Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

ALBANIA - powrót na stare śmieci

Nazwa Albanii wywodzi się ze źródeł greckich i rzymskich, nawiązując do koloru białego. Sami Albańczycy używają nazwy Shqipëria, co oznacza Krainę Orłów. Albania jest niewielkim krajem - jej powierzchnia wynosi to niewiele mniej niż powierzchnia województwa wielkopolskiego.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.01.2014 22:28

Przechodzimy tak kilkaset metrów. Byłaby możliwość nawet iść dalej, ale wszyscy mamy w planie jeszcze gdzieś dzisiaj jechać, więc zawracamy.

Obrazek

Jeden z naszych towarzyszy ustala z przewodnikiem, że da się wdrapać po ścianie i przejść górą wąwozu zamiast brodzić z powrotem wzdłuż rzeki, więc wracamy o jedną osobę mniej.

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na górze ustalamy, że zapłacimy przewodnikowi 10 euro. Ten zaprasza nas do kawiarni na kawę. Daje mi też do zrozumienia, że swoim autem nie przejadę stąd do Permet (a takie miałem plany). Na mapie to tylko jakieś 40 kilometrów przez góry, ale cóż, to droga dla jeepów, a Skoda musi o tym skrócie zapomnieć i jechać jakieś 150- 250 kilometrów dookoła.

Obrazek

Rezygnujemy z kawy, żegnamy się naszymi jednodniowymi towarzyszami, którzy właśnie tym skrótem przez góry chcą się udać w kierunku Sarandy, i wracamy tak jak tu przyjechaliśmy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale oto na horyzoncie – tak jak i wczoraj - Corovode:

Obrazek
Ostatnio edytowano 07.01.2014 22:35 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.01.2014 22:29

Zatrzymajmy się na moment na centralnym placu. Zjemy drugie śniadanie, wyjmiemy kasę z bankomatu…

Obrazek

Pośród zadbanych klombów pomnik Riza Cerova, rewolucjonisty, który walczył z królem Zogu. Za czasów Hodży stał w panteonie bohaterów narodowych jako członek … Niemieckiej Partii Komunistycznej i jako ten, który przebywał w ZSRR.

Obrazek

Idę na spacer wokół ryneczku. Po raz pierwszy w Albanii nie udaje mi się znaleźć bankomatu. Jest za to jakieś 6 kawiarni i restauracji. Jak na taką dziurę, nie mogę się nadziwić, że one jakoś funkcjonują i to jedna koło drugiej. Czy to dlatego, że espresso kosztuje 1-2 złote i każdego na kawkę w tej sytuacji stać?

Obrazek

Były Dom Partii?:

Obrazek

Jakiś dopływ Ossumi tuż za ryneczkiem – równie szary…:

Obrazek

Ruszamy dalej, ale wkrótce zatrzymujemy się ponownie w kolejnej miejscowości: Polican, mieście-widmo. Kiedyś funkcjonowała tu fabryka zbrojeniowa, a mieszkańcy miasta byli odcięci od świata. Każda wieś ma swojego wiejskiego idiotę, a każdy kraj ma swoje miasto-widmo.

Upał jest straszny i nie chce się wysiadać nawet z auta, które nie ma klimatyzacji, ale widzę bankomat, i to niejeden. Zapada decyzja o dłuższym postoju. Rozbijamy się w kawiarence na ulicy. Tu też zatrzęsienie kafejek. Espresso faktycznie 1 zł, więc po pierwszym biorę drugie, aby wreszcie się obudzić

Obrazek

Mojej Lepszej zachciewa się sandwicza. Zostawia mnie z espresso i przechodzi na drugą stronę skrzyżowania do fast foodu. Tam usiłuje wytłumaczyć kobiecie z czym chce tego sandwicza, ale tamta tylko „OK, OK” i każe jej usiąść przy stoliku. Tuż obok jakiś facet myje swoje auto szlaufem, dzieci jeżdżą na rowerach, otwiera się sklepik z burkami – albańska ulica powoli rozbudza się po 16:00, kiedy kończy się czas sjesty.

Obrazek

Espresso wypite, przechodzę do Mojej Lepszej, która wciąż siedzi z Młodym i Młodą. Wkrótce tajemnica się wyjaśnia. Sprzedawczyni ściągnęła swoją nastoletnią córkę, która mówi po angielsku, aby ta dowiedziała się od nas precyzyjnie co chcemy zjeść. To miłe. Sandwicz za 3-4 złote bardzo nam smakuje. Jeszcze tylko krótki wypad do cukierni, gdzie miły pan pakuje nam ciasteczka na sztuki i jedziemy dalej w kierunku Beratu.

W międzyczasie wychodzi, że klapa pod naszym podwoziem słabo wytrzymała wstrząsową drogę z Kanionu Ossumi i znowu zaczyna szurać po ziemi. Postanawiam rozejrzeć się za mechanikiem. Jest coś! Bardziej wygląda na myjnię niż mechanika, ale ma kanał, więc może sobie poradzą. Dogaduję się na migi z gościem w czym problem i ten przy pomocy identycznych plastikowych zacisków, montowanych tym razem w nowych miejscach, przyczepia klapę.

Obrazek

Trochę się wybrudziłem w kanale:

Obrazek

A to zaszalejmy dzisiaj i sprawmy sobie mycie auta, które już wczoraj przybrało kolor Ossumi! Po 10 minutach pojazd lśni jak nowy. Za robotę i mycie jestem lżejszy o 30 złotych. O tym, że było to tsunami, a nie zwykłe mycie auta dowiem się gdzieś za godzinę.

Obrazek

Wkrótce docieramy do Beratu. Co jakiś czas widać tu parki policjantów – ewidentnie ktoś ważny się zbliża. Zjeżdżam do centrum na lody, które kupiliśmy tu rok temu: były pyszne 4 rodzaje, a każda gałka po 80 groszy. Niestety nasza lodziarnia okazuje się być „Shitet”, czyli na sprzedaż. Upadła także zlokalizowana obok restauracja, w której jedliśmy obiad rok temu.
Szkoda, shitet, shit …

No to jedźmy dalej…

Obrazek

Mamy zamiar dotrzeć do Permet przez Suke, ale nigdzie nie widać drogowskazu. Pytamy się więc nativa, a ten nas kieruje tam przez Fier, co oznacza jakieś 80 kilometrów więcej niż zakładał plan na dziś. To samo robi drugi i trzeci native. Przy czwartym się poddajemy - nie ma rady – widać droga na naszej mapie jest nieprzejezdna dla nie-jeepów i bardziej opłaca się nadłożyć te 80 kilometrów niż jechać krótszą drogą. Trudno, dziś do Permet nie dojedziemy.

Obrazek

Obrazek

Wydaje się również, że Młoda po porannym rzyganiu kiepsko się czuje i ma gorączkę. Podejmuję decyzję, że dziś zatrzymamy się w hotelu. Nie da się ukryć, że chyba i tak chciałbym dziś nocleg z klimatyzacją, bez komarów i bez kurzu, a okoliczność choroby przechyla szalę. Ponadto wyjątkowo źle znoszę od kilku dni upał, czuję się wręcz nim rozdrażniony.

W pierwszym hotelu na przedmieściach Beratu zastajemy zasrany kibel. Chcą 140 zł za noc. Nie, dziękujemy. Jedziemy za Berat. Ukazuje nam się COŚ olbrzymiego i jarmarcznego: hotel z lwami przy wejściu, kolumnadą a la rzymskie forum, różowo-niebieski, ze śmierdzącym kontenerem na parkingu, w którym śmieci przeżyły już swój najlepszy okres.

Obrazek

Panika wśród personelu, bo nikt nie mówi po angielsku. Po 5 minutach pojawia się młody mężczyzna, z którym możemy się dogadać po włosko-biednoangielsku. 100 złotych za pokój z telewizorem, łazienką i klimatyzacją. W miarę czysto, nie licząc trochę pleśni na wysokości trzech metrów.

Samotny karaluch pędzący przez łazienkę nie zaburza wrażenia, że da się tu spędzić noc. Ciekawie wygląda wielka dziura nad łazienką, za którą jest chyba jakiś składzik na strychu. Najważniejsze jednak, że klima działa. Generalnie jest to bardziej dom ślubów niż hotel, a nasz pokój pełni zwykle funkcje sypialne dla gości młodej pary.

Schodzę na dół do auta, aby przynieść torby. Otwieram bagażnik… Fuck, fuck, fuck! …. i jesteśmy tam gdzie zaczął się ten odcinek. Woda, woda, woda.

Siedzę więc nad laptopem, którego wyłączyłem, bo zaczął trzaskać. Przypuszczalnie straciłem wszystkie zdjęcia z tych wakacji (mając mała kartę pamięci, przerzucałem je codziennie właśnie na laptopa) i straciłem sporo ważnych danych (ostatnią archiwizację robiłem w … proszę księdza, nie pamiętam…).

Upał, laptop, stres z odpadającą klapą, rzygająca i gorączkująca Młoda, stracone zdjęcia i dane, jeszcze raz upał… Mam ochotę wracać do domu. Postanawiam, że jeśli jutro z komputerem sprawa będzie wyglądać tak jak dzisiaj, to jutro wracamy.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.01.2014 22:40

Wąwóz ładny, ale nie dla mnie - nie lubię się moczyć.
A tą "krótszą drogą" do Permet jechałem. Szczegóły w późniejszych odcinkach w mojej relacji.

Pozdrawiam,
Wojtek
Renatka66
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 306
Dołączył(a): 04.11.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Renatka66 » 07.01.2014 22:53

Wydaje mi się ,że podczas każdych wakacji nastaje dzień kryzysowy. :x
Ale wąwóz cudowny.Trochę przypomina mi Wąwóz Saklikent w Turcji.
Myślę,że jeszcze coś pokażecie.
Pozdrawiam .Renata :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 08.01.2014 10:50

Niefart jak widzę nie oszczędził Was w tej lekko hardcorowej podróży :?
Kanion bardzo ładny...myślę, że było warto, ale tak to już jest, że włócząc się po tych nie do końca ucywilizowanych miejscach trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki i ewentualne straty.
M.in. dlatego odpuściliśmy sobie swego czasu dogłębniejsze eksplorowanie Albanii... takimi autami jak nasze po prostu jest to niezwykle trudne - albo niemożliwe :roll: .

Skoro zdjęcia jednak są to chyba laptopa udało się jakoś reanimować :)
A nawet gdyby cd wyprawy miał nie nastąpić (jakoś nie wierzę :roll: ) to przecież pozostały do opowiedzenia jeszcze jej pierwsze, niealbańskie dni :idea:
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12172
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 08.01.2014 12:18

DarCro napisał(a):... „Kiedy oddają mocz, kucają niczym kobiety z obawy,... wyciskają tę część ciała bardzo starannie...

To jestem w stanie sobie wyobrazić. :)

DarCro napisał(a):...... i wycierają główkę o mur; za sprawą tego zwyczaju widuje się kamienie wytarte w kilku miejscach.”


Tak cały czas na kucająco :?: 8O
Chyba natura nie chciała abym był Turkiem :oops: , nawet albańskim. 8O

Nie wiem dobrze to czy źle. :?: :roll:

pzdr :wink:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 08.01.2014 14:47

Franz napisał(a):Wąwóz ładny, ale nie dla mnie - nie lubię się moczyć.


Wiem. Potrafisz sie wysoko wspiąć od mokrego poziomu morza. :)

Renatka66 napisał(a):Wydaje mi się ,że podczas każdych wakacji nastaje dzień kryzysowy. :x
Ale wąwóz cudowny.Trochę przypomina mi Wąwóz Saklikent w Turcji.


Kojarzę wąwóz choć jeszcze w nim nie byłem.
A ludzie tak jak państwa: faktycznie mają kryzysy.
:papa:

kulka53 napisał(a):Niefart jak widzę nie oszczędził Was w tej lekko hardcorowej podróży :?


Gdyby nie przygody, to co byłoby wspominać... :hut:

kulka53 napisał(a):Kanion bardzo ładny...myślę, że było warto, ale tak to już jest, że włócząc się po tych nie do końca ucywilizowanych miejscach trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki i ewentualne straty.


To bardziej moje lenistwo, że nie chce mi się naprawić uszczelki.

kulka53 napisał(a):M.in. dlatego odpuściliśmy sobie swego czasu dogłębniejsze eksplorowanie Albanii... takimi autami jak nasze po prostu jest to niezwykle trudne - albo niemożliwe :roll: .


Tam gdzie jeździcie, często nie jest dużo lepiej.

kulka53 napisał(a):Skoro zdjęcia jednak są to chyba laptopa udało się jakoś reanimować :)


Detektyw Rutkowski szuka wspólnika. :oczko_usmiech:

kulka53 napisał(a):przecież pozostały do opowiedzenia jeszcze jej pierwsze, niealbańskie dni :idea:


Bardziej oczywiste i mniej przygodowe, ale może tak po łebkach też je dorzucę.

longtom napisał(a):
DarCro napisał(a):... „Kiedy oddają mocz, kucają niczym kobiety z obawy,... wyciskają tę część ciała bardzo starannie...

To jestem w stanie sobie wyobrazić. :)


Pozostawię Cię w tych wizualizacjach samego. :oczko_usmiech:

longtom napisał(a):
DarCro napisał(a):...... i wycierają główkę o mur; za sprawą tego zwyczaju widuje się kamienie wytarte w kilku miejscach.”


Tak cały czas na kucająco :?: 8O


Przyjedziesz, zapytasz się przewodnika, to Ci sie obraz rozjaśni.
heca7
Cromaniak
Posty: 624
Dołączył(a): 03.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) heca7 » 10.01.2014 15:11

DarCro napisał(a):...... i wycierają główkę o mur; za sprawą tego zwyczaju widuje się kamienie wytarte w kilku miejscach.”


Tak cały czas na kucająco :?: 8O
Chyba natura nie chciała abym był Turkiem :oops: , nawet albańskim. 8O

Nie wiem dobrze to czy źle. :?: :roll:

pzdr :wink:[/quote]

Poproszę o spróbowanie męża jak wróci z pracy , muszę to zobaczyć na żywo :oczko_usmiech: :mrgreen: :oczko_usmiech:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 10.01.2014 16:26

A jak mąż nabroił, to pamiętać o tym pieprzu albo chiili na ścianie... :twisted:
K2
Croentuzjasta
Posty: 217
Dołączył(a): 30.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) K2 » 10.01.2014 18:11

DarCro napisał(a):A jak mąż nabroił, to pamiętać o tym pieprzu albo chiili na ścianie... :twisted:


Można się spodziewać, że kobiety będące w związkach, a czytające tę relację zaczną szukać dziwnych wgłębień w swoim otoczeniu.
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 10.01.2014 19:40

DarCro napisał(a):Demon Gender przybrał postać tak zwanej „zaprzysiężonej dziewicy”, gdzie kobieta odrzuca swoją biologiczną płeć i przyjmuje nową, kulturowa-społeczną płeć: męską. W zamian za celibat „nowy mężczyzna” staje się szanowanym mężczyzną i jest traktowany jak mężczyzna przez innych mężczyzn - bez śmiechów-chichów, głupich żartów, nie mówiąc o odrzuceniu. Czasami rola ta jest narzucana (na przykład przez ojca), czasami jest z wyboru.

Niedawno z dużym zainteresowaniem oglądnęliśmy film "Zaprzysiężone dziewice" klik Diana i Marte są żywymi przykładami tego zwyczaju.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 10.01.2014 20:22

K2 napisał(a):Można się spodziewać, że kobiety będące w związkach, a czytające tę relację zaczną szukać dziwnych wgłębień w swoim otoczeniu.


Liczę, że rozpropaguję swoją relacją nową modę na dekorowanie ścian...

Lidia K napisał(a):Niedawno z dużym zainteresowaniem oglądnęliśmy film "Zaprzysiężone dziewice" klik Diana i Marte są żywymi przykładami tego zwyczaju.


Tak, znam film. Jest jeszcze inny film, bodaj godzinny - ktoś chyba wkleił gdzieś link w mojej poprzedniej relacji z Albanii.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.01.2014 21:16

DZIEŃ 13 - ARDENICA, APOLLONIA, ZVERNEC - Bezdroża wiary i ateizmu

1967. Klasztor Ardenica.
- Książki z biblioteki spalić, a zabudowania monastyru zrównać z ziemią. – Ali Bashki, członek Biura Politycznego Albańskiej Partii Pracy, machnął ręką w kierunku cerkwi i ruszył ku wyjściu.
- To znakomita decyzja, ale chciałem się upewnić… - Ramiz Alushi skulił się, aby Bashki nawet przez moment nie pomyślał, że śmiał się z nim nie zgodzić. Ramiz Alushi był lokalnym aparatczykiem, do którego partyjny dostojnik z Tirany zwrócił się, aby wskazać mu okoliczne miejsca kultu.
- Czego?
- W tym klasztorze Skanderbeg wziął ślub
- Ten Skanderbeg?
- Tak, TEN Skanderbeg. Dlatego pomyślałem sobie, Towarzyszu, czy nasz Ukochany Przywódca nie będzie miał nam za złe, że niszcząc miejsce religijnych zabobonów zniszczyliśmy też pomnik albańskiej kultury?

Klasztor Ardenica - zdjęcie z google:
Obrazek

18 stycznia 1967, Zeri i Popullit, dziennik Albańskiej Partii Pracy, jeszcze zapewnia, że religijne przekonania w Albanii są szanowane i gwarantuje to konstytucja.

Ale już 6 lutego 1967 Enver Hodża w przemowie krytykuje burżuazyjne i liberalne tendencje, przy okazji wzmiankując zacofane obyczaje o religijnym charakterze, które ilustruje przykładem pewnego robotnika z Durres.

W “spontanicznej” reakcji na słowa Ukochanego Wodza, uczniowie i nauczyciele jednej z lokalnych szkół w Durres zaczynają niszczyć budynki religijne w mieście. Zaczyna się bezprecedensowa w historii Europy akcja wprowadzania państwowego ateizmu i usuwania religii, jako elementu systemu, który eksploatuje klasę robotniczą.

Klasztor Ardenica - zdjęcie z google:
Obrazek

RANO

Komputer miga, waha się i lekko potrzaskuje. Właśnie ważą się losy naszego dalszego pobytu na wakacjach, a zarazem tej relacji. Po chwili trzaski ustają, ekran rozświetla się Windowsem i wskakuje Pulpit. W prawym górnym rogu pod folią ekranu kryje się wciąż trochę wody, ale komputer wykonuje wszystkie operacje prawidłowo. Młoda, którą Moja Lepsza nafaszerowała wczoraj medykamentami zabranymi z Polski, też wygląda dobrze. Jedziemy zatem dalej na podbój Albanii!

Karalucha w łazience już nie ma, ale za to na balkonie koło naszego okna stoi robotnik na drabinie. Coś tam naprawia, a po części zerka do naszych okien. Kiedy znoszę rzeczy na dół, przyszli państwo młodzi obgadują szczegóły swojego ślubu z właścicielem naszego hotelu. Na zewnątrz, mój Młody ściąga z krzaka modliszkę. Kontener ze śmieciami na parkingu śmierdzi bardziej niż wczoraj. Miniona noc dobrze przysłużyła się fermentacji.

Obrazek

Postanawiam odpuścić Permet. To co wczoraj wydawało mi się atrakcyjne, teraz już takie nie jest. Zobaczymy dziś albańską klasykę: będzie dzień monastyrów. Zasadniczo nie lubię atrakcji tego samego typu w ciągu kilku godzin, nie lubię też jak jest za dużo atrakcji tego samego typu na jednej wyprawie, ale postanawiam zaryzykować, że mnie i reszty rodziny to nie znuży.

Na pierwszy ogień idzie monastyr w Ardenicy. Zaskakuje brak tablic kierujących do jednego z najlepiej zachowanych monastyrów w Albanii. Kiedy już udaje nam się do niego dotrzeć, parking okazuje się być pusty z wyjątkiem straganu sprzedawcy oblodzonych wód mineralnych i słodyczy. Mam wrażenie, że próbuje nas nabrać na opłatę za parkowanie, więc omijam go z daleka i udaję, że nic nie rozumiem – ewidentnie NIE jest to płatny parking.

Obrazek

Ardenica - nazwa skłania do przypuszczeń, że znajdowała się tu oryginalnie świątynia Artemidy. I to tutaj 21 kwietnia 1451 roku Skanderbeg poślubił córkę ważnego albańskiego notabla. Ich jedyny syn, a także siostra żony Skanderbega, mieli małżonków z serbskiego, królewskiego rodu Brankoviciów – rodzinne powinowactwa, które współcześni Serbowie i Albańczycy nie byliby skorzy rozpamiętywać.

Obrazek

Za komuny monastyr służył jako koszary i ośrodek wypoczynkowy, a dziś mieszka tu kilku mnichów. Komuniści chcieli go zrównać z ziemią, ale przekonał ich fakt, że z powodu Skanderbega, powinni zachować monastyr jako świadectwo albańskiej historii, a nie jako obiekt religijny. Tak to, Wielki Albańczyk ocalił monastyr przed komunistami. Podobno ikony z Ardenicy są rozrzucone po pięciu krajach, wśród których jest i Polska.

Obrazek

Obrazek

Z zewnątrz dużo nie widać. Gdy my wchodzimy przez bramę, mijamy się z kilkoma Francuzami. Okazuje się, że obiekt zwiedza się ze stróżem, którego główną rolą jest strzec, abyśmy nie robili zdjęć. I tu bardzo niemiła niespodzianka: zdjęć nie wolno robić nie tylko we wnętrzach, ale w ogóle na terenie monastyru!!! Boli mnie to podwójnie, bo obiekt jest zjawiskowy. Freski robili braci z Korczy: Kostandin i Athanas Zografi, którzy wykonali też malowidła w Voskopoje.

A zatem z braku własnych zdjęć, jeszcze kilka ujęć z google, które nie oddają klimatu miejsca:
Obrazek

Artykuł 37 z byłej Albańskiej Konstytucji “Państwo nie uznaje żadnej religii i wspiera propagandę ateistyczną, aby wcielić wizję naukowego materialistycznego świata w narodzie albańskim.”
“Głoszenie religijnej propagandy, oraz produkcja, dystrybucja lub magazynowanie religijnej literatury zagrożone jest karą od trzech do dziesięciu lat więzienia. Zakazuje się posiadania symboli religijnych oraz wykonywania wszelkich gestów czy praktyk religijnych pod groźbą kary wiezienia…” – z byłego kodeksu karnego.

Obrazek

Dekret uderzający w Albańczyków z muzułmańskimi i chrześcijańskimi imionami: “Wszyscy obywatele, których imiona nie przystają do politycznych, ideologicznych lub moralnych standardów państwa, muszą je zmienić.”

Kolejny dekret uderza w nazwy miejscowości o religijnym wydźwięku. I tak na przykład wieś Święty Mikołaj staje się Polem Pszenicy. Religijne święta zostają zlikwidowane, a pojawiają się nowe, patriotyczne: Dzień Pogranicznika i Dzień Elektrycznego Światła. Przywrócone zostają dawne pogańskie święta, m.in. księżycowe Święto Wiosny.

Obrazek

Kolejne zdjęcia z google - w monastyrze, oczy szczególnie przykuwa niesamowita ambona:
Obrazek

Obrazek

Monastyr tchnie autentyzmem i spokojem. Razem z Moją Lepszą dochodzimy do wniosku, że Ardenica ma zapewnione miejsce w trójce naszych ulubionych monastyrów.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.01.2014 21:17

Wychodząc, widzimy popa malującego barierkę i wychodzimy na parking, gdzie nasz niedoszły parkingowy ze swoim mini-straganem wydaje się być jedyną oznaką komercji w tym miejscu. Gdy odjeżdżamy, mijamy się z dwoma autami na polskich rejestracjach. A potem już drogowa codzienność Albanii:

Obrazek

Próbując się wydostać z Apollonii przez Fier, dostajemy od tubylca instrukcję by skręcić jak zobaczymy „glob”.
Glob? Jaki glob? – zastanawiamy się.
Niedługa zagadka się wyjaśnia:

Obrazek

I jeszcze mały, wschodni akcent niedaleko od „globa”:
Obrazek

Do Apollonii nie jest daleko. Ale tutaj atmosfera jest już inna - to znana atrakcja turystyczna Albanii i liczba samochodów na bezpłatnym parkingu spora. Miejsce jest znane zarówno jako antyczne miasto jak i jako średniowieczny monastyr.

Znowu staję zauroczony. Z zewnątrz monastyr ma dużo harmonii i ciekawych detali.

Obrazek

Marash otwierał właśnie drzwi by udać się do owiec, gdy trzech mężczyzn, wśród których rozpoznał przewodniczącego wiejskiej komórki partyjnej, wepchnęło go z powrotem do środka domu.
- Kontrola, Marash. Doszły nas słuchy, że są w wiosce osoby nieprzestrzegające linii programowej Partii w kwestii religii. Oczywiście nie wierzymy, że ty też jesteś zaangażowany w reakcyjne zachowanie, ale musimy mieć dowody. Partia musi je mieć. To mówiąc wyciągnął kawę i papierosy i rzucił je na stół. Masz!

Marash spojrzał na “dary” na stoliku, a potem podniósł wzrok. Napotkał trzy pary zimnych oczu. Przez okno zaglądało słońce, które miało jeszcze godzinę do horyzontu. W okresie Ramadanu muzułmanin nie mógł palić, jeść, ani pić przed zachodem słońca.

Obrazek

Listopad 1967, Miesięcznik literacki Nendori donosi, że Albania stała się “pierwszym ateistycznym państwem na świecie”. Zniszczone zostały 2 169 świątynie i budynki religijne lub zamieniono je na magazyny, domy kultury, hotele, itp.

Obrazek

Od końca Drugiej Wojny Światowej wykonano wyroki, zagłodzono, spalono lub w inny sposób zgładzono około 355 duchownych, wśród których najbardziej znani są 4 zakonnicy ze Szkodry, którzy zginęli po podpaleniu klasztoru przez komunistów, oraz Shtjefen Kurti skazany na śmierć w 1972 roku w Szkodrze za ochrzczenie dziecka. W 1991 roku, kiedy opresje ustały, w Albanii było tylko 15 prawosławnych duchownych.

Obrazek

Cerkiew a Apollonii, zasadniczo z XIII wieku, może w środku nie szokuje wyglądem, ale za to zdjęcia, choćby nieostre, wolno cyknąć:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 28.02.2014 22:49 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.01.2014 21:18

Obrazek

W mury starego monastyru świetnie wpisują się dodatki z jeszcze starszego, greckiego miasta Apollonia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzwonnica i cyprysy kojarzą mi się z Włochami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod arkadami dziedzińca urządzono wystawę rzeźb z antycznej Apollonii, a wokół cerkwi walają się fragmenty kolumn i tablic.

Obrazek

Ewidentnie nie tylko Ardenica jest i była popularna jako miejsce ślubów:

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Albania - Shqipëria


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
ALBANIA - powrót na stare śmieci - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone