Gór mi mało i trzeba mi więcej...

dzień zapowiadał się piękny, od rana słońce, cieplutko...no cudnie po prostu, tylko jakoś duszno...podobnie jak dziewczyny dzień wcześniej wybieramy się na Kalenicę, tylko inaczej, bez podwózki, od początku do końca z buta...a czy koniec będzie dobry, to już inna historia na początku chcieliśmy iść przez Wielką Sowę, ale potem stwierdziliśmy, że pójdziemy od razu bardziej na skos, przez Przełęcz Jugowską...idziemy...









Powietrze robi się coraz cięższe, w oddali słychać grzmienie...przyspieszamy kroku, bo wieża na Kalenicy jest stalowa...szybka decyzja...wchodzimy, robimy zdjęcia i schodzimy...







schodzimy szybko w kierunku Zygmuntówki





spotykamy jakiegoś śliskiego gościa



i znajdujemy schronienie przed deszczem w...Bukowej Chacie, a co



z ośnieżonego jeszcze niedawno stoku nic nie zostało...ale i tak jest pięknie



dwa piwa później deszcz przestaje padać, a my ruszamy w dalszą drogę...jednak deszcz ruszy zaraz za nami i jeszcze się spotkamy

CDN

Ciekawe co dalej z tym deszczem - czekam na ciąg dalszy wędrówki

Chciałem tylko zameldować, że jestem i nadrobiłem zaległości .
No i czekam na ciąg dalszy.

Nefer napisał(a):Chciałem tylko zameldować, że jestem i nadrobiłem zaległości .
No i czekam na ciąg dalszy.

To ja melduję, że będzie wieczorem

słoma79 napisał(a):

Nefer napisał(a):Chciałem tylko zameldować, że jestem i nadrobiłem zaległości .
No i czekam na ciąg dalszy.

To ja melduję, że będzie wieczorem

Super .

niebo jest szare, szaro granatowe...źle...ciśniemy ostro pod górę, wiem, przy zbliżającej się burzy to niezbyt mądre, ale praktycznie cały szlak znajduje się w dość gęstym lesie, a to już w czasie burzy jest dość bezpieczne wiemy jedno...sucho nie wrócimy na pewno...na razie się jednak nie poddajemy i próbujemy wyprzedzić przeznaczenie















kilkadziesiąt minut przed schroniskiem Sowa, w którym nie planowaliśmy się zatrzymywać dopada nas nasz prześladowca...kilka razy piorun uderza kilkadziesiąt metrów od szlaku, wydeptane ścieżki zaczynają spływać w dół niczym potoki...i tak już jesteśmy mokrzy, więc do Sowy się nie spieszymy...







ogarniamy się w wiatrołapie schroniska, gospodyni ratuje nas ręcznikiem papierowym, którym się wycieramy, zdejmujemy mokre koszulki, z plecaków wyciągamy suche odpinam nogawki od spodni...od teraz na krótko...wchodzimy, sala pełna, z głośników Stare Dobre Małżeństwo, na kranach czeskie piwa...zostajemy na dwa lub trzy...przestaje padać, ruszamy znowu w dół z nadzieją, że tym razem już dotrzemy do domu...



szlak dosłownie płynie









na wysokości schroniska Orzeł, przyjmujemy na klatę trzeci atak deszczu...ale nie idziemy na łatwiznę i ciśniemy dalej...kilkaset metrów dalej jest moja ukochana Szyprówka, a 150 gatunków piwa w karcie kusi bardziej, niż deszcz pada





wiedza obsługi na temat piwa, jego podawania, temperatur, stylów, szkła i całej reszty jest powalająca...szacun ogromny

szwagier bierze ciemnego pszeniczniaka, a ja tradycyjnie wykupuję receptę od doctora



moje ulubione kolory...górski i piwny





dwie recepty później decydujemy się opuścić gościnne progi Szyprówki...





gdzieś daleko w dole widać już naszą chatkę na kurzej nóżce






woda nadal szaleje...tym razem okiełznana









NARESZCIE W DOMU




znowu góry dymią, znów napoił je deszcz...





po naszym powrocie nieśmiało zaczęło przebijać się słońce...to nasz ostatni wieczór, towarzystwo głodne...przebieramy się w suche ciuchy i dajemy ostro pod górę...wracamy do Szyprówki, odkrywać tajemnice kuchni, uszczuplać zapasy piwa i podziwiać zachód słońca...ale o tym już w następnym odcinku

CDN

Piękne widoki, piwo - świetna wycieczka Wam się trafiła. Tylko tego deszczu nie zazdroszczę .

Deszcz deszczem, ale jak pięknie musiało po nim pachnieć na szlaku

Ach, przypomniały mi się moje Bieszczady majowe w zeszłym roku, identiko pogoda, co chwilę deszcz, błoto takie na szlaku, że hej (dobrze, że wyznaję zasadę - jakie by góry, górki małe nie były, lepiej ubrać buty trekkingowe). Aż mi się przypomniał jeden pan, który wypił za dużo piwek i jechał błotkiem na dupie cały szlak

Dobre buty trekkingowe - najlepiej nieprzemakalne to podstawa. Bez tego nie ma co jechać w góry. A używacie kijów trekkingowych? Ostatnio jak byliśmy, to sporo osób używało. Rozmawiałem i chwalili sobie. Nawet pan jakiś polecał, ale zapomniałem nazwy ;/

bmxmen napisał(a):Dobre buty trekkingowe - najlepiej nieprzemakalne to podstawa. Bez tego nie ma co jechać w góry. A używacie kijów trekkingowych? Ostatnio jak byliśmy, to sporo osób używało. Rozmawiałem i chwalili sobie. Nawet pan jakiś polecał, ale zapomniałem nazwy ;/

Podstawa, to aby były lekkie i wytrzymałe. Na szlaku każdy dodatkowy gram bywa ciężki.

bmxmen napisał(a):Dobre buty trekkingowe - najlepiej nieprzemakalne to podstawa. Bez tego nie ma co jechać w góry. A używacie kijów trekkingowych? Ostatnio jak byliśmy, to sporo osób używało. Rozmawiałem i chwalili sobie. Nawet pan jakiś polecał, ale zapomniałem nazwy ;/

osobiście lubię mieć wolne ręce...kijków nie używam, ale niektórym na pewno pomagają...co do butów...tu nie warto oszczędzać...przez 12 lat miałem hiszpańskie buty Chiruca ...na końcu podeszwy miały bieżnik jak opona w F1 ale buty mega wygodne...od dwóch sezonów używam butów Meindl i też bardzo chwalę, a jak widać warunki zaliczyły różne...od bieszczadzkich błot po sowiogórsko-karkonoskie śniegi

No buty to podstawa. Dobre są też NAVAJO. Dobrze usztywniają nogę w kostce..
Też wychodzę z założenia, że lepiej kupić raz drożej ale na lata. Dlatego zastanawiam się coraz poważniej nad kijkami BLACK DIAMOND ALPINE ERGO CORK z https://www.polarsport.pl/akcesoria/kije.html
Ktoś może użytkował?

bmxmen napisał(a):...zastanawiam się coraz poważniej nad kijkami BLACK DIAMOND ALPINE ERGO CORK z https://www.polarsport.pl/akcesoria/kije.html
Ktoś może użytkował?

Przepraszam Michała za małe OT ale może mi ktoś wyjaśnić na czym polega różnica pomiędzy kijami za ponad 600 zł a takimi za 60 zł? Nie chodzi mi o różnicę wagi o np. 100 g czy to, że te droższe złożysz o 3 sekundy szybciej ale o taką, która uzasadnia dziesięciokrotną różnicę ceny

greenrs napisał(a):

bmxmen napisał(a):...zastanawiam się coraz poważniej nad kijkami BLACK DIAMOND ALPINE ERGO CORK z https://www.polarsport.pl/akcesoria/kije.html
Ktoś może użytkował?

Przepraszam Michała za małe OT ale może mi ktoś wyjaśnić na czym polega różnica pomiędzy kijami za ponad 600 zł a takimi za 60 zł? Nie chodzi mi o różnicę wagi o np. 100 g czy to, że te droższe złożysz o 3 sekundy szybciej ale o taką, która uzasadnia dziesięciokrotną różnicę ceny

Jacku dobre OT to nie problem...w sumie cieszy mnie, że temat jest taki trochę interaktywny...tak więc dyskusje w temacie sprzętu, szlaków, dojazdów, piwa jak również zdjęcia własne mile widziane

Też nie widzę różnicy między kijami za 60 i 600, ale ich nie używam to się nie znam