Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja debiut z góry na dół samochodem.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Ewa i Piotr
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 204
Dołączył(a): 01.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ewa i Piotr » 11.08.2014 07:55

Dosiadamy do czytelni- świetnie się czyta ! W zeszłym roku byliśmy końcem sierpnia i początkiem września w Orebiču- a´propos początku roku szkolnego- rozanielenie naszej trójki ,że oni na plaży , a koledzy w szkole - to było bezcenne . Gorsze było wejście po tygodniu z plazy w kierat szkoły :lol: . Ale coś za coś . Czekamy na cd i pozdrawiamy :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.08.2014 09:01

Ewa i Piotr napisał(a):- a´propos początku roku szkolnego- rozanielenie naszej trójki ,że oni na plaży , a koledzy w szkole - to było bezcenne


Dzieci od poczatku uczone, ze przepisy sa po to, zeby je lamac, uczone, ze tylko frajerzy je przestrzegaja i trzeba z frajerow sie smiac 8)
banankochan
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 510
Dołączył(a): 14.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) banankochan » 11.08.2014 09:02

czekamy na ciąg dalszy waszych przygód :)
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 11.08.2014 13:44

Dziś będzie ciąg dalszy:) A ktoś może wie jak umieścić filmiki?
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 11.08.2014 18:33

Oczywiście nadrobiłam zaległości i pochłonęłam Twoją relację:D
Pisz dalej i wrzucaj fotki :D
Pozdrawiam
Sara76
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 763
Dołączył(a): 25.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Sara76 » 11.08.2014 20:08

Współczuję bardzo Twojemu mężowi tych perturbacji z rozwolnieniem, ale mam nadzieję, że choć część wyjazdu miał udaną...
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 11.08.2014 22:06

No to lecimy dalej moi drodzy!

PIĄTEK 6.09.2013

Rano budzi mnie mąż z zapytaniem ile zamierzam jeszcze spać. Otwieram oko i w obliczu godziny 8 rano stwierdzam, że jeszcze godzinkę pośpię. Małżon czuję się już dobrze i postanawia udać się do pobliskiego mechanika. Coś mu od wczoraj nie gra w autku. Jakiś kabelek czy coś się urwał. Ja tam się nie znam. Oczywiście już nie śpię. Wstaje i czekam na wieści. Wraca foczka ze zlutowanym kabelkiem. Bez tego kabelka foczka nie miała napędu, a jak tak bez napędu. Dziś wyruszamy w dalszą drogę. Foczka musi być zdrowa jak ryba yyyy?
Miły pan mechanik za robotę wziął 50k i kazał wrócić w razie gdyby coś jednak było nie teges. Pakujemy cały nasz dobytek płacimy (155kun za noc 2 os, namiot i autko) i jedziemy. Już po chwili okazuje się, że jednak nadal coś nie teges i wracamy do pana mechanika. Kabelek jest za krótki trzeba go przedłużyć. Kręci się już trzech panów wokół foczki. Niepokojące jest ta ilość mechaników.

WP_20130906_027 (Kopiowanie).jpg
Foczka z otwartą paszczą...


Czekamy na schodkach. Foczka z otwartą paszczą, panowie grzebią w jej otchłani. Mąż już całkiem zdrów, polazł do sklepiku i przytargał trzy butelki napojów, plus jakieś batoniki. Musi przecież nadrobić okres jedzeniowej posuchy. Czekamy, robi się skwarnie. W końcu zrobione. Pan porażająco podobny do Fisza (młodego Waglewskiego) radzi by po powrocie do kraju wymienić to coś. Porozumiewamy się w języku angielskim. Mąż poliglot trochę w suahili ja milczę wymownie:)
Grunt, że autko zdrowe. Płacić już nic nie musimy. Mąż leci do sklepu po 4 piwka. Polskim zwyczajem nie ma nic za darmo!

Ruszamy dalej. Kierunek Drvernik. Jedziemy, jedziemy. Mijamy Omis, wbijamy się w Makarską i zaczynają się widoki!

WYBRZEŻEM W STRONĘ SŁOŃCA yyy w stronę promu.

https://www.youtube.com/watch?v=duzGf4vy5J8&feature=youtu.be

I część druga
https://www.youtube.com/watch?v=2AUdA03ciRE&feature=youtu.be

Mąż się mnie pyta dlaczego ja go zatargałam do jakiegoś Kastel Stari, a nie od razu tu? Potem się jednak reflektuje, że tam jakoś przebolał 2 dni w toalecie. Przy tych widokach bardziej by go bolało:)

_MG_9547 (Kopiowanie).JPG
Zaczyna się!


_MG_9542 (Kopiowanie).JPG
Ano właśnie.


WP_20130906_045 (Kopiowanie).jpg
A my wcale nie na Riwierę. My dalej!


Poruszamy się dalej wybrzeżem, robiąc przystanek na śniadanko (zimne tosty z rana). Aż dojeżdżamy do Drvenika. Stajemy w niewielkiej kolejce aut, kupuje dwa bilety (2x140k) i chwilę później jesteśmy już na promie.

WP_20130906_057 (Kopiowanie).jpg
To nie nasz. Nasz prom jest ładniejszy, ale coś jakby podobny:)


Pogoda piękna więc wylegamy podziwiać widoki. Płyniemy, płyniemy.

_MG_9604 (Kopiowanie).JPG
Prawie jak w "Rejsie":)


Po pół godzinie lądujemy w Sucuraju w sznurze aut ruszamy słynną hvarską drogą. Myślałam, że zanim ruszymy zatrzymamy się na parkingu i ustalimy gdzie chcemy jechać. Dwa znane mi pola do wyboru. Każde w innym miejscu. Jedno w części dzikiej wyspy, drugie w tej cywilizowanej. Nie ma czasu na dywagacje. Trzeba jechać. Już na samym początku na tej wesołej wcale nie krętej drodze wyprzedzają nad dwa auta. Polskie rejestracje. Śpieszy im kutwa! Jakiś czas potem jadący z naprzeciwka samochód (nasi) spycha nas z drogi. Na szczęście to jeszcze nie były przepaście.
Jedziemy. Przypominają mi się wszystkie przeczytane na forum relacje. I te, w których czuć rozczarowanie, że tylko takie coś, że się ktoś spodziewał naczytawszy wcześniej prawdziwego koszmaru i takie mocno przerażone. Mi bliżej do tych przerażonych. Ja niestety ten model człowieczy typu: panikarz. Zwyczajnie się boję i tyle. Nie to, że nie ufam w mężowskie umiejętności. Kierowca na pokładzie najlepszy z możliwych. Ten strach, który mnie opanowuje jest poza mną, jest poza wszelkimi argumentami. Robi się nerwowo, bo ciągle mówię mężowi, że ma zwolnić i uważać. Robię więc coś najgorszego co można zrobić. Słowem wkurwiam kierowcę! Widzę w jego morderczym spojrzeniu, że jeszcze chwila a nasze małżeństwo zakończy się za chwil parę na tej oto drodze, że jeszcze jedno zdanie a zostanę wysadzona poza auto i zawieszona za barierką, której zresztą nie ma. Mordercze oko poparte jest komentarzem ustnym. Tak nastąpiła ta rzadka chwila kiedy mąż na mnie głos podnosi. Znaczy jest na granicy. (Jak tylko ktoś mnie oświeci jak wstawia się filmiki umieszczę tutaj z drogi). O są i barierki przez chwilę.

WP_20130906_075 (Kopiowanie).jpg
O jest zupełnie nieźle.


Staram się milczeć. On jedzie sprawnie, ale to nie on jest od strony przepaści i to nie on widzi to co ja. Owszem są jakieś widoki (tak grzeszę słowem „jakieś”), ale ja ich nie bardzo widzę, bo staram się mówiąc kolokwialnie nie narobić w majty:) To ja widzę te ostre, nieregularne krawędzie od strony tych widoków. Przez chwilę jedziemy za miejscowym samochodem. Widać, że zna tu każdy zakręt. Czuje się bezpieczniej. Niestety zostawia nas w pierwszej napotkanej miejscowości. Potem znowu jedziemy pierwsi. Za nami nikogo, przed nami nikogo. Jakoś lepiej czułam się w sznurku samochodów. Za to kierowcy jedzie się pewnie lepiej. Mijają kolejne kilometry. Jest duży fragment ładniejszej drogi (ja ją dopiero zauważam w drodze powrotnej), potem znowu gorsza. Staram się cieszyć oczy widokami. Może nawet udało mi się cyknąć drżącą ręką jakieś zdjęcie. Nie wychodzi mi to za bardzo.

SUCURAJSKA DROGA (wybaczcie nagłe pojawienie się chyba Erosa Ramazzotiego w tle. To chyba radio nam się włączyło)

https://www.youtube.com/watch?v=dlI8NvBR1A8&feature=youtu.be

https://www.youtube.com/watch?v=P0g3u7kzfas

CIĄG DALSZY

https://www.youtube.com/watch?v=6EPwWUq6x5w&feature=youtu.be

WP_20130906_074 (Kopiowanie).jpg
Staram się!


Przez to, że nie ustaliliśmy wcześniej gdzie jedziemy kiedy dojeżdżamy do pierwszych drogowskazów kierunek Hvar czy tunel Pitve robi się nerwowo. Krzyczymy na siebie. Każe zjechać z drogi. Zatrzymujemy się na parkingu obok pola namiotowego w Jelsie. Mąż się wkurza bo nie wie po co. Dobrze mu się jechało a ja mu zatrzymywać się każe! No ale trzeba ustalić żeby nie tamować ruchu kiedy dojedziemy do faktycznego rozwidlenia. Nic nie ustalamy bo jesteśmy na siebie po prostu źli i głodni. Ja optowałam żeby usiąść, napić się herbaty i zjeść i potem na spokojnie jechać. Mąż chce już po prostu być gdzieś na miejscu. To on dzierży kierownicę w ręku więc on decyduje. Jedziemy.
Jest rozwidlenie. Kierunek camping Vira 4km od miasta Hvar czy camping u Lilli w Jagodnej. Tyle dobrego nagadałam o tej Jagodnej, że mąż decyduje się na dzicz (mi już wszystko jedno). Jedziemy. Jest tunel.
TUNEL PITVE

https://www.youtube.com/watch?v=5OY8w_3T52s&feature=youtu.be

ZARAZ ZA TUNELEM

https://www.youtube.com/watch?v=cNPpoVC9GxQ&feature=youtu.be

Po tej sucurajskiej drodze nie robi na mnie wrażenia. Ale dojazd do niego, albo zjazd już robi. Wiem, że jeśli Jagodna to nie będzie żadnych nocnych wycieczek do miasta. Może dla tych co tu 2 tygodnie siedzą jest to fajna przygoda. Ale ja siebie nie widzę w nocy wracającej tymi drogami. Zwłaszcza z moją tendencją do histerii drogowej. Zapada mądra decyzja. Część pobytu (w planie 5 dni) w Jagodnej druga część obok Hvaru. Oddycham z ulgą. Jednak zobaczę te wszystkie miasteczka, o których czytałam. Sprawdzam jeszcze na forum jak jechać dalej i w końcu jesteśmy w Jagodnej.

_MG_0244 (Kopiowanie).JPG
O tu!


Jest i camping zaraz za tabliczka. Ostry zjazd w dół. Pierwsze wrażenie dla mnie dość niepokojące. Nie chcę tu utknąć na trzy dni! No ale nic to stało się już tu jesteśmy (gwoli ścisłości nie będę potem żałować ani minuty spędzonej w tym miejscu). Po dłużej chwili znajdujemy miejsce. Wszystkie fajne miejscówki zajęte. Rozbijamy się (wskazuje nam właścicielka) obok przemiłych rodaków. Nasze miejsce średnie, ale oni nam mówią, że jutro już jadą i możemy rano przejąć ich miejscówkę. Żeby było śmieszniej oni cztery dni temu też się zatrzymali w tym miejscu, w którym my i miłe Niemki rozbite obok też na drugi dzień też już jechały i miejsce się zwalniało. Tak więc się tradycja dopełniła. Kwaterka przejściowa. Szkoda, że my jej nie przekazaliśmy dalej nikomu. Rozbijamy obok namiot, tak byle było na tą jedną noc. Trochę rozmawiamy z naszymi sąsiadami.

WP_20130906_084 (Kopiowanie).jpg
Widok z namiotu


WP_20130906_088 (Kopiowanie).jpg
Tymczasowa miejscówka


Tymczasem zapada ciemność. I jest to ciemność totalna.

WP_20130906_097 (Kopiowanie).jpg
Noc zapada.


WP_20130906_092 (Kopiowanie).jpg
Ciemność! Widzę ciemność i...breję. Mniam mniam mniam:)


WP_20130906_103 (Kopiowanie).jpg
Jedyny w swoim rodzaju stojak na latarkę (lotorkę jak mawia Mort w Pingwinów) z tworzyw natuarlnych:)


Camping nie jest oświetlony. Tylko w strategicznych miejscach są latarnie. Zwiedzam kiepskiej jakości trzy damskie toalety. Tylko tyle na całość? Dwa prysznice bez światła, bez możliwości położenia szamponu, bez wieszaka. Podłoga też jakaś nie do końca. Nie sprawia to dobrego wrażenia niestety. Ja nie muszę mieć luksusów, ale jednak światło by się przydało.

Na szczęście przy recepcji spotykamy miłego rodaka, który na dzień dobry poleca mi nowy budynek nieopodal budynku recepcji. Kilka toalet nowych i czystych. Kwestia prysznica jeszcze mnie męczy. Jeden dzień mogę się nie wykąpać, no ale jutro już by wypadało. Po południu dnia następnego odkrywam, że w rzędzie drzwi w budynku wc kryją się dwa prysznice! Nie mają oznakowania więc myślałam, że to kibelki. Fajne prysznice. Nie ma żadnej półki ani wieszaka, ale to się da jakoś rozwiązać:)
Mało ludzi. Odnoszę wrażenie, że nie wszyscy wiedzą o tych sanitariatach. Trzeba do nich ich iść pod górkę koniecznie ze światłem. Nie polecam schodzenia z góry w mokrych japonkach!
A tymczasem zapada noc totalna!
Latarka czołówka przydaję się wyśmienicie! Jak to dobrze, że ją mam ze sobą. To był długi dzień kładziemy się spać:)

Dokładny opis pola na tu: z-namiotem-z-gory-na-dol-i-przez-hvar-t46575.html
Ostatnio edytowano 17.08.2014 15:23 przez papryczka79, łącznie edytowano 4 razy
ewelka1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 82
Dołączył(a): 19.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) ewelka1 » 12.08.2014 20:43

Witam,super się to czyta i czekam na c.d :D
My w lipcu 2013r byliśmy niedaleko w S.Nedjeli :D :papa:
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 12.08.2014 23:52

Jutro postaram się umieścić relację z następnego dnia. A póki co dodałam kilka filmików. Jeden do dnia poprzedniego i kilka do tego ostatniego:) Do zobaczenia!
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 15.08.2014 16:01

sobota 7.09/ niedziela 8.09

Raniutko słyszymy jak nasi sąsiedzi się pakują. Oni już kończą swoją przygodę z Chorwacją. Jadą do domku. My cieszymy się, że przed nami jeszcze tyyyle dni:))
Przenosimy namiot i mamy najpiękniejszą miejscówkę na świecie! Widok z okna cudny. Do tego kwaterka jest bardzo funkcjonalna. Prawie jak w domku.

20130908_114434 (Kopiowanie).jpg
Nasz domeczek!


20130908_114409 (Kopiowanie).jpg
W większej perspektywie.


WP_20130907_041 (Kopiowanie).jpg
Prawie jak w domku!


Nasze gospodarstwo domowe.

https://www.youtube.com/watch?v=DfBjI-ixHCg

Przed namiotem kontemplacja:)

https://www.youtube.com/watch?v=oUhhYWBQvDk

Plaża przypisana do pola pod naszym namiotem dokładnie. Trzeba na nią zejść betonową drogą w dół. Jest trochę ludzi ale to nie szkodzi.

20130907_095203 (Kopiowanie).jpg
Plaża


WP_20130907_012 (Kopiowanie).jpg
Plaża p zmroku bywała pusta.


WP_20130908_043 (Kopiowanie).jpg
Druga plaża kryję się za tą skałą.


Sobotę i niedziele spędzamy leniwie. Kąpiemy się (woda raczej zimnawa), pływamy na materacu (mężowski już umarł). Z materaca widzę nasz stolik i wietrzący się na płocie (to ogrodzenie chroniące przed przepaścią) śpiwór.

WP_20130907_014 (Kopiowanie).jpg
O jest w oddali śpiworek się wietrzy.


Zapragnęłam mieć zdjęcie jak się unoszę na materacu. Takie wiecie z góry. Pełna profeska. No to zaczynamy. Mąż na górze z aparatem, ja ruszam na podbój naturalnego akwenu wodnego:

_MG_9649 (Kopiowanie).JPG
Idę do wody. Będę się unosić tajemniczo i wyglądać pięknie! Rzekła pani w abażurze na głowie i poszła, ale...


_MG_9652 (Kopiowanie).JPG
Hej fotograf u góry gotowy?


_MG_9654 (Kopiowanie).JPG
Plan jest taki. Położę się na brzegu na materacu i popłynę. Pestka!


_MG_9655 (Kopiowanie).JPG
No to siadam, a fale ze mną będą współpracować. O!


_MG_9657 (Kopiowanie).JPG
No siedzę. Oj fale nie współpracujecie ze mną! Jakoś tu jakby chybotliwie troszkę.


_MG_9660 (Kopiowanie).JPG
Ok trzymam się. Teraz trzeba się jakoś sprytnie obrócić na plecki.


_MG_9663 (Kopiowanie).JPG
Nie. Nie tędy droga jednak. Trzeba inaczej. Wiem. Wstanę i pójdę w głąb i się w wodzie wdrapię. Ach jaki genialny plan!


_MG_9665 (Kopiowanie).JPG
No to start. Wpłynę sobie pomiędzy tych ludzi i zarzucę sobie nóżkę na materac i...


_MG_9676 (Kopiowanie).JPG
Nie wejdę tak będę wisieć!:)


No i taki komiks zdjęciowy nam wyszedł. W roli głównej pani w abażurze, fale i pomarańczowy materacyk. W rolach drugoplanowych dwie pary towarzyszące bym podskokom (pod wodą nie widać, ale ja podskakiwałam!), oraz niewidoczny mąż- fotograf ukryty na górze.
Jam uparta więc jak tylko się woda uspokoiła podjęłam drugą próbę. Tym razem udaną. O to dowód!

_MG_9789 (Kopiowanie).JPG
No w końcu wlizłam!


_MG_9794 (Kopiowanie).JPG
O!


Na obiady jemy pyszne breję i makaron z pesto (rany jakie to dobre!), na śniadanie jemy tosty (rany jakie to dobre!).

20130907_124147 (Kopiowanie).jpg
kuchnia.


20130907_125437 (Kopiowanie).jpg
obiaaad!


Dbam o nasze gospodarstwo domowe. Zupełnie odwrotnie niż w domku. Tu uwielbiam myć nawet naczynia. Cudownie się zasypia przy wtórze szumu fal. Obok stacjonują chyba Niemcy. Nic o nich nie wiemy, bowiem mieszkają w dużym busie, który pełni fantastyczną naturalną ścianę. W niedziele wyjadą i wprowadzą się następni Niemcy. Uciekną o brzasku:))
Cały ten czas spędziliśmy w tym jednym miejscu. Pewnie dookoła są piękne zatoczki, ale postanowiliśmy oddać się totalnemu lenistwu i nie odpalać nawet autka. Nóg też nie odpalać. Tylko mały spacer na pobliskie wzgórza winne. Trafiliśmy na przebrzydły zaprawdę zachód słońca. Mąż najszczęśliwszy. Nic nie musi robić.

_MG_9706 (Kopiowanie).JPG
Spacerek po okolicy (niedalekiej. Tam nie ma gdzie iść) na wzgórza, na których mieszka przyszłe winko.


_MG_9726 (Kopiowanie).JPG
Szpanuję na fotografa. Cykam okolice.


_MG_9775 (Kopiowanie).JPG
i łodzie.


Ja też zaczynam wypoczywać w 100%. Nigdzie mnie nie gna. Zasadniczo nie drzemikuje w ciągu dnia. Tu raz mi się zdarzyła na tym legowisku nie tyle drzemeczka co sen najgłębszy z możliwych.

20130908_154411 (Kopiowanie).jpg
Uwaga na tej kanapie dopada nagła, nieprzeparta drzemka!


Zasiadłam dzielnie z książką i jakoś mi to lekturowanie się nie specjalnie wyszło. No nie, że w ogóle. Trochę poczytałam na naszej kanapie, ale największa potrzeba dopadała mnie wieczorem. Bo co tu robić od tej 20 kiedy ciemności egipskie a tyle wieczora przede mną. I znów latarka czołówka okazała się bardzo przydatna.

WP_20130908_058 (Kopiowanie).jpg
Wieczorową porą gdy dopadnie nie dyskutowalna potrzeba lektury na Hvarze czyta się tak:)



DO ZOBACZENIA!
p.s miał być w jednym poście w opisany jeszcze jeden dzień, ale jak się okazało po godzinie walki ze zdjęciami i opisami, że wszystko się pomieszało i że muszę zrobić jeszcze raz, zdecydowałam się tylko na jeden dzień:)
CroTisiU
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 272
Dołączył(a): 30.06.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) CroTisiU » 15.08.2014 16:56

Super relacja miło się czytało pozdrawiam :papa:
KrzychuZiom
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 661
Dołączył(a): 04.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) KrzychuZiom » 16.08.2014 08:57

ale fajnie :P
papryczka79
Odkrywca
Posty: 68
Dołączył(a): 23.06.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) papryczka79 » 17.08.2014 15:13

PONIEDZIAŁEK 9.09.2013


Po śniadanku pakujemy nasze bambetle i wracamy do cywilizacji. Trochę mi smutno (ja się szybko przywiązuje do naszych tymczasowych domków i za każdym razem mam obawę, że następne pole już nie będzie takie fajne. Konsekwentnie za każdym razem się mylę). Przemyśliwujemy jeszcze jeden dzień żeby pozostać. W podjęciu decyzji pomaga nam pogoda, która jakby nieco zaczyna niedomagać. Jakiś taki wiatr nieprzyjemny i chłodnawo.

WP_20130909_001 (Kopiowanie).jpg
Niedomagająca pogoda.


Wyjeżdżamy z campingu GPS i niezawodny Krzysio H każe nam skręcić w lewo. Jedziemy. Mi coś nie pasuje. Żeby wrócić do tunelu trzeba pojechać tam skąd przyjechaliśmy. Krzysio prowadzi nas do Hvaru i owszem. Nawet mówi, że to 18km i przewidywany czas podróży 1,5h. Tak on nas pragnie przeczołgać starą drogą! I tu po raz kolejny przydają się informację z forum. Wiem, że są dwie drugi, wiem że trzeba wrócić przez tunel. Nie chcemy jechać starą drogą. Ja dziękuje bardzo! Poza tym foczka ma zawieszenie takie jakie mają foczki. Nie chcemy jej zniszczyć. Trzeba zawrócić. Mi się manewr zawracania na tej wąskiej drodze wydaje nie do wykonania. Ale na szczęście dla mojego męża to nic trudnego. Pikuś po prostu. Patrzę jak foczka już przodkiem stoi do przepaści podczas obracania się i raduje do wewnątrz, że to nie nasza stara Fordziczka typu kombi, bo ona by już chyba odrobinkę zwisała.

_MG_9813 (Kopiowanie).JPG
Jedziemy.


Zawracamy i jedziemy przez tunel.

_MG_9820 (Kopiowanie).JPG
Tunel


_MG_9842 (Kopiowanie).JPG
To gdzie teraz?


Potem już piękna, normalna droga do Hvaru. Mijamy Dubovice (o to tu jest ta plaża! Ale fajnie), mijamy Zarace i Milne. Widzę skręt na camping. Już za późno padło na Vire. Mam złe przeczucia względem tego pola. Nie mam zaufania do tych profesjonalnych campingów z gwiazdkami. No nic to nie będziemy już zawracać. 4Km za Hvarem mijamy miejscowość Vira i lądujemy na campingu.
Nie podobuje mi się specjalnie. Dość długo szukamy parcel B (tych tańszych) w końcu wybraliśmy taką blisko recepcji i sanitariatów. Rozbijamy się. Rany jak tu brzydko i bez duszy. Jedyny plus to świetne kibelki i prysznice. No pełna profeska. Te parcele A dużo fajniejsze. Te na obrzeżach po prostu brzydkie. Za to blisko recepcji więc i wi-fi jest.

WP_20130909_014 (Kopiowanie).jpg
Kemping Vira wita nas deszczem (o czym świadczy suszący się trójkowy parasol).


WP_20130909_012 (Kopiowanie).jpg
Przez kilka chwil po rozłożeniu naszego domku panuję śliczny porządek...a potem? A potem już nie.


_MG_9918 (Kopiowanie).JPG
Na szczęście we wrześniu jest pusto. Ale i tak jakoś niekoniecznie fajnie.


Camping wita nas deszczem. No świetnie po prostu. Na szczęście się rozpogadza. Jemy obiad i pojawiają się osy. Nie wiem skąd się one biorą. Z krzaków, czy z tych kamiennych murków? To drugie miejsce, w którym spożywam posiłek w namiocie za siatką.

IMG_1486 (Kopiowanie).JPG
Tak się jada na kempingu Vira.


Żyć się po prostu nie da! Odwiedza nas też kot, który wypisz wymaluj ma pysk jak Hitler. No sorry ale poważnie. Ta grzywka i ten wąsik! Zobaczcie sami. Zjada nasze parówki. Pozbywamy się ich bez żalu. Są chorwackie ja ich nie chce jeść. Są fuuj!

_MG_9855 (Kopiowanie).JPG
Kot o niesławnym imieniu nadanym mu w pierwszym nieokiełznanym odruchu. wyglądało to tak. Okrzyk męża: "Żabka, żabka patrz Hitler! Hitler żyje i mieszka na Hvarze!" hahahahaha!


No nic to zbierajmy się do Hvaru.
Zostawiamy autko na parkingu strzeżonym. Przez te trzy dni w Jagodnej nie wydaliśmy ani grosza. Tylko 40k za dostęp do internetu przez cały czas. No i opłata za pobyt 17 euro za noc. Trzy dni do przodu z pieniędzmi. Podoba mi się to. Mąż się śmieje, że straszny ze mnie żul na wyjazdach. No żul. W takich pięknych miejscach smakuje mi nawet breja ze słoika:)

Hvar robi na mnie duże wrażenie. Spędzamy w nim cały wieczór. Chwilę pada. Pojawia się tęcza. Trafiamy na ten magiczny moment kiedy słońce szykuje się do snu i pada takie piękne światło. Specjalnie poszliśmy na drugą stronę by móc obserwować wędrówkę słońca po kamienicach.

WP_20130909_028 (Kopiowanie).jpg
Bez babulinki w czerni miasteczko jest niekompletne.


_MG_0021 (Kopiowanie).JPG
Wędrówka słońca po Hvarskich dachach.


_MG_0030 (Kopiowanie).JPG
Tęcza


_MG_0049 (Kopiowanie).JPG
Wieczór powoli zapada.


_MG_0099 (Kopiowanie).JPG
Plączemy się po uliczkach.


_MG_0112 (Kopiowanie).JPG
A tymczasem ciemność.


_MG_0091 (Kopiowanie).JPG
Jest moc!


Plączemy się uliczkami. Zapada noc, coraz więcej turystów. Mąż mi gdzieś znika i wraca z pizzą za 55kun. Rzucam gromami ale zajadam. Jest pyszna.

_MG_0118 (Kopiowanie).JPG
Na dowód, że jedliśmy nie tylko pyszne breję:)


Chwilę błyska się nad miastem. Płacimy za parking 40kun! (o duże wydatki dziś wcześniej były jeszcze zakupy żywieniowe).

_MG_0115 (Kopiowanie).JPG
Ohyda nie?


_MG_0144 (Kopiowanie).JPG
O i kolejna ohyda!


_MG_0226 (Kopiowanie).JPG
Przez chwilę nie widać turystów.


_MG_0214 (Kopiowanie).JPG
Każde miasteczko ma swoje własne magiczne Macondo.


_MG_9931 (Kopiowanie).JPG
Na samym początku wędrówki.


_MG_0246 (Kopiowanie).JPG
I tu byliśmy i tam byliśmy i tu...


_MG_9998 (Kopiowanie).JPG
O taaak!


_MG_0176 (Kopiowanie).JPG
Pięknie!


_MG_0074 (Kopiowanie).JPG
Czy widzisz światełko w okienku?


_MG_0122 (Kopiowanie).JPG
Galeryja (trochę czasu minęło zanim udało mi się ustrzelić fote bez człowieków na trasie.


Hvar

https://www.youtube.com/watch?v=pVUp4aLBA0w

https://www.youtube.com/watch?v=DPGrLfBwQDQ

https://www.youtube.com/watch?v=m_DBUT6FyNI&feature=youtu.be

https://www.youtube.com/watch?v=DPGrLfBwQDQ
Wybaczcie trzęsący się ekranik podczas przemieszczania się. Lepiej telefonem się nie da:)

Po spędzeniu kilku godzin w tym cudnym miejscu wracamy na pole. Musimy się uwinąć przed 23 bo po tej godzinie już wjeżdżać samochodami nie można na teren campingu. Nie chcemy zostawiać naszej szafy na pobliskim parkingu.
W nocy bardzo wieje. Pierwsza kiepsko przespana noc. Wszystkie poprzednie przespane snem niemowlęcym. Spokojnym i głębokim. Nie ma to jak świeże powietrze.A morskie to już w ogóle cud, miód i orzeszki!
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 17.08.2014 20:45

Co do os, czy pszczół to mamy jeden sprawdzony przepis: należy przeciąć butelkę plastikową np. po wodzie w połowie. Tą górną część trzeba wsadzić "dziubkiem" w dół do tej drugiej dolnej części i nalać trochę słodkiego soku czy coli i postawić to troszkę dalej od miejsca posiedzenia. Wtedy osy skupią się na tej słodyczy, a my mamy spokój. Gdy owad wpadnie do takiej pułapki, to później ciężko mu się z niej wydostać i się najzwyczajniej w świecie topi.
banankochan
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 510
Dołączył(a): 14.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) banankochan » 18.08.2014 07:42

agata26061 napisał(a):Co do os, czy pszczół to mamy jeden sprawdzony przepis: należy przeciąć butelkę plastikową np. po wodzie w połowie. Tą górną część trzeba wsadzić "dziubkiem" w dół do tej drugiej dolnej części i nalać trochę słodkiego soku czy coli i postawić to troszkę dalej od miejsca posiedzenia. Wtedy osy skupią się na tej słodyczy, a my mamy spokój. Gdy owad wpadnie do takiej pułapki, to później ciężko mu się z niej wydostać i się najzwyczajniej w świecie topi.




Sadysta :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacja debiut z góry na dół samochodem. - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone