Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja debiut z góry na dół samochodem.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 18.08.2014 09:14

banankochan napisał(a):
Sadysta :)


Przyznaję się bez bicia :D
Ale z tymi owadami nie ma żartów. Ostatnio zostałam użądlona przez osę i do śmiechu wtedy nie było. Dobrze, że nie mam uczulenia. A gdy jeszcze są dzieci i te owady latają, to już w ogóle trzeba się łapać każdej deski ratunku :D
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 18.08.2014 12:09

agata26061 napisał(a):Co do os, czy pszczół to mamy jeden sprawdzony przepis: należy przeciąć butelkę plastikową np. po wodzie w połowie. Tą górną część trzeba wsadzić "dziubkiem" w dół do tej drugiej dolnej części i nalać trochę słodkiego soku czy coli i postawić to troszkę dalej od miejsca posiedzenia. Wtedy osy skupią się na tej słodyczy, a my mamy spokój. Gdy owad wpadnie do takiej pułapki, to później ciężko mu się z niej wydostać i się najzwyczajniej w świecie topi.



Człowiek uczy się całe życie. :D
greg1595
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 293
Dołączył(a): 02.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) greg1595 » 19.08.2014 13:52

Witaj Papryczko:)

Dosiadam się do relacji, w 2013 roku byliśmy również początkiem września w Cro (2012 pierwsze dwa tygodnie)
Znam to uczucie o którym pisałaś we wstępie jak to nazłość wszystkiemu wyrusza się początkiem roku szkolnego na wyprawę.

Pisałaś o bólu serduszka po powrocie i jak żal ściska gardełko gdy pomyśli się, że kilka godzin temu było się w raju.......

Czytam i oglądam Twoją relację i znowu wracają wspomnienia z poprzednich lat......., w tym roku też byłem w Chorwacji, ale ta tegoroczna pomimo, że piękna niby taka sama, ale pozostawiła taki wielki niedosyt... i nawet brak w tym roku tego żalu na wspomnienie.... dopiero twoja wyprawa wywołała burzę wspomnień i uczuć dla Pani Dlamacji.

Jakże brak mi tych widoków zieleni Pinii kontrastujących w lazurem morza i bielą skał obserwowanych w wysokich urwisk Riviery Makarskiej. Jakże brak tego klimatu Trogiru i starówki Omiskiej.... Tak tam jest serce moje.
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 18:59

Darkos napisał(a):
agata26061 napisał(a):Co do os, czy pszczół to mamy jeden sprawdzony przepis: należy przeciąć butelkę plastikową np. po wodzie w połowie. Tą górną część trzeba wsadzić "dziubkiem" w dół do tej drugiej dolnej części i nalać trochę słodkiego soku czy coli i postawić to troszkę dalej od miejsca posiedzenia. Wtedy osy skupią się na tej słodyczy, a my mamy spokój. Gdy owad wpadnie do takiej pułapki, to później ciężko mu się z niej wydostać i się najzwyczajniej w świecie topi.



Człowiek uczy się całe życie. :D



To bardzo dobry patent. Zapamiętam! Dzięki:)
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 19:22

greg1595 napisał(a):Witaj Papryczko:)

Dosiadam się do relacji, w 2013 roku byliśmy również początkiem września w Cro (2012 pierwsze dwa tygodnie)
Znam to uczucie o którym pisałaś we wstępie jak to nazłość wszystkiemu wyrusza się początkiem roku szkolnego na wyprawę.

Pisałaś o bólu serduszka po powrocie i jak żal ściska gardełko gdy pomyśli się, że kilka godzin temu było się w raju.......

Czytam i oglądam Twoją relację i znowu wracają wspomnienia z poprzednich lat......., w tym roku też byłem w Chorwacji, ale ta tegoroczna pomimo, że piękna niby taka sama, ale pozostawiła taki wielki niedosyt... i nawet brak w tym roku tego żalu na wspomnienie.... dopiero twoja wyprawa wywołała burzę wspomnień i uczuć dla Pani Dlamacji.

Jakże brak mi tych widoków zieleni Pinii kontrastujących w lazurem morza i bielą skał obserwowanych w wysokich urwisk Riviery Makarskiej. Jakże brak tego klimatu Trogiru i starówki Omiskiej.... Tak tam jest serce moje.


Witajcie.
Moje serduszko też jest w Chorwacji, ale jako mam od trzech sezonów wakacyjnych jakiś taki szał zwiedzania nowego nie powtórzymy w tym roku Chorwacji (miało w ogóle nie być żadnego wyjazdu!). Tym razem Włochy. Moja marzenie Toskania i przyległości z obu stron. Mam rozdarte serce bo z jednej strony ciągnie mnie do Cro (jeszcze jak się napatrzę na różne relacje), a z drugiej gna w nieznane. Kto to wie jak będzie za rok. Trzeba wykorzystywać możliwości jeśli są:)
Cieszę się, że zaszliście w moje postowe progi. Zapraszam na następny odcinek.
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 19.08.2014 20:31

Witaj. Fajnie piszesz, super się czyta. Na campie Lili roku,byłem w sierpniu w zeszłym roku, "kolanem" dopychano nowe namioty, teraz na filmiku taki pusty.
kkra
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 790
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) kkra » 19.08.2014 20:35

Nadrabiam zaległości,
piękne zdjęcia,
pisz dalej, bo chce się czytać :papa:
magda7
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 51
Dołączył(a): 06.09.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) magda7 » 19.08.2014 21:39

Świetna opowieść, arcyprzyjemnie wracać do znajomych miejsc (i poznawać nieznane) za pośrednictwem takich relacji :)) Zasiadam więc wśród czytelników :hut:
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 22:17

WTOREK 10.09.2013

Wstajemy wcześnie nieco niewyspani. Świeci słońce jest ślicznie. Śniadanie jemy oddzielnie. Znaczy ja w namiocie, a mąż jak człowiek przy stoliku. Os jest chyba jeszcze więcej niż wczoraj. Są wyjątkowo upierdliwie. Zastanawiamy się czy nie pojechać obadać tego drugiego kempingu w Milnej i wrócić przed południem by podjąć ewentualną decyzje o zmianie. Ostatecznie decydujemy się zabrać od razu ze wszystkim zanim minie nam czas wyczekaułtowania się. Szkoda mi kasy na takie coś. Zwłaszcza, że jestem pewna, że można znaleźć tańsze kempingi nawet na Hvarze. Bierzemy kąpiel, robimy kupę (tak kupa to ważna rzecz). W razie gdyby na następnym polu sanitariaty były nieteges, to temat higieny codziennej mamy zaliczony:)
Zbieramy się. Jest wcześnie więc warto by najpierw poplażować. No gdzieżby indziej jeśli nie w opisywanej często Dubovicy! Zwłaszcza, że dzieli nas od niej dosłownie kilkanaście minut jazdy autkiem.
Zostawiamy pojazd na poboczu, który robi za pseudo parking i idziemy dość długo w dół na plaże. Droga jest czadowa. Dobrze, że rozważnie wzułam sandały a nie japonki:)

WP_20130910_005 (Kopiowanie).jpg
Czerwoną dróżką w dół...


WP_20130910_006 (Kopiowanie).jpg
Podziwiamy widoczki.


W końcu pojawia się przed nami znany ze zdjęć widok.

WP_20130910_012 (Kopiowanie).jpg
Dawna rybacka osada. Teraz plaża z jednym mini barkiem.


Materacujemy się, pływamy jest po prostu bosko!

_MG_0289 (Kopiowanie).JPG
Tak się unoszę na moim pomarańczowym materacyku.


_MG_0300 (Kopiowanie).JPG
I unoszę...


_MG_0341 (Kopiowanie) (Kopiowanie).JPG
Mały raj!


_MG_0376 (Kopiowanie).JPG
Dubovica szop:)


_MG_0394 (Kopiowanie).JPG
Powoli zbliżamy się do wyjścia.


W okolicy obiadowej postanawiamy ruszać na kemping.

WP_20130910_021 (Kopiowanie).jpg
Wdrapujemy się na górę. Hej Ty pomarańczowy materacyku nie gnaj tak!


Trzeba się jeszcze rozbić i "ugotować jakiś obiad". Dziś mąż ma zamiar usmażyć sardynki w zalewie zakupione dzień wcześniej na hvarskim targu. Dojeżdżamy na pole "Mała Milna" w miejscowości Milna. Bardzo fajne umiejscowione pole. Tuż nad morzem. Te miejsca całkiem przy brzegu już zajęte przez campery. Jest problem z cieniem. Miejsc zacienionych jest bardzo mało. Wybieramy miejscówkę taką średnią. Nieopodal jest wielkie mrowisko. Widać wędrówkę mrówek. Ich trasa przebiega w dużej odległości od naszego domku.

WP_20130910_035 (Kopiowanie).jpg
Pierwsza dość niefortunna (jak się okaże kilkanaście godzin później) miejscówka.


WP_20130910_032 (Kopiowanie).jpg
Tam pomiędzy tymi drzewami pani ćwiczyła nad samym brzegiem jogę. Normalnie stała na głowie i robiła psa głową w dół. Nie udało mi się zrobić telefonem porządnego zdjęcia.


Jemy sardynki, które okazują się obrzydliwe. Pada więc na kolejną słoikową breję.

WP_20130910_038 (Kopiowanie).jpg
Kolejna breja godna uwiecznienia. Nie pytajcie co tam jest, bo nie wiem:)


Bardzo mi się na tym polu podoba (dość, że doba tańsza o 40kun). Sanitariaty są bardzo kiepskie. W pawilonie osobne wejście do dwóch damskich i dwóch męskich kibelków (w tym damskie nie mają zamknięcia!) i trzy prysznice bez żadnych półeczek). No ale nic to ważne, że jest. Fajny za to klimat i plaża pod samym nosem. A nawet dwie. Pole położone pomiędzy dwoma plażami. Miejską i tą w założeniu campingową. Po prysznicu, obiadku (znowu osy. Co jest z tym Hvarem. To wyspa os czy jak?) ruszamy tym razem w przeciwnym kierunku niż miasto Hvar. W planie Stary Grad, Vrobska i może Jelsa.

Nad Starym Gradem wiszą ciężkie chmury. Nie straszne nam one. Ruszam z aparatem w uliczki (mąż już ma troszkę dość tego zwiedzania dzień po dniu). Miasteczko mnie urzeka totalnie. Jest malutkie i urokliwe. Kręcą się turyści wiadomo, ale jest ich stanowczo mniej niż w Hvarze.

WP_20130910_044 (Kopiowanie).jpg
Nasze pierwsze spotkanie ze Starym Gradem. Jeszcze w dzień.


WP_20130910_046 (Kopiowanie).jpg


WP_20130910_055 (Kopiowanie).jpg


I tak się pałętam pomiędzy kamieniczkami aż zapada najpierw mrok, a potem zmrok. Piękne są te uliczeńki i placyki. Magia po prostu!

WP_20130910_059 (Kopiowanie).jpg


_MG_0463 (Kopiowanie).JPG


_MG_0465 (Kopiowanie).JPG


_MG_0467 (Kopiowanie).JPG


_MG_0480 (Kopiowanie).JPG
Coraz ciemniej...


_MG_0482 (Kopiowanie).JPG
I ciemniej.


_MG_0515 (Kopiowanie).JPG
Nadbrzeże.


_MG_0521 (Kopiowanie).JPG
Ślicznie się z tłem zlewam:)


_MG_0526 (Kopiowanie).JPG


W zupełnej nocy jedziemy 3km dalej do jeszcze mniejszej Vrobski. Mam wrażenie, że minimalizujemy się. Najpierw większy Hvar z dość dużym portem, potem mniejszy Stary Grad z odpowiednio mniejszym portem a następnie najmniejsza Vrobska z porcikiem. Niestety Vrobska jest tylko oświetlona na głównym trakcie. Nie można wejść w uliczki, bo są zupełnie ciemne. Trafiamy na jedną oświetloną prowadząca do kościoła. Niewspółmiernie okazałego i dużego w stosunku do gabarytów miasteczka.

_MG_0600 (Kopiowanie) (2).JPG
Nad miastem góruje sobie.


_MG_0540 (Kopiowanie) (Kopiowanie).JPG
Jakem biegła przez mosteczek!


_MG_0558 (Kopiowanie) (2).JPG


_MG_0559 (Kopiowanie).JPG
Ciekawa konstrukcja:)


_MG_0568 (Kopiowanie).JPG
Łódeczka udała się na zasłużony spoczynek.


_MG_0623 (Kopiowanie).JPG


Na koniec zostawiamy sobie Jelsę. Robi na mnie najmniejsze wrażenie (albo ja już jestem tak rozbestwiona po urokach wcześniejszych perełek). Auto zostawiamy na płatnym parkingu. Nie płacimy dużo, bo bawimy w Jelsie najkrócej. Pewnie jesteśmy już trochę zmęczeni.

_MG_0633 (Kopiowanie).JPG
Główny plac w Jelsie.


_MG_0645 (Kopiowanie).JPG


_MG_0649 (Kopiowanie).JPG
Ciekawe kto strzeże tego domostwa?


W jednej z uliczek zachodzimy do undergrandowego sklepiku muzyczno-pamiątkowego. Zakupujemy to ciekawe kartki do wysłania (pewnie, że nikt się nie spodziewa ode mnie kartek z widoczkami).

_MG_0653 (Kopiowanie).JPG
Wnętrze sklepiku. Płyty, zabawki, kartki, meble i sympatyczny wielce pan.


_MG_0655 (Kopiowanie).JPG
W pełnej swej krasie.


_MG_0656 (Kopiowanie).JPG
A sklepik nosił miano...


W Gradzie i Vrobskiej zostawialiśmy autko gdzie chcieliśmy. Jelsa to widać większe miasto.
Wracamy krętymi drogami do "domu". Musimy wypatrywać zjazdu żeby nie przegapić naszego kempingu.
Kładziemy się spać. To nasza druga noc w tej części wyspy. Śpimy dobrze. Znów usypia nas szum morza, które jest zaledwie o krok.

Szczegółowy opis pól namiotowych (zostały jeszcze dwa do zamieszczenia)

z-namiotem-z-gory-na-dol-i-przez-hvar-t46575.html
Ostatnio edytowano 19.08.2014 22:25 przez papryczka79, łącznie edytowano 1 raz
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 22:19

magda7 napisał(a):Świetna opowieść, arcyprzyjemnie wracać do znajomych miejsc (i poznawać nieznane) za pośrednictwem takich relacji :)) Zasiadam więc wśród czytelników :hut:


Zapraszam!
Arcyprzyjemnie się dzielić z Wami opowieścią (mniej przyjemnie wybiera się i zamieszcza zdjęcia), ale co tam taki już urok zamieszczania relacji:)
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 22:21

janusz07 napisał(a):Witaj. Fajnie piszesz, super się czyta. Na campie Lili roku,byłem w sierpniu w zeszłym roku, "kolanem" dopychano nowe namioty, teraz na filmiku taki pusty.


Hej hej!

Podejrzewam, że w sierpniu jest najwyższy sezon. Polecam we wrześniu. Może nie zupełnie pusto, ale jednak duży luz:)
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 19.08.2014 22:22

kkra napisał(a):Nadrabiam zaległości,
piękne zdjęcia,
pisz dalej, bo chce się czytać :papa:


Dziękuje:)
Będę się starała zamieszczać raz dziennie kolejny dzień relacji.
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 20.08.2014 12:18

"janusz07 napisał(a):
Witaj. Fajnie piszesz, super się czyta. Na campie Lili roku,byłem w sierpniu w zeszłym roku, "kolanem" dopychano nowe namioty, teraz na filmiku taki pusty.
Hej hej!
Podejrzewam, że w sierpniu jest najwyższy sezon. Polecam we wrześniu. Może nie zupełnie pusto, ale jednak duży luz:)"

Chętnie czasem pojechałbym we wrześniu ale ja z tych biedaków co 1 września do pracy ;)
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 20.08.2014 13:25

Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam jeszcze na campingu w Chorwacji, chętnie dołączę. :D

Bardzo często spacerowałam jednak i do Jagodnej, Svetej Nedjelji i do Ivan Dolac z Bojanić Bad, gdzie kilka razy mieliśmy okazję przebywać.


Prawda, że południowy brzeg Hvaru jest urokliwy? :D
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 20.08.2014 20:28

ŚRODA 11.09.2013

Poranek mamy dość nerwowy. Wzmogła się ilość os. Jest ich niemożliwie dużo! Do tego rozlazły się mrówki. Odkryliśmy kolejne mrowisko. Bliżej naszego domu:( Dzień wcześniej na w razie czego kupiliśmy spray na owady. Nie działał tak jak chcieliśmy. Nie naszym celem było zabijanie ale odstraszanie owadów. Zaczynamy rozglądać się za innym miejscem na polu. Trwa to dość długo, bo albo mrowiska albo całkowity brak cienia. W końcu odnajdujemy swoje miejsce, które okazuje się rewelacyjne. Aż żal, że poprzednią noc spaliśmy gdzie indziej i tej Viry beznadziejnej nie mogę odżałować. Przenosimy namiot taki rozłożony. Wyglądamy dość zabawnie. Na szczęście nie mamy daleko. Z "okna" widzimy plaże. Z "kwaterki" schodki prowadzą na drogę. Normalnie mamy nasze prywatne wejście do gospodarstwa domowego:) Nie ma mrówek i os też mniej. Nie wiem czy to jakoś koreluje?

WP_20130911_006 (Kopiowanie).jpg
Nasza nowa baza. Cud, miód i orzeszki!


WP_20130911_001 (Kopiowanie).jpg
Widok z okna!


WP_20130911_002 (Kopiowanie).jpg
Po obróceniu głowy nieco w lewo jest tak.


Po akcji namiotowej postanawiamy poplażować. Mąż nie chce jechać do Zarace (chciałam zobaczyć tamtejszą plaże i rozejrzeć się po tamtejszym campingu). Mąż chce zostać na miejscu. Mnie nie bardzo kręci siedzenie na takiej zwykłej plaży. Woda nie jest tu już tak czysta. Ja wiem patrząc na tę plaże możecie uważać, że marudzę, ale po plaży w Jagodnej wymagania urosły. Poza tym jak zobaczycie gdzie trafiliśmy niedługo potem zrozumiecie!

WP_20130911_003 (Kopiowanie).jpg
Plaża widoczna z "okna"


WP_20130911_010 (Kopiowanie).jpg
Taka sobie miejska plaża. Fu fu fu!


Słońce wali po gałach niemożebnie. Kupujemy parasol (100kun!) trzeba było nam kupić gdzieś w markecie taniej. Mam jakiś gorszy dzień. Wszystko mnie wkurza, a najbardziej mąż! (wiecie to taki babski czas. Hormony nie mają urlopu-czego jeszcze nie wiem, że to o to chodzi, więc złoszczę się na siebie dodatkowo nie znając przyczyny). Cieszy mnie gdy gdzieś znika i zostawia mnie samą z moim fochem. Ciężko mi z samą sobą. Myślę sobie cholera jasna tu w tym raju mnie dopada taki czas. Ejże. Jakżesz to tak! Mija godzina męża nie ma. Zaczynam się lekko niepokoić. W końcu wraca i mówi, że odkrył opodal dwie plaże. Obie słabo dostępne i dla golasów. Prowadzi mnie na pierwszą. Skalistą.

WP_20130911_017 (Kopiowanie).jpg
Idę za mężem (w japonkach) jak owieczka.


No to jest plaża. Wystarczyło było wleźć na górę, a potem zejść na dół takim dość ostrym zejściem i jesteśmy na pięknej, prawdziwej plaży z czyściutką wodą.

WP_20130911_019 (Kopiowanie).jpg
Dżesas!


WP_20130911_021 (Kopiowanie).jpg


Do tej właściwej, oficjalnej dla golasków już nie dochodzimy. Szybka kąpiel, bo wszystko zostało na plaży. Wracamy do domku na obiad i szybko biegniemy na naszą dziką golaskową plaże. Jesteśmy na niej sami. Sami na naszym skrawku, bo nieopodal pływa statek z turystami, a dalej na plaży (takiej z piaskiem-widoczna z daleka na jednym ze zdjęć) też kręcą się ludzie (nieubrani-jako i my trochę). My mamy to gdzieś. Długo unoszę się na materacu. Ależ widoki!

WP_20130911_023 (Kopiowanie).jpg
Ja się gdzieś tam unoszę.


WP_20130911_025 (Kopiowanie).jpg
No obłęd no!


WP_20130911_026 (Kopiowanie).jpg
No co ja mogę rzec?


WP_20130911_028 (Kopiowanie).jpg
Pomarańczowy odpoczywa.


Spędzamy tam kawał dnia. Zbieram kamyki. Obdaruje nimi znajomych. Tak to głupi pomysł, ale coś chce im przywieźć z wakacji!

WP_20130911_029 (Kopiowanie).jpg
Towarzyszą nam liczne ludki pozostawione przez innych:)


WP_20130911_056 (Kopiowanie).jpg
Robimy też swoje a co!


WP_20130911_063 (Kopiowanie).jpg
Ziemniak na wakacjach:)


Wracamy pod wieczór. Kąpiemy się przebieramy i zamierzamy gdzieś pojechać. Nie wiemy jednak gdzie. Wszędzie byliśmy (tam gdzie zaplanowaliśmy), a na nieznane drogi nie chcemy się porywać. Postanawiamy, że dziś dzień przed powrotem na ląd możemy sobie pozwolić na kolacje w knajpce. Jemy w naszej miejscowości, opodal campingu. Towarzyszy nam zachód słońca.

WP_20130911_075 (Kopiowanie).jpg
Tak wiem to nieludzkie!


Ja obieram kurs na pizze (no co ja poradzę, że nie jadam owoców morza, które na mnie patrzą, a na rybę nie mam ochoty), mąż zamawia tradycyjne danie z ryby. Do tego woda Jamnica (zimna jest zjadliwa, nie taka słona) i cola. Jest pysznie, zajadamy. Na zakończenie darmowy kieliszek wina na trawienie:) Uhmmm

WP_20130911_077 (Kopiowanie).jpg


Decydujemy się na ponowną wizytę w Starym Gradzie. To miejsce nas urzekło najbardziej.
Znowu krążę po uliczkach. Już spokojniej. Już nie szaleję z aparatem. Po prostu chodzę i po prostu jestem. Myślę, że dobrze jest móc być w mieście, które nas urzekło więcej niż raz.

_MG_0696 (Kopiowanie).JPG
Oj chyba się zgubiłem! mamo, tato! Jestem tylko małych samochodkiem zabawką nie zostawiajcie mnie!


_MG_0704 (Kopiowanie).JPG
Mój ulubiony placyk (o już za drugim razem mam swoje ulubione miejsce-fajnie!)


_MG_0723 (Kopiowanie) (Kopiowanie).JPG
Te uliczki!


Nad miastem krąży burza. Robi się chłodniej. Postanawiamy powoli wracać. Jedziemy. Nie mamy daleko, ale jednak troszku się jedzie tymi zakrętasami. Burza jedzie z nami niestety. Ja się boję burzy a już najbardziej w górach. Wprowadzam więc (jak to ja) nerwową atmosferę. Kiedy się boje jestem opryskliwa. jak mały piesek co ze strachu szczeka. Się błyska i grzmi. Mąż chce szybko dojechać na miejsce. Ma za sobą jedną pogodową przygodę z Chorwacji sprzed 10 lat kiedy to w burzy spadały kamienie przed maskę samochodu. Myślę, że trochę się tego wspomnienia lęka. Droga mi się dłuży. To jest naprawdę bliziutko a mi się wydaje, że nie ma podróż końca. W końcu jest Dubovica następnie Zarace a potem powinna być Milna. No gdzie ta Milna! Nie ma jej i nie ma! Za to burza jest i owszem. W końcu jest zjazd. Jest camping. Oddycham z ulgą. Na plaży w domku plażowym jakaś impreza. Błyska się i grzmi. Widok piękny. Już się nie boję kiedy widzę, że inny mają luz. Ludzkość albo się bawi na plaży, albo smacznie śpi w nielicznych namiotach. Nikt nie schował nawet przedłużaczy do prądu. Jesteśmy jedyni, którzy odłączają się od skrzynki. Chyba mam paranoję tłumaczę sobie i to mnie uspokaja. Burza okazuje się niczym (bardzo malowniczo walą te pioruny w wodę!) w porównaniu z wiatrem, która się dość mocny zrywa. Postanawiamy przestawić auto tak żeby osłaniało namiot od podmuchów. Trochę pomaga, ale w nocy wiatr zmienia kierunek i już nas nic nie chroni. Namiot trzepoce, morskie fale walą o brzeg. Cieszę się, że nie jesteśmy rozbici zaraz przy brzegu. Jakoś śpimy...to nawet ciekawe doświadczenie.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacja debiut z góry na dół samochodem. - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone