napisał(a) pyton » 14.09.2018 23:40
Tak jest
, tak bez podpowiedzi
. Gratuluję.
Zaparkowaliśmy auto na parkingu obok (bezpłatny, ziemia udeptana, przodem przy krawężniku, żeby można było bez problemu wyjechać, siódma rano). Podchodzi jegomość z pękiem kluczy i pyta kiedy odjeżdżamy, odpowiadamy a on odchodzi. O co chodzi ?
Po powrocie na ulicy pomimo znaków dwa rzędy aut wzdłuż krawężnika
. Jak wyjedziemy ?
Pojawili się przepychacze i kombinowali
Zrobili lukę dosłownie na centymetry. Po nas wyjechało jeszcze auto stojące za nami.
Jegomość nie pytał bez powodu