2012 Grecja na kolorowo

weger napisał(a): TV Sat też była ale nie wiem czy telewizor działał bo go ani razu nie włączyliśmy.

I to jest najlepszy dowód na to, że wyjazd był udany

ogólnie raczej będzie więcej zdjęć niż opowieści bo w większości to było plażowanie, jedzenie i śmigajkos, a z wycieczek będą tylko Meteory, Ateny i wypad na targ do Larisy

a propos wycieczek właśnie, to mają one już ściśle ustalone terminy i każdemu kto z Tęczą pojedzie radzę zapisywać się od razu na spotkaniu organizacyjnym z rezydentem bo później może braknąć miejsc, to samo dotyczy wyjazdów na lokalne targi, wypożyczenia sprzętów itp.

Dzień 3

Dziś wybieramy się na odległą o 2 km najpopularniejszą w okolicy plażę Boka. "Nasza" plaża jest długa, szeroka, bez "atrakcji". Boka położona na cypelku, pomiędzy skałami rzeczywiście jest ładna, w wodzie sporo skałek co daje nadzieję na bogatsze życie podwodne. W sezonie nie ma szans w jej okolicy zaparkować auta, a na samej plaży wcisnąć szpilki. 18 września nie ma tam jednak ... nikogo. Oprócz nas oczywiście A my zażywamy pierwszej na urlopie kąpieli

Spędzamy tam większość dnia, potem obiadokolacja w tawernie i spacer "na tyły" miasteczka. A tam bogactwo wszelkiego rodzaju owoców: cytryny, kiwi, figi, limonki, jabłka, winogrona, kasztany jadalne, liczi, itp. itd. Ogromna część w opuszczonych zarośniętych po pas sadach. Co nieco pozwoliliśmy sobie skosztować.

Czyli kolejny nudny dzień. Dla mnie nudny czyli wspaniały, zapominam o pracy, stresach, problemach, totalny luz ...

A teraz fotki:

znowu kapliczka





Boka przed nami





widok w stronę Veliki



Boka











i spacer w stronę cerkwi i owoców













w dniu następnym dolina Tempi i Meteory, będzie sporo zdjęć

Z przyjemnością poczytałbym i pooglądał dalej

Coś się sąsiad opuszcza...

weger napisał(a):
...................

................................

w dniu następnym dolina Tempi i Meteory, będzie sporo zdjęć

Minęły dwa tygodnie i co ?
Weger! Pobudka!

weger napisał(a):Dzień 3
A my zażywamy pierwszej na urlopie kąpieli

Prawie jak w Bałtyku

Nie obiecywałem dobrego tempa ale dobrze, że mnie mobilizujecie praca, grypa, ferie, valąsiętynki, wszystko mi przeszkadza, no i co najważniejsze organizacja kolejnych wakacji ale to już za mną, wybrane, opłacone, zaplanowane, wracamy do Grecji

Dzień 4 - Jedziemy w Meteory

Wyjazd wcześnie rano. Organizator to biuro podróży z Kokkino Nero, właścicielem, a zarazem pilotem jest pan Adonis, Grek z polsko-greckiego małżeństwa, mówi świetnie po polsku, a do tego mówi dużo i fajnie dlatego polecam wycieczki z nim jako pilotem. Autokar zbiera po okolicznych wioskach wycieczkowiczów i wyruszamy.

Najpierw przystanek w dolinie Tempi, przy źródle Afrodyty i sanktuarium Agia Parskevi. W źródełku można przemyć oczy i wreszczie zobaczyć jaki ten mąż/żona brzydki jest mnie nie pomogło, dalej mam -2,5 . Po ok. 30 min. ruszamy dalej.

Po drodze jeszcze jeden postój na śniadanie w okolicy wojskowego lotniska w Larisie i dojeżdżamy do miasta Kalampaka. Meteory już przed nami ale najpierw wizyta w pracowni ikon, pokaz złocenia ikon, degustacja loukoumi i ouzo, no i oczywiście możliwość dokonania zakupu pamiątek. Przy zakupie otrzymujemy kupon, w drodze powrotnej w autokarze będzie losowanie nagród dla posiadaczy kuponów.

Wyjeżdżamy w górę. Pierwszy postój robimy przy punkcie widokowym na krótką sesję fotograficzną. Potem jedziemy do największego z klasztorów Megalo Meteoro, który można zwiedzać już z innym przewodnikiem. Koszt 2 EUR/os. Sam klasztor nie zachwyca mnie tak jak widoki z niego, kto był wie o czy mówię, kto nie był to nie mam co opisywać a zdjęcia i tak nie oddają rzeczywistości. Naprawdę wspaniałe miejsce, widoki zapierają dech w piersiach, urywają łeb, jak zwał tak zwał.

Po zwiedzaniu zjeżdżamy niżej pod klasztor żeński, nazwy nie pamiętam. Jak mówi przewodnik to samo co tamten tylko mniejszy, a dodatkow trzeba się wspinać do niego po wysokich schodach, upał jest wielki więc my rezygnujemy i ten czas spędzamy na spacerze drogą wśród ogromnych skał podziwiając fantastyczne widoki.

Po zwiedzaniu zjeżdżamy w dół do przydrożnej knajpy. Całkiem fajny obiad za 8 EUR sztuka (danie główne + coś typu zeimniaki, frytki + coś na dodatek sałatka itp.).

Po drodze jeszcze terroryzujemy auotbus i zatrzymujemy sie pod LIDLem w Larisie. Szybkie zakupy i do "domu", potem już tradycyjnie, kapięl, piwo, wino, gyros

Teraz będzie "trochę" zdjęć.

Dolina Tempi



źródełko Afrodyty



sanktuarium





wschód słońca w okolicach Larisy



Kalampaka - meteory tuż tuż





w pracowni ikon i sklepiku









wyjeżdżamy pod górę









punkt widokowy





pozycja na Świebodzin









jedziemy dalej, Megalo Meteoro przed nami









Megalo Meteoro



dziś mnisi mają wypas i "na ląd" wyruszają elektrycznym wózkiem na linach



kiedyś opuszczali się w tej siatce









siatka od śroka



resztki mnichów





















to już widoki spod tego żeńskiego niżej położonego klasztoru

























i jeden w skale



o tej środkowej



i żarcie





widoki w drodze powrotnej





i wieczorny relaks





a na koniec panoramki

..piekna ta Grecja...

Dzień 5 - Lenistwo
Nie ma co pisać, plażowanie, pływanie, żarcie, picie, spacerki po okolicznych sadach, urlop pełną gębą











F16 umilały nam pobyt co każdy wtorek i czwartek lotami ćwiczebnymi. W Larisie znajdują się dwa duże lotniska wojskowe: grecki i NATOwskie.



ponieważ ekipa okazała się bardzo zgrana, do tawerny chodziliśmy i robiliśmy szwedzki stół, każdy zamawiał co innego a później podział. Tawerna bardzo przyjemna, grzeczna obsługa, menu po polsku, mówili dobrze po angielsku a nawet trochę po polsku, informowali co jest świeże a co mrożone (wiadomo po sezonie) i choć musaki miał nie być bo już im się nie opłaca to w końcu nam zrobili no i zawsze cos w gratisie, drobnostki ale liczy się gest, ciasta, owoce, wino











i tak napełniamy brzuchy aż do wieczora

Dzień 6 - Wiatr

Już w nocy przywitał nas wiatr. Wiało mocno, o kąpieli nie ma mowy. Część ekipy wybiera się jednak na plażę. Najpierw pół godziny próbują się z naszymi gospodarzami dogadać czy mają coś takiego jak parawan nie wychodzi. Na plaży budują więc parawan z podestów plażwoych, kocy i kamieni. Szybkość budowy i solidność konstrukcji zadziwia miejscowych Greków .
My z jednym towarzyszem wybieramy się na spacer "w góry". Fajne widoki, widać półwysep chalcydycki, górę Athos, przy drodze rosną liczi i niesamowicie słodkie jabłka.
Po powrocie i obiadokolacji kończymy dzień winem na plaży. Tym razem za parawan służy zejście z tawerny na plażę.

widok na półwysep chalcydycki


widoki na Velikę

























na obiadokolację obiecana przez właściciela tawerny musaka





okoliczne bogactwa



aha jutro czyli właściwie za chwilę wyjeżdżamy do Aten

to ja prosze zebyscie szybciutko do tych Aten dojechali.....

szybko się nie da z Veliki do Aten jest ok. 400 km

Witam, czytam i oglądam.
Grecja jeszcze nie leżała na trasie moich rodzinnych wakacji, ale wszystko przed nami. Dzięki za fajną i klimatyczną relację. Będę tu do końca. Z przyjemnością pooglądam również fotki. Pozdrawiam.

Wojtek.
P.S. Zapraszam do moich relacji z Alba Adriatica i Turcji Egejskiej.

..no i ...ni ma Aten..