Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wakacje 2006 - WŁochy.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007
Wakacje 2006 - WŁochy.

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.12.2007 00:58

Po przeczytaniu niektórych relacji na forum do chodzę do wniosku, że chyba nie bardzo potrafię pisać. Mam na dzieję, że wynika to tylko ze słabej pamięci ponieważ w czasie podróży nie prowadzę notatek/notuję jedynie wydatki/. Moimi notatkami są zdjęcia i filmy, które robię. Zastanawiam się tylko czy jest sens pisać o podróży z ubiegłego roku. Po dwóch pobytach w Chorwacji zrodził się pomysł na wyjazd do Włoch. Podróż wyglądała tak:
Gargano-Manfredonia
Palmi- po zachodniej stronie buta
Sycylia: Marzamemi, Agrigento, Avola
Troppea
Pompeje
Rzym
Asyz w drodze powrotnej.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1375
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 02.12.2007 01:06

LRobert napisał(a):Zastanawiam się tylko czy jest sens pisać o podróży z ubiegłego roku. Po dwóch pobytach w Chorwacji zrodził się pomysł na wyjazd do Włoch.


LRobercie,

Też pytanie :!: ... Jasne, że pisz :!: ... myślę, że dla wielu, ze mną na czele, będzie to z pewnością nasionko nowej inspiracji na kolejne wojaże :idea: :D :D ...

Czekam(y) na relację ...

Pozdrawiam,

PAP
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.12.2007 01:14

Przepraszam za przerwę ale komputer się zbuntował poprzestawiał klawiaturę i na dodatek nie chciał polskich znaków pisać.
Plan trasy podałem dla orientacji. Wybrałem miejsca noclegu. Jak się okazało wakacje te były okazją do spotkanie z zabytkami rzymskimi i greckimi. Gdyby nie zwiedzanie Rzymu to greckich byłoby wiecej.
Nie wiem tylko czy po tak długim czasie jest sens pisać dalej. Proszę o jakiś sygnał i odzew czy są chętni na czytanie. Teraz jest już trochę późno. Reszta innym razem.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107676
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 02.12.2007 01:42

Robercie - napisz ile pamiętasz i powklejaj zdjęcia :papa:
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.12.2007 23:36

To zaczynam pisanie o podróży. Wyjazd w niedzielę 25 lczerwca. Data ma znaczenie o tyle iż trwają MŚ w piłce nożnej. Niektóre mecze ogladalismy na kempingach. Rano po mszy jedziemy po teścia. Samochód juz zapakowany. Po drodze muszę zajrzeć do TESCO do punktu TPSA podpisać umowę na neostradę. Stara się niestety skończyła. Po załatwieniu biurokracji startujemy. Przez ojczyznę przejeżdżamy bez kłopotów. Tankowanie na granicy i po słowackiej stronie zakup winietek. Jedziemy dalej. Słowacja, Austria nudno. Nawet przejazd przez Wiedeń bez dodatkowych "atrakcji"/będą w drodze powrotnej/.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zdjęć będę trochę wklejał, ale na pewno nie wszystkie. Galerie na fotosiku uzupełnioe http://lurobert.fotosik.pl/albumy/ więc zapraszam chętnych do oglądania/wakacje 2006/.
Plan zwiedzania w miarę przygotowany. W planie: Półwysep Gargano, Sycylia, Rzym i Asyż. Na Sycyli koniecznie wawóz Cava Grande. Wynaleziony na forum. Muszę tam być. Po drodze jeszcze parę miejsc wynalezionych na forum czy w przewodnikach, ale to już w zależności od możliwości czasowych/ miedzy innymi Wenecja/. Za Grazem skręcamy na zachód na Klagenfurt. Jeszcze po austriackiej stronie nocujemy w samochodzie. Spanie jakieś 3 godziny i ruszamy dalej. Droga prowadzi na południe na Udine a potem Wenecja. Koło Wenecji na drodze tłok. Potem dalej do Boloni i wzdłuż wschodniej strony "buta" na dół na Półwysep Gargano. Autostrady wloskie całkiem fajne. Chociaż niektóre stare i remontowane, ale można nimi w miarę szybko i wygodnie podróżować. Nad polskimi autostradami mają wielką przewagę - SĄ !!!!!!
We Włoszech sporo tuneli i mostów. W niektórych momentach droga wyglada tak: tunel-most-tunel-most ........... itd. Mosty na dużych wysokościach. Przy autostradach duże parkingi ze stacją benzynową i barem a czasem nawet restauracją. Można coś ciepłego zjeść. W czasie wyjazdu szczególnie przy dłuższej trasie korzystaliśmy z nich. Jak wyszliśmy na pierwszym takim parkingu to myślałem, że temperatura mnie zabije. Dobrze, że samochód ma klimatyzację.
Jak już jesteśmy przy samochodzie to trochę na ten temat. Mimo iż było to kombi - PEUGEOT 307 HDI mielismy na dachu pożyczonego boxa. Znacznie to ułatwiło pakowanie. Jak byliśmy za granicą Polski to w samochodzie uruchomiła si kontrolka alarmowa awarii silnika. Miałem to już wcześniej. Przed wyjazdem byłem w serwisie i twierdzili, że usunęli awarię. Wrażenie dosyć ciężkie gdy jedziesz 120 na godzinę a coś ci zaczyna alarmowo piszczeć. Zgodnie z komentarzami fachowców z serwisu jak nie świeci na czerwono to jadę dalej. Samochód jest na gwarancji. Jak coś się stanie to karzę się holować do Polski. Niewesoło się zaczyna. Alarmy niestety będą nam towarzyszyły przez całe wakacje. Nie muszę pisać co sobie myślałem o serwisie. Historia z samochodem bedzie się ciągnęła jeszcze prawie pół roku. Dopiero jak im zagroziłem rozwiązaniem umowy kupna i powołałem się na odpowiednie paragrafy po konsultacji z rzecznikiem praw konsumenta to udało się usterkę usunąć. Wiem, że niektórzy co nie lubią francuskich samochodów mają teraz radochę. Jak jednak juz pisałem w innym miejscu forum w swej 17 letniej karierze kierowcy miałem doczynienia z różnymi samochodami. Każdy miał jakieś wady i usterki. Trzema samochodami osobiście zrobiłem ponad 100.000 km. Co ciekawe fiat stilo szwagra też za granicą zgłaszał awarię silnika. Koniec wątku motoryzacyjnego.
Cel jazdy Gargano. Mielismy wyladować na północnej części okolice VIESTE a przez pomyłkę wylądowalismy na południowej stronie w Manfredoni. Reszta relacji nastepnym razem. Dobranoc.
Ostatnio edytowano 09.12.2007 21:07 przez LRobert, łącznie edytowano 1 raz
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1375
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 03.12.2007 00:01

LRobert napisał(a): ... Miałem to już wcześniej. Przed wyjazdem byłem w serwisie i twierdzili, że usunęli awarię. Wrażenie dosyć ciężkie gdy jedziesz 120 na godzinę a coś ci zaczyna alarmowo piszczeć. Zgodnie z komentarzami fachowców z serwisu jak nie świeci na czerwono to jadę dalej. Samochód jest na gwarancji. Jak coś się stanie to karzę się holować do Polski. Niewesoło się zaczyna. Alarmy niestety będą nam towarzyszyły przez całe wakacje. Nie muszę pisać co sobie myślałem o serwisie. Historia z samochodem bedzie się ciągnęła jeszcze prawie pół roku.


LRobercie,

Czyli słynna francuska dyskoteka :D ... i 'fachowa' obsługa w ASO :D

LRobert napisał(a):
Wiem, że niektórzy co nie lubią francuskich samochodów mają teraz radochę.


Skąd wiedziałeś :?: :lol: :lol: ... ale zapewniam Cię, że dobroduszną ... ważne, że mogłeś z tym dalej jechać ... ja mam co zimę, kiedy temp spada do około 0st C, kontrolkę od air baga, która się pojawia i nie chce zgasnąć do końca zimy, więc dopiero na wiosnę ją zawsze kasuję :D ... czyli jak widać buble elektro nie znają granic :lol: :lol: ...

Ale koniec tematów moto :) ...

Pisz dalej, bo ciekawie się zapowiada :)

Pozdrawiam,

PAP
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107676
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 03.12.2007 00:19

A mówił, że mało pamięta - nie jest tak źle z tą pamięcią :wink: :lol:
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 11:49

Witam
Jeśli idzie o samochody to dopóki nie stanie gdzies na drodze i nie trzeba go holować do warsztatu to jest dobrze.

Wracam do relacji. Po drodze z autostrady widać ogromny kościół. Po sprawdzeniu na mapie dochodzimy do wniosku, że jest to Loretto. Przez pomyłkę zjeżdżamy z autostrady nie tędy co trzeba. Jeszcze jedna uwaga o autostradach. Na niektórych bramkach są automaty przyjmujące opłatę i wydające resztę. Przy pierwszej próbie troche sie boję czy mi odda pieniądze, ale automat umie liczyć. Jeszcze ciekawsze jest płacenia kartą - to dopiero emocje odda czy nie odda a ile z karty ściagnie. Jedziemy przez środek Półwyspu Gargano. Droga jest wąska, kręta prowadzi przez teren górzysty. W pewnym momencie przejeżdżamy przez San Giovanni Rotondo. No to już wiem co jutro zwiedzamy.

Przy okazji tej trasy zapoznajemy się ze specyfiką włoskiego oznakowania kierunków. Na autostradach jest to dobrze zrobione. Na drogach lokalnych-bocznych do bani. Jak jest kierunkowskaz przed skrzyżowaniem, aby jechać w lewo to nie znaczy tak jak u nas na skrzyżowaniu w lewo. Po włosku oznacza to jechać prosto. Dopiero gdy na danej drodze za skrzyżowniem jest drogowskaz o danym kierunku to znaczy, że tamtędy jechać. Nie wiem skąd ta filozofia. Od tej pory na włoskich skrzyżowaniach zastanawiam się co "poeta miał na myśli".

Druga sprawa to jeżdżenie po mieście. Przekonałem się naocznie jak Włosi podchodzą do przepisów ruchu drogowego. Pierwszeństwo na skrzyżowaniu ma ten kto pierwszy na nie wjedzie i głośniej trąbi. Jeżdżenie pod prąd ulicą jednokierunkową to też często spotykany przypadek. Już nie pisze o parkowaniu. Stawać można wszędzie-nawet na środku ulicy i iść do sklepu.

Na razie jednak trzeba znależć nocleg. Zjazd do Manfredoni. Mamy przewodnik z kempingami we Włoszech. Jest ich tu sporo. Wjeżdżamy do miasta. Jest dziwnie pusto. Nie jest to pora sjesty. Mija nas kilka skuterów z flagami Włoch. Jak się potem okaże Włosi grali wtedy jeden z meczów. Wiedzieć, że są kempingi a znaleźć je to dwie różne sprawy. Jedziemy przez miasto i trafiamy do dzielnicy przemysłowej. No tu to nikt zdrowy na umyśle nie zrobił kempingu. Zawracamy i szukamy dalej. Zgodnie z logiką staramy się jechać jak najbliżej morza. Taktyka przynosi rezultaty znajdujemy kempingi. na trzecim z nich rozbijamy się. Jest pusto. Zajęte cztery domki, trzy namioty, dwie przyczepy. Warunki sanitarne niezłe. Rozbijamy obozowisko. Jemy kolację. Niestety jest dużo komarów i jakiś takich małych meszek. Rozpalam wszelkie dostępne odstraszacze komarów. Następnego dnia po śniadaniu idziemy na plażę-bezpośrednie wyjście nad morze. Do wody całkiem blisko. Plaża szeroka, piasek z kamyczkami. Małe fale. Woda ciepła. Niestety w morzu nic nie widać. Do obiadu jesteśmy na plaży. Po obiedzie San Giovanni Rotondo. Przy wyjeździe z kempingu taki oto widoczek.

Obrazek

San Giovanni Rotondo.
Zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością. Spore miasto. Cywilizacja. Ulica z hotelami wielogwiazdkowymi. McDonald. Stragany z pamiątkami mniej lub bardziej religijnymi. Nie wygląda tak jak na filmach o ojcu PIO. W przewodniku informacja iż jest to jedno z najczęściej odwiedzanych sanktuariów. Dla przyjęcia tylu pielgrzymów potrzebna jest infrastruktura. Dojechaliśmy niestety późno. Udaje nam się obejrzeć dwa starsze kościoły. Najnowszy i największy jest dopiero w budowie i nie można wejść do środka. Obok starszych kościołów szpital założony przez ojca PIO.
Kościół najstarszy
Obrazek

Kościół średni
Obrazek
Obrazek

Kościół najnowszy
Obrazek

Najważniejszy mieszkaniec miasta jest obecny wszędzie.
Obrazek

Wrażenia dość mieszane. W kościolach jest oczywiście amosfera religijna. Dookoła atmosfera odpustowa. Droga do sanktuarium od strony Manfredoni łatwiejsza niż od strony Vieste. Na kempingu znowu witają nas krwiopijcy. Jutro wyjeżdżamy.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 12:32

Rano śniadanie i pakowanie obozu. Obok nas mieszkało w przyczepie starsze małżeństwo austriackie lub niemieckie - nie pamiętam dokładnie.
Oni też odjeżdżali w tym dniu. Przestawiłem samochód, aby było im łatwiej zaczepić przyczepę. Gościu nie zrozumiał o co mi chodzi bo złapał za przyczepę/jednoosiowa ale wielka/, podniósł i ją obrócił. Ponieważ samochód był za daleko to złapał za hak przy samochodzie i go przyciągnął. 60 letni na oko HImen. Dzisiaj jedziemy na zachodnią stronę półwyspu do Palmi. Chcemy przenocować jedną noc przed przeprawą na Sycylię. Po tradycyjnym błądzeniu znajdujemy kemping. Rano przed wyjazdem idziemy popatrzeć na okolicę.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Widoki ładne ale na plażę to trochę daleko i stromo. Na pobyty połączone z plażowaniem raczej się nie nadaje.
Jedziemy na przeprawę. W porcie kupujemy bilety. Teraz tylko znaleźć prom na który kupiliśmy bilety/są różne linie/ i ustawić się w kolejce. Kolejka spora. Nie wiem czy się załapiemy. Przypływa jednak taki wielki parking wielopoziomowy. Są trzy poziomy na których stoją samochdy. Pokłady wielkie na których można zawracać. Płyniemy na Sycylię.
Obrazek
To akurat zdjęcie z powrotu i ten prom był znacznie mniejszy, ale w porównaniu z Chorwackimi ogromny.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 03.12.2007 14:00

Czytamy, oglądamy, nie byliśmy tam chętnie poznamy, podziwiamy. :D

Pisz jeżeli to możliwe ceny. Za noclegi, za promy i co ci się przypomni. Odległości i czasy przejazdów (mniej więcej) też są warte poznania. Kiedyś się wybierzemy :D jak już zaglądniemy do każdego z krajów bałkańskich.

Mimo upływu czasu wspomnienia (jak widać w Twojej relacji) mają dalej swoją wartość.
Zaskoczyło mnie oznakowanie dróg o którym piszesz i pojęcie pierwszeństwa przejazdu.
Może to temperament większości śródziemnomorców :twisted: :?:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1375
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 03.12.2007 14:19

Lidia K napisał(a): Zaskoczyło mnie ... pojęcie pierwszeństwa przejazdu.
Może to temperament większości śródziemnomorców :twisted: :?:


Lidio K i LRobercie,

To ja już teraz wiem, od kogo uczą się stylu jazdy Albańczycy :lol: :lol:

Pozdrawiam,

PAP
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 16:41

Jeśli idzie o ceny to gdy sobie coś przypomnę lub znajdę rachunki z tamtego roku to napiszę.
Nie wiem gdzie Albańczycy się uczą jeździć, ale Włosi nie korzystają z przepisów ruchu drogowego za to często i nagminnie z klaksona. Po pewnym czasie można się do tego sposobu jazdy przyzwyczaić. Chociaż ciagle towarzyszył strach, że ktoś na skrzyżowaniu we mnie wjedzie. Gorzej jak z tymi przyzwyczajeniami powróci ktoś do ojczyzny.
To jeszcze trochę ciekawostek drogowych. Mógłbym je umieścić po kolei, ale może zbiorę tu w jednym kawałku. Więć na początek po zjechaniu z promu/na pokładzie promu gość z obsługi kazał mi zawrócic/ na skrzyżowaniu drogowskaz dla nas w lewo przed skrzyżowaniem. Stoimy przed skrzyżowaniem na światłach. Ja patrzę a za skrzyżowaniem nasz kierunek zaznaczony prosto. Pojechaliśmy prosto i było dobrze.
Na autostradzie zdarzyło mi się raz widzieć kontrolę radarową. Najciekawiej było jak motocyklista na autostradzie mnie wyprzedzał. Zauwazyłem go w lusterku w ostatniej chwili, ale to jeszcze nic ja byłem na lewym pasie. Nie wiem jak on się zmieścił miedzy mną a barierką. Dodatkowo było to w chwili gdy mijałem samochód jadący pasem prawym. Wszędzie się znajdzie jakis wariat. W Rzymie trąbił na nas kierowca, który stanął na pasach aby nas przepuścić. Problem tylko w tym, że dla nas świeciło światło czerwone. Skąd ja wiem czy inni też się zatrzymają. Nauczeni tym doświadczeniem przestaliśmy się trochę przejmować światłami i tylko sprawdzaliśmy czy coś nie jedzie. Oczywiście widzieliśmy masę takich którzy jeździli mimo czerwonego światła. Oni sie mało przejmuja tym co jest na sygnalizatorze. Często nieprawidłowe manewry są wykonywane pod nosem karabinierów. Przed samym radiowozem potrafią zawracać na ciągłej linii. Policjanci nawet się nie ruszają. Nie wiem może to ta policja od ma inne zadania. Policji maja kilka rodzai.
W Agrigento szliśmy na starym mieście wąską jednokierunkową uliczką. Z lewej strony stały zaparkowane samochdy ze złożonymi prawymi lusterkami, aby mozna było przejechać. Od razu widzieliśmy kto zapomniał lusterko złożyc-oberwane wisiało z boku samochodu. Też w Agrigento mieliśmy ciekawą sytuację. Jedziemy ze szwagrem po mieście jeden za drugim. Godzina 22-23 a tam pełno samochodów w obu kierunkach korki. Jak między 18-21 zwiedzaliśmy miasto to było puściutko. W pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że powinniśmy jechać w przeciwnym kierunku-trzeba zawrócić ale jak. Moja żona wysiadła zatrzymała ruch. Szwagier w lewo ja w prawo i cofamy. Zabieram żonę i jedziemy w przeciwną stronę. Włosi się chyba trochę zdziwili, ale żaden nie zatrąbił. To koniec wątku drogowego. Potem będę pisał dalej o pobycie. Jak się coś przypomni to uzupełnię.
Ostatnio edytowano 15.01.2008 22:50 przez LRobert, łącznie edytowano 1 raz
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 18:15

MARZAMEMI
Zjechaliśmy z promu. Po drodze mijamy jej wysokość ETNĘ.
Obrazek

Obrazek
Widok niestety nie był zbyt dobry. W planach miałem zobaczenie wulkanu z bliska, ale tym razem się nie udało.
To jedziemy spotkać rodzinę na kempingu. Szwagier przysłał opis jak dojechać więc trafiamy bez problemu. Kemping w miarę spory. Warunki sensowne. Woda ciepła na żetony. Po rozłożeniu namiotów i obiedzie jedziemy na plażę za miasteczkiem. Z kempingu też można dojść na plażę ale jest kawałek drogi i ta na którą się wybieramy jest ciekawsza. Plaża w zatoczce, piasczysta. Piasek strasznie gorący. Nie można na nim bez butów stać. Robiliśmy nawet zawody kto dłużej wytrzyma. W wodzie widać niewiele. Dopiero w okolicy skałek jakby więcej życia. Wieczorkiem wracamy na kemping. Włosi oglądają mecz w barze.
Zdjęcia z plaży:

Obrazek
Obrazek
Ciągle się zastanawiam co oni tam hodowali.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Następnego dnia szwagra w sklepiku na kempingu spotyka przykra niespodzianka. Próbują go beszczelnie oszukać. Arbuz wychodzi w jakiś astronomicznych cenach. Do obiadu jesteśmy na plaży. Po obiedzie jedziemy do NOTO. To miasto po trzęsieniu ziemi zostało odbudowane. Wzdłuż głównej ulicy są zbudowane barokowe pałace bogatych kupców-niektóre w remoncie. Nie będę podawał informacji dostępnych w przewodniku. Miasteczko ładne. Spotykamy jeden samochód z polskimi numerami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Najbardziej podoba mi się ten tunel z fikusów. u nas rosną w doniczkach a tam duże drzewa. Bardzo fajny tunel. Następny dzień schodzi na plażowaniu. Wieczorem idziemy na spacer na plażę połozona przy kempingu. I teraz wychodzi pisanie relacji z pamięci. Bo nie wiem czy ten dzień faktycznie był. Jak mi się rozjaśni w głowie to napiszę. Następny etap to AGRIGENTO. Rano po śniadaniu jedziemy. Po drodze szwagier jedzie ogladać willę z pieknymi mozaikami. Ja ciągnę rodzine podziwiać przyrodę.
Ostatnio edytowano 03.12.2007 18:27 przez LRobert, łącznie edytowano 1 raz
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 18:24

Wąwóz CAVA GRANDE.

Wynalezione na forum. Trzeba obejrzeć.
Wycieczka zaplanowana jako przejazdowa. To błąd. Polecam jesli tylko jest taka mozliwość na tą atrakcje cały dzień. Mijamy NOTO i kierujemy się w stronę NOTO Antica. Jak je miniemy to trzeba bardzo uważać. Niestety Włosi nie raczyli postawić drogowskazów. jest tylko mały drogowskaz i to jeszcze na jakąś miejscowość/ według przewodnika boczna droga na Avolę/. Drogowskaz wygląda tak jakby ktoś zawiesił sztachetę z płotu i coś na niej napisał. Niestety przy peirwszym przejeździe nie zauważyliśmy kierunkowskazu. Pojechaliśmy 10 kilometrów za daleko. Zatrzymuję się i czytam dokładny opis drogi do wąwozu. Zawracam i powoli jadę. Znajdujemy drogę. Sporo czasu jednak niestety straciliśmy. Przed wejściem do wąwozu trzeba zgłosić grupę i podać dokładnie ilość wchodzących osób. Jestem trochę zdziwiony ale potem zrozumiem. Idziemy na dół po schodkach w skale. Ścieżka w skałach prowadzi w dół. Po pewnym czasie żona z teściem zawracają. Teść jest niewidomy i trudno mu iść po nierównych skałkach. Ja z synem idę dalej. W połowie drogi na dół mijamy lądowisko dla helikopterów. Mamy mało czasu. Droga bardzo intensywna. Schodzimy na dół i oglądamy. Potem szybki powrót w górę. Mieliśmy bardzo mało napojów ze sobą i to błąd. Nie braliśmy więcej żeby nie dźwigać. Powrót w górę był strasznie męczący. Mam braki kondycyjne. Mój syn nawet się nie zasapał.
Przy wyjściu należy zgłosić czy wszyscy wrócili. Niektórzy schodzą tam na cały dzień. To mi się wydaje dobrym pomysłem. Na dole można popływać, odpocząć. Należy zabrać jakieś jedzenie i dużo napojów. W wąwozie nie działają telefony komórkowe. My trochę mieliśmy za mało czasu, ale zdjęcia zrobiliśmy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.12.2007 23:23

