"darmowy chleb"

Lednice napisał(a): 10% napiwku to jest raczej abstrakcja.

A moim zdaniem jedno z podstawowych praw człowieka

Oczywiście dla kelnera, który jest uprzejmy, miły, kompetentny, przynosi dobre jedzenie i nie robi różnych numerów w stylu dopisywania czegoś do rachunku.

W Cro około 10%. Kiedyś w konobie, w której byłem niezadowolony z szybkości obsługi zostawiłem skromny napiwek (bo jednak jedzenie było ok, a kelnerzy jakoś tam się starali, choć bez sukcesów) na takiej zasadzie, jak opisałeś, że daje się w Czechach - kilka kun brakujące do zaokrąglenia 200 czy 300. Zrobiłem to właśnie po to, żeby okazać brak zadowolenia i kelner też tak to odebrał, bo był skwaszony i na koniec jeszcze raz przeprosił.

A w ogóle, to - co kraj, to obyczaj. Np. w USA 10% jest dolną granica normy, ale taką naprawdę dolną, bo przyzwoitym standardem jest 15%.

-Katka- napisał(a):Tak, mieliśmy chleb doliczony do rachunku w knajpie w Makarskiej.

Nie tylko Wy. Przy okazji podam, że w polecanym przez przewodniki "Jeżu". Ja rozumiem gościnność, zwyczaje itd.. ale to jest genialny zabieg na podwójny zarobek. Raz bo i tak doliczą a dwa, że najpierw zapycha się głodnego klienta pieczywem a potem serwuje mniejsze porcje obiadowe bo klient i tak wyjdzie napchany. I jak tu ktoś wspominał skończyło się tak, że kelner dostał minimalny napiwek. Choć nie była to jedna przyczyna bo "zarobił" też za pajacowanie z czego knajpa słynie w internecie.

Jak ktoś uważa, że to gościnność to jego sprawa. Są tacy co na plucie w twarz będą mówić, że pada. Dla mnie to zwykłe ruch...e klienta w du...e na co osobiście nie wyrażam zgody... ale to moje zdanie i tego będę się trzymał.

W Japonii dawanie napiwków jest uważane za wielką obrazę i jak trafi się na kelnera-samuraja, to biedak z tego powodu może popełnić samobójstwo


Co kraj, to obyczaj.

"Niemieckie" podejście jest sensowne - zaokrąglić rachunek.

10, 15, 20 % Bez przesady

Lednice napisał(a):W Japonii dawanie napiwków jest uważane za wielką obrazę i jak trafi się na kelnera-samuraja, to biedak z tego powodu może popełnić samobójstwo


Co kraj, to obyczaj.

"Niemieckie" podejście jest sensowne - zaokrąglić rachunek.

10, 15, 20 % Bez przesady

Też uważam, że 20% to już przesada. W Tunezji jeden cwaniaczek próbował pobrać właśnie 20% napiwku. Przyniósł resztę w drobnych i szybko uciekł. Liczył najwidoczniej, że nie będzie mi się chciało przeliczyć. A ja przeliczyłem i wyszło mi, że do ceny z rachunku musiał dodać dokładnie 20%. Poprosiłem innego kelnera o zawołanie szefa. Ten wysłuchał, przy mnie op...... tego cwanego i kazał oddać kasę. I tym sposobem cwany w ramach napiwku dostał op..... od szefa, a gdyby od razu oddał całę resztę i chwilę poczekał, to by dostał swoje 10% - bo wcześniej na to zasłużył.

A tak z innej beczki, tak sobie czytam o napiwkach i tak sobie myślę skąd się wzięły w ogóle te napiwki. Dajemy je w knajpie, w taksówce - ok, ale dlaczego zatem nie damy go lekarzowi, pani ekspedientce w sklepie itd. W czym kelner lepszy od Pani Sklepowej? Nabiega się, owszem, ale nie rzadko Pani Sklepowa też. Wszak wszyscy oni za swoją pracę, na którą zgodzili się dobrowolnie dostają pensję. Kelnerzy też.
Ale zwyczaje zwyczajami.

Zapewne z czasów bardzo dawnych, kiedy w gospodach pracownicy nie dostawali pensji. Musieli utrzymywać się z napiwków i klienci o tym wiedzieli.
Żeby pracownicy nie żyli w skrajnej nędzy, to ludzie im dawali napiwki

Dziękuje