Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Za miedzą: Žacléř

Czesi byli trzecim narodem po Amerykanach i Rosjanach w kosmosie. Czescy badacze Otto Wichterle i Drahoslav Lim opatentowali w 1963 roku metodę produkcji miękkich soczewek kontaktowych i Czesi uważani są za wynalazców soczewek kontaktowych. Kostka cukru została wynaleziona w czeskiej miejscowości Dačice.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.05.2010 18:52

Do mostu na rzece Dyji zjeżdżamy :roll: stromą uliczką Napajedla. Po tym zjeździe chyba trzeba będzie wymienić klocki w hamulcach. W każdym bądź razie w moim rowerze, bo gdy nabieram prędkości ponad poziom uznawany przez mnie za bezpieczny, muszę kurczowo ściskać hamulce :wink: . Na Napajedelach wyszło na to, że przez cały czas :oops: ....

Nie wiadomo, czy patrzeć na licznik, czy na to, co widać dookoła. A widać sporo, stromizny pod zamkiem i kościołem św. Michała robią wrażenie! Dobrze, że wybraliśmy do zjazdu Napajedla, a nie :roll: szlak pieszy przez Karolininy sady!
Ulicą Napajedla w dawnych czasach Znojemczanie pędzili bydło do wodopoju przy rzece. Tędy również przewożono wodę z rzeki w beczkach na potrzeby zakładów rzemieślniczych.

1-IMG_3112.jpg


2 -IMG_3114.jpg


Już na samym dole znajduje się klasycystyczna klasycystyczna kaplica z figurą Nepomucena. Wyżej też były jakieś kapliczki, ale byłam w takim stresie, że im się nie przyglądałam :lol:.

Zanim znajdziemy się na drugim brzegu rzeki, zaglądamy do zabudowań, w których dawniej mieścił się Podskalský mlýn - najstarszy młyn wodny w Znojmo, działający od wczesnego średniowiecza aż do XIX w. W XVI w. stąd doprowadzana była woda do znojemskiego zamku, a od 1877 r. działały tu wodociągi miejskie. W 1903 roku w miejscu młyna (spłonął kilka lat wcześniej) zbudowano neorenesansowy budynek wodociągów i elektrowni wodnej, wyposażono go w nowoczesne jak na tamte czasy turbiny. W latach 60-tych XX w., gdy ciut dalej zbudowano zaporę wodną, stare znojemskie wodociągi przestały być potrzebne. Obecnie mieści się tam prywatne Muzeum veteránů, czyli muzeum zabytkowych samochodów.

3-P5026865.JPG


4-P5026866.JPG


5-P5026867.JPG


6-IMG_3146.jpg


7-IMG_3118.jpg


8-IMG_3122.jpg


9-IMG_3124.jpg


10-IMG_3126.jpg


11-IMG_3130.jpg


12-IMG_3133.jpg


13-IMG_3137.jpg


14-IMG_3140.jpg


15-IMG_3143.jpg


16-IMG_3145.jpg
Ostatnio edytowano 03.04.2020 17:25 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 28.05.2010 19:03

Danusiu, czytam, podziwiam, chłonę "czeskie klimaty". W "bożocielny weekend" wybieramy się do Czech, w Morawski Kras. Kawałek od Znojmo, ale kto wie, czy nas tam nie poniesie.
Jak nie wino, to na pewno będzie pyszne czeskie piwo. Jak ja lubię te ich klimatyczne piwiarnie! :D (Winne piwniczki też nie gorsze :D)

Pozdrawiam serdecznie :papa:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.05.2010 19:03

Było w dół, to teraz musi być w górę. I to ostro :!: W prawdziwym znoju, jak na Znojmo przystało...

1-IMG_3148.jpg


Tym razem nawet najbardziej wytrwali prowadzą rower, ale i tak są sporo z przodu. Zanim ogon dotrze na miejsce postoju, czołówka już wypoczęta :? rusza dalej... I tak dobrze, że się zatrzymują :wink:. Ale jak tego nie robić, skoro z drogi są takie widoki 8) na Znojmo? No i jest pretekst, żeby odsapnąć...

2-P5026878.JPG


3-P5026881.JPG


4-IMG_3150.jpg


5-IMG_3151.jpg


6-IMG_3152.jpg


Kraví hora to wrzosowisko - w porze kwitnienia wrzosów musi tu być bajkowo.
Już w neolicie, po wypaleniu i wykarczowaniu dębowych lasów, ludność wypasała tu bydło - stąd nazwa wzgórza. Później pasały się tu głównie owce. W XX w. pastwiska opustoszały, Krowia Góra zaczęła zarastać... Dla ochrony wrzosowiska, w 1997 wycięto zbyt gęste krzewy i utworzono rezerwat.
W przeszłości Krowia Góra była miejscem wojskowych manewrów: zimą 1631 - 1632 zebrała się tu cesarska armia dowodzona przez Albrechta Wallensteina, w 1742 r. znajdował się tu obozowisko pruskich wojsk Fryderyka Wielkiego, w 1809 r. stąd właśnie wojska napoleońskie odpalały działa w kierunku Znojma. Po II wojnie światowej, aż do lat 60-tych XXw. ,odbywały się tu parady wojskowe.
Na zboczach Krowiej Góry opadających w stronę Znojmo, w czasach komunistycznych pozakładano ogródki działkowe i pobudowano domki letniskowe...

Po połączeniu trasy rowerowej z czerwonym szlakiem pieszym, teren łagodnieje :) . Jest jeszcze cały czas lekko w górę, ale tak to nie problem :D .
Przy ścieżce, na skraju lasu i wrzosowiska, samotnie stoi urokliwa figura Madonny z Dzieciątkiem.

7-P5026885.JPG


Przy końcu wrzosowiska, w lewo odgałęzia się droga,którą można na chwilkę zboczyć z trasy i podjechać pod otoczony krzewinkami Vrbkův kámen. Można tu przysiąść i raz jeszcze popatrzeć na Znojmo. Kamień pamiątkowy wspomina morawskiego Niemca- Antona Vrbka, znawcę historii Znojma i jego okolic.

Mamy teraz przed sobą łagodny odcinek trasy przez las. Po drodze po lewej znajduje się drewniana wiata, w której można schronić się od deszczu albo po prostu zatrzymać się na odpoczynek.
Ostatnio edytowano 03.04.2020 17:49 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.05.2010 19:14

maslinka napisał(a): W "bożocielny weekend" wybieramy się do Czech, w Morawski Kras. Kawałek od Znojmo, ale kto wie, czy nas tam nie poniesie.


W Morawski Kras też się wybieram, tyle że jak sójka za morze :lol:. Cały czas czeka na jakąś sposobność (tak samo jak Czeski Raj - tego ostateniego mam już nawet mapę). Ale kedyś się doczeka! Jak wrócicie, :idea: koniecznie opisz i pokaż, co tam zobaczyliście. Będzie to dodatkowy bodziec dla mnie, żeby w koncu stare plany zrealizować :D

Morwaski Kras to też Morawy Południowe :D, chociaż faktycznie od Znojma to jeszcze trochę kilometrów...

A nasza paczka tradycyje w "bożocielny weekend" podzielona na dwie części: męską i babską, każda rusza w innym kierunku. Płeć piękna tym razem pod hasłem "Teraz Polska", a konkretnie Nałęczów, Kazimierz...
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 29.05.2010 10:54

Z lasu wyjeżdżamy na polankę z drewnianymi ławami położoną tuż nad winnicami. Zajmują one stok Krowiej Góry opadający w stronę wsi Sedlešovice i Konice. Pod lasem stoi Święty Antoni z Dzieciątkiem.

1-P5026888.JPG


Jeszcze chwilka i zaczyna się zjazd :D asfaltem. Rower pędzi tak szybko, że nie ma jak się zatrzymać aby z bliska oglądnąć kolejne świątki, a tym bardziej kościół położony całkiem w bok od naszego szlaku.

Mkniemy dalej w dół - aż do wsi Popice, istniejacej już w XII w.
W centrum wioski asfaltowa droga skręca w lewo, w kierunku szosy którą przejeżdżaliśmy przed południem. Nasz szlak rowerowy odbije tu w prawo, polnymi dróżkami. Przy rozdrożu skupiły się najważniejsze zabytki Popic. Jest kościół św. Zygmunta - pierwotnie gotycki (2 poł. XIII w.), obecny wygląd barokowy z przebudowy w XVII w., wieża z poł. XVIII w.
W sąsiedztwie kościoła stoi barokowa (1 poł. XVIII w.) plebania należąca dawniej do klasztoru Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. W 1781 r. na kilka dni zatrzymał się tu cesarz Józef II. Plebania uległa zniszczeniom w 1809 r. podczas wojen napoleońskich, spłonęła w 1945 r. W 2008 r. budynek odnowiono.

2-P5026893.JPG


3 -1P5026892.JPG


Szlak rowerowy wiedzie nas teraz nad Popicami przez łąki i wrzosowiska :) . Na łące czuwa Święty Antoni Padewski z Jezuskiem, po chwili mamy widok na zostające w dole Popice...

4-IMG_3156.jpg


W kępie drzew na wrzosowisku stoi Popická kaple czyli kaplica Matki Boskiej Bolesnej. Zbudowana została w 1815-1816 r. na pamiątkę ocalenia Popic od wielkiej zarazy 1680 r. W 1993 r. kaplicę odrestaurowano.

5-P5026896.JPG


6-IMG_3157.jpg


7-P5026897.JPG


Obok znajdują się drewniane ławy - bardzo dobre miejsce nawet na dłuższą odsapkę :) . Tyle, że nam dość spieszno do kolejnego przystanku na tej wycieczce. Koniecznie :idea: musimy zdążyć!
Ostatnio edytowano 03.04.2020 18:04 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 30.05.2010 15:01

1-DSCN1532.JPG


Przy winnicy ponad wsią Havraníky znajduje się wspaniałe miejsce na degustację win produkowanych przez Znovin Znojmo. To miejsce to Ochutnávkový stánek Staré vinice 8) , o tej porze roku czynny wyłącznie w weekendy, na dodatek tylko do godziny 18-tej. Czasu mamy już niewiele, stąd ten pośpiech :wink: od Popickiej kaplicy. W każdym bądź razie ta niewyżyta rowerowo czołówka musi tam dojechać, zanim kiosk nam zamkną... Zaraz potem dociera cała reszta :) .

2-IMG_3158.jpg


3 IMG_3162.jpg


Pan kioskowy siedzi w budce i nalewa wino :P . Dopóki są chętni, winne źródełko nie wysycha! Zeszło nam więcej niż godzinę dłużej, niż oficjalna pora zamknięcia, a pan w budce cierpliwie i z uśmiechem czekał, w międzyczasie uzupełniając to i owo...

4-DSCN1539.JPG


W kiosku aktualnie był następujący [url=http://www.znovin.cz/Data/files/ceník%20vín%202010%20Staré%20vinice.doc]wybór win[/url] do posmakowania. Można po kieliszku, można od razu całą butelkę. W naszym przypadku, ze względu na chętne dziewięć gębuś, w grę wchodziły od razu całe butelki...

5-P5026904.JPG


6-P5026905.JPG


Ograniczeniem terenowej degustacji była jednak konieczność dalszej drogi, toteż jakieś butelki trafiły na razie w sakwy, czekając na degustację do wieczora, gdy już rozlokowaliśmy się przy kuchennym stoliku w Rivie...

Odkryciem wycieczki było wino dość rzadko występujące na Znojemsko (i chyba w ogóle w Europie, wyjątkiem może być Francja, gdzie pojawiły się pierwsze szczepy tej odmiany winorośli) :arrow: Sauvignon šedý, częściej znane na rynku pod nazwą Sauvignon Gris.
Wino półsłodkie, ale o dziwo przypadło do gustu wszystkim rozsmakowanym w winach wytrawnych i półwytrawnych...
Spory zapasik właśnie tego wina przywieźliśmy do domu jako pamiątkę z wycieczki. Tyle, że to było już prawie miesiąc temu, toteż z pamiątki również zostało tylko wspomnienie :wink:

Wracamy przez wieś Havraníky. Teraz wreszcie można chociaż trochę popatrzeć na tutejszy kościół sv. Linhardta oraz stojące przed nim kamienne figury, m.in. Cyryla i Metodego. Fotek jednak :? o szarówce nie robimy...

Poniedziałek - czas powrotu.
Na okołopołudniowe godziny były dwie koncepcje. Pierwsza z nich zakładała podjechanie do Hnanic już z całym majdanem,a stamtąd pieszy spacer na drugi brzeg Dyji, na winnice Šobes. To była opcja przy ładnej pogodzie, ale wieczorem aura zaczynała się już :? psuć, więc powstała koncepcja druga. Na zachód od Znojma nad meandrami Dyji wznoszą się dwa zamki : Vranov i Bíitov. Jeden z nich miał być nasz! Padający od rana deszcz przesądził, że właśnie ta opcja była najlepsza...
Nic jednak z tego nie wyszło - nasze auto odmówiło współpracy i nie chciało :( ruszyć z Rivy! Cóż, odczarowywaliśmy wino i rowerowe szprychy, a o aucie w Noc Czarownic nie pomyśleliśmy i wiedźmy to wykorzystały :wink: . Zamiast zamków, był więc warsztat samochodowy w Novym Šaldorfie...

7-P5036910.JPG


Jeden sprawny pojazd z najmłodszą uczestniczką wyprawy został zwolniony z "obowiązku" towarzyszenia nam - załoga wyruszyła na moczenie w aquaparku. Pozostali wiernie (i dobrowolnie :) ) towarzyszyli w oczekiwaniu na lawetę, a potem na odbiór auta nadającego się do dalszej drogi... W tym czasie była możliwość zrobienia zaopatrzenia w klasztorne wino :P . Obowiązkowo trzeba było się również posilić przed powrotną drogą. Padło na piwnicę U Dwóch Wołów przy ulicy Wiedeńskiej. Jedzonko było jak należy.

8-P5036917.JPG


Nie było jednak czasu nawet na króciutki spacer po tej części Znojma, do której nie dotarliśmy poprzedniego dnia...
Około godziny 16-tej odebraliśmy auto naprawione :roll: na tyle, żeby udało się nim dojechać do Wrocławia. Całą :mrgreen: resztę trzeba było zrobić już polskim warsztacie...
Ostatnio edytowano 03.04.2020 18:28 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 20.06.2010 20:05

Zanim za dwa tygodnie znów znajdę się :) po czeskiej stronie granicy :arrow: wspominki z wypadu sprzed mniej więcej roku...
Już jakiś czas temu wstępnie przygotowałam tę relację, teraz przyszła pora na drobną kosmetykę i wrzut.


Javornik i Rychleby (maj, 2009)


Rýchlebské hory to czeskie przedłużenie naszych Gór Bialskich i Złotych, graniczące z Jesionkami. O ile Jesionki są mi dość znajome :) , to Góry Rychlebskie :? prawie zupełnie nie. Gdzieś co prawda majaczy wspomnienie sprzed lat ze zwiedzania jaskini Na Pomezí, leżącej na obrzeżach tych gór... Było to jednak już tak :roll: dawno temu, że :idea: przydałoby się kiedyś powtórzyć spacer po korytarzach pełnych nacieków o fantastycznych kształtach :).
Teraz będzie jednak co nieco o zakątkach odwiedzonych podczas pieszego "naziemnego" spaceru.

Któregoś dnia, dość deszczowego :( i niezachęcającego do spacerów po górach, byliśmy na tyle blisko Javornika, że postanowiliśmy odwiedzić tamtejszy zamek biskupi.
Javornik to sympatyczne małe miasteczko u stóp zamkowego wzgórza. Siedzibę biskupów zwiedzimy wkrótce, najpierw jednakże zaznamy kapkę przyjemności ze złocistego napoju z pianką 8).

*

Gród Jawornik, chroniący drogę handlową do Kłodzka, wspomniano w dokumentach w 1291 r., najprawdopodobniej jednak początki grodu sięgają końca XI w. Pierwotnie była to własność książąt świdnickich, jeden z nich w roku 1348 podarował zamek biskupowi wrocławskiemu. W 1428 r. zamek zdobyli husyci i ... :o w 1432 r. sprzedali go biskupowi Konradowi Oleśnickiemu. Ten, po nabyciu warowni, nakazał ją czym prędzej zburzyć, aby w razie jego zdobycia kolejni wrogowie nie znaleźli tu punku oporu.
Ze starej budowli zostały tylko resztki obwarowań, których rekonstrukcję pod koniec XV w. rozpoczął biskup Jan Rotha, a w latach 1505-9 dokończył kolejny z biskupów - Jan Thurzo. Powstała wówczas letnia rezydencja biskupia, której nazwa brzmiała odtąd Janowa Góra (Janský vrch) - na cześć patrona wrocławskiej katedry Św. Jana, który przy okazji był imiennikiem biskupów odnawiających zamek.
W latach 1616-1617 na dolnym dziedzińcu wybudowano renesansowy pałac którego przepych był tak wielki, że Janową Górę niektórzy obdarzyli mianem śląskiego Pastel Gandolfo. Podczas wojny trzydziestoletniej zamek plądrowali nie tylko Szwedzi, ale również żołnierze Wallensteina i Saksończycy, na szczęście sama budowla nie została poważniej zniszczona. Przez kolejne lata miały miejsce przebudowy Janowej Góry, najpoważniejsza z nich datowana jest na przełom XVIII i XIX. Inicjatorem tej barokowej przebudowy był biskup Filip Gothard Schaffgotsch, który który z powodu swojego konfliktu z królem pruskim nie mógł przebywać we Wrocławiu i w Jaworniku spędził większość swego życia Kolejna duża przebudowa miała miejsce w XIX w. ( za czasów biskupa Bartensteina). Biskupi wrocławscy byli właścicielami zamku do 1945 r. , w 1984 r. obiekt przeszedł na własność państwa.
Ze względu na swe położenie, zamek jest widoczny z wielu miejsc w miasteczku.

*

Prowadzą do niego schody i alejki w parku w stylu angielskim. U szczytu schodów znajduje się punkt widokowy - tzw. Eichendorfova vyhlídka, upamiętniający romantycznego poetę Josefa Eichendorffa przebywającego na Janowej Górze w latach 1856-57. Stojąc przy kamiennej balustradzie, można podziwiać rozległy widok na okolicę. Niestety, w deszczu widać dużo mniej, w zasadzie tylko położone w dole miasteczko prezentuje się jako tako wyraźnie... W bezdeszczowy dzień byłoby znacznie lepiej :) :

*
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:09 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 20.06.2010 20:42

Dla ogółu zwiedzajacych dostępny jest dziedziniec zewnętrzny, na który wchodzi się przez neobarokowe bramy z końca XIX w. Na dziedzińcu znajdują się dwa małe czworokątne domki z 1798 r. ( dawne pomieszczenia na potrzeby zarządcy), w jednym z nich znajduje sie zamkowa kawiarenka. Dziedziniec zamykają klasycystyczne zabudowania gospodarcze z 1801 r. Między oknami piętra umieszczono herb biskupa Bertrama, ostatniego kościelnego właściciela Janowej Góry.

*

Na wewnętrzne dziedzińce mogą wejść tylko ci, którzy wykupili odpowiednią trasę zwiedzania zamku. Trasy są dwie :arrow: można kupić bilet na wybraną z nich, albo na obie. Trasa "reprezentacyjna" kosztuje 90 koron, "gospodarcza" - 50 koron. Niestety :? nie ma zniżek dla tych, którzy kupują bilet na całość.

*

Zwiedza się z przewodnikiem, generalnie po czesku dużo można zrozumieć, ale dla dociekliwych przygotowane są też teksty (przetłumaczone również na polski :) ) dokładnie opisujące zwiedzane kolejno pomieszczenia; oddaje się je po zakończeniu zwiedzania.
My zdecydowaliśmy się tylko na jedną trasę - po reprezentacyjnych komnatach. Ominął więc nas dziedziniec wewnętrzny z herbem biskupa Jana Thurzy z 1505 r., włączony w trasę po zapleczu gospodarskim zamku (kuchnia, jadalnia dla służby, mieszkanie administratora itp.).

Zwiedzanie reprezentacyjnych wnętrz zajmuje prawie godzinkę. W komnatach zachowało się dawne wyposażenie - głównie z XIX w. Są stare meble, na ścianach tapety sprzed ponad 150 lat, czasem trafią się równe stare firanki... W każdym z pomieszczeń jest coś ciekawego do zobaczenia - porcelanowe cudeńka, instrumenty muzyczne, zegary, obrazy z XVII-XIX w. W rokokowym saloniku wiszą portrety Habsburgów - Maria Teresa, Leopold II, Franciszek Józef I i jego żona Sisi.. Salę bilardową opanowały portrety kolejnych biskupów...
Wśród zwiedzanych pomieszczeń, największe wrażenie zrobiła na mnie okrągła sala koncertowa 8) oraz zamkowa kaplica z gotyckimi rzeźbami XV-XVI w. i ołtarzem z połowy XVI w. Niestety :? nie pokażę ich Wam na własnych fotkach, bo pożałowałam :oops: 100 koron za zezwolenie na robienie zdjęć, a pani przewodniczka pilnowała, żeby nikt nieupoważniony fotek nie pstrykał... Wysokość opłaty za zezwolenie na foty, większa od ceny biletu wstępu, chyba jednak jest przesadzona i nie jest tego warta... Lepiej za to wybrać się na piwko :wink: całą ekipą.

Jedyne "przemycone" (ale w tych najatrakcyjniejszych miejscach nie było na to szans) to:

*

Chętni mogą :idea: zajrzeć na internetową stronę zamku i tam obejrzeć jego wnętrza. Można również wybrać się tam na spacer wirtualny.

Zwiedzając zamek (w realu lub wirtualnie) warto zwrócić uwagę na pokaźny zbiór fajek i innych akcesorów dla palaczy (głównie XVIII-XX w. ale kilka jest nawet z XVI w.). Kolekcja zajmuje dość spore pomieszczenie z kilkoma witrynami gęsto wypełnionymi eksponatami pochodzącymi nie tylko z Europy, ale i innych kontynentów. Ciekawostką są porcelanowe ręcznie malowane cudeńka ozdobione wzorami bardzo różnorodnymi, od świętych po :roll: mocno erotyczne. Ciekawe, czy właściciele tych falek afiszowali się z nimi, czy też zaszywali się w ustronne miejsca :lol: ?
Inna ciekawostka to oświetlenie gazowe w starszej części zamku, w której elektryczności nie ma do dziś.
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:10 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.06.2010 18:46

Będąc w Javorniku, warto (nawet w czasie deszczu!) pospacerować po miasteczku. Kamieniczki częściowo są odrestaurowane, niestety wiele z nich :? jeszcze czeka na remont, zwłaszcza w bocznych uliczkach.

*

Renesansowe domy w centrum miasteczka w 1825 r. zniszczył pożar, 2 połowa XX w. też nie bardzo sprzyjała zabytkom Javornika... Stojący w rynku ratusz zbudowano w 1935 r. - poprzednia budowla pochodziła z XVI w. , ale spłonęła w w 1825 r.

*

W ślicznym barokowym domku (2 poł. XVIII) przy ulicy Puszkina mieszkał przez jakiś czas Karol Ditters von Dittersdof, wybitny kompozytor i twórca niemieckiej opery komicznej. To właśnie dla niego biskup Schaffgotsch zbudował na zamku salę koncertową (tę, która tak mi się podobała :) ), a Ditters został kapelmistrzem biskupiej orkiestry. Dom odrestaurowano w latach 1990-94, obecnie mieści się tam Muzeum Miejskie (m. in. pamiątki po kompozytorze, wystawy obrazków malowanych na szkle, wyrobów ludowych i minerałów). Na fasadzie umieszczono marmurową pamiątkową tablicę.
Pobyt Dittersa w Javowniku przypomina też klasycystyczny pomnik z 1793r . stojący przy ul. Puszkina niedaleko muzeum. Kompozytor postawił ten pomnik jako podziękowanie dla biskupa Schaffgotscha za zasługi dla Javornika, o czym świadczy tekst na marmurowej tablicy.

*

Na końcu ul. Puszkina, tuż przy rynku, mamy barokowy kościół Św. Trójcy zbudowany 1716-1823.

*

Na skwerku naprzeciwko kościoła znajduje się 6-metrowa barokowa kolumna maryjna wykonana z piaskowca w 1723 r. Kolumna upamiętniała ofiary epidemii, która dotknęła Javornik w 1713 r.

*
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:11 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.06.2010 19:11

Po obejrzeniu komnat biskupiego zamku, przyszła nam ochota na :idea: leśną przechadzkę. Największa ulewa nas oszczędziła :) , bo wówczas zwiedzaliśmy zamek. Przy mżawce spacerować już można :wink: , tym bardziej że wybrana przez nas trasa wiedzie w dużej części wąskim asfalcikiem. W czeskich górkach takich sporo, przeważnie traktujemy to jako :? zło konieczne, w taką pogodę okazujące się dobrodziejstwem :lol: .
Przewyższeń dużych nie będzie - więc w drogę!

Najpierw przez zamkowy park (prawie 13 hektarów), założony pod koniec XVIII w. Zaraz za nim czerwony szlak prowadzi przez czas jakiś wąziutkim asfaltem. Okoliczne łąki spowiją opary - pozostałość po deszczu, który właśnie przestaje :D padać.

*

Pod lasem szlak opuszcza asfalt i łagodną szeroką leśną drogą zmierza w miejsce zwane Sv. Antoníček do zagubionej w lesie neogotyckiej kaplicy św. Antoniego.

*

Legenda wspomina, że w miejscu kaplicy na dębie wisiał kiedyś obrazek Św. Antoniego Padewskiego, umieszczony tam przez młodzieńca rozpaczającego po śmierci ukochanej oskarżonej o czary i zamęczonej przez inkwizycję. Opowieść nie ma jednak potwierdzenia w źródłach pisanych, które pierwszy raz wymieniają to miejsce w poł. XVIII, po drugiej wojnie śląskiej, kiedy cierpiący na niedostatek wody żołnierze, wykopali tu studzienkę ze źródlaną wodą. Obok źródełka początkowo umieszczono drewnianą figurkę św. Antoniego, potem stanęła tam drewniana kapliczka, a na jej miejscu w 1806 r. - kapliczka murowana. Zniszczona kapliczkę w 1893-96 zastąpiono nową, właśnie tę dziś widzimy. Jej fundatorką była żona jawornickiego grabarza, która w ten sposób chciała podziękować za uratowanie synka, który wpadł do stawu. Kaplica wkrótce stała się popularnym miejscem pielgrzymkowym. Po II wojnie światowej została zdewastowana, odrestaurowano ją częściowo w 1993 r. Zaniedbane źródełko do dziś znajduje się w pobliżu kaplicy.

*

Łaskawość św. Antoniego spływa i na nas, bo nie tylko że już zupełnie nie pada, to nawet wychodzi słońce 8) . Najwyższa pora, bo dalej szlak zmierza pod górkę wąską zarośniętą ścieżką. Wystarczy że trawa i krzaki są :roll: mocno mokre, nie musi dodatkowo kropić z nieba.

*

Szlak znów dociera do asfaltu, a po chwili jesteśmy w miejscu, w którym z lewej dochodzą znaki zielonego szlaku. Będziemy co prawda dalej iść szlakiem czerwonym, ale :idea: na moment zbaczamy z niego...

*
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:14 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 22.06.2010 07:02

A co z autem było nie tak?
No i niby naprawił a nie naprawił (że po powrocie trzeba było znowu do warsztatu)?
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 22.06.2010 14:48

Przegląd auta robiony w sumie dość krótko przed wyjazdem, niczego złego nie wykazał. Coś jednak kierowcę cały czas :roll: niepokoiło, efektem była jeszcze wizyta w autoryzowanym serwisie :arrow: i też nic! Komputer pokazał, że wszystko dobrze, więc mechanicy :mrgreen: rozłożyli ręce. Może kierowca się czepia?

Cała droga na Morawy przebiegała bez podejrzeń, że może coś się zwalić właśnie na tym wyjeździe... Ale się trafiło :x . Może to i dobrze :wink: , bo przy okazji wyszło szydło z worka. Konkretnie :arrow: szpetne wstrzikowani paliwa a paliwowe czerpadlo...
Przeczyścili pod Znojmem na tyle, żeby paliwo mogło uruchamiać silnik i dało się dojechać do Wrocławia. Wymiana kompletu wtrysków i czyszczenie pompy już "w domu", przy okazji do wymiany nie wiadomo skąd :wink: "znalazło się" cóś ponadto. Autko :mrgreen: zabrało nam z kieszeni większość oszczędności przeznaczonych na wakacje :wink: , ale za to teraz jeździ jak nowe :D .
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 22.06.2010 21:18

Przy zielonym szlaku znajduje się grupa skałek z platformą widokową :arrow: tzw. Diabelskie Ambony (Čertovy kazatelny). Można z nich podziwiać bujną o tej porze roku zieleń w czeluściach głębokiej Doliny Rakowej (Račí údolí).

*

Wracamy do asfaltu i przez moment idziemy połączonymi szkalami. W pobliżu ich rozdroża stoi taki oto pamiątkowy głaz - Šálkovy kamen.

*

Wkrótce opuszczamy asfalt i lekko w dół, czerwonym szlakiem zmierzamy do ruin gotyckiego zamku Rychleby (Reichenštejn), stojących na skalistym szczyciku Přilba stromo opadającym w dziki i głęboki wąwóz Doliny Rakowej.

*

Zamek zbudowano w XIII w. w celu obrony Drogi Solnej wiodącej z Nysy przez Kłodzko do Hradca Kralove. Potem był siedzibą rycerzy rozbójników. Gród opuszczono pod koniec XV w. , szybko zmienił się w ruinę...
Około 1910 r. próbowano zamek zrekonstruować w stylu romantycznym, ale dziś specjalnie nie ma śladu po tych działaniach :wink:. Zachowały się tylko resztki murów i część cylindrycznej wieży.

*

Pełna głusza, oprócz nas nie ma tu nikogo :) , za wyjątkiem ptaków i takich oto osobników:

*

Dawno nie widziałam salamandry w naturze, więc spotkanie na Rychlebach jest miłą niespodzianką :D . Przed laty, kiedy opiekowaliśmy się chatką studencka pod Łaszczową w Górach Bardzkich, dość często widywaliśmy salamandry łażące sobie po asfaltowej ścieżce wiodącej od stacji kolejowej w Bardzie w boczną dolinkę, którą prowadził początkowy fragment naszego skrótu do chatki. Minęło lat ponad 25 i dopiero teraz na Rychlebach znów salamandry ucieszyły nas swą plamiastą skórką 8)

Salamandry ruszają własną drogą, my również.

*
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:15 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 23.06.2010 18:57

Czerwony szlak schodzi, początkowo ostro, w Dolinę Rakową (Račí údolí). Tu, przy mostku na Rakowym Potoku w miejscu zwanym Pod Rychleby, spotykamy szlak niebieski. Wrócimy nim do Javornik. Szlak wiedzie (niestety asfalcikiem) wzdłuż potoku wijącego się malowniczo w wąskiej dolince otoczonej zalesionymi stokami, co rusz upstrzonymi skałkami.

*

W końcu dochodzimy do rozszerzenia doliny, skąd odchodzą znaki zielone na odwiedzione przez nas wcześniej Czarcie Ambony. Jest tu gajówka oraz pozostałości niegdyś pewnie pięknej budowli.

*

Georgshalle to secesyjny budynek zbudowany w latach 1906-1907 - dawna sala taneczna i restauracja dla zwiedzających urokliwą dolinę i pobliskie atrakcje. Nazwa Georgshalle pochodziła od biskupa Georga Koppa, który zlecił jej wybudowanie.
Restauracja funkcjonowała tu jeszcze po 1945 r., obecnie jednak budynek jest w stanie katastrofalnym :( . Oglądamy go tylko z zewnątrz - nad schodami wisi karteczka, że grozi zawaleniem i wejście tylko na własną odpowiedzialność. Wygląda na to, że piszący te słowa :? ma rację - nie ryzykujemy więc...

*

Dalsza droga do Javornika biegnie wciąż asfaltem, tu niestety ruch samochodowy jest dopuszczony. Na szczęście w praktyce nie jest to uciążliwe, bo mało kto tędy jeździ. Jest tu trochę chałup małej osady Račí údolí.

*

Dolina jest coraz szersza…. Przez to jeszcze bardziej odczuwamy fakt, że :roll: wieje coraz mocniej. Na szczęście nie pada, chociaż słonko już jakiś czas temu gdzieś się schowało...

Cały spacer to mniej więcej 10 -11 km. Od Janowej Góry na Rychleby i z powrotem do rynku w Javorniku, łącznie z przystankami zajął nam około 2,5 godziny - jak raz dawka na niezbyt wyczerpującą, ślamazarną przechadzkę.
Ostatnio edytowano 15.04.2020 15:16 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 29.06.2010 21:25

Rychlebskie Hory: Lázně Jeseník i Medvedi kámen (czerwiec 2010)

Korzystając z prawdziwie letniej aury, jaka niespodziewanie :wink: nastała ostatniej czerwcowej niedzieli, wybraliśmy się na popołudniową wycieczkę w okolice Jesenika.

Położone nad miastem uzdrowisko zostawię sobie do zrelacjonowania na inną okazję, a wstępną znajomość z założycielem zdroju możecie sobie zawrzeć sami :wink: .
Z nami natomiast już teraz możecie wybrać się na o spacer leśnymi szlakami po stokach Studničního Vrchu, gdzie tryska z ziemi :roll: około 80 źródeł. A w zasadzie tryskać powinno :wink: , bo okazało się niestety, że po wielu z nich zostały tylko nazwy i kamienne obudowy oraz :? posucha. Głównym celem wycieczki będzie widokowy 8) Niedźwiedzi Kamień.

Auto zostawiamy (już tradycyjnie) przy uliczce Myslbekovej naprzeciw restauracji Silesia, w której zatrzymujemy się na powitalne piwko :P .

1-P6270109.JPG


2-P6270105.JPG


Na Medvedi kámen będziemy podchodzić szlakiem zielonym, wiodącym początkowo równolegle z trasami oznakowanymi inną barwą. Na początek wspinaczka od punktu informacji turystycznej obrzeżami Południowego Stoku . Na Jižním svahu można sobie oglądnąć kamienne rzeźby postawione tu pod koniec XX w. A to już w czasie podejścia :arrow: w tle widać wieżę Zlatý Chlum.

3-P6270111.JPG


Po leśnym fragmencie szlaku wychodzimy na skraj polany z widokiem na Pradziada (a jak się dobrze przygladniecie, pod lasem zobaczycie sarenkę).

4-P6270112.JPG


Kolejny przystanek jest przy Enhuberovym pomníku z 1848 r., ustawionym na grobie pochodzącego z Wiednia majora Fridricha Edelmanna von Enhuber , który w wieku 39 lat odebrał sobie życie...

5-P6270113.JPG


Major zakochał się w ubogiej dziewczynie, rodzina jednakże nie życzyła sobie mezaliansu i zakazała ożenku. Nieszczęsny Friedrich z rozpaczy popełnił samobójstwo właśnie w tym miejscu, a że nie wolno było go pochować na miejskim cmentarzu, więc Wicek Prysznic zezwolił na pogrzebanie samobójcy na swej ziemi.
Pomnik ma wygląd złamanej marmurowej kolumny symbolizującej przedwcześnie przerwane życie. W tamtych czasach była taka moda :wink: - pamiętacie, jak podobny w kształcie pomnik nagrobny pokazywałam przy okazji wspominek z Kopernik?
Ostatnio edytowano 03.04.2020 20:09 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czechy - Česko

cron
Za miedzą: Žacléř - strona 13
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone