Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja 2011 czyli cała prawda wyszła na jaw

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
alj
Podróżnik
Posty: 28
Dołączył(a): 11.12.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) alj » 03.02.2013 15:45

No relacja piękna, dramatyzm sytuacji poszedł mocno w gorę po awarii auta, czekamy z niecierpliwością na dalszą relację. Mnie aż ściska w dołku jak pomyśle że mogłoby mi autko nawalić na urlopie. Autko mam dość nowe, ryzyko mniejsze ale za to koszt naprawy byłby większy.
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 03.02.2013 17:37

Tak,do śmiechu to nam nie było. Ale o tym w ciągu dalszym relacji.

Ford w Chorwacji miał 6 lat ,czyli teoretycznie nie był wiekowy - serwisowany i przeglądnięty technicznie przed wyjazdem.
Ale cóż, złosliwość rzeczy martwych.
Dlatego zawsze wykupujemy full ubezpieczenie samochodu, bez względu na wiek auta.
Nie unikniemy kosztów samej naprawy ale za to pomoc drogową mamy zapewnioną za free.

Jeszcze większy numer wyciął nam ten sam Ford w zimie :evil: Miał nas zawieźć na narty do Austrii.Ujechał 30 km i ...zamarzł ! 8O
Na narty nie dojechaliśmy.Nie chcieliśmy sprawdzać cen serwisu w Austrii.Na szczęście nie dawaliśmy zaliczki za apartament.

Za karę Ford został sprzedany :mrgreen:
Nie chce z nami jeździć to łaski bzy :papa:
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 03.02.2013 17:46

W oczekiwaniu na naprawę auta dreptamy po Petrcanach.

Petrcane w dzień :

Obrazek

Petrcane o zmierzchu :

Obrazek

Romantycznie :

Obrazek

z mieszkańcami :
Obrazek

i puste :

Obrazek

Petrcane określiłabym jako spokojną i przyjemną miejscowość.Ale nie ma tu ducha historii i klimatu typowego dla dalmatyńskich miejscowości.

Pobyt umilamy sobie :
- szybkim plażowaniem.Nie siadamy nad morzem, tylko korzystając z bliskości plaży wyskakujemy do wody i wracamy przed namiot
- grą w karty zapijaną winem - no skoro nie jeździmy samochodem :mrgreen:
- wizytami w miejscowej restauracji :D

Pierwszego dnia a właściwie to pierwszego wieczoru zasiadamy w restauracji przy głównym deptaku.Jest pustawo.Ku naszemu zdziwieniu przez dwadzieścia minut kelner nie raczy do nas podejść, zniesmaczeni przenosimy się do następnej restauracji, którą widzimy z restauracyjnego ogródka.
I to jest strzał w dziesiątkę.Miło, klimatycznie, chorwacko. Ożujsko smakuje jak nigdy :-)
Jedzenie pychota.Przez te kilka dni "aresztu"w Petrcane chodzimy tam co wieczór.
Przy wejściu rosną krzewy rozmarynu.Obok postawiono restauracyjny gril - kucharz rozmarynową gałazkę macza w smarowidełku i smaruje grilowane jedzonko.Aromaty nieziemskie. :papa:
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 03.02.2013 18:56

Następnego dnia dzwonimy do Axy zapytac co z autem.
No cóż, chorwacki serwis Forda ma bardzo wolne obroty.Przez cały dzień nie mieli czasu ,żeby podnieść maskę w naszym aucie !

Parę nerwowych telefonów i przed 16.00 (godzina zamknięcia serwisu) dowiadujemy się,że poszło jakieś łożysko.Oczywiście każemy natychmiast wymienić.

Kolejny dzień : jedziemy autobusem do Zadaru,żeby osobiście pogonić serwismanów.
Nie znam chorwackiego ale w zadarskim fordzie odniosłam wrażenie,że słowo "natychmiast" znaczy "chyba,może,jeszcze nie wiem..."

Obsługa bardzo miła, po chwili znalazł się angielsko- języczny pan, który potrząsając kartonowym pudełeczkiem z nowym łożyskiem zapewniał nas o wzajemnej miłości i współpracy chorwacko-polskiej.

Na parkingu serwisu pełno aut na obcych rejestracjach - no cóz, nie tylko nam Ford odmówił współpracy.Ale fachmani smędzą się okrutnie - jakoś nie widać życia w warsztatach.

Maltretujemy Axę ,żeby przyspieszyli naprawę,która jak się okazało trwała maksimum 30 minut ! łącznie z wprowadzeniem auta do warsztatu.

Rano pakujemy dobytek i zostawiamy pod zadaszeniem tarasu domu gospodarza, a sami jedziemy do Zadaru odbić auto,które podobno ma być dzisiaj naprawione.

Długo by opowiadać jak to w Fordzie było... :cry:
Wreszcie o 14.00 mamy samochód wzbogacony o nowe łożysko , my zaś zubożeliśmy o 1,5 tysiąca złotych :evil:
Serwis Forda w Polsce też kroi nieźle, więc nie dziwi nic (mechanik poza serwisowy określił koszt naprawy na około 800 złotych )

Wracamy na kemping po bagaże.Rozliczamy się z właścicielem i tu niespodzianka.Nie liczą nam za samochód ! Bo przecież auto w Zadarze.Bardzo miły gest.Dziękujemy :papa:
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 03.02.2013 19:00

Kolejna tytułowa prawda wyszła na jaw !
Awaria auta pozbawiła nas wolności !

Utknęlismy w Petrcane jak w wielkiej czarnej dziurze.

Obrazek

Chorwacja w Petrcane zaczynała tracić urok :(
Zadar stawał się zwykłym dusznym i tłocznym miastem. Północna Dalmacja przegrała z Południową i Środkową.

Zwyczajowe ADHD podróżnika jakie towarzyszyło nam od pierwszego dnia naszych wakacji zaczęło nas opuszczać.

Powoli zaczęliśmy myśleć o powrocie do domu i o naszej psicy :

Obrazek
mervik
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6870
Dołączył(a): 03.11.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) mervik » 03.02.2013 20:25

przykre są chwile, jak na wakacjach coś nam nieprzyjemnego się wydarzy . :(
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 03.02.2013 20:57

Bardzo przykre.Zwłaszcza,że plany mieliśmy inne.
Petrcane miało być dwudniową bazą do wypadów w okolice,a potem mieliśmy
przesunąć się wyżej w stronę Rijeki i tam pozwiedzać.
Niestety,awaria auta zmieniła nasze plany.
Podejrzewam,że nie powtórzymy już tej trasy - kuszą nas jeszcze inne,nieodkryte przez nas strony.A urlop letni jest tylko raz w roku :-(
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 04.02.2013 09:41

Zmierzamy ku domowi.Zakładamy,że jedziemy do Lenti
na Węgrzech.Jeśli z uwagi na późną porę wyjazdu z Petrcan nie damy rady dojechać uzgadniamy plan awaryjny,czyli międzynocowanie na kempingu.
Oboje z mężem nie przepadamy za jazdą nocą.Przetestowalismy na sobie jazdy po nocy i zgodnie stwierdzamy,że to nie dla nas.Noc jest od spania i basta.
Mój małżonek nie lubi zmiennika w mojej osobie (doprawdy nie wiem dlaczego :mrgreen: ) stąd ciężko w pojedynkę jechać non-stop.
Te nasze nocne próby jazdy sa warte wspomnienia,więc pozwolę sobie na dygresję ( a co, moja relacja w końcu :boss: )

Próba pierwsza :
Jedziemy nad Bałtyk.Przed nami pi -razy oko 650 km, co w przełożeniu na godziny wychodzi koło 10 .
Plan zakładał jazdę na noc.Wyjazd koło 21.00 - dziecko (3 letnie wówczas) będzie spało,luz-blues.
Pierwszy zgrzyt powstał przy pakowaniu się do auta.Śpiące dzieciątko wzięte na ręce darło sie w niebogłosy - zostaw mnie,chcę do łóżka ! 8O Wyło tak przez 2 piętra w bloku - jeszcze nigdy nie leciałam tak szybko po schodach .
Umoszczone na tylnim siedzeniu dało za wygraną i usnęło.
I tak dojechaliśmy pod Częstochowę (około 120 km).I upss..korek na dwa pasy ..wypadek...
Czekamy w tym korku i czekamy.Robi się 12.00 w nocy -stwierdzamy,że jeszcze pół godziny i trzeba będzie wrócić do domu bo nie ma sensu.Wyjedziemy ponownie już w dzień.
Na szczęscie drogę udrożnili.Przed Łodzią zatrzymujemy się na łyk kawy.Stoimy przy otwartym bagażniku i siorbiemy kawkę gdy w prześwicie (jedziemy TICO czyli prawie kombi )pojawia się głowa naszego obudzonego i wyspanego dziecka : o ciężarówka jedzie! Syn nie zasnął juz ani na moment,więc podróz minęła nam pod tytułem "gdzie to morze ".
Następne wyjazdy nad morze zaczynamy o 4.00 rano i taka opcja jest najlepsza.

Próba druga:

Wracamy z Grecji.Na granicy Węgier jesteśmy koło 14.00 Znajomi z drugiego auta jadący do domu na wschód Polski decydują sie na nocleg gdzieś przy basenach.Przed nami kawałek autostrady ,więc decydujemy się na dalszą jazdę.
Za Budapesztem dobre się kończy.Trwaja jakieś roboty drogowe i zamknięty jest wiadukt.Węgierskie słuzby drogowe zamykają go w prosty sposób.Na środku stoi Pan z chorągiewka i nie wpuszcza aut na wiadukt, wskazując jakąś boczną drogę.Dogadaj się z Madziarem na temat objazdu - tablicy informacyjnej z mapą objazdu nie uswiadczysz. 8O
Cóż jedziemy w bok.Pojeździlismy tak sobie dwie godziny ! w końcu ulitował sie nad nami przejeżdżający Węgier i wyprowadził nas z objazdu.
Jest noc głucha i Słowacja.Małżonek powoli pada na twarz.Skręca w końcu w leśną droge,zatrzymuje auta i stwierdza,że om musi podrzemać chwilę bo nie da rady.
Ja przerażona oczyma wyobraźni widzę te bandy romskich zbójców otaczające nasze auto ...zabiorą nam lodówkę turystyczną ..a tam Metaxa , nie zjedzone polskie paszteciki z kogutkiem... 8O o mamusiu !!!
Wywalam małżonka na siedzenie pasażera , siadam za kierownicą.
Oczy mi sie też kleją ale strach przed atakiem złego dodaje mi sił.Dojeżdżam do miasta i tam znajduję stację benzynową z oświetlonym parkingiem.
Chwila postoju,próbuję drzemać ale światła parkingu mi przeszkadzają...I tak zmieniając się z mężem co chwila domęczamy drogę.Jesteśmy w domu o 8 rano.
Nieżywi ze zmęczenia, ani spać ani cokolwiek robić..porażka.

Próba trzecia :
Wracamy z Francji.Przystanek zaplanowaliśmy w Rust
(już w Niemczech) tak,żeby zaliczyć wesołe miasteczko Europa-Park (na stare lata człowiek cokolwiek dzicinnieje ).
Teoretycznie nauczeni poprzednim nocnym doświadczeniem postanawiamy 1 noc przespać na kampingu, dzień spedzić w wesołym miasteczku a potem jechać w kierunku Polski do 22.00-23.00. Potem rozstawić namiot na parkingu i przespać się do 4-5 rano.Namiot mielismy taki samorozkładający się więc rozłozenie go trwa dosłownie minutkę.
I tak też robimy.Dochodzi 23.00 Znajdujemy miły parking otoczony drzewami.
Moim genialnym pomysłem (ja mam zawsze genialne pomysły :D ) było rozłożenie się z namiotem na trawniczku koło TIR-ów.Będzie raźniej !
Porażka !
Blisko był wjazd na parking więc cały czas miałam wrażenie że jakieś auto wjedzie nam do namiotu, nie mó?wiąc o tym,że swiatła omiatały nasz domek dokładnie.Na domiar złego Panowie kierowcy mieli powłączane agregaty
- warkot okropny... Doleżeliśmy tak do 4.00 .
I znowu zmieniamy się z mężem za kierownicą męcząc droge do domu.Na szczęście z Niemiec mamy super drogi (cały czas autostrada) więc jakoś dajemy radę.

I tu pragnę zauważyć,że mój małżonek oddaje mi kierownicę tylko w stanach zagrażających życiu.
Syn robi prawo jazdy i mąż obiecuje mu kierowanie na najbliższych wakacjach.Zobaczymy... :mrgreen:

Próby czwartej nie podejmujemy !
O zmierzchu jesteśmy na granicy chorwacko-węgierskiej.Za ostatnie kuny uzupełniamy napoje wyskokowe (degustacyjnie oczywiście,żadne tam popijawy... :lol: ).Wpychamy butelczyny w zakamarki bagaznika i przy okazji jak się potem okazuje gubimy wiosło od pontonu.
Wjeżdżamy do Węgier.
Płacimy kolejne frycowe tych wakacji.Teoretycznie wiem,że jeśli pojedziemy z Lenti drogą 86 nie musimy kupować winiety.Ale to tylko teoria.Mijamy rondo a tam znak " matrica".
Konsternacja! A może jednak zachaczamy o drogę płatną ? Nie lubimy jeździć na gapę, szybki nawrót autem do granicy i tam w kantorze kupujemy winietę.
Za kilka kilometrów już jesteśmy pewni,że winiety nie potrzeba. Droga rozjeżdżają się w dwa kierunki,ten nasz jest bez "matricy"
Dojeżdżamy do Lenti i szukamy kempingu.Kierujemy się na znaki :termal furdo" , bo interesują nas baseny termalne i tamtejszy kemping.
Jest.Niestety kemping nie jest połączony z basenem.
Przykro.
Sam kemping full wypas.Miejsca kempingowe oddzielone żywopłocikami , wśród drzew..łazienki pierwyj sort..
Rozbijamy obóz i próbujemy chorwackiego winka ze stacji benzynowej.
To było najlepsze wino kupione w Chorwacji :D

proszę nie oddychać z ulgą - ciąg dalszy nastąpi :mrgreen:
:papa:
Ostatnio edytowano 08.02.2013 21:13 przez Aune, łącznie edytowano 1 raz
alladyndelscorcho
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 445
Dołączył(a): 04.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) alladyndelscorcho » 06.02.2013 20:37

Kontynuuj, kontynuuj. Wszyscy cicho siedzą ale z pewnością śledzą z wypiekami na twarzy :)
ania.i
Odkrywca
Posty: 110
Dołączył(a): 28.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) ania.i » 06.02.2013 21:42

przeczytałam caluśką relację :) świetna, uśmiałam się i nacieszyłam oczy :D zapisuję się do grona stałych czytelników :mrgreen:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 06.02.2013 22:03

ja tez siedze.. :wink: i sledze :mrgreen:
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 06.02.2013 22:13

Wcale nie oddetchnelam z ulga! :)

Ale prawie sie zapowietrzylam na widok Waszego psiaka.... Prze-sli-czny!!!!!! :mrgreen:
Alez bym go wytarmosila........ ;)
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 06.02.2013 22:19

alladyndelscorcho napisał(a):Kontynuuj, kontynuuj. Wszyscy cicho siedzą ale z pewnością śledzą z wypiekami na twarzy :)



ania.i napisał(a):przeczytałam caluśką relację :) świetna, uśmiałam się i nacieszyłam oczy :D zapisuję się do grona stałych czytelników :mrgreen:


Dzięki za słowa otuchy :-) i uznania.
Nie byłabym pewna ,że śledzą .Pewne jest ,że cicho siedzą :mrgreen:
Ale relację oczywiście dokończę.Będzie jeszcze o knajpie co to pojawia się i znika :D

agapi napisał(a):ja tez siedze.. :wink: i sledze :mrgreen:


I Ty tutaj ? A ja w Twoim wątku w kolejce stoję... 8O
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 06.02.2013 22:23

no popatrz 8O ...to wracaj z tego ogonka i moze kawusie jaka zrob... :? :smo:
Aune
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 146
Dołączył(a): 22.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aune » 06.02.2013 22:33

Proszę bardzo :
Obrazek

a do kawusi pączki :
Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacja 2011 czyli cała prawda wyszła na jaw - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone