich... to ich dzieci...



w dole widać naszą wioskę i połacie winogron...



już coraz bliżej do celu... zaraz będziemy dochodzić