Odpływamy punktualnie.
Na promie strasznie wieje
, trzeba chować się na zawietrznej bo głowę chce urwać. Mimo, że tak silnie wieje i na morzu są duże fale, prom jest tak wielki, że wcale tego nie czuć. Pewnym niepokojem napawają mnie cienkie, rozciągnięte chmury na horyzoncie, niefajnie byłoby jakby zmieniła się nam pogoda
. Widoczność też jest zupełnie kiepska
.Płynąc przeglądamy sobie mapę patrząc którędy i dokąd by pojechać żeby znaleźć fajną plaże na popołudniową kąpiel i nocleg. Rejs trwa niespełna półtorej godziny, w końcu zza mgły wyłaniają się zarysy Kefalonii
.
Dopływamy do miasteczka Poros
Strasznie górzysta jest Kefalonia, no ale tego się właściwie spodziewaliśmy
. Zjeżdżam z promu i od razu chwilę czekamy by przepuścić całe to śpieszące się dokądś towarzystwo
, my pojedziemy sobie spokojnie, poprzyglądamy się nowemu lądowi na który właśnie dotarliśmy.
Drogi na wyspie są kręte i prowadzą to w górę to w dół, zresztą, tego też można było się spodziewać. Nie jedziemy daleko, tzn na mapie wyglądało, że będzie to bliska odległość, a tymczasem jedzie się i jedzie
, Kefalonia oprócz tego, że górzysta, jest jeszcze naprawdę duża
. W końcu zjeżdżamy w dół, na sam południowy skrawek wyspy, na piaszczystą plażę Kaminia, która leży niedaleko miejscowości Skala, a jeszcze bliżej malutkiej Ratzakli.
Zdjęcia plaży będą jutro
, tego popołudnia nie wyciągaliśmy już aparatu będąc zbyt rozemocjonowani tym, dokąd właśnie dotarliśmy. Stromy był zjazd do plaży, a ona sama jednak dość zagospodarowana. Pusty był sam koniec... ale tam nie było już żadnej drogi. Musieliśmy ostatecznie zostać tuż przy piasku, ale też przy zakręcie drogi która wzdłuż plaży biegła. Niestety, tuż obok nas znajdował się też spory hotel
. No ale nie mieliśmy wyboru, było zbyt późno by jeździć i szukać lepszego miejsca....
O tej porze plaża była prawie pusta. Poszliśmy kawałek wzdłuż niej by zażyć ożywczej kąpieli w wciąż niezwykle ciepłych, wzburzonych wodach morza Jońskiego. Ciekawiło mnie jaka będzie woda... było super, rok temu, o tej samej porze u wybrzeży Lefkady temperatura była jednak dużo niższa
. Plaża Kaminia jest długa, bardzo długo też płytka, całkiem fajna tak naprawdę choć do dzikości jej daleko.... No ale o tej porze dnia i roku mieliśmy ją prawie na wyłączność
.
Wieczorkiem, przy zapadających ciemnościach, ugotowaliśmy sobie obiad. Tym razem oprócz wciąż mocno świecącego księżyca wspomagały nas mocno dające po oczach okoliczne lampy. Aby nie przeszkadzały nam w śnie, okna samochodu pozasłanialiśmy ręcznikami. Na szczęście my sami nikomu nie przeszkadzaliśmy w tym miejscu, mogliśmy spokojnie zasnąć....
Trasa pokonana dzisiejszego dnia:
A - pusta plaża z kamperami
B - Olimpia
C - przystań w Kilini
D - Poros
E - plaża Kaminia
c.d.n.