Następny etap podróży. Po ekspresowym zwiedzaniu CAVA GRANDE jedziemy do Agrigento. Nocujemy najprowdopodobniej/znowu ta skleroza/ na kempingu od wschodniej strony miasta. Prawdopodobnie jest to w San Leone. Kemping położony praktycznie na wydmach na plaży, dobrze zacieniony. Warunki sanitarne na kempingu takie sobie. Rozbijamy obóz. Robimy jakąś kolację. Nastepnego dnia po śniadaniu idziemy na plażę. Woda zimna. Na szczęście za ciepłą na kempingu nie karzą sobie płacić. Potem obiad i do Agrigento. Wybór tego miasta nie był przypadkiem. Są tam jedne z najlepiej zachowanych zabytków greckich. Niektórzy piszą że nawet lepsze niż w samej Grecji. Zabytki jednak jutro. Dzisiaj jest niedziela więc wybieramy się do kościoła. Jak będzie czas to zwiedzimy miasto. O tej porze jest całkiem pusto. Później będzie tłok. Włosi nie dbają o swoje miasto. Przed katedrą turlają sie puszki po piwie, pelno porozbijanych butelek.
Obrazek
Katedra
Obrazek
Obrazek
Widok na pozostałą część miasta.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po obejrzeniu miasta wracamy. Gdy my zwiedzalismy zrobił się ogromny ruch. Mieszkańcy wyszli z domu na miasto. Po przeprowadzeniu akcji z zawracaniem opisanej w kawałku o ruchu drogowym jedziemy na kemping. Nastepny dzień to spotkanie z zabytkami greckimi. Długa trasa do przejścia w słońcu wymagała dużego wysiłku. Zabytki wspaniałe.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
część zabytków jest w takiej postaci
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Następny dzień to pakowanie i i wyjazd. Jedziemy do Syrakuz. Kierunek wybrany a wychodzi, że lądujemy w Avoli. Tam na wielu kempingach pracują Polacy. Wybieramy jeden z nich. Nieduży zacieniony położony blisko plaży. Plaża z kamyczkami. Na rodaków można liczyć. Polak zajmujący się kempingiem zablokował automat na żetony do ciepłej wody pod jednym prysznicem. Woda ciepła była cały czas bez konieczności wrzucania żetonu. Na kempingu były drzewa cytrynowe. Dojrzałe cytryny leżały pod drzewem.
Obrazek
Daleko od brzegu jest płytko. Do obiadu na plaży.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po południu jedziemy obejrzeć Syrakuzy. Z daleka dojeżdżając do miasta widać charakterystyczny namiot. To sanktuarium Matki Bożej Płaczacej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po obejrzeniu sanktuarium idziemy obejrzeć zabytki greckie i rzymskie zlokalizowane w jednym miejscu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ucho Dionizjosa. Jaskinia ze wspaniałą akustyką. Jak się mówi w jaskini to słychać to bardzo dobrze na zewnątrz. Rano następnego dnia jedziemy ze szwagrem na zakupy, aby uzupełnić zapasy. Brutalne przypomnienie gdzie się znajdujemy. Na rondzie mijamy karabinierów, którzy pakują do bagaznika kamizelki kuloodporne, pistolety i karabiny maszynowe - Sycylia. Tak jeszce w tym temacie. To wiadomości od Polaka tam pracującego, który mówi iż każda rodzina ma kogoś po jednej i drugiej stronie. Jedni o drugich wiedza. Ciekawa sytuacja. Na szczeście turyści tego nie widzą. Niech tak będzie. Do obiadu plaża a potem dalsze zwiedzanie Syrakuz. To co się rzuca w oczy to bardzo duża liczba domów do sprzedaży. Młodzież ze względu na brak zajęcia wyjeżdża z miasta i Sycyli. Zaparkowaliśmy blisko portu. Mogliśmy zobaczyć mecz piłki wodnej na kajakach. Pierwszy raz widziałem coś takiego.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Następnego dnia jedziemy dalej. Opuszczamy Sycylię. Po drodze zaplanowane zwiedzanie TAORMINY. Planowany nocleg w TROPPEI.
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



Wakacje 2006 - WŁochy.
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone