Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Kreta 2010

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 11.07.2010 20:15

Doctor Wu napisał(a):zacznę pisać po powrocie, o ile będzie zainteresowanie.

Zacząłeś jak widać pisać jeszcze przed powrotem :D
Sposób relacjonowania jak dla mnie super, więc z mojej strony zainteresowanie jest jak najbardziej :idea:

Doctor Wu napisał(a):Hup Holland :!:

Miłego kibicowania :D
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 12.07.2010 12:21

kulka53 napisał(a):
Doctor Wu napisał(a):Hup Holland :!:

Miłego kibicowania :D


Fu^&%#ing głupi Robben :evil:
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 12.07.2010 13:13

Dzień 2
27.6
Budzimy się koło siódmej i idziemy na śniadanie symboliczne : 4 parówki, chlebek z masłem, kawa albo herbata, koniec. Leje jak cholera. Szybko pakujemy się do auta i po 8 ruszamy w drogę. Popełniam mały błąd nie zjeżdżając z 22.1 na ''autostradę'' na pierwszym możliwym zjeździe, bo skutkowałoby to nadłożeniem paru kilometrów w porównaniu z wjazdem znajdującym się na przedmieściach Nowego Sadu. Tyle że tez wjazd w Nowym Sadzie jest zamknięty w remoncie ... I tak zafundowany został nam przejazd przez miasto. Wrażenie jak wczoraj : przygnębiające. Chaos urbanistyczny, dziki biznes, przejeżdżamy koło wielkiego targowiska, które raczej należałoby nazwać śmietniskiem, taki syf. Jest niedziela rano a tu mnóstwo dostawczaków, ciężarówek, pick-up wiozący okna do montażu, praca wszędzie wre. Pani Becker dzielnie prowadzi nas przez ulice na których oczywiście niewiele kierunkowskazów na autostradę, a które by się przydały choćby z powodu remontu wcześniejszego wjazdu.
Poprzez odcinek na którym trwają prace poszerzające z dwu na cztery pasy jazdy, trafiamy w końcu na ekspresówkę, która szybko zmienia się w autostradę.
Obrazek

Ciągle pada. Jadę przepisowe 120, z lewej ciągle śmigają wypasione niemieckie bryki. Autostrada całkiem przyzwoita, na odcinku przekraczającym Dunaj zwęża się do jednego pasa w każdym kierunku, za to most Beśka cudownie wysoki, a obok budowany jest drugi most aby autostrada była tu kompletna. Z niskiego brzegu wjeżdżamy na wysoki drugi brzeg, a na nim cudnie umieszczone domy z oszałamiającym widokiem na rzekę, niestety zdjęcie nie wyszło tak dobrze aby je opublikować. Po drodze jeden punkt poboru opłat, gdzie zostawiam 240 dinarów, płacąc kartą.
O godzinie 9.15 wjeżdżamy do Belgradu.
Obrazek

Autostrada nagle kończy się przechodząc najpierw w odcinek budowlany,
Obrazek

a potem w typowo miejską dwupasmówkę ze światłami. Droga zakręca w prawo a potem krzyżuje się z autostradą Zagrzeb - Belgrad. Wjeżdżając na nią, wpadam kołem w całkiem pokaźną dziurę. Akurat w tym momencie pani Becker mówiła ''proszę trzymać się tej drogi przez następne ... '', więc zgrzytnęła i obrażona zamilkła, a ekran pokazał stronę startową. Próby ponownego uruchomienia nawigowania w trakcie jazdy nic nie dały oprócz upewnienia że nawigacja działa, pokazuje pozycję geograficzną, lecz nie czyta mapy. Zjechałem na stację benzynową aby poddać panią Becker bardziej zdecydowanym działaniom. Niestety, ani wyłączenie włącznikiem, ani wyjęcie karty SD i ponowne włożenie nie dawało żadnych efektów. Trzeba było zdjąć panią z szyby i w dalszej jeździe kierować się tylko drogowskazami, co jak sądziłem nie będzie stanowić wielkiego problemu. Sytuacja, która mnie spotkała w Pireusie, pokazała że się myliłem.
W międzyczasie żona poszła do toalety, gdzie natknęła się na gromadę pań w chustach i burkach do ziemi. Ja skończyłem naprawianie Beckera i czekam, czekam ... Wreszcie przychodzi mocno zestrachana : słuchaj, kibel brudny jak nie wiem co, a te panie myją sobie w umywalkach twarze, ręce, nogi, aż bałam się wejść ... Zapytanie czy może myją coś jeszcze, nie spotkało się ze zrozumieniem.
Stolicę Serbii opuszczamy o 10 godzinie. Wrażenia podobne jak wcześniej : architektura wspaniała, ale od czasu prosperity lat 70-tych niewiele tu odnowiono.
Obrazek

Za Belgradem na bramce pobieram bilet, za który przed Niszem zapłacę 730 dinarów kartą. Tuż za miastem autostrada kręci przez pagórki, i nie ma zbyt komfortowej nawierzchni.
Obrazek

Im dalej, tym teren się wypłaszcza a asfalt polepsza.
Obrazek

Na tankowanie o 10.53 wybieram stację MOL. Benzyna kosztuje tu 119,4 dinara za litr, a średnie zużycie tej partii wyniosło 6,43 l/100km. Na MOLu dyżuruje anemiczny i wystraszony piesek z podkulonym ogonem, który dostaje kawał kanapki, ale raczej jest najedzony datkami od poprzednich ofiarodawców.
Obrazek

Na drogach serbskich widać sporo starych aut : poczynając od Zastav 750 poprzez różne młodsze modele, oraz Yugo.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Im dalej od Belgradu, tym ruch mniejszy, od rozjazdu na Nisz raczej pustki. Po kolejnej budce opłatowej, gdzie kartą płacę 190 dinarów, autostrada przechodzi w zwykłą drogę prowadzącą przez piękne obszary górskie.
Obrazek
Obrazek

Bardzo specyficznym dla tej części Serbii elementem krajobrazu są domy postawione na samych szczytach gór, od strony drogi widać, że pod oknami tylko przepaść. Nie widać, czy dojazd do takiego domu to stos serpentyn, czy może od drugiej strony góra nie jest tak stroma. W każdym razie takich domów widzieliśmy z 10 i każdy sprawiał oszałamiające wrażenie. Niestety sfotografować się nie udało.
Niedaleko od granicy, budowana jest druga nitka i droga kiedyś przekształci się w autostradę.
Obrazek

Im bliżej granicy, w krajobrazie wiosek na horyzoncie częstsze stają się dumne białe minarety, a obok drogi pojawiają się tablice informacyjne i reklamowe z napisami albańskimi.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Do granicy dojeżdżamy przed 14.00 tylko po to, aby trafił nas szlag.
Obrazek

Kolejka do serbskiej strony trwała pół godziny, ale to był dopiero początek : zanim dojechałem pod stanowisko macedońskie, minęły kolejne dwie godziny. Naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć : kontroli aut i bagaży na obu granicach nie było. Po prostu czynne były tylko po 3 stanowiska, i nikt nie przejmował się kolumnami aut czekających. Ale przynajmniej przestał padać deszcz.
Z nudów odpalam nawigację, i ku mojemu wielkiemu szczęściu, pani Becker ożywa i pokazuje prawidłowo mapę. Jestem tak szczęśliwy, że nawet nie zwracam uwagi na fakt, że z tego miejsca każe mi się cofnąć do Serbii i jechać do Macedonii przez Kosowo.
Po wjechaniu do Macedonii staję na parkingu koło WC ( jedyny na granicy, spory tłumek przed nim, estetyka kiepska ) i idę szukać kantoru aby wymienić 10 EUR na denary do autostrady. Wcześniej na budynku zauważyłem napis BANK, więc się tam skierowałem. Niechlujny i olewający grubas w przerwie pomiędzy obsługiwaniem TIRowców rzucił mi 610 denarów i żadnego pokwitowania. Chyba robił niezłe interesy, przed wyjazdem sprawdziłem że kurs wynosi 73 denary, więc marża zabójcza, ale ogólne wrażenie wystroju tego miejsca nie wywołało we mnie chęci złożenia reklamacji. A w ogóle trzeba było wsiąść w auto i przejechać paręset metrów dalej, gdzie rozpościerał się kompleks różnych przygranicznych budynków usługowych. Nie patrzyłem specjalnie, ale jakiś kantor na pewno tam by się znalazł.
Odpalamy auto o 16.45. Przejazd przed Macedonię był szybki i nawet ekscytujący. Na początku droga jest jednopasmowa, ale szybko staje się autostradą.
Obrazek

Góry piękne, autostrada w pewnym momencie rozdziela swoje dwa pasy na kilkanaście kilometrów i jedzie się droga jednokierunkową bez pobocza.
Obrazek

Opłaty na tej trasie uiściłem tylko trzy, co mnie mocno zaciekawiło, gdyż w Internecie wyczytałem że budek będzie pięć. Zapłaciłem łącznie 160 denarów gotówką.
Obrazek

Tu też można zobaczyć na autostradzie ciekawe pojazdy.
Obrazek

Ten Ford z rejestracją BI będzie mi się przewijać aż do okolic Katerini.
Obrazek

Gdy już przy granicy greckiej autostrada się skończyła, przegapiłem ten opisywany moment drogi gdy pomiędzy dwoma tunelami jest parking i piękny punkt widokowy.
Granicę Grecji osiągamy o 18.30.
Obrazek

Etap kontroli macedońskiej szybki, podjazd paręset metrów na stronę grecką i staję, a przede mną z 5 aut. Po chwili zaczyna do mnie machać Grek w mundurze. Zdziwiony konstatuję, że każe mi wyjechać z kolejki i przejechać granicę bez kontroli. Moje gesty, że jest ciasno i nie dam rady się przecisnąć obok innego auta, skutkują tylko jego irytacją. W końcu przepycham się i pożegnany machnięciem ręki wjeżdżam do Grecji.
Droga od granicy piękna, dwa pasy autostrady obsadzone pośrodku kępami wiecznie kwitnących na biało i czerwono oleandrów ( standard wszędzie na drogach greckich ). Potem droga staje się jednopasmowa, ale wkrótce krzyżuje się z autostradą 1 Saloniki - Ateny. Tu trzeba uważać, było to jedyne w Grecji miejsce, gdzie włączenie się do ruchu nie odbywało się przez pas dostosowujący, ale pas dojazdowy wbijał się w autostradę bezpośrednio. Całe szczęście że gość jechał pasem środkowym, bo nie byłem przygotowany na taką konstrukcję włączenia do ruchu i mógłbym kogoś otrzeć.
Dzwonię do hotelu, i melduję że ze względu na opóźnienie na granicy zjawię się około 21. Nie ma problemu, czekają.
W oddali chyba Saloniki
Obrazek

Pruję więc spokojnie greckim 120 na godzinę, raz zatrzymuję się i płacę 2 euro na bramce, druga bramka jest otwarta ze względu na to, że odcinek autostrady był w remoncie ( pozdrowienia dla Stalexport Autostrada Kraków - Katowice ). Na Shellu przed Katerini tankuję paliwo, które kosztuje 1,599 za litr, a jego wydajność to 6,95 l/100 km. W Katerini na riwierze olimpijskiej zjeżdżam i po 14 kilometrach melduję się w hotelu Platon. Dystans przebyty : 791 kilometrów.
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 12.07.2010 20:03

Dzień 3

28.6
Wygląda na to, że wybór hotelu Platon to najlepszy interes jaki zrobiłem. A wszystko zaczęło się w zimie, gdy planowałem przebieg wyprawy. Może nie jestem dobry w guglaniu, a może biznes grecki nie wykorzystuje Internetu w wystarczający sposób, w każdym razie nie byłem w stanie w sieci znaleźć noclegu tranzytowego na drugi dzień. Jeżeli nawet znajdowałem jakiś hotel w okolicy autostrady, to na stronie nie było cen noclegów, tylko numer telefonu. A w dobie darmowego dostępu do tylu informacji, nie miałem zamiaru płacić za telefon za granicę aby ewentualnie po 10 rozmowach trafić na cenowo dostępny obiekt.
Nie mogąc znaleźć noclegu bezpośrednio, skorzystałem z booking.com. A ten podsunął mi właśnie hotel Platon z ceną 50 E za pokój 3osobowy. Wprawdzie była to najwyższa cena noclegu tranzytowego, ale przeważyła dobra lokalizacja 10 km od autostrady i nad morzem. I brak alternatyw.
Po przyjeździe okazało się, że umiejscowienie budynku jest rewelacyjne : przed nim tylko promenada i plaża. Lobby i sala restauracyjna piękne, pokój może trochę mniej, a na drzwiach wisi kartka z cenami. A cena za ten pokój w tym okresie : 90 E. Gdybym nie miał potwierdzenia na piśmie o cenie, i gdybym nie usłyszał od recepcji że 50 E jest aktualne, natychmiast zwiałbym z tego miejsca. Więc konkluzja jest taka : warto korzystać z booking.com i to z odpowiednim wyprzedzeniem.
Hotel
Obrazek

Za chmurami Zeus na Olimpie
Obrazek

Plaża
Obrazek

Promenada
Obrazek

Zamek Dion?
Obrazek

Wstajemy rano, śniadanie na szwedzkim stole, robimy mały spacer po promenadzie, pakujemy się i nie spiesząc wyjeżdżamy przed 11. Autostrada bardzo fajna, jedynie irytuje częstotliwość bramek opłatowych. Kwoty od 1 do 2,8 E wręczam w godzinach : 10.53, 11.08, 11.23, 11.42, 12.27, 13.58, 14.22, 14.58. Łącznie 17,50. Przerwy kilkudziesięciominutowe spowodowane są brakiem autostrady. Pomimo iż gdzieniegdzie czytałem, że cały odcinek jest już autostradą, nie okazało się to prawdą. Zaraz za Katerini zwykłą drogą przejeżdżamy przez piękny wąwóz Tempi,
Obrazek

także fragmenty trasy wokół potężnej zatoki Maliakos Kolpos też dopiero się budują.
Jesteśmy zachwyceni wyglądem drogi. Oleandry na poboczach, pomiędzy pasami, co parę kilometrów parkingi.
Obrazek

Wow. Czy w Grecji nie obowiązują zasady jazdy na autostradzie jak w Polsce?
Obrazek

Jedynie mam wrażenie, że stacje benzynowe są dość rzadko, ale może się mylę, sprawdzę w drodze powrotnej.
Przed Atenami
Obrazek Obrazek Obrazek

Na 20 km przed Atenami tankuję na BP, aby na Kretę wjechać z pełnym bakiem. Cena 1,629 E za litr, jakość raczej OK., zużycie tej porcji w jeździe górskiej wyniosło 6,86.
Zaraz za BP staję w korku.
Obrazek

Na szczęście rezerwa czasowa do odpłynięcia promu była duża, więc nie zjadły mnie nerwy. Powolutku się turlając, mijamy skrzyżowanie z obwodnicą A6, a potem okazuje się, że jedną z przyczyn korka była jakaś stłuczka, przez co zablokowany był jeden z 4 pasów. Po pół godzinie korek się rozpływa, i prujemy dalej.
Obrazek

Pogłoski o wielkim niebezpieczeństwie jazdy samochodem w Grecji są mocno przesadzone. Może dlatego, że pisali je ludzie z zachodu, gdzie jeździe się spokojniej. Ja na podstawie niewielu kilometrów przejechanych w tym kraju nie widzę dużej różnicy w porównaniu z Polską. Warszawiak codziennie prujący po stolicznych ulicach, w Atenach nawet nie zauważyłby że jest w innym kraju. Jedyna różnica to motocykle i skutery w olbrzymiej ilości śmigające po drogach, pomiędzy stojącymi w korku autami dla własnego bezpieczeństwa ciągle trąbiące. Na autostradzie jak u nas : ja jadący z przepisowym 120 co chwila jestem wyprzedzany przez wiele aut. Na drogach zwykłych z kolei bardzo przydaje się wiedza, że gdy widzisz w lusterku wstecznym zbliżający się z dużą prędkością samochód, a po prawej stronie masz szeroki pas awaryjny, zjedziesz na niego aby ten z tyłu nie musiał mrugać światłami i trąbić. Jeśli awaryjnego nie ma, nikt nie przejmuje się podwójną ciągłą, ale tylko gdy widoczność jest na tyle daleka, żeby nie zaskoczyć jadącego z naprzeciwka. Tak samo informacja że Kreteńczycy w porównaniu z Grekami kontynentalnymi to jak diabeł i anioł - bzdura, jakiejś różnicy nie zauważyłem.
Wracając do tematu.
Obrazek

Pani Becker prowadzi mnie przez autostradę, w odpowiednim momencie skręcam w prawo,
Obrazek Obrazek

przejeżdżam koło stadionu Olimpiakosu,
Obrazek Obrazek

robi się ciasnawo, ale strat w blacharce nadal nie ma. Kiedy GPS mi mówi : za 220 metrów skręć w lewo, robię błąd i skręcam o 100 metrów za szybko. Wypadam z trasy, gdybym nie miał GPSa, z pewnością lekko podskoczyłoby mi ciśnienie. Ale spokojnie kręcę po ulicach Pireusu i bez problemów wyjeżdżam na wjazd do portu. Tu jest już naprawdę ciasno, auta wcinają się w najmniejszą lukę, jednoślady slalomują, klaksony... Aby uciec z pasa do skrętu w lewo gdy wiem że mam jechać prosto, używam metody greckiej, z bezczelnym uśmiechem wbijam się w prawo. Hurra, umiem jeździć po warszawsku!!!!
Wjeżdżam w bramę 3,
Obrazek

znajduję miejsce na parkingu, 15.50 uff koniec nerwów, 455 kilometrów przejechane. Rada dla czytelników : można wjechać do portu w jakąkolwiek bramę, i potem drogą wewnętrzną spokojnie podjechać tam gdzie trzeba. Wnętrze portu promowego wygląda tak
Obrazek

Idę do kiosku ANEK, odbieram bilety. Prom o nazwie LATO już stoi,
Obrazek

ale jeszcze nikt nie wjeżdża, pan z kiosku mówi że o 20. Kręcimy się więc po porcie,
Obrazek

wychodzimy kładką do miasta, zjadamy gyrosy, czekamy.
Obrazek Obrazek

Około szóstej widzę, że pojedyncze auta wjeżdżają na prom, więc pakujemy się i my też. Rodzina czeka na nabrzeżu, a ja sam wjeżdżam do promu. W środku obsługa kieruje mnie na spiralną rampę w dół. Spokojnie zjeżdżam o jeden poziom niżej. Tam w ciasnym pomieszczeniu mam wjechać do ''garażu'', ale nie da się tego zrobić jednym skrętem. Manewrując metr do przodu/tyłu, przekręcam auto o 90 stopni aby zmieścić się w otwór do pomieszczenia. Niestety pan garażowy nie używa angielskiego, a ja zdenerwowany nie zawsze rozumiem jego polecenia i gestykulację, ale po 10 minutach mocno spocony ustawiam auto tam, gdzie chciał. W małym ''pokoiku'' upchnął ponad 20 aut. Wychodzę na nabrzeże po rodzinę, razem wchodzimy do recepcji. Pani woła stewarda, ten bierze klucz do kajuty, i prowadzi nas takimi ciągami korytarzy i schodów, że zaraz tracę orientację, gdzie jestem. Pan doprowadza nas do kajuty i odchodzi nie wyciągając ręki po napiwek, ( a przecież zabrał żonie walizkę i ją niósł ). Kajutę wykupiliśmy bez okna, ale jest łazienka, szumi klimatyzacja. W środku 4 łóżka piętrowe.
Obrazek Obrazek

Zostawiamy bagaże, i idziemy szukać wyjścia na powietrze. Po kilkunastu minutach wreszcie odnajdujemy trasę na tylny deck widokowy, zwiedzamy dalej statek, w końcu obserwujemy pakowanie aut do promu.
Dobrze, że nie zastosowałem się do rady kioskarza, bo o 8 ruch przy wjeździe ogromny, nawet stoi ''policjant'' i gwiżdżąc kieruje ruchem na dojeździe. Przed promem szaleństwo : ciągniki siodłowe wjeżdżają tyłem z naczepami, zostawiają je w środku i wyjeżdżają, między nimi wciskają się osobówki, motocykle.
Obrazek Obrazek Obrazek

Jeszcze na 5 minut przed planowanym odpłynięciem wjeżdżają TIRy i autobusy. Spory tłumek pieszych pakuje się osobną rampą.
Obrazek

W końcu z 5 minutowym opóźnieniem gigant dostojnie daje w śrubę i rusza.
Obrazek

Szkoda, że o 21 jest już ciemnawo, i po pół godzinie nie ma sensu stać na decku i podziwiać ciemności. Idziemy spać.
Ostatnio edytowano 22.05.2011 13:05 przez Doctor Wu, łącznie edytowano 1 raz
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 13.07.2010 09:12

Znowu nie wszystkie zdj mi się otwierają... :( , ale port w Pireusie widać :)
Ja jako 'twardziel' :wink: :lol: jechałem tam bez GPS :!: W tym roku po raz pierwszy mam zamiar z tego ustrojstwa skorzystać.
Ten 'Lato' to jakiś stary prom, chyba :!: Powiem Ci, że już dawno nie płynąłem takim z 'pokojami' dla samochodów... Zwykle pokład samochodowy wygląda jak wielki parking pod supermarketem :)
Powodzenia w zwiedzaniu wyspy :!:

pozdr
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 13.07.2010 09:22

Świetna, rzeczowa, szczegółowa relacja i fajnie dobrane zdjęcia które pokazują wszystko co trzeba :idea:

Pogodę dojazdową faktycznie dość fatalną mieliście, ale potem pewnie będzie lepiej :cool:

Mam nadzieję, że niektóre drobiazgi które opisujesz przydadzą się nam jeszcze w tym roku :D

PS Mnie się otwierają wszystkie zdjęcia :roll:
PS 2 Wciąż należę do "twardzieli" jeżdżących bez GPS, czy zmieni się to po greckich doświadczeniach :roll: :?: , pewnie nie :wink:
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 13.07.2010 09:27

Kreta- nasze pierwsze śródziemnomorskie wakacje, zasiadłam i będę wiernie towarzyszyć.
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 13.07.2010 09:39

Ale Daaaaaaaleko.
arkadyd
Podróżnik
Posty: 16
Dołączył(a): 10.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) arkadyd » 15.07.2010 08:04

będzie c.d. ??
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 16.07.2010 13:08

Już wróciłem, wczoraj o 23.15. Za nami szaleńcze 1221 kilometrów w 15 godzin.

arkadyd napisał(a):będzie c.d. ??

Część relacji już mam napisaną, jak trochę odpocznę to dopasuję zdjęcia i będę wrzucać.

Crayfish napisał(a):Ale Daaaaaaaleko.

Prowadzenie samochodu to dla mnie sama przyjemność. W mojej relacji mam zamiar wytłumaczyć dlaczego tak daleko i autem.

helen napisał(a):Kreta- nasze pierwsze śródziemnomorskie wakacje, zasiadłam i będę wiernie towarzyszyć.

Postaram się przy pomocy zdjęć, aby wróciły Ci cudne wspomnienia. Ja czegoś tak pięknego jeszcze nie widziałem.

kulka53 napisał(a):Świetna, rzeczowa, szczegółowa relacja i fajnie dobrane zdjęcia które pokazują wszystko co trzeba :idea:

Pogodę dojazdową faktycznie dość fatalną mieliście, ale potem pewnie będzie lepiej :cool:

Mam nadzieję, że niektóre drobiazgi które opisujesz przydadzą się nam jeszcze w tym roku :D

PS Mnie się otwierają wszystkie zdjęcia :roll:
PS 2 Wciąż należę do "twardzieli" jeżdżących bez GPS, czy zmieni się to po greckich doświadczeniach :roll: :?: , pewnie nie :wink:


Nie mam talentu do poetyckich opisów, więc postanowiłem zamieszczać w relacji jak najwięcej szczegółów praktycznych, z myślą, że tak jak ja dużo skorzystałem na relacjach z CRO, tak ktoś inny może wykorzysta moje doświadczenia.
W Grecji drogi główne, ''turystyczne'' są oznakowane bardzo dobrze, te poboczne też da się przejechać. Prawdę mówiąc, na trasie Polska - Pireus nawigacja wydaje się zbędna. Trochę stresu jest w Serbii, bo na autostradzie zagrzebskiej jest drogowskaz na Nowy Sad, ale od zjazdu z autostrady aż do granicy Belgradu nie było potem ani jednego drogowskazu, więc ktoś może stracić pewność czy prawidłowo jedzie.

janusz.w. napisał(a):Znowu nie wszystkie zdj mi się otwierają... :( , ale port w Pireusie widać :)
Ja jako 'twardziel' :wink: :lol: jechałem tam bez GPS :!: W tym roku po raz pierwszy mam zamiar z tego ustrojstwa skorzystać.
Ten 'Lato' to jakiś stary prom, chyba :!: Powiem Ci, że już dawno nie płynąłem takim z 'pokojami' dla samochodów... Zwykle pokład samochodowy wygląda jak wielki parking pod supermarketem :)
Powodzenia w zwiedzaniu wyspy :!:

pozdr


LATO i tak był nowszy od powrotnego Kriti II, ale za to w Kriti rampa wewnętrzna była prosta a nie skręcona, garaż był jedną powierzchnią na całej długości promu, i zaparkowanie w nim to był pikuś.

Dzięki za wyrazy uznania, niedługo spodziewajcie się zdjęć ze Sfakii, chociaż nie oddają one piękna i wrażeń rzeczywistych.
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 16.07.2010 22:53

Dzień 4
29.6
Budzik nastawiamy na 5.00. Nie słyszę dzwonka, za to budzi mnie żona mówiąc że dzwoniło. Ubrany patrzę na zegarek i zaskoczenie : 3.30. Tylko patrzę z wyrzutem, bo nie ma o co się pieklić że coś jej się przyśniło. Ja nie potrafię spać w warunkach hałasu, a nawiew powietrza jest mocno głośny. Na koi i tak budziłem się co chwilę. Jak już byłem ubrany, no to wyszedłem na deck. Po drodze na korytarzach i różnych miejscach publicznych slalomem wymijałem mnóstwo ludzi śpiących. Cudne gwiaździste niebo, żadnych fal i kołysania, kolos pruje jak ścigacz po płaskim morzu. Ciepło, chociaż chłodzi mocny wiatr spowodowany prędkością promu. Przypadkiem natrafiam na zestaw klatek dla piesków : biedaki które wieczorem balowały na decku z właścicielami, teraz aż się trzęsą i skomlą, nie wiem czy z zimna, czy ze strachu i samotności.
Podchodzi do mnie jakiś Grek, trzydziestolatek. Sam zagaja, i pada pierwsze pytanie : skąd jesteś i co w twoim kraju myślicie o kryzysie greckim. Wiję się i unikam konkretów, bo akurat mocno się wściekłem kiedy euro zdrożało z 3,9 w kwietniu do 4,2 w maju i do tej pory. Grek jest policjantem, wymieniamy się informacjami po ilu latach policjant w danym kraju idzie na emeryturę i ile procent pensji ona wynosi. Rozmowa sympatyczna.
Koło 4.15 widać już światła na wejściu do zatoki Souda. Idę obudzić rodzinę, pakujemy się i gdy wychodzimy z kajuty prom jest już zacumowany. One wychodzą na nadbrzeże, a ja idę po auto. Okazało się, że skoro wjechałem jeden z pierwszych, muszę odczekać aż wyjadą auta przed mną. Po 20 minutach wymanewrowałem auto z garażu, przecisnąłem się przez otwór wyjazdowy, ustawiłem przed rampą ślimakową, gaz do dechy i wyskoczyłem na pokład zero. Uff. Z innych relacji czytałem, że podjazd na promach jest tak stromy, że czasem można przypalić sprzęgło, albo stoczyć się i wjechać w przód auta które jedzie za tobą. Na LATO z podjazdem nie było problemu, a obsługa wypuszcza kolejne auto dopiero gdy poprzednie opuści rampę.

Na nabrzeżu zabrałem ekipę żeńską, i pojechaliśmy parę kilometrów do Chanii. Zaplanowałem, że zwiedzimy to miasto właśnie zaraz po zjeździe z promu, bo szkoda byłoby nabijać kilometrów aby specjalnie tu przyjeżdżać w inny dzień, a wyspę opuszczamy płynąc z Heraklionu. O 6.30 znajduję miejsce do parkowania tuż przy resztkach murów miejskich i wejściu na teren portu weneckiego.
Obrazek
Obrazek

Wschodzące słońce maluje niesamowite barwy na starych kamienicach.
Obrazek
Obrazek

Spacerujemy po porcie,
Obrazek

oglądamy meczet janczarów,
Obrazek

arsenały weneckie ( w rzeczywistości kryte doki do budowania, remontowania i przechowywania galer ),
Obrazek
Obrazek

po falochronie dochodzimy do latarni morskiej.
Obrazek

Chania jest niepowtarzalnie cudna.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ja spędziłbym tam wiele godzin, ale towarzystwo marudzi, więc jeszcze pospacerowaliśmy po starówce, kupiliśmy chleb i zapakowaliśmy się do auta. O 8.15 wyruszamy do Sfakii.
Pani Becker wyprowadza mnie na Nową Drogę w kierunku Rethimno.
Obrazek

Prujemy 30 kilometrów, zjeżdżamy koło miejscowości Vrisses. Ocena przejazdu przez Góry Białe zależy od miejsca siedzenia. Dla kierowcy to miód : zakręty, serpentyny, podjazdy, zjazdy.
Obrazek

Dla żony w funkcji pasażera potężny stres, którego przyczyn kierowca nie może zrozumieć. Przecież na drodze są barierki (nie wszędzie ), nie jadę stylem niebezpiecznym.
Najpierw wspinamy się na 750 metrów n. p. m.
Obrazek

Potem przejazd przez rodzaj płaskowyżu, podjazd do 800 mnpm i sru w dół! Przy obłędnym widoku morza przed tobą trzeba pokonać dziesiątki serpentyn, zakrętów 180 stopni. Droga w większości odnowiona, szeroka, jedynie na krótkich odcinkach stara z podniszczoną nawierzchnią. Kręcę kierownicą, w uszach dławią skoki ciśnienia, opony nie piszczą, większość zjazdu podążam za ciężarówką, którą postanowiłem nie wyprzedzać, aby spokojnie dojechać na dół.
Na ostrym zjeździe, przy tawernie, pojawia się rozwidlenie. W prawo na Chora Sfakion, w lewo na Frangokastello. Jadę w lewo, przede mną w oddali równina będąca celem wyprawy.
Obrazek

Ale zanim tam dojadę, znowu wjeżdżam na 200 mnpm, kręcę serpentyny po starej drodze. O ile poza terenem zabudowanym szerokość drogi jest według standardów, gdy auto wjeżdża do wioski, nagle domy ścieśniają się i szerokość redukuje się do 1,5 auta. A większość aut miejscowych to duże pikapy Navara, L200, Hilux, mazdy. Okolica bezpieczna, tutaj na pewno mają się czym bronić.
Obrazek
Obrazek

W końcu osiągamy cel : Studios Stavris w Frangokastello. Jest dopiero 10, ale pani nie widzi problemu że zjawiliśmy się przed check-in. Zajmujemy pokój z mini kuchnią i łazienką, a przede wszystkim z balkonem i cudownym widokiem na morze.
Obrazek

Przed plażą jeszcze ogród z palmami, różnymi iglakami, katalpiami i oleandrami. Otoczenie powala na kolana : potężne góry na wyciągnięcie ręki, popękane wąwozami, widoczne serpentyny zarówno drogi z Vrisses, jak i obłędnych zakrętów trasy Chora Sfakion - Anopoli, która zaliczę za parę dni.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Miejscowość Frangokastello leży na płaskiej małej równinie, ukształtowaniu wyjątkowym jak na teren gdzie są góry, góry i jeszcze raz góry. Wychodzimy na plażę. Kolejny cios powala mnie na brzuch : na odcinku 1 kilometra jedynie budynek Stavris, poza tym kompletna pustka. Nikogo!!! Raj na ziemi!!!!
Obrazek

Pewnym minusem jest rodzaj plaży. Po pierwsze, składa się ona z mieszaniny piasku i kamieni. Po drugie, piasek składa się z dużej ilości elementów czarnych, co negatywnie oddziałuje na estetykę i przede wszystkim funkcjonalność : słońce rozgrzewa plażę do 100 stopni! Po trzecie, na styku plaży i morza warstwa żwiru, a tuż za nią pod wodą płaskie płyty skalne, które są trochę śliskie.
Obrazek

Córka na początku miała pewne problemy, ale szybko się przyzwyczaiła. Kierunek usytuowania wybrzeża w stosunku do wiejącego wiatru oraz ściana gór sprawia, że nie ma dużych fal, a wiatr to kojąca bryza. Dno opada dość wolno, w odległości do 30 metrów jeszcze można stanąć na dnie z ustami na powietrzu. Całe wybrzeże w większości składało się ze szkierów, płaskich skał wystających na kilkanaście centymetrów nad wodą albo pod wodą.
Obrazek

Po założeniu maski do nurkowania / okularów pływackich otwiera się cudowny świat. Wprawdzie roślinność podwodna jest dość skąpa, ale podwodne formy skał dobijają. Skały w tej okolicy wyglądają jak beton zrobiony z bardzo grubego żwiru, i są podatne na erozję.
Obrazek
Obrazek

Formy skalne, jakie sfotografowałem na brzegu,
Obrazek

równie często występują pod wodą. Takie nawisy to codzienność. Skalne dno pod wodą jest delikatnie przysypane piaskiem. Co chwilę pod wodą sterczą kamienie i głazy, albo na odwrót : w płaskiej skale pojawia się półmetrowa dziura wypełniona piaskiem. Woda czysta jak w Chorwacji. Jeżowców nie ma, natomiast kręcą się pod wodą fajne rybki. Najczęściej występują wielkości dłoni, zabarwione na perłowo biało, z czarną plamką na nasadzie ogona, oraz mniejsze, o cudnym seledynowym zabarwieniu i jaguarowym wzorze z lazurowymi wstawkami. Trochę głębiej pojawiają się większe, o czerniawym zabarwieniu. Kręcą się kilkanaście centymetrów od dłoni i nóg pływaka. Czemu nie mam aparatu do zdjęć podwodnych????
W odległości 200 metrów od studia, znajduje się mini market. Robię zakupy i na resztę dnia błogo odpoczywamy na plaży, używając będących na wyposażeniu studia leżaków plażowych, niezbędnych przy tej temperaturze piasku.
Cena pokoju to 36E, dodatkowo można wykupić klimatyzację za 3E, ale nie decydujemy się. W nocy po otwarciu drzwi balkonowych i zrobieniu przeciągu jakoś dało się spać, słysząc jedynie szum morza i wycie cykad.

EDIT
imageshack mocno świruje i utrudnia wklejanie zdjęć. Jedno mi się zdublowało i musiałem je usunąć.
Ostatnio edytowano 22.05.2011 13:22 przez Doctor Wu, łącznie edytowano 2 razy
stratos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 613
Dołączył(a): 16.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) stratos » 17.07.2010 00:45

pięknie , przyda się na wyjazd w 2011

pozdr
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12741
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 17.07.2010 15:27

A ja z dużym prawdopodobieństwem będę mogła wykorzystać praktyczne wskazówki :idea: już we wrześniu.
Wszystkie dotychczasowe wakacyjne plany coraz bardziej ukierunkowują się właśnie na Kretę. Co prawda raczej tam dolecimy, a autko wypożyczymy na kilka dni na miejscu, niemniej jednak z pewnością wówczas dotrzemy do jakichś pokazywanych przez Ciebie miejsc... Chania w ciepłym oświetleniu już mi się spodobała 8) , z pewnością kolejne odcicnki tej relacji wskażą jeszcze więcej takich, w których muszę koniecznie się pojawić :D. Kilka takich "pewniaków" mam po kreteńskiej relacji janusza.w. , teraz wspisuję na liste następne. I coraz bardziej jestem przekonana, że prawodpodobieństwo wrześniowej Krety zamieni się w pewność :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 17.07.2010 15:36

Panie Doktorze :lol:
skutecznie Pan kusi Grecją.
Jassou kie kaló taksídhi :wink:

dangol napisał(a):A ja z dużym prawdopodobieństwem będę mogła wykorzystać praktyczne wskazówki :idea: już we wrześniu.

Danusiu trzymam kciuki za realizacje pomysłu, będzie co czytać jesienno-zimowa porą :papa:
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 17.07.2010 18:48

Dzień 5
30.6

Plażujemy, nigdzie się nie ruszamy. Zrobię więc dygresję na temat sklepu i cen towarów.
Market jest mniejszy od standardowej Biedronki, ale wyposażony szeroko. Oprócz żywności i chemii, jeszcze część pamiątkarska, plastiki domowe oraz papiernicza. Ewenementem dla Polaka jest stalowy pojemnik z którego obsługa do butelek nalewa ... raki. Z dwu beczułek można zatankować wino a z kolejnego pojemnika - oliwę. Substancje te są także wyeksponowane w plastikowych butelkach z napisem own production. Poza tym jest także miód tymiankowy, bardzo drogi. Jako że jestem amatorem miodu, kupiłem mały słoiczek 250 gramów, za 4 euro. Wielki kilogramowy kosztował 13 E. Miód jest płynny, gęstszy niż polski, zapach nic specjalnego, za to smak pyszny. Zawsze na śniadanie jem kromkę z miodem. Druga kromka w Polsce jest z twarogiem, w Grecji jadłem oryginalną fetę. Plastikowy pojemnik zawierający 400 g netto w słonej zalewie z adnotacją o gwarantowanym miejscu pochodzenia kosztował 5,20 E, można jeszcze było kupić fetę luzem za 8.90 za kilo. Za to smak sera wyborny. Ten substytut sprzedawany w Polsce jest cholernie słony, o jednolitej konsystencji. Oryginalna jest tylko delikatnie słonawa, a wyglądem przypomina gruzełkowaty twaróg. Oczywiście jest zrobiona z mieszanki mleka owczego i koziego.
Wszystko w sklepie cholernie drogie. Półkilowa bułka pszenna 0,70, innego chleba tam nie było. Masło tak drogie, że nawet nie pamiętam ceny, kupowaliśmy margarynę 250 g za 1,20. Mleko 1 litr za 1,20 a po wypiciu łyka stwierdzam, że zostało rozcieńczone wodą 1:1. Ku mojemu zaskoczeniu, produkt marki NOYNOY jest importowany z Niemiec. Lepiej wydać trochę więcej ale kupić mleko o smaku mleka.
Wędlin wybór niewielki, mielonki albo salami-podobne, za to ceny 3 - 4 E za 250 gramów, podobnie sery twarde. Woda 6 x 1,5 kosztowała 3 euro, sok pomarańczowy 1,2 za litr, piwo Mythos albo Amstel za 1 E. Pomidory 1,2 za kilo, brzoskwinie 2E, arbuz 0,50 za kilo. Nie ma straganów, na których ktoś sprzedawałby tylko warzywa i owoce, przynajmniej w Sfakii. Pewnie w sklepach Lidl albo Carrefour ceny byłyby niższe, ale najbliższy w Chanii.
Na takie horrendalne ceny nasze organizmy zareagowały zmniejszeniem zapotrzebowania na kalorie. Jedliśmy rano o 10 - 11 śniadanie, a potem około 18 obiadek albo przygotowany samemu, albo w tawernie. Pomiędzy tymi porami nikt głodu wcale nie odczuwał, naprawdę.
Absolutnie skandaliczna jest cena znaczka na pocztówkę do Polski - 72 centy. Ale akurat to jest cena państwowa.
Takich sklepów w Frangokastello widziałem ze cztery, tawern było dobrych kilkanaście lokali. Ceny w knajpach raczej akceptowalne, za 7 - 9 E dostawało się talerz z mięsem, frytkami i sałatką. Po zamówieniu choriatiki za 4 - 5 E dostawało się duży talerz taki jak do zupy, wypełniony kopiasto pomidorami, ogórkiem cebulą, papryką, do tego garść oliwek i parę kawałków fety, na osobnym talerzyku chleb. Ilość taka, że dwie osoby spokojnie mogą zaspokoić głód. Piwo w tawernie od 2 E za pół litra, jak kierowca często zamawiałem wodę : zmrożona butelka 1,5 litra za 1 E.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Kreta 2010 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone