Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Grudniowy wypad do Chorwacji - 1-5.12 2016

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.03.2017 11:38

adrianek90 napisał(a):
Temperatura na zewnątrz to cztery, pięć stopni na plusie.


A jaka w tym miesiącu jest temperatura i w ogóle pogoda już w Dalmacji?

PS. Nie pytam po to że chcę wtedy pojechać na wczasy żeby było "po sezonie taniej" ... żeby była jasność. Z ciekawości tylko pytam...


Dzisiaj jest deszcz i około trzynastu stopni (na plusie oczywiście). A w grudniu - zależy, na co trafisz. Mnie udało się "wyszamanić" pogodę, bo rzeczywiście słońce świeciło cały czas, a przekrój temperatur był duży - od czterech do piętnastu, szesnastu stopni w Dalmacji. A śnieg w Dalmacji spotykamy rzadko - mniej więcej raz na pięć, a nawet dziesięć lat. Dla mieszkańców tego regionu przyjazd do Polski po to, by zobaczyć śnieg jest atrakcją :D
Moja drużyna mówiła mi, że w zeszłym roku o takiej porze było codziennie +17, a nawet +20; czyli na zwiedzanie w sam raz.
Ciekawostką jest fakt, że niemal co roku, w dniu Wszystkich Świętych mieszkańcy Splitu wychodzą na Marian i Bačvice, czyli swoje plaże, żeby się kąpać :-)
Polecam wyjazdy po sezonie; ceny nie są jedyną zaletą wyboru takich terminów.
tranquilo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1483
Dołączył(a): 07.02.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tranquilo » 07.03.2017 11:45

Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):
Temperatura na zewnątrz to cztery, pięć stopni na plusie.


A jaka w tym miesiącu jest temperatura i w ogóle pogoda już w Dalmacji?

PS. Nie pytam po to że chcę wtedy pojechać na wczasy żeby było "po sezonie taniej" ... żeby była jasność. Z ciekawości tylko pytam...


Dzisiaj jest deszcz i około trzynastu stopni (na plusie oczywiście). A w grudniu - zależy, na co trafisz. Mnie udało się "wyszamanić" pogodę, bo rzeczywiście słońce świeciło cały czas, a przekrój temperatur był duży - od czterech do piętnastu, szesnastu stopni w Dalmacji. A śnieg w Dalmacji spotykamy rzadko - mniej więcej raz na pięć, a nawet dziesięć lat. Dla mieszkańców tego regionu przyjazd do Polski po to, by zobaczyć śnieg jest atrakcją :D
Moja drużyna mówiła mi, że w zeszłym roku o takiej porze było codziennie +17, a nawet +20; czyli na zwiedzanie w sam raz.
Ciekawostką jest fakt, że niemal co roku, w dniu Wszystkich Świętych mieszkańcy Splitu wychodzą na Marian i Bačvice, czyli swoje plaże, żeby się kąpać :-)
Polecam wyjazdy po sezonie; ceny nie są jedyną zaletą wyboru takich terminów.


Nie wątpię że po sezonie może być ciekawie. Tylko że ja jestem ciepłoludny i urlop wolę spędzać tam gdzie jest możliwie jak najcieplej. Nienawidzę pogody którą mamy u nas w okresie od listopada do marca. Wtedy nie żyję tylko wegetuję i chciałbym wynieść się za parę lat z tego kraju gdzieś na południe. Ale raczej nie do Chorwacji. niestety:/
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.03.2017 12:10

adrianek90 napisał(a):
Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):
Temperatura na zewnątrz to cztery, pięć stopni na plusie.


A jaka w tym miesiącu jest temperatura i w ogóle pogoda już w Dalmacji?

PS. Nie pytam po to że chcę wtedy pojechać na wczasy żeby było "po sezonie taniej" ... żeby była jasność. Z ciekawości tylko pytam...


Dzisiaj jest deszcz i około trzynastu stopni (na plusie oczywiście). A w grudniu - zależy, na co trafisz. Mnie udało się "wyszamanić" pogodę, bo rzeczywiście słońce świeciło cały czas, a przekrój temperatur był duży - od czterech do piętnastu, szesnastu stopni w Dalmacji. A śnieg w Dalmacji spotykamy rzadko - mniej więcej raz na pięć, a nawet dziesięć lat. Dla mieszkańców tego regionu przyjazd do Polski po to, by zobaczyć śnieg jest atrakcją :D
Moja drużyna mówiła mi, że w zeszłym roku o takiej porze było codziennie +17, a nawet +20; czyli na zwiedzanie w sam raz.
Ciekawostką jest fakt, że niemal co roku, w dniu Wszystkich Świętych mieszkańcy Splitu wychodzą na Marian i Bačvice, czyli swoje plaże, żeby się kąpać :-)
Polecam wyjazdy po sezonie; ceny nie są jedyną zaletą wyboru takich terminów.


Nie wątpię że po sezonie może być ciekawie. Tylko że ja jestem ciepłoludny i urlop wolę spędzać tam gdzie jest możliwie jak najcieplej. Nienawidzę pogody którą mamy u nas w okresie od listopada do marca. Wtedy nie żyję tylko wegetuję i chciałbym wynieść się za parę lat z tego kraju gdzieś na południe. Ale raczej nie do Chorwacji. niestety:/



Rozumiem (ja też; pod warunkiem, że temperatura nie przekracza +35, bo mój układ krążenia zaczyna się męczyć). Fajna będzie dla Ciebie jakaś egzotyka albo Kanary; ew. kraje arabskie (o ile będzie tam w miarę bezpiecznie). W Chorwacji od kwietnia do listopada jest bardzo w porządku, (z tym, że trzeba pamiętać o wilgotnym powietrzu nad morzem i wiatrach typu bura czy jugo), a od maja do października można się wygrzewać :-)
tranquilo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1483
Dołączył(a): 07.02.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tranquilo » 07.03.2017 16:47

Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):
Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):


Rozumiem (ja też; pod warunkiem, że temperatura nie przekracza +35, bo mój układ krążenia zaczyna się męczyć). Fajna będzie dla Ciebie jakaś egzotyka albo Kanary; ew. kraje arabskie (o ile będzie tam w miarę bezpiecznie). W Chorwacji od kwietnia do listopada jest bardzo w porządku, (z tym, że trzeba pamiętać o wilgotnym powietrzu nad morzem i wiatrach typu bura czy jugo), a od maja do października można się wygrzewać :-)


Nie miałem na myśli wczasów tylko wynieść się na stałe a przynajmniej na jakiś dłuższy czas. Ale jak juz to Hiszpania. Tylko ze do tego jeszcze troche wody w Wiśle upłynie.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.03.2017 18:07

adrianek90 napisał(a):
Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):
Wyrocznia napisał(a):
adrianek90 napisał(a):


Rozumiem (ja też; pod warunkiem, że temperatura nie przekracza +35, bo mój układ krążenia zaczyna się męczyć). Fajna będzie dla Ciebie jakaś egzotyka albo Kanary; ew. kraje arabskie (o ile będzie tam w miarę bezpiecznie). W Chorwacji od kwietnia do listopada jest bardzo w porządku, (z tym, że trzeba pamiętać o wilgotnym powietrzu nad morzem i wiatrach typu bura czy jugo), a od maja do października można się wygrzewać :-)


Nie miałem na myśli wczasów tylko wynieść się na stałe a przynajmniej na jakiś dłuższy czas. Ale jak juz to Hiszpania. Tylko ze do tego jeszcze troche wody w Wiśle upłynie.



Wiem, domyśliłam się po poprzednim poście, ale też zdaję sobie z tego, że zanim wybierze się jakieś miejsce do życia, to trzeba się tam przynajmniej raz wybrać o takiej porze; stąd mój komentarz. Powodzenia; mam nadzieję, że język choć trochę znasz.
tranquilo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1483
Dołączył(a): 07.02.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) tranquilo » 07.03.2017 18:49

Wiem, domyśliłam się po poprzednim poście, ale też zdaję sobie z tego, że zanim wybierze się jakieś miejsce do życia, to trzeba się tam przynajmniej raz wybrać o takiej porze; stąd mój komentarz. Powodzenia; mam nadzieję, że język choć trochę znasz.


Jestem w trakcie nauki.. i na pewno nie raz a kilka razy chcę się tam pojawić w różnych rejonach Hiszpanii i o rożnych porach, żeby dopracować porozumiewanie się. Dlatego będzie to czasochłonne. Narazie bardziej marzenie niż konkretny plan, ale wszystko ku temu zmierza
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 08.03.2017 10:08

adrianek90 napisał(a):
Wiem, domyśliłam się po poprzednim poście, ale też zdaję sobie z tego, że zanim wybierze się jakieś miejsce do życia, to trzeba się tam przynajmniej raz wybrać o takiej porze; stąd mój komentarz. Powodzenia; mam nadzieję, że język choć trochę znasz.


Jestem w trakcie nauki.. i na pewno nie raz a kilka razy chcę się tam pojawić w różnych rejonach Hiszpanii i o rożnych porach, żeby dopracować porozumiewanie się. Dlatego będzie to czasochłonne. Narazie bardziej marzenie niż konkretny plan, ale wszystko ku temu zmierza



Trzymam kciuki :-) Lubię ten język, ale wiadomo, że chorwacki łatwiejszy :D Jasne, wiem o tym.


Tymczasem wracamy do Splitu:

Dzień 2:

"Leniwy piątek"

A oto podkład muzyczny do czytania na dziś:

Ribari "Feral na provi"


Nareszcie! Jestem w pięknej stolicy Dalmacji i już od samego rana delektuję się burkiem z serem i ze szpinakiem. Radośnie spaceruję po splickich uliczkach, poznając nowe miejsca. W międzyczasie wchodzę na dworzec kolejowy i spoglądam z ciekawością na rozkłady pociągów. Słyszę dwóch Serbów. Potem idę na Bačvice, czyli splicką plażę miejską; po to, by przywitać się z Morzem.
Pamiętam to gwarne miejsce, otwarte kawiarnie i restauracje. Dziś zastaję ciszę i spokój. Większość lokali jest remontowana lub zamknięta. W wodzie pluskają się jedynie najwięksi śmiałkowie.
Pogoda przepiękna, a temperatura dochodzi do dziesięciu stopni. Ryzykuję i moczę nogi w Jadranie. Zbieram kolorowe szkiełka. Po plaży kręcą się tylko właściciele psów ze swoimi czworonogami. Niektóre zwierzęta podchodzą bliżej mnie. Ja pstrykam foty i rozkoszuję się białymi kamyczkami. Woda, jak zawsze czysta (w tej części plaży). Relaksuję się i odpływam myślami.
Z uśpienia budzi mnie przypływ. Nie martwię się o to, czy się przeziębię. Dla mnie wyjazd do Chorwacji to jak kuracja w uzdrowisku :-) Split - Zdrój krótko mówiąc.

Oto kilka zdjęć z zimowej plaży:

DSCN0099 (Copy).JPG


DSCN0098 (Copy).JPG


DSCN0100 (Copy).JPG



Około południa wstaję i udaję się do mojej kwatery w hostelu. Po południu ucinam sobie tradycyjną drzemkę. Zawsze, po tak długiej podróży mam potrzebę odsypiania i zawsze po południu, mniej więcej między dwunastą a piętnastą. Po drzemce jestem jak nowo narodzona. Mam telewizor, Internet, Wi - Fi, ale mnie to nie rai. Marzę o tym, by odpocząć wreszcie od komputera i internetu, a telewizji w zasadzie nie oglądam (chyba, że bardzo się nudzę i coś właśnie jem).
Po zakończeniu drzemy wyruszam w miasto, by coś zjeść. Na Rivie panuje świąteczna atmosfera. Szczególnym sentymentem obdarzam fritule, czyli malutkie pączki polane Nutellą, bitą śmietaną lub cukrem - pudrem. Na Rivie, pomiędzy palmami widać mnóstwo straganów - a to pieczone ziemniaczki z Liki, a to wspomniane wcześniej fritule, a to świąteczne ozdoby... Tłumy - jak zawsze. Do tego serbska (!) telewizja, która kręciła program o Rivie. Siadam na ławce i odpoczywam. Wieczorem, gdy zapalają się światełka, robi się jeszcze piękniej. Muzyka gra, bawią się młodzi i starsi. Słychać rockowe zespoły, ale takie mniej znane.
Ja szybko wpadam jeszcze do marketu, by zakupić coś do jedzenia, picia i jeszcze zaopatrzyć się w prezenty spożywcze (typu kawa) ;-)
A moje towarzycho udało się na Peljesač chłep... ekhm degustować :-) wina.
c. d. n.
Ostatnio edytowano 12.03.2017 21:04 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.03.2017 09:54

Dzień 4:

"Sobota pod palmami"

Na początek, tradycyjnie podkład muzyczny:

Opća Opasnost: "Jednom kad noć"



Sobota. Leniwa, jak piątek. Każdy ma do tego prawo, przynajmniej raz w roku, w czasie wakacji. Wyspałam się za wszystkie czasy. A rano wyruszyłam w miasto. Początkowo było dość zimno, ale później pojawiło się słońce. Temperatura - około ośmiu stopni na plusie.

Splicki wieniec adwentowy:

DSCN0114 (Copy).JPG


Sobotni poranek i przedpołudnie obiecałam sobie spędzić na Rivie, gdzie przez trzy godziny piłam kawę w iście dalmatyńskim stylu. Nie zapomniałam też o świeżo wyciskanym soku. A na śniadanie oczywiście był burek:

DSCN0108 (Copy).JPG


Na Rivie jak zawsze panowała cudowna atmosfera; tym razem dało się wyczuć przedświąteczne zabieganie:

DSCN0110 (Copy).JPG


Gdy wypiłam kawę spacerowałam trochę pomiędzy straganami. Nie sposób było nie zatrzymać się na chwilę przy mewach, dokarmianych przez miejscowych i turystów:

DSCN0111 (Copy).JPG



DSCN0112 (Copy).JPG



Widok Rivy nigdy mi się nie znudzi... Flora tej części Splitu wywołuje we mnie zachwyt i tak już pozostanie:

DSCN0113 (Copy).JPG


Tego dnia można było tam usłyszeć niemal wszystko; ja załapałam się na świetny koncert orkiestry dętej. Marsz Radetzky'ego przypomniał mi o tym, że choć pokonałam ponad tysiąc kilometrów, nadal jestem na terenie dawnych Austro - Węgier. Potem nadszedł czas na nieco włoski obiad - Carbonarę oraz chwilę odpoczynku na Bačvicach. Wieczorem powoli zaczęłam się przygotowywać do kolejnego dnia wycieczki - wyjazdu w miejsce, w którym jeszcze nie byłam :-)
c. d. n.
Ostatnio edytowano 13.03.2017 08:17 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 10.03.2017 09:41

Dzień 4:

"W mieście piratów - Barbórka pod palmami":

Zaczynamy tradycyjnie od ścieżki dźwiękowej do czytania:




Niedzielny poranek przywitał mnie słońcem, więc z radością i ochotą wstałam i udałam się na mszę świętą do kościoła pod wezwaniem świętego Franciszka na Rivie. Urzekła mnie miejscowa schola i bardzo dużo zrozumiałam z kazania. Było ono poświęcone pośpiechowi. W przedsionku świątyni stali ludzie zbierający podpisy w sprawie "obrony tradycyjnego modelu rodziny", czyli zakazu związków jednopłciowych. Uwielbiam chorwackie msze - mają swój niepowtarzalny klimat. Najlepsze było to, że na "wejście" zaśpiewali "Barkę" :D
Kolejną częścią programu było śniadanie na Rivie i skierowanie się na przystanek autobusowy. Czekałam na żółtą strzałę oznaczoną numerem 60, która kursowała do Omisza. Bardzo chciałam zobaczyć to miasteczko, ponieważ na zdjęciach prezentowało się wyśmienicie. Tego dnia, w Barbórkę, było mi to dane.
Do miasta dojechałam około jedenastej. Po drodze mijałam okoliczne, nadmorskie wioski, jak choćby Podstrana. Każda z nich bardzo mi się podobała, a o nadchodzącej zimie przypominały jedynie ciepłe ubrania.

Gdy około jedenastej dojechałam na miejsce przywitał mnie taki oto widok:

DSCN0115 (Copy).JPG



Przespacerowałam się na chwilę po mieście, zobaczyłam most i ujście rzeki Cetyni. Zachwyciły mnie obłędne Góry Dynarskie - tak daleko na południu Chorwacji jeszcze nie byłam:


DSCN0119 (Copy).JPG


Potem zwiedziłam miejscową galerię handlową, ale nic nie kupowałam. Zastałam również coś w rodzaju żywej szopki z krówką, owieczką i osiołkiem. Jako, że pochodzę z wioski w górach, krówka i owieczka to dla mnie żadna nowość. Pogłaskałam osiołka i owieczkę, do krówki już nie chciało mi się pchać.

Zdecydowałam, że wyruszę na plażę miejską o nazwie Punta. Przywitały mnie rozłożyste palmy:

DSCN0121 (Copy).JPG


Zobaczyłam też pomnik poległych na morzu (wcześniej wypatrzyłam Izbę Pamięci żołnierzy poległych w Wojnie Ojczyźnianej, ale zostawiłam ją sobie na następny raz).

DSCN0123 (Copy).JPG


Kolejne godziny spędziłam nad morzem. Nakręciłam filmik z jego szumem, pstrykałam foty, ale przede wszystkim - odpoczywałam. Siedemnaście stopni na plusie i czysta woda zachęciły mnie nawet do zamoczenia nóg. Zaskoczyłam też koleżankę, której wysłałam... barbórkowe życzenia spod palm:

DSCN0137 (Copy).JPG



DSCN0147 (Copy).JPG



DSCN0140 (Copy).JPG




A gdy odpoczęłam, około piętnastej, wyruszyłam najpierw na deptak, a potem na hasanie po góreckach... Dynarskich :D Prawie że wdrapałam się na twierdzę po schodach! Zeszłam, bo zrobiło się już ciemno.

DSCN0178 (Copy).JPG


DSCN0175 (Copy).JPG


DSCN0170 (Copy).JPG


DSCN0169 (Copy).JPG


DSCN0167 (Copy).JPG


DSCN0168 (Copy).JPG


DSCN0158 (Copy).JPG


DSCN0161 (Copy).JPG


DSCN0162 (Copy).JPG


DSCN0164 (Copy).JPG



Nie zapomniałam o pobłądzeniu w uliczkach i uwiecznieniu miejscowego kościółka.
Udało mi się jeszcze uchwycić zachód słońca; wszak dzień był krótki:

DSCN0180 (Copy).JPG



DSCN0182 (Copy).JPG



A gdy zrobiło się ciemno i schodziłam już na przystanek, do rzeczywistości przywrócił mnie sms od Klaudii: "Bądź jutro w parku (obok pomnika Grigura Ninskiego) o 8.30". Czas powrotu do kraju zbliżał się nieubłaganie. Na koniec jeszcze tylko nocna fotka Omisza:

DSCN0184 (Copy).JPG


I ostatnia w 2016 nocna fotka z Rivy:

DSCN0189 (Copy).JPG


Gdy dojechałam do Splitu, szybko pobiegłam na Rivę, gdzie cieszyłam się tłokiem, jarmarkową atmosferą i piosenkami, takimi, jak "Marijana" śpiewanymi przez wszystkich. Jako, że bardzo zgłodniałam, zakupiłam jeszcze dwie tortille - jedną na ten moment, a drugą - na drogę. Było mi żal, że tak szybko muszę wracać, no ale co zrobić. Nie wiedziałam jeszcze, że kolejny dzień pozytywnie mnie zaskoczy...
c. d. n.
Ostatnio edytowano 13.03.2017 08:39 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 2 razy
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.03.2017 10:44

Dzień 5:
"Taka inna Chorwacja"


Oczywiście tradycji staje się zadość - oto podkład muzyczny:

Klapa Šufit: "Zavezan"


Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Nadszedł dzień powrotu do Polski. Pobudka o 5.30, pakowanie, szybki zakup burków i ostatni w 2016 spacer na Rivę. Posiedziałam chwilę pod palmami i cyknęłam ostatnie foty. (Tak, moje kochane palmy; będzie mi Was strasznie brakowało... do następnego razu).

Pogoda nadal była piękna, a temperatura powoli zbliżała się do piętnastu stopni:

DSCN0190 (Copy).JPG


DSCN0194 (Copy).JPG


Pożegnałam się z morzem, poszłam na szybkie zakupy i ruszyłam do parku pod Grigurem Ninskim, gdzie usiadłam na ławce i czekałam na moją ekipę. W tym miejscu chciałabym dodać, że półki w sklepach w sezonie (wysokim lub niskim) różnią się od posezonowych. Po sezonie jest więcej mrożonek, np. mrożone ciasto francuskie (lisnato tijesto). Musze też powiedzieć, że każdą okazję starałam się wykorzystać na to, by rozmawiać z Chorwatami po chorwacku, czyli ćwiczyć język. Myślę, że w znacznym stopniu się to udało :-)

O ósmej trzydzieści pojawił się nasz znajomy Chorwat, który zaprosił nas na wieczerzę. Jechał z nami na Boże Narodzenie do swojej... narzeczonej w Polsce. Uczy się języka polskiego, więc w czasie przejazdu rozmawiałam z nim zarówno po polsku, jak i po chorwacku. Kolega pomógł mi nieść bagaże i poszliśmy na miejsce, w którym była zaparkowana czerwona Meganka.

Po długim pakowaniu chorwackich atrakcji spożywczych, takich, jak wino z Pelješca czy oliwa z oliwek nasz kierowca Darek zarządził, bym usiadła z przodu (bo jestem najcięższa :D). Ulokowałam się na "siedzeniu żony", którego bardzo nie lubię, ale na szczęście wiedziałam, że jadę z pewnym kierowcą i damy radę. Auteczko było nieco przeciążone tymi spożywczymi gadżetami, ale daliśmy radę - dojechaliśmy do Szybenika i po drodze opowiadaliśmy sobie zabawne historie. Miałam wyśmienity humor, ponieważ kierowca opowiedział żart o osobie, która kiedyś dała mi w życiu mocno po grzbiecie. Tak mnie to rozbawiło, że przez resztę drogi się z tego śmiałam :-)
W Szybeniku mieszkają rodzice naszego zaprzyjaźnionego Chorwata, a on sam - w Lozovcu. My wjechaliśmy na wielkie blokowicho z czasów późnego Tito - poczułam klimat dawnej Jugosławii. Tuż obok strzelistych drapaczy chmur wybudowano garaże, przy których kręciły się miejscowe bezdomne koty, dokarmiane przez mieszkańców osiedla. Oczywiście musiałam je pogłaskać, chociaż były nieco płochliwe.
Do auteczka weszło jeszcze trochę rzeczy. Potem - tankowanie; chwila przerwy w Lozovcu i dopakowywanie.
Przed południem pożegnaliśmy słoneczną Dalmację i wyruszyliśmy na północ.
Czas podróży upłynął nam na słuchaniu muzyki i miłych rozmowach.
Nie spodziewałam się jednak, że tego dnia będzie czekał na mnie jeszcze jeden smakowity kąsek, czyli kolejna odsłona Chorwacji. Wynikło to z bardzo prozaicznego powodu - tunel św. Rocha był zamknięty, więc jechaliśmy tzw. "trasą wojenną" przez Likę; konkretnie Gračac. Z uwagą obserwowałam lickie krajobrazy, ale, gdy koleżanka z pracy, Kasia zwróciła się do mnie, mówiąc: "patrz uważnie, bo tędy przechodziła Oluja w dziewięćdziesiątym piątym", oczy zaczęły mi latać w tę i nazad.
Zawsze marzyłam, by zobaczyć chorwackie zniszczenia wojenne, by pojechać do Vukovaru. Ta wojna zakończyła się, gdy miałam dziesięć lat i była dla mnie wybitnie wstrząsającym przeżyciem, nawet wtedy, gdy siedziałam sobie bezpiecznie w Polsce i byłam pewna, że nigdy nie pojadę zwłaszcza do Chorwacji, która była zawsze moim ulubionym krajem byłej Jugosławii.
Trasę wojenną charakteryzują serpentyny, wysokie góry i chatki opuszczone przez Serbów. Wielu Chorwatów wyjechało stamtąd "za chlebem". Widok opuszczonych wsi był niezwykle poruszający. Na szczęście gdzieniegdzie tliło się życie... Żałowałam, że nie możemy zatrzymać się tam na dłużej ani podjechać na Plitwickie, które są piękne o każdej porze roku.

Po południu dotarliśmy w okolice Zagrzebia i zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej oddalonej o trzydzieści kilometrów od granicy chorwacko - węgierskiej. Napiliśmy się kawy i zjedliśmy fast foody. O 13.30 wjechaliśmy na Węgry. Celnik tradycyjnie sprawdził bagażnik, by upewnić się, czy nie przewozimy uchodźców. Gdzieniegdzie na Węgrzech pojawiał się śnieg, ale jazda autostradami była bardzo płynna. Około szesnastej zrobiliśmy sobie dłuższy, godzinny postój w mieście Szombathely, gdzie Klaudia i Darek kupowali węgierskie salami dla swoich synów :-) Zwiedziłam węgierski market i odpoczywałam. Potem zatankowaliśmy i wyruszyliśmy w dalszą drogę, a po pokładzie Meganki roznosił się zapach papryczek :-)

Zmiana podkładu muzycznego; wracamy do:

Labirinth "Beneath your beautiful":


Dalsza część trasy przez Węgry minęła spokojnie.W końcu przyszedł ten moment, gdy chorwackie "Odmaralište" zamieniło się na swojsko brzmiące "Odpočivadlo". Jako, że mam trochę słowackich korzeni (ale czeskich więcej!), poczułam się już jak w domu. Gdy przejeżdżaliśmy przez stolicę naszych sąsiadów zza Tatr wdałam się w rozmowę z naszym Chorwatem, który znowu opowiadał o wojnie i tragedii małżeństw mieszanych. Uwielbiam te opowieści; trafiłam już na kilka - może to dowód zaufania Chorwatów do nas? :-) Słuchałam z wielką uwagą. Historia o poznaniu jego narzeczonej była równie ciekawa. Dalsza część trasy mijała szybko. Dziewczyny spały, a Darek skupił się na jeździe.
Zrobiliśmy jeszcze krótki postój na stacji benzynowej ok. 21.30. Do domu było już blisko, ale śniegi nas lekko przerażały. W okolicach Žiliny usłyszeliśmy Radio Zet, co bardzo nas ucieszyło. Tuż przed północą przekroczyliśmy granicę polską w Zwardoniu, a w radiu rozbrzmiało właśnie "Beneath your beautiful". Przez chwilę rozmawiałam z Darkiem na tematy "lokalne" typu "słynne osoby z Bielska" itd.
Szóstego grudnia, trzydzieści minut po północy dojechaliśmy do mieszkania Darka i Klaudii. Nastąpiło szybkie przepakowywanie. Wszyscy położyli się spać; nasz Chorwat rankiem wyruszył w drogę na Zagłębie. Ja odśnieżałam moją Miotłę i zdrapywałam szron od środka. Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechałam do domu, robiąc po drodze przerwę na tankowanie. Zajęło mi to trochę czasu, bo dopiero o 1.15 odpalałam komputer po pięciu dniach przerwy :-)
Czy mam jakieś wnioski? Cóż, myślę, że Chorwacja jest takim krajem, do którego zawsze warto wpadać, niezależnie od pory roku. Cudownie było poznać nowe oblicza Chorwacji - kolację z miejscowymi, adwentowy Zagrzeb, wyludniony Omiš, trasę wojenną, blokowiska w Szybeniku...
No cóż; polecam i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę; tym razem własną Miotłą. W planach weekend w Zagrzebiu :-)
Dziękuję za uwagę :-)
Ostatnio edytowano 13.03.2017 08:42 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15663
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 11.03.2017 20:37

Wyrocznia napisał(a):Kolejną częścią programu było śniadanie na Rivie i skierowanie się na przystanek autobusowy. Czekałam na żółtą strzałę oznaczoną numerem 60, która kursowała do Omisza. Bardzo chciałam zobaczyć to miasteczko, ponieważ na zdjęciach prezentowało się wyśmienicie. Tego dnia, w Barbórkę, było mi to dane.
Do miasta dojechałam około jedenastej. Po drodze mijałam okoliczne, nadmorskie wioski, jak choćby Podgora.

Chyba o jakieś inne miasteczko musiało Ci chodzić. Podgora jest poniżej Omis, chyba, że autobus jakąś nie najkrótszą trasą jechał...

Szkoda, że te zdjęcia nie są w relacji. Są bardzo duże i jej problem z ich uruchomieniem, a tym samym to szczerze, po dwóch kolejnych nie chciało mi się już czekać aż kolejne się zalogują. Jak Ci się chce to popraw te zdj. (najpierw zmniejsz, a potem na serwer i link umieścić między ). Myślę, że wtedy więcej osób tu się pojawi, bo termin odwiedzin Cro mało oczywisty, ale brak zdjęć nie zachęca....
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.03.2017 21:19

piekara114 napisał(a):
Wyrocznia napisał(a):Kolejną częścią programu było śniadanie na Rivie i skierowanie się na przystanek autobusowy. Czekałam na żółtą strzałę oznaczoną numerem 60, która kursowała do Omisza. Bardzo chciałam zobaczyć to miasteczko, ponieważ na zdjęciach prezentowało się wyśmienicie. Tego dnia, w Barbórkę, było mi to dane.
Do miasta dojechałam około jedenastej. Po drodze mijałam okoliczne, nadmorskie wioski, jak choćby Podgora.

Chyba o jakieś inne miasteczko musiało Ci chodzić. Podgora jest poniżej Omis, chyba, że autobus jakąś nie najkrótszą trasą jechał...

Szkoda, że te zdjęcia nie są w relacji. Są bardzo duże i jej problem z ich uruchomieniem, a tym samym to szczerze, po dwóch kolejnych nie chciało mi się już czekać aż kolejne się zalogują. Jak Ci się chce to popraw te zdj. (najpierw zmniejsz, a potem na serwer i link umieścić między ). Myślę, że wtedy więcej osób tu się pojawi, bo termin odwiedzin Cro mało oczywisty, ale brak zdjęć nie zachęca....



Dziękuję za spostrzegawczość. Chodziło mi o Podstranę! Już poprawiam.
Napisałam kilka postów wyżej, że nie umiem zamieszczać na forach; w szczególności zmniejszać rozmiarów pliku.
Naprawdę musiałabym nad tym siedzieć pół dnia lub zapłacić komuś za zrobienie czegoś takiego. Lepiej sobie odpuścić.
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 12.03.2017 00:35

Pobierz za darmo z internetu program Fotosizer. Wrzucisz do niego cały katalog ze swoimi zdjęciami i Ci je zmniejszy w 30 sekund :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 12.03.2017 20:34

CROnikiCROpka napisał(a):Pobierz za darmo z internetu program Fotosizer. Wrzucisz do niego cały katalog ze swoimi zdjęciami i Ci je zmniejszy w 30 sekund :)



Dzięki wielkie za pomoc :-)
Wstawiam, próbujemy; jak widać i zadziała, to w wolnej chwili poprawię resztę.
Edit: Działa, cieszę się. To oczywiście Riva na pożegnanie. Mam nadzieję, że wielkość jest ok.
Załączniki:
DSCN0191 (Copy).JPG
Ostatnio edytowano 12.03.2017 20:35 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 12.03.2017 20:35

I elegancko! :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Grudniowy wypad do Chorwacji - 1-5.12 2016 - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone