Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 20.01.2010 23:15

My w tym roku zmieniamy namiot - już nas bolą kręgosłupy od wchodzenia i wychodzenia z "domku" :) Mamy podobny do Waszego, nazwy nie pamiętam, bo sprzed 15 lat ! Ale nie możemy już wchodzić w półskłonie !!! Latka lecą :wink: :D :!:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.01.2010 11:00

kulka53 napisał(a):Ale skoro mamy takie same namioty :D to znaczy, że nasz dobrze wybraliśmy skoro Tobie się sprawdza. Nasz nazywa się SIERRA II i ma dwa wejścia, to naprawdę taki sam?

Wprawdzie nie wiem, jak dokładnie ma na imię mój namiot bo wizytówki wymienialiśmy sześć lat temu, ale informacja o tym drugim wejściu dementuje rozsiewane przeze mnie plotki. ;)
Patrząc na niego na Twoim zdjęciu - nie zauważyłem różnicy. Wkrótce zaprezentuję i mój domek - najpierw pojawi się na koniec wątku słowackiego. A później mógłbym go ewentualnie pokazać w plenerach hiszpańskiej Sierry de Gudarrama. Albo w Pirenejach...
Jeszcze się nie zastanawiałem.

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 21.01.2010 12:35

plavac napisał(a):My w tym roku zmieniamy namiot - już nas bolą kręgosłupy od wchodzenia i wychodzenia z "domku" :) Mamy podobny do Waszego, nazwy nie pamiętam, bo sprzed 15 lat ! Ale nie możemy już wchodzić w półskłonie !!! Latka lecą :wink: :D :!:


Hmmm, w półskłonie..... my to się tylko troszeczkę schylamy :wink: :lol:
A serio, to mam nadzieję że za 15 lat (jak nasze kręgosłupy wytrzymają) będziemy jeszcze wciąż mieli chęć na takie namiotowe wyprawy. I może też kupimy nowy :?:

Franz napisał(a):informacja o tym drugim wejściu dementuje rozsiewane przeze mnie plotki. :wink:

Niekoniecznie :D . Jak kupowaliśmy nasz, w ofercie sklepu były również namioty identyczne, tylko z pojedynczym wejściem. Kupiliśmy z podwójnym by nie było kłótni kto ma spać przy wyjściu :wink: , bo różnica w cenie, chyba 20 zł, była żadna. Więc może mamy takie nieco inne bliźniacze domki :D

Franz napisał(a):Wkrótce zaprezentuję i mój domek - najpierw pojawi się na koniec wątku słowackiego. A później mógłbym go ewentualnie pokazać w plenerach hiszpańskiej Sierry de Gudarrama. Albo w Pirenejach...

Fajne okolice z Tobą zwiedzał :D . Może i naszemu będzie dane.....
Czekamy na prezentację :D

Pozdrawiamy
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 21.01.2010 18:46

Sobota, 1 sierpnia cd

Pora ruszać w dalszą drogę, przed nami kolejny punkt dzisiejszego programu, duże miasto Cluj - Napoca. Nie mamy do niego daleko, tylko około 50 km. Minęło południe, jest piękna, bezchmurna, upalna pogoda. Jadąc główną drogą nie sposób uwolnić się od terenów zabudowanych, nie sposób też jednak uniknąć wielkiego samochodowego ruchu, mimo, że to sobota. Mijane tereny nie zaskakują niczym szczególnym, droga jest dobra, nowo wyremontowana, okolice lekko pofałdowane bądź równe jak stół. Niedługo jazda nas nuży, gorąco panujące w środku powoduje senność......nie, nie da rady tak dalej jechać, to staje się niebezpieczne :roll: . Zupełnie nie ma się gdzie zatrzymać, to już przedmieścia dużego miasta, przed i za nami sznurek aut, w przeciwną stronę identycznie..... skręcam po prostu na pobocze, tuż przy wjeździe do jakiegoś zakładu stając w pełnym słońcu. Trudno, upał nie upał, dawka napoju energetycznego powinna postawić nas na nogi. Rozpuszczamy nasze musujące tabletki w półlitrowej butelce, posilamy się trochę i ruszamy dalej.

Obrazek

Cluj-Napoca, inaczej Kluż, to największe miasto Transylwanii (a trzecie co do wielkości w Rumunii), liczące około 350 tys mieszkańców. Już na początku naszej ery istniało tu osiedle Daków, które następnie przejęli Rzymianie. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego osadę przejęli Węgrzy a w średniowieczu zaczęli napływać koloniści niemieccy. W 1316 roku zniszczona przez najazd Tatarów osada uzyskała prawa miejskie co zapoczątkowało jej szybki rozwój, wtedy też powstał Rynek, pełniący tę funkcję do dziś. Miasto otoczone zostało obwarowaniami, powstała drukarnia, a w 1580 roku kolegium jezuickie z trzema fakultetami, teologią, filozofią i prawem, oraz liczne szkoły. Od uzyskania autonomii Transylwanii w II połowie XVI w. Kluż pełnił rolę jej stolicy. W roku 1920 miasto wraz z całą prowincją włączono do państwa rumuńskiego i dopiero wtedy Rumuni mogli bez przeszkód osiedlać się w nim, jak i w innych miastach regionu, co wcześniej było zakazane, miasta bowiem zarezerwowane były dla kolonistów niemieckich i osadników węgierskich. Człon nazwy miasta Napoca, pochodzący z czasów starożytnej osady dodano w latach 70-tych, ówczesnym rumuńskim władzom bardzo zależało na podkreśleniu rumuńskich korzeni tych terenów i dyskryminację węgierskiej mniejszości.

Tyle historii. Przeczytawszy te informacje w przewodniku liczyliśmy, że na pewno będzie tu co oglądać. A to było tak, że ja prowadziłem samochód a Lidia wyczytywała po cichu i na głos w PAPowych notatkach i w przewodniku to, co dało się na temat danego miejsca wyczytać by być w miarę na bieżąco. Ten schemat, przyjęty pierwszego dnia, stosowaliśmy już właściwie do końca tego wyjazdu :D .

Sobotnie, upalne wczesne popołudnie, wjeżdżamy do Klużu. Ruch samochodowy jest ogromny, przytłaczający. Nie mamy mapy, nie wiemy czy jeszcze daleko, czy powinniśmy gdzieś skręcić by nie ominąć centrum. Zakłady, wille, bloki, w końcu rzędy ładnych, odnowionych kamienic. Mówiąc szczerze lubię takie wyzwania, znaleźć się w środku wielkiego, kompletnie nieznanego miasta, bez mapy, adrenalina lekko skacze :wink: , od razu znika uprzednia senność.

Obrazek

Szeroka, równa arteria doprowadza nas jednak do samego środka, mijając wielki plac z kościołem pośrodku domyślamy się że bez pudła musi to być Rynek :lol: :D . Pozostaje kwestia zaparkowania w sensownie bliskim, i co najważniejsze zacienionym miejscu. Nie mam większego pojęcia którędy jeździliśmy, ale niedługo udało się ta sztuka w wąskiej uliczce niedaleko dużego parku. Po drodze widzieliśmy takie zjawisko:

Obrazek

Obrazek

A to pomnik oporu przeciwko komunistycznemu państwu

Obrazek

Wspomnę o naszych wcześniejszych obawach związanych z pozostawianiem samochodu mieszczącego cały nasz bagaż na jakiś czas w niepilnowanym miejscu. Skoda jest jak każdy doskonale wie samochodem niewielkim, wszystkie rzeczy nigdy nie zmieściły się nam tylko do bagażnika. Dlatego masa toreb, ubrań czy butelek z wodą jeździła na tylnym siedzeniu pozostając całkowicie widocznymi. Nie będę ukrywał, że o ile wcześniej czuliśmy się nieswojo, to już pierwszego dnia podróży po Rumunii i jej miastach porzuciliśmy niepotrzebne obawy. Nie było żadnych podstaw do niepokoju, żadnych podejrzanych typów, żadnych żebraków. Po prostu też nie pozostawiamy auta jakoś na widoku, na eksponowanym miejscu, w centrum. Zawsze staram się go "schować" wśród innych by nie rzucał się w oczy. Nie jest to trudne, dość archaicznie wyglądająca Felicja zupełnie nie przyciąga spojrzeń, zawsze stoi spokojnie czekając aż wrócimy :D.

Kluż nie był ostatnim punktem programu na dziś, ale i tak mieliśmy teraz na niego przynajmniej 3 godziny. Poza tym......czy nas coś goni? . Zwiedzimy coś dziś, to dobrze, nie zdążymy, to zwiedzimy jutro :D .

Wyruszamy na spacer po mieście:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Fantazyjnie poprowadzone przewody elektryczne, telefoniczne i pewnie wszelakie inne, zjawisko spotykane wszędzie gdzie byliśmy :lol:

Obrazek

Obrazek
Główna arteria miasta, ulica Memorandumului

Wędrując ulicą przyglądamy się mijanym ludziom, stojącym na przystankach, wędrującym i spacerującym jak my. Stwierdzamy, że właściwie wcale tak bardzo się od nich nie różnimy, nie wyróżniamy się w tłumie, oboje mamy tak jak oni ciemne włosy i ciemną, opaloną skórę :D .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Rzymsko katolicki kościół św, Michała, stojący na Rynku, ukończony w 1580 roku to druga najwieksza halowa świątynia w Transylwanii

Obrazek
80-cio metrowa neogotycka wieża kościoła pochodzi z 1860 roku

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pomnik Macieja Korvina z tyłu kościoła, zdjęcie z internetu

Obrazek
Kościół luterański przy blvd 21 Decembrie 1989

Obrazek

Główną arterią miasta dochodzimy do Piata Avram Iancu, stoi tam piękna zarówno na zewnątrz jak i w środku katedra prawosławna zbudowana w 1933 roku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z tyłu za świątynią stoi ogromny pomnik Avrama Iancu, XIX wiecznego przywódcy rumuńskiego ruchu narodowego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabudowa placu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na Piata Stefan cel Mare stoi gmach Teatru Narodowego i Opery Rumuńskiej, wzniesiony w 1906 roku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ulica blvd Eroilor

Obrazek

Obrazek

Budynek biblioteki

Obrazek

Wszędzie kable, druty, przewody......

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Może na naszych zdjęciach tego nie widać aż tak dobrze, ale Kluż bardzo się nam spodobał. To bardzo ładne, bardzo zadbane miasto, eleganckie, z pewnego rodzaju szykiem bijącym z odnowionych budynków, placów, szerokich ulic. Ten trzygodzinny spacer to stanowczo za mało, na lepsze poznanie miasta warto byłoby przeznaczyć przynajmniej jeszcze raz tyle czasu, a nawet i cały dzień. Dopiero po powrocie, na patrząc na to na spokojnie i teraz, pisząc tę relację wiemy, jak dużo jeszcze w Klużu nie udało się nam zobaczyć.......

Powoli kierujemy się w stronę samochodu, ale zachodzimy jeszcze do malutkiego sklepiku spożywczo przemysłowego mieszczącego się w jednej z kamienic. Nic nie potrzebujemy, ale interesuje nas co można tu kupić i jakie są ceny. Już po krótkim oglądzie okazuje się, że wybór towarów jest całkiem spory, a ceny (łatwo przeliczalne, bo jak pisałem 1 leja jest równa po bankowej wymianie 1 złotemu) zupełnie nie odbiegają od naszych cen supermarketowych a wręcz są niższe 8O . Warto byłoby czegoś spróbować...... wzrok nasz pada na wymieniane przez PAPa piwo Ciuc....a co tam, kupimy sobie po puszce :lol: . Oczywiście nie piję od razu, zaraz przecież wsiądę do samochodu, ale wieczorkiem, w namiocie....czemu nie :wink: . Bardzo sympatyczna pani sprzedawczyni podaje nam puszki dziwiąc się czemu prosimy o te stojące nie w lodówce, a na zewnątrz, tzn nie wiem na pewno czy się dziwi bo nic nie rozumiemy z tego co mówi, ale tak mi się wydaje :lol: . Nie wie, że puszki te i tak zaraz trafią do gorącego samochodu i stracą swoją temperaturę jaka by ona nie była. Widocznie nasz język był na tyle zaskakujący i dziwnie brzmiący bo chce wiedzieć skąd jesteśmy, powtarza nasze dziękuję w zabawny sposób je przekręcając. A my poznajemy pierwsze rumuńskie słowo. "Multumim"(czy jakoś tak :wink: ) znaczy dziękuję :D

Tuż przy samochodzie podchodzi do nas młody Rumun. Wydaje mi się, że musiał obserwować nas, albo nasz samochód od jakiegoś czasu bo pojawił się gdy go otwieraliśmy. Zaczyna coś nawijać i wyjmuje kamerę w eleganckim pokrowcu, koniecznie chce ją nam sprzedać. Mówi w łamanym angielskim, nie lepszym od mojego :lol: , trochę po rosyjsku. Włącza urządzenie, naciska guziczki, demonstruje jak działa, nagrywa krótki filmik. Na nasze próby oporu kompletnie nie reaguje, podaje jakąś cenę której już nie pamiętam. W końcu Lidia wyciąga naszą kamerę, pokazuję mu, że mamy, i że nie potrzebujemy drugiej, ale to też niespecjalnie na niego działa. Ta zabawa, bardziej rozśmieszająca nas właściwie niż denerwująca trwa dłuższą chwilę, ale w końcu chłopak rezygnuje, przecież sam nie wyciągnie sobie z mojego portfela zapłaty :lol: . Nie był groźny, tylko dość nachalny. Odchodzi, a my odjeżdżamy.

Przed nami kolejny punkt dzisiejszego programu.......

c.d.n.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 08:26 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 21.01.2010 19:20

Kable kapitalne :D Trochę jak na moim biurku - od razu wiadomo, który do czego służy :wink: Broń Boże nie posprzątać :lol:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 24.01.2010 17:50

Sobota, 1 sierpnia cd

Przed nami wyjazd z Klużu, okazuje się jednak, że podobnie jak wjazd, nie sprawił nam większego kłopotu. Właściwie to można się kierować na jakiekolwiek większe miasto leżące bardziej na południe. Popołudniowy ruch uliczny i drogowy na szczęście znacznie zmalał. Dość ciekawa jest nasza dwupasmowa droga wyjazdowa, jeszcze w mieście zaczyna się dość stromo wspinać na wzgórza ograniczające zabudowania od południa by osiągnąć przełęcz Feleac o wysokości 710 m. Różnicy poziomów nie da się odczytać z mapy, oceniam, że było to około 300 m. Z minuty na minutę jesteśmy coraz wyżej a za nami pozostaje leżące w dole duże miasto. Panorama jest naprawdę ładna, niestety, nie ma żadnego sensownego miejsca na poboczu by się zatrzymać i utrwalić ją sobie aparatem.

Obrazek
Kluż z przełęczy Feleac, fotka z internetu

Przed nami niecałe 100 km dzielące nas od miasta Alba Iulia. Już po chwili mijamy dość nieciekawie wyglądające miasto Turda. Lidia wyczytała w przewodniku, że w okolicy jest kilka atrakcji, ale jest już dość późno, poza tym nie chcemy zmieniać ustalonego programu na dziś. Te atrakcje to m. in. wapienny wąwóz w pobliżu Turdy oraz malowniczo położona pod potężną wapienną skałą wioska Rimetea.

Obrazek
Rimetea, fotka z internetu

Obrazek
Rimetea, fotka z internetu

Mijany krajobraz nie jest ciekawy, dominują niewysokie, łyse wzgórza, jakieś fabryki. Zresztą tak to jest jak jedzie się główną drogą...... Na dodatek po upalnym dniu zachmurzyło się i nawet spadły pojedyncze krople deszczu, taka niewydarzona burza :lol: . Bez większych kłopotów docieramy do naszego celu, miasta Alba Iulia.

Obrazek

Alba Iulia, podobnie jak Cluj-Napoca ma długą i bogatą historię. To obecnie 70-cio tysięczne miasto zostało założone przez Rzymian jako osada Apulum. Plemiona słowiańskie osiedliły się w tym miejscu około VII w. , następnie tereny te zajęli Węgrzy. Miasto było trzykrotnie równane z ziemią, najpierw przez Tatarów, potem Turków, następnie po krótkim okresie rozkwitu przez Węgrów. XVII wiek to ponowny rozwój miasta, założono tu nawet Akademię składającą się z trzech fakultetów, a pod koniec tego wieku miasto przeszło w ręce habsburskie. Niedługo potem na miejscu średniowiecznych obwarowań zbudowano najważniejszy obiekt przetrwały do czasów współczesnych, potężną twierdzę. Budowano ją 14 lat począwszy od 1714 roku wysiłkiem 20 tys robotników. Jest to jedna z niewielu budowli tego typu w Europie Środkowej przetrwała w nienaruszonym stanie aż do chwili obecnej. W 1918 roku właśnie w Alba Iulia uchwalone zostało przyłączenie Transylwanii do Królestwa Rumunii, a w 1922 roku na króla zjednoczonego państwa koronowano Ferdynanda I.

Cytadela Alba Karolina to właściwie jedyne miejsce warte odwiedzenia w Alba Iulia. Poza tym jest to nieciekawe miasto złożone z fabryk, blokowisk i osiedli domków. Na szczęście jest na tyle wcześnie, że liczymy na krótki chociaż spacer po twierdzy, zwłaszcza, że po krótkim załamaniu pogoda ponownie poprawiła się i świeci nam popołudniowe słoneczko :D .

Przejeżdżając główną trasą przelotową nie jest łatwo odnaleźć największą atrakcję miasta, nie widać jej z oddali a i drogowskazu żadnego nie zauważyliśmy. Na szczęście to niedaleko, wystarczy skręcić w którąś z bocznych uliczek będąc po południowej stronie miasta. Parkuję tuż pod murami, w cieniu potężnych drzew i udajemy się na krótki spacer.

Obrazek

Przechodzimy przez jedną z trzech zachowanych bram wjazdowych, ta jest najpiękniejsza :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrze cytadeli zajmują budynki mieszkalne, pełni ona też swoją pierwotną funkcję bo jest tu też baza wojskowa. Najważniejsze zabytki wzniesione na terenie twierdzy to: katedra rzymskokatolicka św Michała, powstała na miejscu wcześniejszej, romańskiej świątyni w XIII i XIV w. , powstały nieco później Pałac Książęcy, pomnik rumuńskiego przywódcy Michała Walecznego oraz wspaniały Sobór Koronacyjny wzniesiony w 1922 roku. Mieści się tu też Biblioteka Battyhaneum będąca jednym z najważniejszych ośrodków badawczych w Rumunii, Muzeum Zjednoczenia, Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pomnik Michała Walecznego



A to zdjęcia przepięknie odnowionego kompleksu Soborowego, miejsce zrobiło na nas naprawdę duże wrażenie..... 8O :idea:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Brama Zachodnia, nieco mniej imponująca

Obrazek


Kościół św Michała i jego wnętrze

Obrazek

Obrazek
Krypty rodziny Hunyadych

Obrazek

Obrazek


Obrazek
Widok sprzed twierdzy

Obrazek
Widok na twierdzę, niestety pod słońce :(

Obrazek
Pomnik z 1937 roku poświęcony przywódcom powstania chłopskiego z 1784 roku, więzionym i straconym w Cytadeli

Zbliża się już godzina 18, w cerkwi rozpoczyna się nabożeństwo. W środku jest sporo ludzi, wciąż jeszcze przychodzą nowi. Wchodzimy i my, jak zwykle zaciekawieni i zafascynowani wschodnim obrządkiem. Niewiele o nim wiemy, właściwie prawie nic, ale jakoś obojgu nam już dawno bardzo przypadła do gustu atmosfera panująca w cerkwiach prawosławnych. Zawsze staramy się wejść do takiej świątyni, przyglądnąć się ludziom zatopionym w modlitwie, próbować zrozumieć zasadę nabożeństwa, posłuchać pięknych śpiewów.......

Potem wchodzimy jeszcze na moment do kościoła św Michała. Surowość, pustka i cisza gotyckiego wnętrza kontrastuje z dopiero co widzianym, żyjącym, bogatym wnętrzem prawosławnym. Bardzo szybko wychodzimy, nie dlatego że tu brzydko, wygania nas kobieta zamykająca już kościół na noc :( .

Powoli wracamy do samochodu. Ostatni punkt programu na dziś to....... znalezienie miejsca na nocleg :lol: . Nauczeni wczorajszym doświadczeniem postanowiliśmy znaleźć takie miejsce również w pobliżu rzeki a okolica bardzo temu sprzyja bowiem płynie tędy duża rzeka Mures. Tuż po wyjeździe z miasta przecinamy tory kolejowe, potem przejeżdżamy most na tejże rzece. Nasze plany mają szansę powodzenia, bowiem wyraźnie możemy zauważyć ciągnące się wzdłuż rzeki polne drogi, rybaków moczących w niej wędki, samochody. Jedziemy kawałek boczną dróżką w kierunku wioski Ciugud, gdzieś po drodze skręcamy nad rzekę i kontynuuję jazdę szutrowo-polną drogą tuż nad jej brzegiem. Mijamy zarośla, łąki, pasące się krowy, rybaków, słowem sielskie obrazki tak naprawdę dobrze nam znane i nie różniące się niczym od spotykanych w naszym kraju. Szukamy odpowiedniego miejsca na zaparkowanie, równego, porośniętego trawą na rozbicie namiotu i bliskiego rzece, odpowiedniego na kąpiel. W końcu jest :D , piękne miejsce pod wielkimi topolami, nieopodal pola kukurydzy, oświetlone promieniami coraz niżej wędrującego po niebie słońca. Tu będzie dobrze.......

Teraz już wiemy, że na spokojne przygotowanie obiadu, rozbicie namiotu i kąpiel będzie nam potrzebne około dwóch godzin. Letni dzień jest wciąż długi, szaro jest jeszcze co najmniej do 21. Pierwsze czynności robimy jeszcze w przypiekającym słońcu, ostatnie, w prawie zupełnych już ciemnościach. Zejście nad rzekę nie jest łatwe, wcinają się w jej nurt kamieniste groble na których gdzieniegdzie siedzą jeszcze rybacy. Mimo to udaje się nam to, z przyjemnością chłodzimy nasze ciała w rzecznej wodzie. Nikt nie zwraca na nas szczególnej uwagi, mimo, że do kąpieli porozbieraliśmy się zupełnie :wink:

Wreszcie, po 21, czyści i najedzeni zalegamy w naszym zielonym domku. Czas na zakupione wcześniej piwo, ponowne przeżycie pierwszego rumuńskiego dnia, na zastanowienie się co przyniesie nam jutro......

c.d.n.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 08:27 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 24.01.2010 18:52

kulka53 napisał(a):A my poznajemy pierwsze rumuńskie słowo. "Multumim"(czy jakoś tak ) znaczy dziękuję

A dokładniej, to "multumim" [mulcumim] znaczy "dziękujemy".
Natomiast "multumesc" [mulcumesk], to już jest w liczbie pojedynczej: "dziękuję".

kulka53 napisał(a):Te atrakcje to m. in. wapienny wąwóz w pobliżu Turdy oraz malowniczo położona pod potężną wapienną skałą wioska Rimetea


http://cro.pl/forum/viewtopic.php?p=428277#428277

:)
Tam jest kilka fotek z tego wąwozu. Umieszczałem je, gdy jeszcze stosowałem się do zasady minimalizowania ich ilości. Pewnie też z tego samego powodu nie umieściłem niczego z okolic wioski Rimetea. Może powinienem jakiś suplement zamieścić. ;) :lol:

Pozdrawiam,
Wojtek
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 24.01.2010 20:43

Dzięki Wojtku za uściślenie :D

Jeżeli już mówimy o języku, to powiem, że rumuński zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Lubię języki obce, zawsze wsłuchuję się w ich brzmienie w kraju w którym jesteśmy. Pamiętam języki krajów nadbałtyckich, pamiętam słoweński, bułgarski, albański i chorwacki, o tych bardziej znanych i popularnych nie wspominając jak rosyjski, czeski i języki zachodnie. Spośród tych wszystkich mniej znanych u nas języków rumuński spodobał mi się najbardziej :D . Chętnie słuchaliśmy sobie radia, naprawdę fajne, miłe dla ucha było brzmienie tego nowego dla mnie języka i w mowie jak i w różnorakich piosenkach.

Franz napisał(a):Tam jest kilka fotek z tego wąwozu. Umieszczałem je, gdy jeszcze stosowałem się do zasady minimalizowania ich ilości. Pewnie też z tego samego powodu nie umieściłem niczego z okolic wioski Rimetea. Może powinienem jakiś suplement zamieścić.


Pamiętam temat w którym pokazałeś te fotki, wtedy jak je oglądałem, nawet nie dotarło do mnie, ze byliśmy właśnie tego wąwozu tak blisko :lol:
Rimeteę :wink: też chętnie jeszcze obejrzę, prosimy o suplement :D

Pzdr
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 24.01.2010 22:29

Piękne to zdjęcie szarych kapiteli pomiędzy ciepło-brązowymi(? - ochra ?) kolumnami.
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 25.01.2010 15:01

Wszystkie znaki na niebie mówią, że następny na Waszej trasie będzie Sybin?

:D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 25.01.2010 19:27

plavac napisał(a):Piękne to zdjęcie szarych kapiteli pomiędzy ciepło-brązowymi(? - ochra ?) kolumnami.

Piękne miejsce to i zdjęcie sympatyczne wyszło :D
Nam się tam naprawdę bardzo podobało, to taki fotogeniczny kompleks.

Tymona napisał(a):Wszystkie znaki na niebie mówią, że następny na Waszej trasie będzie Sybin?

Może i mówią :wink: i ...... niech sobie mówią :lol:
Cóż, Sybinu zabraknąć by nie mogło, zwłaszcza podczas pierwszej wizyty w Rumunii, to taki "żelazny punkt programu" :wink: . Ale..... z nami nie tak łatwo, Sybin chwilkę poczeka :D

Pozdrawiam
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 26.01.2010 18:49

2 sierpnia, niedziela

Jeszcze nie świta ale trzeba wstać. Było wczoraj pić to piwo? :wink: , teraz są tego skutki :lol: . Na zewnątrz przyjemnie, cicho, nie wieje, jest ciepło, na niebie widać liczne gwiazdy. Namiot ocieka wodą, nie, to nie deszcz, to rosa, niechybny znak zapowiadający na dziś ładną pogodę.

Ledwo przytomni wracamy do namiotu, ale już nie zasypiamy. Skoro tylko wstaje lekki, różowy świt zaczynamy się zbierać. Pierwsze co trzeba, to pozbawić namiot kształtów namiotopodobnych i sprawić by stał się wysychającym kawałem materiału. Słońce dość szybko wschodzi i podczas naszych innych czynności wysusza go niemal całkowicie. A my w tym czasie zajmujemy się sobą tzn myciem, ja goleniem, przygotowywaniem i jedzeniem śniadania, przepakowywaniem rzeczy i układaniem ich na powrót tak jak były. Nie przepadam za bałaganem, tu niestety musiałem się do niego trochę przyzwyczaić, choć i tak zawsze starałem się by wszystko było na swoim miejscu, tak chociaż mniej więcej..... :wink: Ostatnia czynność to poskładanie wysuszonego namiotu i możemy ruszać :D

Obrazek

Obrazek

Wolno tocząc się po nierównej drodze i obserwując poranek w okolicach rumuńskiej wsi wracamy do asfaltówki. Ludzie wypędzają na pastwiska krowy, słychać pianie kogutów, nieliczni rybacy nocujący nad rzeką też już wstali. Z żalem opuszczamy to miejsce, bardzo wygodne, przyjemne, odpowiednie do naszych potrzeb. Ale wjeżdżamy na główną drogę, czas ruszyć na spotkanie nowym wyzwaniom.

Obrazek

Pierwszym celem na dziś jest Hunedoara do której dzieli nas około 70 km, czyli około godzinka jazdy. Już po chwili skręcamy w prawo i jedziemy w kierunku południowo - zachodnim nowo wyremontowaną, równiutką i dość pustą drogą. W krajobrazie dominuje zieleń łąk pokrywająca niewysokie wzgórza, rzadko kiedy napotykamy jakieś większe uprawy, a jeżeli już, to kukurydzy. Po pokonaniu około połowy drogi przy wjeździe do miasteczka Orastje czeka nas jednak niespodzianka, tuż przed nami, już nie pamiętam czy wyjeżdżając z bocznej drogi czy z jakiegoś placu, pojawia się TO 8O

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiemy co TO jest, prawdopodobnie jakaś część technologiczna, zbiornik do mieszania, produkcji czegoś. Jest ogromny, zajmuje całą szerokość drogi, czyli oba pasy. Teraz już wiemy dlaczego w przeciwną stronę od jakiegoś czasu nic nie jechało....... Ciężarówka z TYM jedzie z prędkością nie przekraczającą 10 km/h, no ładnie myślę sobie......ale już zaraz wjeżdżamy do miasta, droga rozdziela się a pośrodku wyrasta pas zieleni. Obserwujemy co się dzieje, dookoła jest kilka samochodów z kolumny transportowej, ludzie biegają, pilnują wszystkiego, nawet przekrzywiają znaki drogowe by nie zawadzały. Ciężarówka jedzie pasem do jazdy w przeciwnym kierunku, zatem przed nami pojawia się szansa by ominąć zawalidrogę...... niestety nasz pas zastawia samochód mrugający na pomarańczowo, nie wolno. Kompletnie tego nie rozumiem, przecież przez ten czas spory sznurek aut stojący za nami spokojnie mógłby przejechać :evil: . Ludzie nie wytrzymują, trąbią, przepychają się, robi się trochę nerwowo.....samochody przed nami mimo prób zatrzymywania zaczynają się przeciskać, wjeżdżają na chodnik, na trawnik byle przejechać. Jeszcze dwa, jeszcze jeden, już pierwsi w kolejce jesteśmy my...... a niech się dzieje, naciskam gaz, gwałtowny ruch kierownicą i wykorzystując zatoczkę autobusową omijam pilota transportu i zwiewam tak szybko jak tylko się da 8O .

W mieście pusto, ruch wstrzymany, gdzieniegdzie policja....... mam stracha, ale na pewniaka jadę dalej. Mijamy niewielkie miasteczko, przy wyjeździe znów policja, a za nią sznurek aut stojących z przeciwnej strony. Nie zazdroszczę im, a to uczucie jeszcze się pogłębia, gdy widzę ile ich jest 8O . Ludzie spacerują, wypatrują co się dzieje, dlaczego stoją, co kawałek ktoś mnie zatrzymuje i pyta o co chodzi, dlaczego stoją. Bardzo dużo jest turystów, Niemcy, Francuzi, Włosi, łamaną angielszczyzną staram się im wytłumaczyć, że nie, to nie wypadek, to transport jakiejś wielkiej części i nie mam pojęcia ile może potrwać. Jedziemy dalej, korek ma kilometr, dwa, trzy, cztery, pięć........ z niedowierzaniem patrzę na niesamowite zjawisko, ile godzin ci ludzie tu już stoją i ile jeszcze stać będą :? . Jest niedziela, ok, ale dlaczego takich transportów nie przeprowadza się w nocy :?: :!: :?:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szczęście nam się udało, jedziemy w przeciwną stronę i ominęliśmy przeszkodę. Jeszcze kawałek i skręcamy w boczną drogę do Hunedoary, przed nami pierwsze miejsce do odwiedzenia na dziś , a zarazem jedyna atrakcja turystyczna, tutejszy średniowieczny zamek.

Zamek Hunyadych stoi na skale w miejscu XIV wiecznego kasztelu. Jan Hunyady był dostojnikiem państwa węgierskiego, żyjącym w XV wieku, wojewodą Siedmiogrodu, a następnie po śmierci Władysława Warneńczyka, stanął na czele państwa. Wsławił się m. in. obroną przed atakami Turków, przegrał bitwę na Kosowym Polu, ale odparł ich ataki utrzymując Belgrad. Po jego śmierci królem Węgier został jego syn, Maciej Korvin który również mieszkał w tutejszym zamku. W XVIII w. zamek przeszedł na własność państwa i poddano go wielu remontom i przeróbkom.

Już w II połowy XIX w. ze względu na występujące tu bogactwa naturalne w okolicy powstała huta żelaza. Za czasów komunistycznej Rumunii w Hunedoarze powstał potężny kombinat hutniczy skutecznie szpecący krajobraz i przesłaniający widok na zamek.......

To prawda, wjeżdżając do miasta w oczy rzucają się tylko pozostałości po upadłej hucie. Robi to dość przygnębiające wrażenie, wygląda mniej więcej jak połączenie Nowej Huty z nigdy nie powstałą elektrownią atomową w Żarnowcu. Samo miasto wygląda normalnie, jest tu sporo bloków ale i domków jednorodzinnych, jest czyste i zadbane. Zamku faktycznie nigdzie nie widać, ale tego się spodziewaliśmy, natomiast zupełnym zaskoczeniem było to, że nie napotkaliśmy na żaden dosłownie ani jeden drogowskaz który by nas skierował we właściwą stronę. Oczywiście zabłądziliśmy, wyjechaliśmy z miasta z drugiej strony a zamku nie było. Były za to takie zamki, trochę innego typu :lol: :wink: :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No nic, wracamy. Hunedoara duża nie jest, może jakoś znajdziemy średniowieczną budowlę :wink: . Na szczęście tym razem już dość szybko się udało. Nie chcę podjeżdżać całkiem pod zamek, parkujemy nieco poniżej wykorzystując szeroką w tym miejscu ulicę i cień z potężnych drzew. Parę kroków i przed nami taki widok.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kupujemy bilety, cena 8 lei od osoby + 5 lei za fotografowanie nie wydaje się wygórowana. Okazuje się, że tak naprawdę cena odpowiada temu, co się za nią otrzymuje....... piękny z zewnątrz zamek swoimi wnętrzami szczególnie nas nie zafascynował, do naszego Malborka naprawdę mu daleko :? . Ale skoro jesteśmy, zobaczmy, co jest do zobaczenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zwiedzanie zamku zajęło nam w sumie jakieś dwie godziny. Na początku byliśmy prawie sami, potem zaczęły napływać różnojęzyczne tłumy. Czas na ewakuację :wink: . Przy samochodzie karmimy jeszcze rumuńskiego kotka

Obrazek

Obrazek

i odjeżdżamy. Ostatni rzut oka na zamek:

Obrazek

Obrazek

Ale zanim opuścimy całkiem te okolice, podjedziemy jeszcze kawałek w kierunku gór, na mapie widnieje tam jezioro Cincis. Wyjazd z miasta nie był trudny, pobłądziliśmy potem, bo naszej mapie daleko było do doskonałości a i brak drogowskazów zadania nie ułatwiał. Co ciekawe, w błądzeniu nie byliśmy odosobnieni, tuż przed nami w jednej wiosce o drogę pytał i zawracał samochód z przyczepą kempingową. Minęliśmy miasteczko Teliuc i niedługo, po wspinaczce serpentynami byliśmy nad jeziorem, jak można się było spodziewać, zaporowym. Ładne miejsce, popularne jak widać na letni, weekendowy wypoczynek okolicznych mieszkańców. Prawie każdy kawałek przestrzeni nad wodą był zajęty przez stojące samochody, przyczepy kempingowe, rozbite namioty, były też domki być może do wynajęcia, jakieś ośrodki. Nie mieliśmy właściwie zamiaru zjeżdżać na brzeg, ale to zagęszczenie piknikujących w niedzielny, piękny dzień ludzi sprawiło, że już całkiem odeszła nam na to ochota.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracając zatrzymujemy się, tuż przy drodze jest ujęcie wody wypływającej gdzieś z gór, leje się ona nieprzerwanie tworząc od tej pory strumyczek. To świetne miejsce na uzupełnienie mocno już nadwątlonych zapasów wody do gotowania, picia i mycia :D . Wszystkie nasze butelki zostały zatem napełnione górską, lodowatą wodą :D .

c.d.n.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 08:28 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 26.01.2010 21:42

Zamek jak zamek, urokliwy i piękny na tle okropnej huty - ale te "zamki" w miasteczku :!: 8O Istne pagody chińskie :D
Natomiast przygody z Czymś nie zazdroszczę tym, co z drugiej strony - gratuluję determinacji z Twojej strony :wink:
Fajne te Wasze miejsca na noclegi.
pozdrawiam
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 27.01.2010 16:32

:lol: Rumunia to jednak pomysłowy kraj - widok tych "prawie zamków" za rozpadającym się "prawie płotem" :lol: 8O i To co jechało 10 km/h 8O :D

Wiedzę, że przez krótki czas jechaliśmy podobną trasą:Sebes - Deva, tylko Wy w odwrotnym do naszego kierunku :D

pozdrawiam
:D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 28.01.2010 18:58

plavac napisał(a):ale te "zamki" w miasteczku Istne pagody chińskie

Fakt :D , ale to po prostu posiadłości co bogatszych hunedoarskich Romów :wink: . Co ciekawe, te "zdobienia" były wykonane z najzwyklejszej, ordynarnej blachy ocynkowanej, misternie powycinanej i polutowanej czy jakoś tam inaczej połączonej.
plavac napisał(a):gratuluję determinacji z Twojej strony

Cóż, czasem nawet i ja tracę cierpliwość :wink:

Tymona napisał(a):przez krótki czas jechaliśmy podobną trasą:Sebes - Deva, tylko Wy w odwrotnym do naszego kierunku

Jak się zaraz okaże, jechaliśmy równiez i w tym samym kierunku :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα



cron
Małe i duże bałkańskie podróże :-) - strona 38
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone