Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Gruzja, Armenia - pogranicze Europy

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 04.02.2018 14:20

wkrak napisał(a):Jakie są warunki podróży pociągiem z Tbilisi do Zugdidi – plackarta, czyli wszyscy w jednym przedziale czy masz przedział dla kilku osób?

Ile kosztuje terenówka z Mestii do Ushguli na cały dzień?


Są wagony z plackartą i wagony z kuszetkami - 4 na przedział. Bilet możesz kupić jeszcze w Polsce przez www.
Terenówka do Ushguli - normalna cena to około 70-80 USD. My z racji, że mówiliśmy od razu o dwóch kolejnych dniach zapłaciliśmy 55 za dzień. Z Mestii do ushguli najtaniej wychodzi marszrutkami typu 4x4 toyota albo mitsubishi na 7 osób. Jedzie to, kiedy się zapełni i kosztuje około 200 Lari (80 USD) za całość - czyli około 7 USD za osobę. Problem w tym, że kierowcy nie bardzo chcą za długo w Ushguli czekać na powrót. Natomiast, jeżeli chce się zostać w Ushguli parę dni i powłóczyć po okolicy, to taka zbiorowa toyota jest najlepszym wyjściem.
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 06.02.2018 17:14

Skoro świt meldujemy się na dworcu autobusowym i znajdujemy odpowiednią marszrutkę. Mamy do pokonania tylko 290 km, ale droga do granicy jest bardzo wąska i kręta i jedzie się bardzo wolno. Na samej granicy trzeba opuścić busik. Każdy granicę przekracza pieszo i po odprawie wsiada się z powrotem do busa. To wszystko sprawia, że do stolicy Armenii docieramy po południu. Dzień wcześniej, jeszcze w Gruzji zabukowaliśmy nocleg w Erywaniu i wynajem samochodu na 2 dni. Teraz problemem jest go znalezienie zarezerwowanego hotelu . Ostatecznie radzimy sobie za pomocą planiku wydrukowanego jeszcze w Polsce z Goggle Map. Hotel okazał się całkiem przyzwoity, z pięknym widokiem na Ararat i położony w miarę blisko centrum. Ruszamy na podbój Erewania. Centrum bardzo się nam podobało. Dużo knajpek, zieleni, ładne dziewczyny, doskonała kawa i jedzenie, które dużo bardziej przypadło nam do gustu, niż jednak trochę monotonne gruzińskie.
Co w tym Erewaniu zobaczyć? Na początku trafiamy na Kaskady – monumentalne schody, będące połączeniem ciągu spacerowego, fontann i muzeum sztuki. Całość wymyślono jeszcze przed II wojną światową, ale ostatecznie wybudowano w XXI wieku, a budowę sfinansował ormiańsko-amerykański miliarder Gerard Cafesjian. Do Kaskad prowadzi szeroki bulwar z mnóstwem zieleni i dość niecodziennymi rzeźbami.

IMG_5884.jpg

IMG_5878.jpg

IMG_5885.jpg

IMG_5881.jpg

IMG_5883.jpg


Bulwar przechodzi w pełen zieleni Plac Francuski, który szczególnie upodobali sobie artyści, tworząc z tego miejsca galerię pod gołym niebem.

Image1.jpg

Image2.jpg

Image3.jpg


Ścisłe centrum to Plac Republiki – z fontannami, monumentalnymi budynkami i pięknymi dziewczynami, porządku pilnuje policja z charakterystycznymi, posowieckimi "lotniskami" na głowie

Image4.jpg

Image7.jpg

Image6.jpg


Dotarliśmy jeszcze do najstarszego kościołu w mieście - Katoghike, którego początki sięgają XIII wieku. Obok małej świątyni pobudowano większą - kościół św. Anny. Parę słów na temat obrządku ormiańskiego. Apostolski kościół ormiański został stworzony przez św. Grzegorza Oświeciciela. Armenia jako pierwsza w świecie przyjęła chrześcijaństwo jako religię państwową. Było to w 301 r, choć idee chrześcijaństwa propagował na ziemiach ormiańskich już około 50 roku św. Tadeusz Juda. Zwierzchnikiem Kościoła jest patriarcha nazywany katolikosem. Kościół Ormiański nie jest, jak wiele osób uważa, kościołem prawosławnym. Jest jednym z apostolskich kościołów wschodnich z własnym obrządkiem i dogmatami.

IMG_5886.jpg

IMG_5887.jpg

IMG_5889.jpg


I na tym zakończyliśmy popołudniowo - wieczorny spacer po stolicy Armenii.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1974
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 06.02.2018 20:24

wyjątkowo często pojawia się tu określenie "piękne dziewczyny" :D
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 06.02.2018 20:42

Pudelek napisał(a):wyjątkowo często pojawia się tu określenie "piękne dziewczyny" :D


No cóż, Ormianki ładne są po prostu i to dało się zauważyć na ulicach Erewania.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1610
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 07.02.2018 10:25

tuktuk napisał(a):
Pudelek napisał(a):wyjątkowo często pojawia się tu określenie "piękne dziewczyny" :D


No cóż, Ormianki ładne są po prostu i to dało się zauważyć na ulicach Erewania.


Jedno z naszych głównych wspomnień z Zakaukazia (a z Armenii szczególnie) to to, że są to kraje pięknych kobiet i niezbyt urodziwych mężczyzn ;-) .
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 08.02.2018 17:12

Rana stawiamy się w wypożyczalni w centrum miasta. Krótkie formalności i na 2 dni dysponujemy nissanem Tida. Wyjazd z miasta nastręcza trochę orientacyjnych trudności. Jedziemy trochę na wyczucie, bo oznakowanie jak jest, to w alfabecie armeńskim. Pierwszy przystanek to położony 40 km od Erewania klasztor Khor Virap. Koścół szczególnie ważny dla Ormian z dwóch powodów. Pierwszy to jego lokalizacja. Położony jest tuż przy granicy z Turcją, parę kilometrów od świętego dla Ormian Araratu, który ku ubolewanie Ormian leży na terenie Turcji. Drugi powód to fakt, że założyciel kościoła armeńskiego, św. Grzegorz Oświeciciel spędził to 13 lat jako więzień w głębokim lochu.

IMG_5895.jpg

IMG_5896.jpg

IMG_5897.jpg

IMG_5898.jpg

IMG_5899.jpg

IMG_5900.jpg


Jadąc dalej na pd wschód, mniej więcej wzdłuż granicy z należącą do Azerbejdżanu autonomiczną Republiką Nachiczewańską dociera się do małej miejscowości Areni. Powinien tu dotrzeć każdy miłośnik wina, bo ponoć właśnie tu zaczyna się jego historia. Oficjalne badania stwierdzają, że przygoda z winem zaczęła się właśnie tu 6000 lat temu. Obecnie Areni stanowi armeńskie centrum winiarskie. Zwiedzamy jeną dość profesjonalną winiarnię. W ramach zwiedzania jest skromny poczęstunek, prezentacja audiowizualna i oczywiście degustacja. Wrażenia smakowe: niewątpliwie zaskakujące, ale mnie jednak bardziej odpowiada kanon winiarstwa europejskiego.

Image8.jpg


Krajobraz jest bardzo suchy, skalisty.

IMG_5901.jpg

IMG_5902.jpg


Z Areni jest już blisko do Noravank, położonego na końcu wąskiego kanionu rzeki Gniszik.

IMG_5904.jpg

IMG_5913.jpg

IMG_5926.jpg


Klasztor Noravank pochodzi z początków XIII wieku i z racji położenia oraz bogatych zdobień robi wyjątkowe wrażenie.

IMG_5903.jpg

IMG_5905.jpg

IMG_5906.jpg

IMG_5908.jpg

IMG_5909.jpg

IMG_5914.jpg

Image10.jpg

IMG_5915.jpg

IMG_5916.jpg

IMG_5917.jpg

IMG_5919.jpg

IMG_5921.jpg


Tu pierwszy raz widzimy chachkary, czyli rzeźbione ormiańskie kamienne płyty. Spotkać je można przy świątyniach, cmentarzach jako nagrobki, a nawet na rozstajach dróg.

IMG_5910.jpg

IMG_5911.jpg

IMG_5912.jpg

IMG_5923.jpg

IMG_5924.jpg

IMG_5925.jpg


Pełni wrażeń po odwiedzeniu Noravanku stajemy w przydrożnej knajpce na obiad. Decydujemy się na ormiańską wersję kebabu, sałatki z dodatkiem wszechobecnej w Armenii kolendry i oczywiście lawasz czyli chleb ormiański.

Image12.jpg


cdn
elfik44
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 147
Dołączył(a): 13.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) elfik44 » 08.02.2018 21:05

Patrząc na zdjęcia aż mi zal , ze moja córka jest na etapie plaża i woda. Ale cierpliwie poczekam , może kiedyś...
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 12.02.2018 13:24

Po zwiedzeniu Noravanku kierujemy się na północ w stronę jeziora Sevan. Krajobrazy po drodze zaskakują surowością i przestrzenią.

IMG_5927.jpg

IMG_5928.jpg

IMG_5929.jpg

IMG_5930.jpg

IMG_5931.jpg

IMG_5933.jpg

IMG_5934.jpg


Przekraczamy przełęcz Vardenyats, gdzie znajdujemy ruiny czternastowiecznego karawaseraju Orbeliana. Armenia przecież leżała jednym z wariantów Jedwabnego Szlaku.

IMG_5935.jpg

IMG_5937.jpg

IMG_5940.jpg

IMG_5941.jpg


Wreszcie dojeżdżamy do jeziora Sevan – największego jeziora Armenii, Kaukazu. Położone na około 1900 m npm jest krystalicznie czyste (będziemy to sprawdzać w następnym dniu). Na razie jest bardzo późne popołudnie i powoli oglądamy się za noclegiem. Jadąc wzdłuż brzegu trafiamy na skupisko chaczkarów, efektownie wyglądające w zachodzącym słońcu.

IMG_5943.jpg

IMG_5944.jpg

IMG_5945.jpg

IMG_5948.jpg

IMG_5950.jpg


Ostatecznie nocleg znajdujemy w miejscowości Sewan w postsocjalistycznym ośrodku wczasowym na brzegu jeziora.

Dzień zaczynamy od kąpieli w jeziorze. Woda krzyształ, ale z racji wysokiego położenia jeziora, temperatura skutecznie przypomina Bałtyk. Potem śniadanie w przydrożnej knajpce. Do dziś pamiętam smak szaszłyka z mięsa raków z jeziora. Tak orzeżwieni i najedzeni wypełniamy program turystyczny. Jako pierwszy odwiedzamy mały kościółek Savanavank . Stary, bo z IX wieku, jest malowniczo położony na półwyspie wcinającym się w jezioro. Stanowi tradycyjny motyw widokówek z Armenii.

IMG_5953.jpg

IMG_5954.jpg


Potem jedziemy do innego stareńkiego kościółka Hayravank, koło którego znajdujemy zaciszną zatoczkę z trochę cieplejszą wodą (kąpiel).

IMG_5955.jpg


Natrafiamy na następne duże skupisko chaczkarów nad brzegiem jeziora

IMG_5961.jpg

IMG_5962.jpg

IMG_5963.jpg


Jezioro Sevan opuszczamy jadąc 35 km na północ do Dilidżanu, gdzie ponoć ładnie odrestaurowano starówkę. Na miejscu okazuje się, że starówka ogranicza się do 3-4 domów na jednej uliczce, właściwie mało ciekawych. W domach urządzono warsztaty rzemieślników.

Image14.jpg


cdn
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 13.02.2018 00:40

Muszę przyznać na razie, patrząc jedynie na same fotki, że Armenia z Gruzją wygrywa :D .
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 13.02.2018 09:24

Buber napisał(a):Muszę przyznać na razie, patrząc jedynie na same fotki, że Armenia z Gruzją wygrywa :D .


Gruzja to kierunek dla górołazów. Połączenie zieleni łąk z bielą lodowców Kaukazu jest niesamowite. W Armenii takich krajobrazów nie znajdziesz, ale jednocześnie szerokie, suche plenery mają niesamowity klimat. Wiekowe kościółki z historią wczesnego chrześcijaństwa. Doskonała kuchnia. To atuty Armenii. Najlepiej odwiedzić oba kraje.
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 13.02.2018 12:19

Wracamy w stronę Erewania. Po drodze chcemy jeszcze odwiedzić jeden z najsłynniejszych klasztorów ormiańskich. Coraz bardziej skalisty krajobraz

IMG_5968.jpg

IMG_5981.jpg


sygnalizuje bliskość efektownie położonego klasztoru Geghard

IMG_5982.jpg

IMG_5983.jpg


Geghard czyli Klasztor Włóczni. Przechowywano tu grot włóczni, którym przebito bok Chrystusa. Obecnie relikwię tą można zobaczyć w Eczmiadzynie, który będziemy zwiedzać nazajutrz. Grot, ponoć do Armenii przywiózł apostoł Juda Tadeusz. Klasztor założono w IV wieku. Stan obecny pochodzi z XIII wieku.

IMG_5977.jpg

IMG_5976.jpg


Wokół klasztoru jest pełno efektownych chaczkarów, czasami wykutych wprost w skale.

IMG_5974.jpg

IMG_5978.jpg

IMG_5979.jpg

IMG_5980.jpg


Blisko Geghardu jest inny ważny zabytek, tym razem niechrześcijański. Jest to pochodząca z I w świątynia Mitry czyli boga Słońce. Wpływy helleńskie wyraźnie widoczne.

Image2.jpg


Świątynia położona jest na wierzchołku grzbietu głębokiej doliny - widoki!

IMG_5984.jpg


I tak zakończyliśmy ekspresowy objazd Armenii, docierając z powrotem do Erewania.

Ostatni dzień w Erewaniu zaczęliśmy od wizyty na miejskim krytym bazarze. W Erewaniu są takie dwa, nazywane Skuka 1 oraz Shuka 2. Ilość, a jednocześnie jakość oraz prezentacja oferowanych produktów jest imponująca. Oczywiście wszystkiego można spróbować, potargować się. Zdecydowanie lubimy takie klimaty.
Wrażenie robiły kandyzowane i suszone owoce

Image1.jpg

Image3.jpg

Image14.jpg


Wybór świezych owoców ogromny: brzoskwinie różnego rodzaju, winogrona, granaty, kumkwaty i wiele innych

Image4.jpg

Image5.jpg

Image6.jpg


Coś konkretnego czyli basturma, doskonała suszona wołowina o mosnym wyrazistym smaku

Image8.jpg


I kiszonki, a kiszą wszystko: całe główki kapusty, liście winorośli, czosnek, pomidory

Image10.jpg


Przygotowane do spożycia łapy kur i grzebienie kogutów

Image13.jpg


I wreszcie sery

Image12.jpg


cdn
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 13.02.2018 13:19

Rewelacja :!: 8O . Muszę pokazać Twoją relację koledze z Armenii :idea: .
pzdr. :wink:
TomKinS
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 277
Dołączył(a): 30.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) TomKinS » 13.02.2018 22:51

Ale piękna opowieść. Jednak jeśli mowa o górach...
tuktuk napisał(a):
Buber napisał(a):Muszę przyznać na razie, patrząc jedynie na same fotki, że Armenia z Gruzją wygrywa :D .


Gruzja to kierunek dla górołazów. Połączenie zieleni łąk z bielą lodowców Kaukazu jest niesamowite. W Armenii takich krajobrazów nie znajdziesz, ale jednocześnie szerokie, suche plenery mają niesamowity klimat. Wiekowe kościółki z historią wczesnego chrześcijaństwa. Doskonała kuchnia. To atuty Armenii. Najlepiej odwiedzić oba kraje.


... to właśnie zdjęcia gór z Gruzji zachwycają mnie bardziej. Niesamowite plenery, ale i kadrowanie pierwsza klasa :!:
Górołazem nie jestem, góry lubię podziwiać na zdjęciach, za to uwielbiam swojskie klimaty: ryneczki, knajpki z tradycyjnym jedzeniem czy piwniczki w winnicach :mrgreen:
Pozdrawiam Tomasz.
tuktuk
Odkrywca
Posty: 97
Dołączył(a): 23.07.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tuktuk » 15.02.2018 13:21

No to dzisiaj będzie o winie i destylatach

Image15.jpg


Z czego słynie Armenia? Z doskonałej jakości destylatów. Wszyscy znamy „koniak” Ararat. Postanowiliśmy spróbować go u źródła. Trochę historii. Brandy produkuje się tu od XIX w. Na początku XX wieku zdobyła prestiżową nagrodę na wystawie w Paryżu i jako dowód uznania dla smaku i jakości producenci francuscy pozwolili stosować nazwę „koniak”. Na przestrzeni lat produkowano wiele rodzajów brandy. Najbardziej znane to Ararat i Noy, na początku produkowane w jednym zakładzie. Kiedy produkcja się rozrosła, dla „linii” Noy wybudowano nową fabrykę i podzielono firmy na dwie niezależne. Aktualnie marka Ararat wraz z zakładem została sprzedana francuskiemu koncernowi Pernod Ricard, a Noy należy do ormiańskiej grupy kapitałowej. Zwiedzać można obydwa zakłady, ale ponoć w Noy jest hojniejsze dla zwiedzających, to wybraliśmy Noy. Zwiedza się piwnice, małe muzeum i oczywiście można skosztować produktów. Próbowaliśmy ponad 60-letnie wina i oczywiście kilka rodzajów brandy. Pycha.

IMG_5989.jpg

IMG_5990.jpg

IMG_5991.jpg

IMG_5992.jpg

IMG_5994.jpg

IMG_5995.jpg

IMG_5998.JPG


Pierwsza część dnia była „dla ciała”, no to druga musi być „dla ducha”. Pojechaliśmy pod Erewań do Echmiadzin, gdzie znajduje się siedziba katolikosa Armenii i najważniejsza świątynia ormiańska – katedra z IV wieku. Niestety katedra była w renowacji i rusztowania na zewnątrz trochę ją szpeciły.

Image7.jpg

Image17.jpg

Image19.jpg


Wewnątrz koniecznie trzeba zobaczyć małe muzeum. Oprócz bogatego zbioru szat i nakryć głowy katolikosa, przechowuje się tu grot włóczni, którym przebito bok Ukrzyżowanego oraz relikwiarz z kawałkiem drewna z Arki Noego. To ostatnie mnie mocno zaskoczyło, bo przecież nikt nie znalazł Arki, mimo kilku wypraw na Ararat. Okazuje się, że według legendy kawałek ten został przekazany biskupowi Jakubowi przez anioła, którego duchowny spotkał na stoku Araratu. Na zdjęciu pastorały katolikosa i grot włóczni

Image9.jpg

Image22.jpg


Z Erewaniem pożegnaliśmy się wieczornym spacerem na Kaskady, podziwiając efektownie oświetlone instalacje sztuki nowoczesnej. Nazajutrz czekała nas długa droga marszrutką do Tbilisi.

Image24.jpg

Image25.jpg

Image27.jpg

Image30.jpg


Do Tbilisi dojechaliśmy po południu. Mieliśmy do dyspozycji jeszcze cały następny dzień w Gruzji. Pojutrze mieliśmy lot powrotny. Ten jeden cały dzień chcieliśmy spędzić w Kachetii, czyli tam gdzie powstają najlepsze gruzińskie wina. Toteż prosto z jednej marszrutki przesiedliśmy się do drugiej, która zawiozła nas do Sighnaghi - małego miasteczka położonego około 120 km od stolicy. Bardzo przyjemne miasteczko, zadbane (jak się okazało dzięki funduszom europejskim).

Image32.jpg

Image33.jpg

IMG_6012.jpg

IMG_6013.jpg


Dwa ostatnie fotki pokazują, że miasteczko położone jest na grzbiecie ograniczającym szeroką dolinę. Do dolina Alazani, centrum uprawy winorośli. Żeby pojeździć po winnicach trzeba albo wynająć samochód, albo zdać się na miejscowego kierowcę. Pogadaliśmy z taksówkarzami i umówiliśmy się na objazd doliny Alazani. Stawka nie była wygórowana - 30 GEL czyli około 60 zł.
Na początek trafiliśmy do całkiem dużej wytwórni, ale oferowane wina na kolana nie rzuciły. Podobały mi się za to etykiety

Image35.jpg


Dużo bardziej Gruzinom wychodzą destylaty. Chacha, z wytłoczyn winogron, z powodzeniem może konkurować z włoską grappą czy greckim tsipouro.

Image36.jpg


Chociaż nie jestem wielkim fanem półsłodkich win, tu najbardziej smakowało mi półsłodkie kidzmarouli, utoczone bezpośrednio z wielkiego tanku. Nie mniej cała wytwórnia miała charakter raczej przemysłowy i też tak oceniam produkowane tam wina.
Lepsze wrażenie zrobił następny odwiedzony przybytek, bo i degustacja była profesjonalnie przygotowana i jakość win lepsza. Parę butelek znalazło się w bagażniku. Pogratulowaliśmy sobie pomysłu z taksówką, bo degustacja była w ilościach nie degustacyjnych, ale wręcz barowych. Nasz kierowca zaproponował przerwę na kąpiel i zawiózł nas nad małe jeziorko, gdzie doszliśmy do siebie.
Najwięcej czasu spędziliśmy jednak w ostatniej winiarni. Tradycyjna, w starym stylu, wykorzystując kwewri, czyli ogromne gliniane kadzie na wino.

Image39.jpg


Całe wnętrze było bardzo rustykalne

Image38.jpg


i w takim to klimatycznym miejscu, nieograniczoną ilością wina i domowej brandy podsumowaliśmy wakacje. Następnego dnia dojechaliśmy do Tbilisi, skąd mieliśmy powrotny lot.
Czy warto tam spędzić wakacje? Jeżeli lubisz góry, ogromne przestrzenie, jeżeli czasami średnia jakość noclegów i kontakty z miejscowymi (często po rosyjsku) nie są problemem, to jest to wymarzony kierunek. Jeżeli jednak preferuje się urlop bardziej wypoczynkowy, stacjonarny z plażowaniem i ewentualnymi przerywnikami na zwiedzanie, to raczej Gruzja się nie sprawdzi.
TomKinS
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 277
Dołączył(a): 30.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) TomKinS » 15.02.2018 22:20

Piękne wspomnienia, zjawiskowe zdjęcia, szkoda, że to już koniec. To była fajna wyprawa. Ale to było minęło dla Ciebie, może wrócisz kiedyś? Ja czekam na moje gruzińskie, pierwsze wakacje, ale dzięki Twoim relacjom jestem o wiele mądrzejszy. Dziękuję. Pozdrawiam. Tomasz.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja



cron
Gruzja, Armenia - pogranicze Europy - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone