napisał(a) Franz » 18.08.2017 14:50
Budzik dzwoni odrobinę później niż zwykle, bo o 5:55, poza tym nie przygotowałem wieczorem prowiantu, więc teraz trochę czasu mi na to schodzi i startuje odrobinę później niż w poprzednie dni. Nie mam się co spieszyć - dzisiejsza trasa jest właściwie spacerem bez konkretnego celu, chociaż jego ramy z grubsza sobie nakreśliłem.
Ścieżka prowadzi w las, a kiedy łączy się z jej niższym wariantem, drzewa już rzedną, szybko przechodząc w pojedynczo rozrzucone okazy. Mijam tablicę informującą o przeprowadzonym trzy lata wcześniej remoncie trasy oraz terenu dookoła po jakimś lokalnym kataklizmie i zakosami w otwartej przestrzeni forsuję dosyć strome zbocze. Kiedy spostrzegam nieco w dole, po lewej, mijane jezioro, schodzę ze szlaku, bo przecież takiej atrakcji sobie nie daruję.