Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 07.03.2010 19:32

Drugim ważnym zabytkiem Curtea de Arges są pozostałości dworu książęcego wraz z zachowaną średniowieczną cerkwią Książęcą (Biserica Domneasca), powstałą w połowie XIV w. Niestety, nasz przewodnik wspomniał o tym fakcie na tyle lakonicznie, że nie wybraliśmy się by odwiedzić to miejsce, dopiero później wyczytaliśmy o tym w Pascalu.

Kilka zdjęć z internetu:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:16 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 07.03.2010 19:34

Jest już 17, najwyższy czas by udać się w dalszą drogę. Kawałek, który pozostał nam do Pitesti jest zupełnie nieciekawy, krajobraz jest już płaski, a mijane wsie bez wyrazu, po prostu brzydkie. Jakże daleko tym terenom do urody dopiero co poznanej przez nas Transylwanii :roll: . Jedziemy niestety bardzo wolno bo ruch jest duży a i stan drogi oraz mijane wsie nie pozwalają na szybszą jazdę. Tuż przed Pitesti wjeżdżamy na autostradę 8O :D , miasto mija się bokiem obserwując jedynie jego blokowiska. Do Bukaresztu mamy stąd około 100 km, nic więc dziwnego, że jedziemy równą godzinę :wink: . Zwiedzanie stolicy nie było w planach tego wyjazdu, mimo ładnych zdjęć pokazanych przez PAPa uznałem, ze nie starczy nam po prostu czasu. Dlatego, nie dojeżdżając do centrum, skręcamy na podmiejską obwodnicę........

Wiedząc już jak wygląda obwodnica Sofii nie spodziewałem się tu cudu. Jednak to, co zastaliśmy, zwłaszcza początkowy fragment tego blisko 20-sto kilometrowego odcinka, który mieliśmy do przejechania przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia o tym jak może wyglądać nawierzchnia drogi 8O :!: :idea: . Jeździliśmy już różnymi drogami, górskimi, polnymi, szutrowymi, zniszczonymi starając się wykorzystać wszystkie, niezbyt w sumie wielkie terenowe możliwości Felicji. Jadąc tamtędy, po prostu się bałem że w którymś momencie zawiśniemy podwoziem na asfaltowym garbie :!: . Na szczęście popołudniowy, sobotni ruch był na tyle mały, że mogłem wykorzystywać do jazdy również pas do jazdy w przeciwnym kierunku prawie dowolnie manewrując w miarę potrzeb :D . Tak czy inaczej, ta droga to wielki dramat :!: .

Wreszcie, nie bez pewnych trudności orientacyjnych, skręcamy na Giurgiu. Okolice Bukaresztu nie odbiegają wyglądem od okolic jakichkolwiek wielkich miast, jest tu po prostu brzydko, szaro, dominuje nijaka chaotyczna zabudowa przydrożnych barów, moteli, zajazdów, całej drogowej infrastruktury. Zauważamy też sprzedawców arbuzów, nie możemy odmówić sobie tej przyjemności :D , pamiętam, że cena za kg to 70 gr. Zatrzymuję się przy młodej kobiecie, Lidia wybiera owoc z potężnej góry zielonych kul a ja podaję wszystkie drobne sprzedawczyni. Niech sobie wybierze ile potrzeba, i tak nie rozumiem jaką cenę podała :lol: .

Kilkanaście kilometrów dalej drogę przecina rzeka. To nad nią zaplanowałem spędzenie dzisiejszej nocy. Jednak nie udało się nam znaleźć odpowiedniego miejsca, rzeka była zbyt blisko wsi a potem jakoś nie mogliśmy do niej dojechać. Okolica też nam się jakoś szczególnie nie podobała, niby lasy, łąki, ale jakoś zbyt ruchliwie tu, niespokojnie. Straciwszy na poszukiwania przynajmniej pół godziny wracamy na główną, cóż, już nie wykąpiemy się w rumuńskiej rzece :wink: . Jadę jeszcze kawałek i mimo linii ciągłej skręcam w lewo w polną dróżkę prowadzącą pod las. Odjechawszy na odpowiednią odległość od ruchliwej drogi zatrzymuję się. Tu spędzimy dziś noc :D .

Najpierw rozkładamy namiot, teraz lekko wieje więc dobrze będzie gotować obiad chroniąc się w nim od podmuchów. W trakcie jedzenia zauważamy zbliżające się do nas bardzo powoli stadko owiec i kóz pędzone łąką przez jakiegoś człowieka. Troszkę się niepokoimy bo wyraźnie ma zamiar przejść koło nas na dróżkę, która przyjechaliśmy. Jak jest już blisko, podnosi rękę w geście powitania i coś mówi. Odpowiadamy unosząc ręce...... w Rumuni nie ma potrzeby obawiać się zwykłych ludzi......to nie Austria gdzie wygoniono nas z pobocza drogi tylko dlatego, że chcieliśmy tam coś zjeść i się napić.......

W trakcie kąpieli i sprzątania wszystkich rzeczy zapadł już całkowity zmrok. W świetle latarki, przed namiotem pochłaniamy połowę ciepłego, nagrzanego słońcem rumuńskiego arbuza. To prawie ostatni akcent tej może nieco szalonej, nie całkiem łatwej, zaskakującej przygody z tym krajem. Jutro wyjeżdżamy.....

c.d.n.
jacky z DG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 959
Dołączył(a): 18.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky z DG » 07.03.2010 22:44

kulka53 napisał(a):Dlatego, nie dojeżdżając do centrum, skręcamy na podmiejską obwodnicę........
Wiedząc już jak wygląda obwodnica Sofii nie spodziewałem się tu cudu. Jednak to, co zastaliśmy, zwłaszcza początkowy fragment tego blisko 20-sto kilometrowego odcinka, który mieliśmy do przejechania przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia o tym jak może wyglądać nawierzchnia drogi 8O :!: :idea: . Jeździliśmy już różnymi drogami, górskimi, polnymi, szutrowymi, zniszczonymi starając się wykorzystać wszystkie, niezbyt w sumie wielkie terenowe możliwości Felicji. Jadąc tamtędy, po prostu się bałem że w którymś momencie zawiśniemy podwoziem na asfaltowym garbie :!: . Na szczęście popołudniowy, sobotni ruch był na tyle mały, że mogłem wykorzystywać do jazdy również pas do jazdy w przeciwnym kierunku prawie dowolnie manewrując w miarę potrzeb :D . Tak czy inaczej, ta droga to wielki dramat :!: .





chyba mocno przesadziłeś...
co prawda, nie wiem, czy przypadkowo, czy celowo przejeżdżałeś obwodnicą w sobotę, gdy jest tam najmniejsze natężenie ruchu, można powiedzieć, że na poziomie 30 % zwykłego dnia tygodnia...
dlatego bywalcy wiedzą i radzą innym przejazd tamtędy właśnie w sobotę lub w niedzielę...
ale teraz nawierzchnia jest cudem względem tego co mam zapamiętane z roku 1996...
wtedy nie wrzuciłem wyższego biegu niż jedynkę, a jechałem dwuśladem porównywalnym do Twojego...
paranoją obecnej organizacji ruchu jest podporządkowanie go ruchowi poprzecznemu... i rzecz jasna brak regulacji świetlnej...
tak na marginesie, przy drugim wyjeździe w roku 2006 do BG - całkiem "przypadkowym" - zanocowałem za małego kasiorka na campingu na obwodnicy - campingu pełniącym ukrytą postać lokalu agencji towarzyskiej...

:wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.03.2010 12:23

jacky z DG napisał(a):chyba mocno przesadziłeś...


No nie wiem :roll: , takie wrażenie odniosłem, przynajmniej na kilku fragmentach tej drogi.... ale z tego wynika że 10 lat temu to dopiero musiał być niezły hardcore :lol:

A przejazd w sobotnie popołudnie był jak najbardziej przypadkowy, jak widzę, bezwiednie trafiliśmy w "dziesiątkę" :D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.03.2010 12:49

Niedziela, 9 sierpnia

Skoro świt, pozbierawszy wszystkie rzeczy z wilgotnym namiotem włącznie wyruszamy w dalszą drogę. To była bardzo ciepła i dość wietrzna noc, trudno powiedzieć, jaką pogodę nam zapowiada na dziś. W każdym razie niebo przykrywają cienkie chmury a my, ponownie złamawszy przepisy poprzez przekroczenie linii ciągłej :wink: jedziemy na południe. Cały, około 60-cio kilometrowy odcinek Bukareszt-Giurgiu jest wyremontowany już jakiś czas temu, to wygodna, czteropasmowa szosa bez pasa rozdzielającego jezdnie.

Obrazek

Obrazek

Na przedmieściach ostatniego rumuńskiego miasta wydaję resztę lei na uzupełnienie paliwa i zmierzamy w kierunku przejścia granicznego z Bułgarią. Bez błądzenia się nie obyło, tym razem to, że nie skręciłem tak jak pokazywały znaki było błędem bo znaleźliśmy się w centrum Giurgiu, niezbyt dużego i chyba zupełnie nieciekawego, przynajmniej na pierwszy rzut oka, miasta. Mam taki zwyczaj, że zwykle nie skręcam we wszelkiego rodzaju obwodnice miast tylko staram się jeździć przez ich centra :roll: wychodząc z założenia, że jak coś jest obwodnicą, z reguły jest dłuższą drogą, a przy okazji jadąc przez centrum możemy zobaczyć jak w danym mieście jest. Tym razem nie był to dobry pomysł :wink: bo z centrum Giurgiu trafić na przejście graniczne nie było łatwo, ale w końcu, starając kierować się na wschód, przejście się nam ukazuje.

Nie ma co, robi wrażenie 8O . Wielki teren zabudowany wszelakiego rodzaju budkami, budynkami celnymi, wyasfaltowane place, podjazdy, parkingi dla tirów, kolejne etapy kontroli....... wszystko to stoi opustoszałe albo przynajmniej tak wygląda. Między RO a BG granica jeszcze istnieje, ale ze względu na obecność tych krajów w Unii na pewno jej znaczenie zmalało. Podskakując na dziurach i wybojach nawierzchni i manewrując pomiędzy budkami i krawężnikami jakoś docieramy do punktu kontroli. Teraz czeka nas standardowa jak się okazuje kontrola ale i wydatek, opłata za przejazd przez graniczny most na Dunaju. PAP wspominał o konieczności wniesienia opłaty w wysokości niepełnych 10 euro, w naszym przypadku okazuje się, że musimy zapłacić jedynie 6 :roll: . Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale nie martwi mnie to szczególnie :D . Dobrze, że mamy na szybie aktualną Rowinietę, trzeba bowiem przejechać przez stanowiska, na których widnieją napisy, że właśnie obecność fioletowej naklejki jest kontrolowana. Na przejściu w niedzielny poranek nie ma zbyt dużego ruchu, ale przynajmniej kilkanaście samochodów przed i za nami jest. Przejeżdżamy przez dłuuuugi most którego latarnie po stronie rumuńskiej są porozbijane, a po bułgarskiej całe 8O :wink: i już meldujemy się do bułgarskiej, również szybkiej i standardowej kontroli. Kawałek za przejściem zatrzymuję się by nabyć winietkę bułgarską, to drugi wydatek związany z przekroczeniem tej granicy. W odróżnieniu od zeszłorocznej, niesympatycznej obsługi w Kałotinie, tu niczego nikomu nie można zarzucić :D . Wręczając szczęśliwemu że mnie widzi :wink: człowiekowi 5 euro otrzymuję naklejkę i nawet wydrukowane potwierdzenie, że ją nabyłem :D .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Witaj Bułgario :!: :D

Obrazek
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:17 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.03.2010 13:04

Mimo wyczytanych w przewodniku informacji, że w Ruse jest piękna starówka z secesyjnymi domami mijamy to miasto wyremontowaną obwodnicą oglądając jedynie szare bloki. Za miastem niesamowite pustki, jedziemy kilkanaście kilometrów widząc zaledwie kilka samochodów. Następnie skręcamy w lewo do wioski Ivanovo, to pierwszy cel naszej tegorocznej wizyty w BG :D . Sama wioska nie jest oczywiście ciekawa, ale znajduje się niedaleko wpisanego na listę UNESCO Parku Narodowego Rusenski Lom, który to mamy zamiar odwiedzić. Oczywiście nie napotykamy żadnych drogowskazów do Parku, zatem troszkę błądzimy :? jednak już niedługo zjeżdżamy w dół, w kierunku rzeki Lom której przełom, wraz z dopływami, w postaci niewysokiego kanioniku stanowi jedną z przyczyn utworzenia obszaru chronionego. Trzeba było skręcić w boczną drogę w samym Ivanowie, a nie jechać z powrotem w kierunku Ruse.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:18 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.03.2010 13:08

Oprócz malowniczego przełomu, w okolicy jest kilka innych atrakcji, cerkwie wykute w jego skałach, ruiny średniowiecznego miasta Czerwen oraz skalny monastyr Basarbovo o którego istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero potem z przewodnika Pascala :( . Szkoda, bo z pewnością zaglądnęlibyśmy tam, zwłaszcza, że mieliśmy po drodze. Zjeżdżamy prawie do poziomu rzeki, znajduje się tu parking i jakiś budynek Parku, ale oczekiwanych przez nas cerkwi tu nie ma, jedziemy zatem wąziutką dróżką dalej. Po około 2-3 km droga się kończy również parkingiem. Jest tu kilka osób, jakiś kram z pamiątkami, sklepik. Nie bardzo wiemy gdzie i co właściwie mamy tu zobaczyć, ale już po chwili orientujemy się, trzeba podejść schodkami jakieś 20-30 m w górę. To tu znajduje się najbardziej znana skalna cerkiew, jedyna udostępniona do zwiedzania. Powstała ona w XIV wieku i składa się z dwóch komór pokrytych malowidłami. Wstęp do cerkwi to wydatek 4 lewa, oczywiście nie mamy jeszcze bułgarskiej waluty bo dopiero co w Bułgarii się znaleźliśmy :roll: , a poza tym jest niedziela :? . Okazuje się jednak, że bez problemu możemy zapłacić po 2 euro :D .


Obrazek

Wejście do skalnej cerkwi


Obrazek

Widok na parking z naszym pojazdem


Obrazek


Obrazek

Widoki na przełom rzeki LOM

W samej cerkwi nie ma zbyt dużo do zobaczenia, to niezbyt duże pomieszczenie, którego skalne ściany faktycznie prawie w całości pokrywają odnowione malowidła. Oczywiście nie wolno robić tu zdjęć :( , dlatego oprócz naszych, pokazujemy fotki znalezione w internecie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Więcej fotek i nieco informacji o tym miejscu można znaleźć TUTAJ
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:19 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.03.2010 13:20

Gdy wychodzimy, młody Bułgar sprzedający bilety mówi nam żebyśmy nie wracali już od razu w dół do parkingu, warto podejść jeszcze kawałeczek dalej boczną ścieżką. Co tam zastaniemy, nie wiemy :D ale posłusznie idziemy we wskazanym kierunku. Po może 5 minutach wychodzi się na bardziej otwartą przestrzeń na płaskich skałach skąd widać zakręt rzeki Lom i otaczające ją skały kanionu. To właśnie gdzieś tam są pozostałe skalne cerkwie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To okienko w skale na górze, to jest właśnie cerkiew, którą zwiedzaliśmy :D

Wracamy do samochodu i odjeżdżamy. Fajnie, że tu podjechaliśmy, miejsce nie jest może imponujące, ale jak ma się trochę czasu (np pędząc nad bułgarskie morze :wink: ), można zboczyć z głównej drogi i zobaczyć mniej znane miejsce. Zastanawiamy się jeszcze czy nie podjechać kawałek by zobaczyć ruiny Czerwenu, ważnego miasta z okresu drugiego państwa bułgarskiego. Jednak stwierdzamy, że ruiny to nie jest to, co lubimy najbardziej :wink: :lol: , wystające z ziemi kawałki kamieni nie są w stanie poruszyć naszej wyobraźni :roll: . Może jednak szkoda, że nie podjechaliśmy i tam, bo miejsce jest podobno ładnie położone.

c.d.n.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:20 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 10.03.2010 15:36

kulka53 napisał(a):Przejeżdżamy przez dłuuuugi most

Dwa razy, gdy przemierzałem ten most - to na piechotę. :)

Za pierwszym razem wracaliśmy wtedy z Bułgarii. Bułgar, który nas zabrał z autostopu i przenocował w Ruse, rano podwiózł nas do tego mostu i dalej już ruszyliśmy na piechotę do Rumunii. ;)

A z kolei dwa lata później, docierając wieczorem od strony rumuńskiej, przeszliśmy most w drugą stronę. Namiot rozstawiliśmy na środku dużego trawiastego ronda w Ruse. Eeech, to były czasy... :)

Pozdrawiam,
Wojtek
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 11.03.2010 09:20

kulka53 napisał(a):To okienko w skale na górze, to jest właśnie cerkiew, którą zwiedzaliśmy


Same ciekawostki można tu zobaczyć (podobne u Franza).
jacky z DG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 959
Dołączył(a): 18.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky z DG » 11.03.2010 22:20


przejeżdżając most Giurgiu/Russe Anno Domini 1996 musiałem ostro bronić swojego aparatu fotograficznego, którym mój syn wykonał prawie, że identyczne zdjęcie jak Ty, tyle, że żołdacy Causescu wykonując rozkazy chcieli nam go skonfiskować...
przekupić musiałem ich po paczce papierosów...
takie to były czasy Panie Dziejku...
no i czekaliśmy na wszelakie odprawy graniczne łącznie 5,5 godziny...
a teraz ?
:wink: :wink: :lol: :lol:
Bernadr C
Croentuzjasta
Posty: 145
Dołączył(a): 02.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bernadr C » 12.03.2010 11:57

Przejscie graniczne z Rumunii do Bułgarii w okolicy Russe to od zawsze byla okropna przeprawa. Też pamiętam godziny w kolejce niekończącej sie, prawdziwy koszmar. Bernard. :wink:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 12.03.2010 13:49

Widzę, że MOST :wink: wzbudził w Was nostalgiczne wspomnienia :lol: . Czasy były może i piękne (ach, ta młodość..... ) ale jakoś nie żałuję, że nie dane mi było wtedy przeżywać takich odpraw.... dlatego też póki co nie wybieramy się na Ukrainę i do podobnych jej krajów :roll: :? .... no, może spróbujemy, tak tylko na chwilkę :wink:

Ale sami też staliśmy w ogonkach na granicach, odprawa była cywilizowana bo to już było po 2000 kiedy zaczęliśmy intensywniej opuszczać nasz kraj, ale odstać swoje trzeba było. Pamiętam wrześniową Słowację 2002, na Łysej Polanie staliśmy ponad 2 godziny.... a w 2009, właśnie jadąc do Rumunii minęliśmy w ciemnościach Jurgów i .... zmianę państwa zaobserwowaliśmy po zmianie szerokości jezdni :lol: i jakości asfaltu :? . O ile łatwiej teraz planować podróż wiedząc, że przynajmniej granice nie będą stanowić znaczącego opóźnienia.

PS Witamy nowego czytelnika, Bernardzie :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 12.03.2010 13:59

Niedziela, 9 sierpnia cd

Wracamy do głównej drogi. Zza cienkich chmur zaczyna coraz mocniej przypiekać słońce, zapowiada się nieźle upalny dzień. Stajemy przy drodze by przebrać się w krótkie spodnie co niewiele nam pomoże bo i tak temperatura zaczyna dochodzić do 30 stopni. Kawałek dalej niespodzianka, objazd. Do miasta Bjala musimy jechać boczną drogą, przez Cenovo. Za to możemy podziwiać spalone słońcem pagórkowate, porośnięte łąkami i kolczastymi zaroślami tereny tej części Bułgarii.

Za jakieś pół godziny jesteśmy już niedaleko Wielkiego Tyrnowa. Do miasta jednak nie dojeżdżamy, chwilę wcześniej stwierdziliśmy, że najpierw odwiedzimy miejscowość Arbanasi. W tym celu skręcamy w lewo, mijamy miasto Dolna Orjahovica, wspinamy się stromo pod górę i za chwilę jesteśmy we wsi. Nie bardzo wiedząc gdzie i co mamy tu zobaczyć robimy wstępną rundkę po wąskich uliczkach, skutkiem czego niedługo znajdujemy się po drugiej stronie :lol: . Rozpościera się stąd ładny widok na leżące w dole Wielkie Tyrnowo.

Obrazek

Wracamy i szczęśliwie udaje się nam zaparkować w centrum wsi, na dużym, porośniętym drzewami placu, w cieniu tychże drzew. W związku z lejącym się z nieba żarem fakt ten ma niebagatelne znaczenie dla stanu wnętrza naszego samochodu...... Sama wioska nie robi oszałamiającego wrażenia. Jej atrakcją miały być przypominające twierdze domy, wątpliwa to atrakcja zważywszy na fakt, że domów wcale nie widać, otoczone są (jak to twierdze :wink: ) wysokimi, kamiennymi murami zza których wystają ewentualnie dachy no i rosnące na podwórzach drzewa. Można spacerować po wijących się uliczkach wśród tych domów ale...... po co? . Wyraźnie widać, że Arbanasi stanowi znaną atrakcję turystyczną, jest tu sporo zwiedzających, stoją autokary, słychać różnojęzyczną mowę. Na każdym kroku sprzedawane są pamiątki, zwłaszcza haftowane obrusy i serwetki, nawet miałem zamiar nabyć coś w tym guście, ale tego, co byłoby odpowiednie jakoś nie znalazłem, a ceny też były dość wygórowane i mało zachęcające. Wydaje mi się, że Arbanasi to taka wioska, stanowiąca snobistyczne zaplecze mieszkaniowe dla najbogatszych mieszkańców Wielkiego Tyrnowa (i być może nie tylko) którzy bądź kupili, bądź wybudowali sobie w pobliżu wille. Nie ma tu atmosfery autentyczności, nie ma prawdziwej Bułgarii. Mnie Arbanasi skojarzyło się z pokazową murzyńską wioską jakie buduje się by biali turyści mogli zobaczyć czarny folklor i popstrykać wypasionymi aparatami :roll: .

Obrazek

Niemniej jednak krótki spacer po uliczkach odbyliśmy. Jest tu kilka niepozornych z zewnątrz cerkwi, my, na szczęście, nieświadomie i przypadkiem trafiliśmy do tej największej i najpiękniejszej :D . Cerkiew Narodzenia Chrystusa wewnątrz pokrywają piękne XVII wieczne freski. Udało się nam je zobaczyć i wysłuchać całej historii okolicy i samej świątyni bo dołączyliśmy się do holenderskiej bodajże wycieczki, której bułgarska przewodniczka mówiła po angielsku na tyle prostym językiem, że bez problemu mogłem praktycznie wszystko zrozumieć. Cerkiew w środku jest bardzo ciekawa, składa się z 4 pomieszczeń, z czego właściwe sale modlitewne są dwie, męska i żeńska. Dowiedzieliśmy się m. in. ciekawego faktu z niedawnej historii Arbanasi, mianowicie tuż obok cerkwi znajduje się zamieniona obecnie na hotel willa Todora Żivkova. W trakcie jak ją budowano, zamierzano wyburzyć cerkiew by powiększyć w ten sposób ogród dyktatora :roll: . Oczywiście oficjalnie nie było możliwe by to zrobić, zatem zamierzano użyć podstępu, przy wysadzaniu skał aby można było zbudować basen zamierzano tak rozmieścić ładunki by pobliska cerkiew się zawaliła.......na szczęście zamiaru tego nie zrealizowano.

Obrazek
Wejście do cerkwi

Obrazek
Cerkiew Narodzenia Chrystusa, fotka z internetu

Obrazek
Cerkiew Narodzenia Chrystusa, fotka z internetu

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Wnętrze cerkwi, fotki z internetu

c.d.n.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 10:21 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 12.03.2010 14:12

Z zewnątrz powiedziałbym, że to na stajnie wygląda bardziej niż na cerkiew.
Za to w środku przepiękny klimat.
Nie można było robić zdjęć?
Sporo chętnych do zwiedzania.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα



cron
Małe i duże bałkańskie podróże :-) - strona 47
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone