Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rumuńskie wyrypy: 2022

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.11.2010 18:24

Muntii Valcan [muncij wylkan]

Dźwięk budzika rozpoczyna mój dzień o 6:15. Zwijam manele, wracam do szosy i wyszukuję dogodne miejsce na wyjście w góry. Powinno być w dolinie, bym mógł zrobić pętlę, ale nie przy samej szosie, aby ograniczyć spacery pośród domostw. Znajduję interesującą drogę, opatrzoną drogowskazem: Straja [straża]. Dojeżdżam do rozstajów - w lewo Cabana Motana, w prawo wyciąg krzesełkowy. Sprawdzę ten wyciąg. Dojeżdżam pod dolną stację i zasięgam języka o dwóch uwijających się tam mężczyzn. Pokazuję im mapkę i przybliżam moje plany.

- Nie, samochodem tego się zrobić nie da.
Uspokajam, że ja piechur jestem. Aa, to co innego - w takim razie powinienem podjechać do cabany i stamtąd się przejść. To mi niezbyt odpowiada, bo schronisko leży już dosyć wysoko i pewnie miałbym spacer w obie strony tą samą drogą, a mnie zależy na zrobieniu pętelki. Panowie kręcą głowami - nie, tu nie ma specjalnie dróg w góry - cabana zdecydowanie lepsza. Nie mam ochoty na chaszczowanie z samego dołu - trudno, przyjmę ich propozycję. Jeszcze chwilę rozmawiamy na tematy luźne - pytają skąd dokładnie jestem, jakie są zarobki u nas. Okazuje się, że u nich są niższe, więc pocieszam że powinny rosnąć, skoro są już też w UE i sporo Rumunów wyjeżdża za pracą na Zachód.

Żegnamy się i wracam do rozstajów, biorąc tym razem kurs na Montanę. Wyjeżdżam ponad mgły, trzymające w szachu dolinę, zatrzymując się na pstryknięcie fotki - całe Lupeni przykryte i tylko komin wystaje z białej waty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Próbuję porównać moją mapkę ze wskazującymi szlaki tabliczkami, które są w dosyć kiepskim stanie. Są zielone trójkąty, żółte punkty, ale dokąd te szlaki prowadzą? Któż to może wiedzieć. Niemniej, wskazywany kierunek mi się podoba. Ruszam w drogę, obszczekiwany przez sforę małych na ogół psów. Jakiś pan uspokaja psy.

- Varful Straja? - pyta. I owszem, taki mam zamiar.
- Drum bun! - życzy i macha ręką na pożegnanie.
Podchodzę w górę drogą, na której jednak żadnych oznaczeń nie udaje mi się dostrzec. Gdy droga skręca w lewo, przekraczając płytki, szeroki żleb - widzę powyżej chyba coś w rodzaju tyczki. Dochodzę do niej i znajduję wymalowany trójkąt o trudnym do określenia kolorze, coś pośredniego między niebieskim a zielonym - może to morski szlak. Wracam jednak do drogi, która lekko wznoszącym się trawersem obchodzi kolejny grzbiecik. Pozytywnie odbieram napotkany szlak żółtych punktów, mimo iż nie mam pojęcia, dokąd prowadzą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Droga zmienia się w ścieżkę i prowadzi w górę, natrafiając na inną drogę. Teraz szlak wyraźnie schodzi w dół, co mi się już nie podoba. Obieram więc przeciwny kierunek, ale droga natychmiast marnieje w oczach a po około stu metrach zanika zupełnie. Jedyną pociechą jest fakt, że las, którym teraz idę, jest w miarę rzadki. Kluczę pośród drzew, starając się utrzymać kierunek. Pojawiają się jakieś drobne ścieżki, ale jaki rodzaj zwierzęcia je wydeptał - trudno powiedzieć. Bez większych problemów osiągam skraj lasu i teraz już więcej ścieżek krzyżuje się w trawach i niewysokich krzaczkach, którymi porośnięte jest zbocze góry. Jest też nieco śmieci, typu paczki po papierosach czy butelki po mineralce - to takie zwierzaki tędy spacerują?

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.11.2010 18:25

Moje podchodzenie spowalniają jagody, które tu obficie występują - nie mogę sobie odmówić tej przyjemności. Tak podskubując raz po raz, zbliżam się do grzbietu, gdzie stoi słupek z tabliczką, z której nie daje się absolutnie niczego odczytać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co by tam jednak nie pisało, wiem że mam iść w lewo - na bliski już wierzchołek Varful Straja. Po lewej wspaniale się prezentują moje góry z poprzedniego dnia - Sureanu, a za moment, już ze szczytu, mam możliwość podziwiania ośnieżonego masywu gór Parang [paryng]. W dolinach wciąż jeszcze zalega mgła, natomiast góry skąpane w słońcu, chociaż ciepła się nie czuje.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 08.11.2010 19:03

Franz napisał(a): Jedyną pociechą jest fakt, że las, którym teraz idę, jest w miarę rzadki. Kluczę pośród drzew,


Cały czas zastanawiam się co to za drzewa (bo raczej nie krzewy), które przebarwiają się na taki "staro-rdzawy" prawie bordowy kolor ... może buczyna ? !


Nie wiem ... może to złudzenie (zdjęcie zawsze trochę przekłamuje) ale nie wydają mi się też za wysokie.

Tak czy owak ... niesamowicie podkreślają urok tych miejsc.

Pozdrawiam
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 09.11.2010 09:30

A te ośnieżone górki widoczne już na podejściu na Valcan to chyba Retezat :?:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 10.11.2010 02:31

mariusz-w napisał(a):Cały czas zastanawiam się co to za drzewa (bo raczej nie krzewy), które przebarwiają się na taki "staro-rdzawy" prawie bordowy kolor ... może buczyna ? !

Tak, buczyna w wydaniu południowo-karpackim.

Dorota_NS napisał(a):A te ośnieżone górki widoczne już na podejściu na Valcan to chyba Retezat :?:

Tak. :)
Na wejściu często oglądałem się za siebie, na bliski Retezat. Daleko na horyzoncie również odrobina Godeanu.
Z okolic szczytu dobrze widoczny biały masyw - to Parangul Mare [paryngul]. A w dali (przedostatnia fotka w dużym zbliżeniu) góry Sureanu.

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 16.11.2010 15:47

Chwilę tylko urzęduję na szczycie, odwracam się na pięcie i schodzę - po swoich śladach do nieczytelnej tabliczki i dalej łagodnym grzbietem w zachodnim kierunku. Ścieżka jest bardziej symboliczna - ot, lekko przygięta trawa - ale teren nie sprawia żadnych trudności orientacyjnych. Z prawej dochodzi szlak z trójkątami wyraźnie niebieskimi teraz. Pokazuje się również oznakowanie mojej trasy - czerwone paski - które jednak po chwili też gdzieś w prawo odbijają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niezrażony tym faktem podchodzę grzbietem na najbliższy, odrobinę kamienisty, szczyt - Vf. Mutu. Z niego, w niezbyt wysokich trawach, obniżam się na kolejne siodło, przez które przechodzi dosyć wyraźna ścieżka. Widzę, że trawersuje ona dwa najbliższe wierzchołki, więc nie daję się skusić, tylko sunę dalej grzbietem. Już po chwili jestem na Zielonej Górze (Vf. Verde) i - coraz bardziej skręcającym na południe grzbietem - mijam kolejną przełęcz, za którą szybko dostaję się na Vf. Gura Plaiului. Przede mną szerokie siodło Saua Strideiu - według mapy - węzeł komunikacyjny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 16.11.2010 15:48

Po chwili mam już okazję przekonać się, jak to wygląda w rzeczywistości. Z lewej dociera nikły ślad trawersu, z którego przedtem zrezygnowałem i... to już wszystko. Nawet nie widać za bardzo ciągu dalszego tej ścieżki, a co dopiero mówić o pozostałych traktach, istniejących wyłącznie na mapie.

Wzruszam ramionami i rozpoczynam podejście na Szczyt Brata (Vf. Lui Frate). Szybko i sprawnie docieram na łagodną kopułę szczytową, gdzie główny grzbiet skręca na północny zachód. Schodzę na przełęcz, mając przed oczyma ostatnią górę, na którą chciałbym dziś wejść - Munte Zanoaga [zynoaga].

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.11.2010 18:49

Pojawia się nawet jakaś ścieżka, wkrótce jednak rozdrabnia się na mnóstwo owczych śladów, trawersujących skośnie górę. Kieruję się na widoczny garb w poprzecznym grzbiecie, a lekką zadyszkę, spowodowaną stromym podejściem, uspokajam przy kolejnych jagodowych krzakach. Po dotarciu na grzbiet jestem nagrodzony rozległą panoramą w kierunku zachodnim.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stoję chwilę i studiuję odległe zarysy gór Mehedinti [mehedinci] oraz Godeanu [godianu]. Coraz bliższy jest również pobielony śniegiem Retezat.

Ruszam w prawo w kierunku wyraźnego grzebyka skalnego, zdobiącego szczyt M. Zanaoaga.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.11.2010 18:51

Kiedy go osiągam, nieodległa płaska kopuła wydaje się wyższa o kilka metrów, podchodzę więc na nią i teraz otwiera się widok również na północ. Rozglądam się wokół - tak, mogę uznać, że to najdalszy punkt, do którego chciałem w tych górach dojść. Cóż, pora na piknik.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pokrzepiony, ruszam w drogę powrotną. Ścinam na skos w kierunku najbliższej przełęczy. Trochę trawek dostaje mi się do butów, ale z wyciąganiem poczekam, aż się ich tam uzbiera więcej. Z siodła obieram kierunek na Saua Strideiu, trawersując Szczyt Brata. Muszę odrobinę kluczyć, kiedy z dołu podchodzą krzaki i pojedyncze choiny, ale bez większych przeszkód docieram do siodła, które miało być węzłem komunikacyjnym.

Obrazek

Obrazek

Nie mam wielkiego wyboru - albo wrócę po swoich śladach, albo wezmę trawers po stronie południowo-wschodniej. Wyszukuję nikły ślad w trawach, a kiedy łączy się z nim parę innych owczych traktów, ścieżka staje się całkiem wyraźna. Napotykam nawet na szlak - czerwone paski, chociaż mapa wspomina o niebieskich trójkątach. Idę prawie idealnie po poziomicy, mając przed oczyma południowe stoki zdobytych rano szczytów. Mimo powoli gromadzących się drobnych chmur, pogoda jest nadal piękna i pozwala napawać się prawdziwie jesiennymi kolorami w pełnej gamie.

Na koniec lekkie podejście na przełęcz i przewijam się na północną stronę grzbietu. Łagodnym podejściem osiągam miejsce, skąd widać już wyciągi narciarskie i po chwili zaczynam schodzić, przecinając dwa kolejne rzędy słupów. Gdy ścieżka skręca w lewo, rozstaję się z nią i schodzę polanami w kierunku, gdzie spodziewam się trafić na kompleks, z którego startowałem. Dochodzę do linii lasu i zagłębiam się w niego - jest trochę bardziej gęsty niż bym sobie życzył, muszę się więc trochę przedzierać przez niego. Wkrótce napotykam jakiś wykopany rów i idąc wzdłuż niego, schodzę na szosę przy samym kompleksie.

Obrazek

Obrazek

Za moment jestem już przy wozie i zjeżdżam w doliny. Wracam do Petrosani, gdzie skręcam w prawo trasą 7A na wschód. Po drodze przystanek na kawkę i jadę dalej - najpierw jeszcze szosą, potem już szutrową, ale szeroką drogą. Mijam niezbyt piękne jezioro Vidru i przy zapadającym z wolna zmroku zatrzymuję się na skraju lasu, gdzie jestem umówiony na randkę z naturą. Zamykam wóz i zagłębiam się w las. Pamiętając o płytkich kieszeniach spodni, dla pewności trzymam rękę w kieszeni, pilnując kluczyków. Nagle zahaczam nogą o leżące gałęzie, podskakuję i wyciągam ręce dla utrzymania równowagi. Udaje mi się to i gdy wkładam rękę ponownie do kieszeni... nie znajduję tam kluczyków. Musiały w tym momencie wypaść. Zaczynam grzebać w trawach - mam latarkę, ale w aucie. Zamkniętym na klucz. Jest coraz ciemniej i mimo chłodnego wieczoru, robi mi się gorąco. Ale... są! Ufff... mam więcej szczęścia niż - nie powiem czego.

Jest już zupełnie ciemno, gdy mijam Voineasa [wojnjasa] i zjeżdżam w prawo do Ciungetu [cziundżetu]. Na skrzyżowaniu we wsi skręcam w lewo, ale wjeżdżam w głęboki kanion prowadzący do kompleksu Tudor - aha, to Cheile Latoritei [kejle latoricej], a więc muszę wrócić do wsi. Przechodzą akurat dwie panie, więc zasięgam języka.
- Dolina Repedea? To trochę w dół i potem w prawo. Ale droga jest w fatalnym stanie, rozjeżdżona przez buldożery.
Pytają, czy śpię w samochodzie - skąd one takie domyślne?? Potwierdzam.
- To po co się będziesz tam pchał po ciemku. Tu się prześpisz a rano spróbujesz.

Propozycję uznaję za rozsądną i parkuję w centrum wsi przy samej drodze, która nie sprawia wrażenia zbyt ruchliwej. Korzystam ze światła przydrożnej latarni, przyrządzając sobie kolację i upewniam się jednocześnie, iż ruch jest faktycznie znikomy. Mogę więc zostać tu na nocleg a przed snem studiuję jeszcze warianty, planowanej na dzień następny, trasy w górach Capatanii [kapacynij].

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 21.11.2010 19:05

Franz napisał(a): ... nie znajduję tam kluczyków. Musiały w tym momencie wypaść. Zaczynam grzebać w trawach - mam latarkę, ale w aucie. Zamkniętym na klucz. Jest coraz ciemniej i mimo chłodnego wieczoru, robi mi się gorąco. Ale... są! Ufff... mam więcej szczęścia niż - nie powiem czego.



Tak ... na "obczyźnie" to kluczyki (w moim przypadku płaska plastikowa karta) to też często powód do stresu. Staram się zawsze mieć jakąś zamykaną kieszeń, ale mimo wszystko często nerwowo sprawdzam czy jest na miejscu.

Co prawda na wakacje zabieramy zawsze zapas, ale on "leżakuje" w apartamencie.

Nie lubię takich przygód i tego nagłego "ocieplenia" !

:)
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12729
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.11.2010 19:16

Widoki rzeczywiście przepiękne, zwłaszcza przy połączeniu tylu kolorków 8) . Coś jednak nie mogę uwierzyć, że to trasa na pół dnia :wink: nie tylko dla Ciebie... Ja bym to pół dnia straciła już przy :roll: samym szukaniu, a co dopiero mówić o wędrówce...

A tak poważniej, Muntii Valcan chyba :? nie będzie zupełnie po drodze trasy rumuskiej wyprawy, do której właśnie zaczęłam się przymierzać. A jeśli już byśmy się w tych okolicach znaleźli, to nacisk będzie raczej na Retezat, pierwsze zagraniczne góry, które w studenckich czasach schodził Grzesiek ze Zbynkiem (też się pewnie z nami do Rumunii wybierze) i całą resztą mojego towarzystwa, która się wtedy na ten wyjazd załapała.

Dwa tygodnie to jedna strasznie mało :( , już musiałam wstępnie wyrzucić kilka miejsc, do których fajnie byłoby dorzeć. Znając życie, będzie musiało ich wypaść jeszcze kilka... Tak sobie myślę, że prawdziwie górskich (oczywiście z poprawką na nasze możliwości :wink: ) dni zmieści się w tej wyprawie tylko trzy lub cztery.

Muszę przeglądnąć jeszcze raz to, co już pokazałeś, z umiejscowieniem w pobliżu mojej planowanej trasy. Z pewnością coś znajdę, wówczas Cię pomęczę o szczegóły czasowe itp. , bo jak sobie Twoje przejścia pomnożę przez dwa, to będę miała bardziej realne wybrażenie, czy nie powrę się z motyką na słońce...
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 23.11.2010 14:09

mariusz-w napisał(a):Co prawda na wakacje zabieramy zawsze zapas, ale on "leżakuje" w apartamencie.

Mój ówcześnie jedyny zapas leżakował... gdzieś w jakiejś szczelinie w Dolomitach. :lol:
I zapewne leży tam sobie po dzień dzisiejszy. Może będzie kiedyś cennym znaleziskiem dla archeologów. ;)

dangol napisał(a):Coś jednak nie mogę uwierzyć, że to trasa na pół dnia :wink: nie tylko dla Ciebie...

Gdyby tu weldon jeszcze zaglądał, pewnie od razu podałby Ci godziny pierwszej i ostatniej zrobionej fotki. :D
Zajęło mi to siedem godzin z hakiem. Dla mnie to pół dnia - OK, dla normalnego turysty można przyjąć cały dzień. ;) Natomiast, akurat tę trasę można w dowolnym momencie skrócić, co jest bardzo wygodne. Startowałem nie z doliny, tylko z położonego wysoko kompleksu turystycznego, do którego wiedzie asfalt - kolejny plus krótkiej trasy. A ponadto z dołu można wyjechać kolejką (wspomniałem o niej), ale to już by trzeba sprawdzić, kiedy ona kursuje.

dangol napisał(a):A tak poważniej, Muntii Valcan chyba :? nie będzie zupełnie po drodze trasy rumuskiej wyprawy, do której właśnie zaczęłam się przymierzać. A jeśli już byśmy się w tych okolicach znaleźli, to nacisk będzie raczej na Retezat, pierwsze zagraniczne góry, które w studenckich czasach schodził Grzesiek ze Zbynkiem (też się pewnie z nami do Rumunii wybierze) i całą resztą mojego towarzystwa, która się wtedy na ten wyjazd załapała.

Valcan sąsiadują bezpośrednio z Retezatem, więc i po drodze mogą leżeć. :)
Ale fakt, Retezat od nich jest ładniejszy. W tym roku też zajrzałem w Retezat - po 32 latach przerwy... 8)

Pozdrawiam,
Wojtek
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 23.11.2010 14:15

Oooops ...

Pierwsza 2008:10:13 07:03:44, a ostatnia 2008:10:13 14:14:25


PS pod warunkiem, że masz aparat dobrze ustawiony :D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 23.11.2010 14:25

Franz napisał(a):nie znajduję tam kluczyków. Musiały w tym momencie wypaść.


mariusz-w napisał(a):na wakacje zabieramy zawsze zapas, ale on "leżakuje" w apartamencie.

Do czasu wakacji w apartamentach :wink: mój zapas też tam leżakował. Teraz przechowuję je w zamykanej kieszeni plecaka.....
A kluczyki podstawowe też w kieszeni i też często sprawdzam czy wciąż tam są :roll:

Franz napisał(a):jadę dalej - najpierw jeszcze szosą, potem już szutrową, ale szeroką drogą. Mijam niezbyt piękne jezioro Vidru

Eeee, nie jest takie brzydkie :cool: :wink:
Ale to asfaltowe coś poniżej szosą bym nie nazwał :wink:

dangol napisał(a):Dwa tygodnie to jedna strasznie mało :(

Dwa tygodnie w RO, jeżeli chce się zmieścić w tym jeszcze parę górskich wycieczek, to jest baaaaardzo mało :roll: . Zwłaszcza że odległości spore a i stan dróg nie zawsze jest idealny :roll:
Maramuresz, Bukowina i Transylwania to zdecydowanie punkty obowiązkowe :idea: . A ile uda się z tamtejszych licznych atrakcji odwiedzić, to już zależy od samodyscypliny i organizacji :cool:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 23.11.2010 16:25

weldon napisał(a):Oooops ...

Aż się zdziwiłem, jak zobaczyłem pierwotną wersję. :lol:

weldon napisał(a):Pierwsza 2008:10:13 07:03:44, a ostatnia 2008:10:13 14:14:25

Czyli - siedem godzin z hakiem.
Dziękuję. :)

Pozdrawiam,
Wojtek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Rumuńskie wyrypy: 2022 - strona 27
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone