Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwackie legendy.

Dział dla miłośników nie tylko czystej turystyki i wypoczynku. Nauka języka chorwackiego. Tematy publicystyczne, historia, film, muzyka, literatura, sport i kuchnia chorwacka.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
dalmatinka77
Podróżnik
Posty: 26
Dołączył(a): 20.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) dalmatinka77 » 23.10.2006 09:11

moja draga, zadnego do widzenia, nie ludz sie!!!!!!!
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 23.10.2006 09:17

...
Ostatnio edytowano 14.06.2007 10:16 przez Japona, łącznie edytowano 1 raz
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 23.10.2006 10:23

:( Mimo wszystko :evil: kocham Cie we wszystkich wcieleniach,choc nie masz za grosz poczucia humoru :( Jesli byś choć ociupinke znał sie na zartach, moze zostłbys moim IDOLEM, co sobie nawet w/g zasłyszanych plotek wyobrazasz :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

Choc znam duzo legend-czytam ksiazki,choc to jest nie modne-Temat wspaniały .Brawo
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 23.10.2006 10:58

...
Ostatnio edytowano 14.06.2007 10:16 przez Japona, łącznie edytowano 1 raz
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 23.10.2006 22:09

Legenda VI

( z Januszowymi)

znowu związana z Plitvicami

Obrazek O jeziorze Batinovac

Nad jeziorem Batinovac w czasach gdy jeszcze jedynym środkiem lokomocji był osiołek mieszkała staruszka.
Nikt nie pamiętał skąd przybyła, ani jak się nazywała. Żyła w starej chatce. jakby od zawsze.
Niektórzy podejrzewali ją nawet o pakt z siłami nieczystymi, gdyż potrafiła wyleczyć nawet najcięższe choroby. Leczyła ona za pomocą ziół zebranych w lasach i na mokradłach. Często okoliczni mieszkańcy zwracali się do niej o pomoc.
Pewnej bardzo srogiej zimy , gdy tafla jeziora skuta była lodem, a cała okolica zasypana była śniegiem do drzwi staruszki zapukał jakiś człowiek. Przybył on z daleka mając nadzieję, że znajdzie tu rarunek dla swej umierającej córki. Dziecko umierało od wielkiej gorączki, znachorzy nie wiedzieli co robić. Smierć stała nad małym dzieckiem.
Staruszka wiedziała jakie zioło może pomóc dziewczynce , niestety nie znalazła go w swoich zapasach. Było to niezwykle rzadkie ziele i trudno je było zdobyć. Przejęta losem umierającej dziewczynki , zarzuciła na siebie chustkę i kapotę i wyszła w zasypany śniegiem las szukać ziół. Pamiętała, że jedynym miejscem gdzie ono rośnie jest stara grota po drugiej stronie jeziora.

Obrazek

Staruszka udała się zaśnieżoną ścieżką wzdłuż jeziora. Po długim, całodnowym marszu dotarła do groty, zerwała garść zioła i udała się w drogę powrotną. Czekała ją jeszcze długa droga powrotna i aby ją skrócić znachorka postanowiła przejść przez jezioro, które pokrywała gruba tafla lodu. Dochodziła już do drugiego brzegu, widziała już światło w oknach swojej chaty, gdy nagle....tafla pękła i staruszka utonęła w lodowatej wodzie.
Zniecierpliwiony ojciec wyszedł na poszukiwania staruszki. Szedł poczatkowo po śladach na śniegu. Gdy dotarł nad sam brzeg zobaczył przerażony, że z przełamanej tuż przy brzegu tafli wystaje ręka ludzka, ręka a w niej garść leczniczego zioła. Ostatkiem sił staruszka ocaliła lekarstwo.
Gdy po latach ten sam człwoiek z ozdrowiałą córką powrócił nad Plitwickie jeziora , zapytał ludzi jak nazywają jezioro nad którym mieszkała staruszka. Odrzekli, że jezioro nosi nazwę Bakinovac ( baka- babcia, staruszka).
Później nazwa jeziora się zmianiła, lecz dla wszystkich miejscowych jezioro to jest jeziorem babci, Bakinovac.
Obrazek
Ostatnio edytowano 24.10.2006 18:25 przez Japona, łącznie edytowano 1 raz
AndrzejJ.
zbanowany
Posty: 7149
Dołączył(a): 01.12.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AndrzejJ. » 23.10.2006 22:28

Japona mam nadzieję ,że VII i VIII legenda będzie już w tych tematach co obiecałaś. :wink:
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 23.10.2006 22:31

jasne :wink:

pojutrze specjalnie dla Ciebie o Złotym Runie,
a potem o przyszytym bracie :wink:

Laku noć
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 24.10.2006 19:27

"Bez względu na miejsce urodzenia czy pobyt można stać się człowiekiem Śródziemnomorza. Tego się nie dziedziczy, to się zdobywa. Bycie człowiekiem Śródziemnomorza to jedynie cecha, nie zaleta. W grę wchodzi nie tylko historia czy tradycja, geografia czy strony rodzinne, pamięć, dziedzictwo czy wiara. Śródziemnomorze to przeznaczenie."

Legenda VII

Człowiek Śródziemnomorza

Obrazek

Jeden z największych podróżników świata urodził się na ówczesnej Curzoli (obecnie Korčula) . W 1271 r. wyjechał wraz z ojcem i stryjem w podróż do Chin. Byli oni jednymi z pierwszych przedstawicieli Zachodu, którzy dotarli do Państwa Środka. Mieszkał tam przez 17 lat. W czasie siedemnastoletniej służby na dworze chana, Marco Polo miał okazję zwiedzić ogromne połacie Chin i zapoznać się wieloma osiągnięciami chińskiej cywilizacji, w owym czasie znacznie przewyższającej europejską. Na rodzinną wyspę powrócił w 1295 r.
W 1298 r. na wodach Korčuli doszło do wielkiej bitwy między flotą Wenecji i flotą Genewy. Wenecja przegrała, a Marco Polo został pojmany i osadzony w więzieniu na wyspie.
Zmarł 25 lat później. W więzieniu stworzył swoje największe dzieło "Opisanie świata".
Na łożu śmierci, Marco nagabywany przez rodzinę by wyznał, iż dopuścił się kłamstw w swoich opowieściach,
powiedział: "Opowiedziałem tylko połowę z tego, co widziałem!"
Na Korčuli do dziś stoi jego dom, a 7 września co roku odbywa się inscenizacja bitwy i pojmania Marco Polo.

"Gdy nie ma gdzie zawrócić, trzeba iść naprzód."

Obrazek

Jest niewątpliwie legendą Śródziemnomorza.
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 24.10.2006 20:03

http://petris.fajnafotka.pl.fajnafotka.pl/

Ten opis bardzo mi sie podobał. W moim albumie ,- /moze nie za dobre -/,zdjecia z tegorocznych uroczystosci poimania, Marko Polo w pochodzie prowadzony przez żołnierzy.No cóz, nie widze powodu do radosci dla samego Marka Polo w wiezieniu przesiedział 25 lat do swojej smierci. :cry:

Jesli ktos bardzo ciekawy jeszcze jedna strona i linki http://pl.wikipedia.org/wiki/Marco_Polo
AndrzejJ.
zbanowany
Posty: 7149
Dołączył(a): 01.12.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AndrzejJ. » 24.10.2006 21:56

O Argonautach i wyspach Cres i Losinj.
Książe Jazon z Jolkes przybył statkiem Kolchidy. Wyruszając na tę wyprawę przyrzekł sobie, że nie wróci do ojczyzny bez złotego runa. Albowiem tylko wtedy stryj Jazona, Pelias miał dotrzymać swej obietnicy i zwrócić mu królestwo Jolkos, które przedtem skradł jego ojcu, królowi Ajzonowi.
Władca Kolchidy - Ajetes, surowo popatrzył na młodego księcia.
- Muszę cię przestrzec, że wielu śmiałków było tu przed tobą i żadnemu z nich ten zamiar się nie powiódł. Smok, który strzeże złotego runa zabił ich wszystkich. Ajates miał nadzieję, że Jazon ulęknie się jego przestróg i jak wielu młodych wojowników, przybyłych wcześniej do miasta, jego także ogarnie przerażenie na samą myśl o smoku.
- Nie odczuwam strachu Wasza Wysokość - oświadczył dumnie książe - ja i moi towarzysze Argonauci pokonaliśmy już wiele niebezpieczeństw, aby dotrzeć do twojego kraju. Walczyliśmy z potężnymi olbrzymami, nawałnicami, wiatrem i morzem. Nie ulękniemy się smoka. Król Ajetes był niezadowolony z postawy młodego śmiałka, który był tak odważny i pewny siebie, że mógł odnieść zwycięstwo tam gdzie inni zawiedli. Stary król nie chciał, aby Jazon zdobył złote runo, będące talizmanem przynoszącym szczęście Kolchidzie. Wiele lat wcześniej książe Fryksos przyleciał do miasta na cudownym baranku. Było to prześliczne zwierzę pokryte złotym runem, baran mówiący ludzkim głosem i latający w powietrzu. Fryksos złożył go w ofierze Zeusowi, a jego skórę podarował Ajetesowi aby zawiesił ją w świętym gaju. Złotego runa miał strzec smok. Nie chcąc dopuścić do sukcesu Jazona, stary król całą noc snuł niecne plany.
- Zażądam, aby wypełnił trzy warunki, które potwierdzą jego siłę i męstwo. Są one niemożliwe do spełnienia. Jazon umrze zanim zdoła wypełnić pierwszy z nich. W ten sposób uchronię złote runo - planował.
Królewska córka, Medea, umiała czytać w myślach ojca. Zakochana w pięknym młodzieńcu, postanowiła pomóc mu wypełnić zadania. Bez wahania pobiegła do komnaty Jazona i wszystko opowiedziała. Ten, wzburzony gniewem od razu chciał zabić Ajetesa.
- Nie, Jazonie -uspokoiła go Medea -mam lepszy pomysł. Weż ten cudowny balsalm. Pomoże ci twój Argonauta Orfeusz i jego lira, z której potrafi wydobywać cudowne dźwięki. Nazajutrz Ajetes wezwał Jazona do sali tronowej gdzie przedstawił mu swoje warunki.
- Po pierwsze -rzekł -zaprzęgniesz do pługa perę byków ziejących ogniem i zaorasz nimi cztery akry ziemi. Po drugie zasiejesz to pole smoczymi zębami. Wyrosną z nich zastępy uzbrojonych mężów. Zabijesz ich wszystkich. Po wypełnieniu tych zadań czeka cię trzecie, musisz pokonać smoka, który strzeże świętego gaju.
Wkrótce potem ogromny tłum zgromadził się na polu przed pałacem. Nikt prócz Medei nie wierzył w zwycięstwo Jazona. Po chwili młody bohater wyszedł ubrany w swoją najlepszą zbroję. Nikt nie wiedział, że posmarował ciało cudownym balsamem. Wtedy ukazały się przerażające byki, zionące ogniem z nozdrzy. Kopyta byków zrobione z białego, gorącego metalu uderzały o ziemię wydobywając kłęby dymu. Buchające płomienie nie robiły Jazonowi najmniejszej krzywdy, a on sam nie czuł ich żaru. Złapał je za rogi, zgiął karki aby założyć jarzmo i zaprzągł je do pługa. Poskromione byki spokojnie jak owieczki ciągnęły pług, a Jazon orał nimi pole. Tłum, widząc to, wydał okrzyk zdumienia, a król Ajetes nie posiadał się ze wściekłości.
- Pozostaje jeszcze drógie zadanie do wykonania - pocieszał się.
Po zaoraniu pola bohater zasiał na nim smocze zęby, z których wyrosły zastępy zbrojnych mężów. Jazon rzucił na nich magiczny kamień. Stała się rzecz dziwna, bowiem żołnierze zamiast ruszyć na księcia poczęli kłócić się między sobą i wzajemnie oskarżać, kto rzucił kamieniem. Doszło między nimi do wzajemnej walki. Po chwili wszyscy leżeli martwi. Ludzie klaskali, watując z radości. Uciszyli się, kiedy Ajetes poderwał się i krzyknął:
- Wystarczy na dziś. Wypełniłeś dwa zadania w ciągu jednego ranka. Musisz odpocząć. Jazon protestował, jednak Ajetes postawił na swoim. Król postanowił, że młody książe musi umrzeć i to przed nastaniem następnego dnia. Gdy tylko wrócił do pałacu wezwał dowódcę straży i rozkazał mu zamordować Jazona i Argonautów tej nocy. Medea, odczytując myśli ojca, pospieszyła do księcia i opowiedziała o zamiarach ojca.
- Dzisiaj musisz zdobyć złote runo. Jutro będzie za późno - przekonała go. Jazon obudził Orfeusza i razem udali się do świętego gaju. Już z daleka widzieli blask złotego runa. Wisiało na drzewie i jarzyło się w ciemnościach złotą poświatą. Ogromny smok czuwał pod drzewem.
- Jest zapewne najgroźniejszym smokiem na świecie - Jazon był pod wrażeniem patrząc na jego gruby, kolczasty ogon i paszczę pełną ostrych zębów.
Orfeusz potrącając struny liry zaczął śpiewać przepiękne pieśni. Smoczysko z uwielbieniem swłuchiwało się w dźwięki instrumentu. Muzyka była tak przejmująco piękna, że ślepia smoka straciły swój zwykły dziki wyraz. Pod wpływem śpiewu smok rozwarł swój wielki pysk i ziewnął. Po raz pierwszy w życiu poczuł się senny. Zamknął oczy i osunął na ziemię pogrążając w słodkim śnie.
- Śpiewaj dalej Orfeuszu - szepnął Jazon, a sam w tym czasie pobiegł pospieszne przez gaj i jednym zamachem miecza odciął głowę śpiącego potwora. Potem wspiął się na drzewo i zabrał zeń błyszczące złote runo. Razem z Orfeuszem schowali skórę do torby, aby złoty blask ich nie zdradził. Na statku Argo czekała na nich Medea wraz z załogą gotową do rejsu. Odcumowawszy, powiosłowali na pełne morze. Król Ajetes, kiedy dowiedział się, że Jazon wykonał zadaną pracę, bardzo się rozgniewał; zrozumiał mianowicie, że dokonał tego przez podstęp i nie wątpił, że Medea przyniosła mu pomoc. Medea zaś, ponieważ zrozumiała, że znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie, jeśli zostanie w pałacu, postanowiła szukać ratunku w ucieczce. Zatem przygotowawszy wszystko do ucieczki, w środku nocy, bez wiedzy ojca, wymknęła się z bratem Absyrtosem, i jak najszybciej udała się do miejsca, gdzie był przycumowany statek Argo. Kiedy zobaczyła Jazona, rzuciła się do jego stóp, i z wieloma łzami błagała go, aby nie pozostawiał w tak ciężkim położeniu kobiety, która mu tak pomogła. Ów, ponieważ pamiętał, jak uniknął wielkiego niebezpieczeństwa dzięki jej pomocy, chętnie ją przyjął, i kiedy usłyszał powód przybycia, zachęcał aby nie bała się gniewu ojca. Obiecał także od razu zabrać ją na swój statek.Ponieważ Ajetes ich ścigał,,aby uniknąć pościgu Medea zabiła i poćwiartowała swego brata Apsyrtosa, a jego szczątki rozrzucała po drodze. Ze szczątek powstały Asprytowe wyspy jak w czasach mitycznych nazywano archipelag Cresko-Losinjski,które to wyspy zatrzymały pościg.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107676
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.10.2006 22:15

8O Andrzej ubiegł Japonę :wink: w legendzie o Złotym Runie :? :smo:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107676
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.10.2006 22:25

Legenda chorwacko-polska.
Czy jesteśmy (szczególnie Małopolanie) Chorwatami :?:
Do poczytania tu: http://www.muzeum.tarnow.pl/wydawnictwa ... roacja.htm
:hut:
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 24.10.2006 22:57

Janusz Bajcer napisał(a):Legenda chorwacko-polska.
Czy jesteśmy (szczególnie Małopolanie) Chorwatami :?:
Do poczytania tu: http://www.muzeum.tarnow.pl/wydawnictwa ... roacja.htm
:hut:



Swietna strona-bardzo ciekawa :)

A odnosnie złotego runa moze kogos to zaciekawi: Starozytnosc Bajeczna- Tadeusz Zieliński, orazCharles Kingsley-Heroje czyli klechty greckie o bohaterach
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 24.10.2006 23:04

A to Argonauta Jazon ze swoim nauczycielem Chejronem.

Obrazek
Japona
Cromaniak
Posty: 739
Dołączył(a): 30.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Japona » 25.10.2006 08:30

Legenda o Św. Błażeju

Spacerując po Dubrovniku pewnie często spotykacie znaki SB.
To wykute w murze inicjały św. Błażeja, partona miasta.
To postać bardzo legendarna. Prawdopodobnie był biskupem Sebasty W Armenii i żył na początku IV w. A jak został patronem Dubrovnika?

Obrazek

Otóż któregoś zimowego dnia roku 971 w pobliżu miasta zakotwiczyły statki rywalizującej z Dubrownikiem Republiki Weneckiej. Tłumacząc się koniecznością uzupełnienia zapasów wody i żywności, Wenecjanie zostali wpuszczeni do miasta, przy okazji spisując liczbę straży na miejskich murach i inne strategiczne szczegóły. Nie wiadomo, jak by się potoczyły losy miasta, gdyby nie miejscowy ksiądz imieniem Stojko, który idąc nocą przez miasto, zauważył półotwarte drzwi jednego z kościołów. Wnętrze wypełniały oddziały niebiańskich żołnierzy dowodzonych przez ubranego w biskupie szaty starca, który przedstawiając się jako Błażej (po chorwacku - Vlah), poprosił o przekazanie władzom miasta informacji, iż Wenecjanie szykują się do podstępnego ataku. Ostrzeżenia nie zlekceważono. Kiedy następnego dnia zamknięto bramy, a na murach zaczęto czynić przygotowania do obrony - Wenecjanie zorientowali się, że zostali zdemaskowani i wycofali się. Było to 3 lutego (971 roku) - już rok później zaczęto celebrować ten dzień jako wielkie święto i tradycję tę utrzymuje się do dzisiaj.
I tak to św. Błażej objął partonat nad miastem by przez kilka następnych stuleci zmagać się w walce z weneckim św. Markiem.
Jego wizerunek wykuty w kamieniu pojawia się na wszystkich twierdzach miasta i nad bramami, podobizna świętego widniała również na oficjalnych pieczęciach i monetach bitych w Dubrowniku. Uroczystość patrona - Festa svetog Vlaha - odbywa się każdego roku 3 lutego i jest prawdziwym narodowym świętem.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kultura chorwacka

cron
Chorwackie legendy. - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone