Cro - second starcie, czyli pierścionkowa misja...

Fajnie piszesz
Pisz dalej.

Sorry... Ale mnie szmat czasu nie było... Napiszę dalszy ciąg...

sviva napisał(a):Sorry... Ale mnie szmat czasu nie było... Napiszę dalszy ciąg...

Ta...tylko kiedy to nastąpi?

Noooo trochę Cię nie było. Czekam na dalszy ciąg...

P.S. No i gdzie ten pierścionek????

agata26061 napisał(a):Noooo trochę Cię nie było. Czekam na dalszy ciąg...

P.S. No i gdzie ten pierścionek????

na palcu narzeczonej
W weekend wrzucę dalszy ciąg....

sviva napisał(a):na palcu narzeczonej
W weekend wrzucę dalszy ciąg....

Tej samej?

sviva napisał(a):na palcu narzeczonej
W weekend wrzucę dalszy ciąg....

W takim razie wiemy już, że oświadczyny przyjęte
To teraz czekamy na opowieści o tym
Pozdrawiam

agata26061 napisał(a):

sviva napisał(a):na palcu narzeczonej
W weekend wrzucę dalszy ciąg....

W takim razie wiemy już, że oświadczyny przyjęte
To teraz czekamy na opowieści o tym
Pozdrawiam

Przyłączam się do prośby Agaty.
Pozdrawiam

No to przybywam z dalszą częścią chorwackiej opowieści. Jako, że czasu trochę minęło a ja od tego czasu ze 3 razy wymieniłem komputer czy laptop muszę Rutkowskiego wynająć, żeby zdjęcia mi zlokalizował.
Jako, że czas mijał a moja misja coś się przeciągać zaczęła co widziałem irytuje wszystkich wtajemniczonych a i moja Mysza coś przeczuwając zaczęła się denerwować, że jeszcze jej palca nie przyozdobiłem rozpocząłem operację "zamecek"...
Kot był na Pagu w okolicach Kustici i Caski pewnie widział na szczycie ruiny czegoś. Prawdopodobnie to były ruiny bunkra wojennego ale na moją misję przeistoczyło się w "zamecek"... Co więcej nawet swojego prywatnego smoka miałem, który porządku na zamecku pilnował.
Jako rasowy mężczyzna i skorpion z zodiaku udałem w tym dniu od samego rana, że strzeliłem focha... A jak ja strzelę focha to klękajcie narody... Nawet Putina przebijam... Był to dzień 17 lipca 2012 roku a powszechnie wiadomo, że skorpiony 17 lipca strzelają focha .. No to od samego rana marudziłem, wybrzydzałem. a o śniadanie nie takie, a to pogoda nie taka, woda w Jadranie to w ogóle mnie denerwowała... Żeby focha podrasować udałem, że i Mysza mnie denerwuje (czego oczywiście czasami nie trzeba udawać )
W ramach godzenia stwierdziłem, że na spacer idziemy. Mysza się dziwiła, że plecak biorę ze sobą ale udałem, że nie było pytania...

P.S. Witam wszystkich chcących czytać i nie chcących, starych obserwatorów i tych nowych również, mobilizujących do dalszego pisania i tych, którzy cieszyli się, że już nie piszę... ogólnie witam wszystkich.. chory jestem to i bredzę...

sviva napisał(a):.. chory jestem to i bredzę...

Zyczę zdrowia ... i nie bredź dawaj konkrety

czekam na dalszą część

Dobra jadziem dalej bo mnie zdążą zbanować za kacapów i szwabów i tyle będzie z tego interesu
ciężko mi to będzie szło bo zaczytałem się w relacji Raula73 Śladami wojen od Vukovaru po Srebrenicę - polecam!!! ale coś postaram się spłodzić.
Jak już wspomniałem jako rasowy zodiakalny skorpion zawsze 17 lipca mam focha jak stąd tam i nazad...
Upał +35 st. Celsjusza a ja swoją Ukochaną w ramach godzenia na spacer wyciągam. Że to niby ja się obraziłem i to jej powinno zależeć... Swoją drogą to się dziwię, że nie dostałem wtedy kopa w tyłek, 100 euro na drogę i pks-em do domu... No ale jakimś cudem mi się upiekło... Założyłem plecak wypchany jak pierwszoklasista i udaliśmy się w górę ku zameckowi. Jako, że później się okazało, że szlak dosyć bardzo turystami obsadzony ustawiłem smoka strażnika aby ludzi straszył:



Szło mu to nawet skutecznie bo przez godzinę mieliśmy ciszę i spokój...
A zamecek? Full wypas... Wszystko tam było... byłoby gdyby wypasacze baranów go nie zaniedbali...
Z dołu wow u góry uuu... Za to widoki na okolicę super







Wystrój wnętrz był już zaaranżowany. Świece, koce, muzyka, szampan... Swoją droga przyznać się cholery, który mi zaiwanił kilkanaście świeczek zapachowych? Do dzisiaj mam paragon i jak znajdę dziada to kosztami procesowymi obciążę. Zrobił sobie jeden z drugim romantyczny klimat moim kosztem...
Wracając do sedna to denerwowałem się jak cholera. Mowę mi odjęło a raczej przypominała mowę Adama Michnika bez kaka kaka kakakasku...
Ta sekundy, które musiałem czekać na TAK klęcząc dłużyły się tak, że myślałem, że zejdę z tego świata...
Reasumując starszy o 20 lat z nerwów, posiwiałem momentalnie ale od 17.07 mogłem do Myszki mówić Lord of the rings ...



P.S. właśnie rozpoczynamy budowę naszego wspólnego domu i jak pokazałem Monice zdjęcia zamecka, czy coś w ten deseń jej odpowiada to stwierdziła, że woli coś przyziemniejszego Aż taka awangarda jej nie potrzebna

sviva napisał(a):Ta sekundy, które musiałem czekać na TAK klęcząc dłużyły się tak, że myślałem, że zejdę z tego świata...

No cóż........moje gratulacje.

Czy to kamień z Paškiego trokuta tak błyszczy w tym pieścionku???